ultras oprawa legia widzew

Home sweet home

– Masz stadion, na którym najbardziej lubisz grać…
– Legia, Łazienkowska 3.
– Chciałem spytać o obiekty poza Warszawą.
– Tylko Legia, inne się dla mnie nie liczą.

Powyższy dialog to fragment wywiadu Piotra Kamienieckiego z Josue, który został opublikowany we wtorek na łamach sport.tvp.pl. Czy istnieje lepsze podsumowanie tego, co czują kibice tuż przed pierwszym meczem na Łazienkowskiej 3? Już piątek o 20:30 Legia zagra mecz z ŁKS-em Łódź i będzie to powrót „Wojskowych” do domu po 55 dniach. Home sweet home.

Komplet na start?

Legia Warszawa najprawdopodobniej rozegra piątkowy mecz przy pełnych trybunach, co jest fenomenem na polską skalę. Na naszych łamach mój redakcyjny kolega Marek Bez Zadęcia nieraz podejmował temat frekwencji, więc pozwolę sobie przytoczyć kilka cytatów z jego publikacji.

Sezon 2022/23 rozpoczęliśmy kiepskim wynikiem frekwencyjnym. Od Zagłębia Lubin (średnia na nowym stadionie z tym rywalem: 14.253 widzów). Mecze w wakacje zawsze miały niską frekwencję (lipiec: 12.943), mecze z Zagłębiem podobnie. Poprzedni sezon był marny frekwencyjnie i taki był debiut nowego: 12.216 widzów. Kiepsko.

Czytaj więcej: Bez Zadęcia o rekordzie frekwencji i karnetach

W meczach Ekstraklasy w wakacje 2014 (4 mecze) średnia liczba widzów wyniosła zaledwie 11.031.

Czytaj więcej: Frekwencja Bez Zadęcia

Zeszły sezon to frekwencyjny sukces i nawet nie ma co o tym dyskutować, a pierwszy miesiąc zgodnie z publikacją Marka wyglądał tak:

Wakacyjny wynik z tego sezonu to 18.168 widzów średnio na stadionie. To drugi wynik w historii po sezonie 2015/16 (wtedy było to: 18.538). 

Sezon 2023/24 najprawdopodobniej rozpoczynamy od kompletu na trybunach – tak więc jest szansa pobić rekord frekwencji na nowym stadionie. Wszystko wskazuje na to, że ten trend powinien utrzymywać się w najbliższych latach, ponieważ obecnie pracownicy Legii bardzo duży nacisk kładą na działania profrekwencyjne. Świadczą o tym spoty, billboardy, reklamy na zewnątrz oraz wprowadzenie nowych opcji, takich jak subskrypcja. Ostatni z wymienionych elementów najprawdopodobniej w przyszłości będzie powoli przeważał nad karnetami, ale i w tym wypadku odsyłam do publikacji Marka, który zdecydowanie najlepiej w Polsce wytłumaczył działanie tego narzędzia na przykładzie piłkarskiego klubu.

Czytaj także: Wszystko staje się subskrypcją

Przy tym wszystkim należy podkreślić, że i trybuna gości będzie wypełniona do ostatniego miejsca. ŁKS po roku absencji wraca do Ekstraklasy, więc kibice „Rycerzy Wiosny” odkąd opublikowano terminarz na sezon 2023/24 datę 21 lipca w kalendarzu mają zaznaczoną czerwonym flamastrem. Podejrzewam, że ten wyjazd – zaraz po odwiedzinach rywala zza miedzy – najbardziej grzeje kibiców ŁKS-u. Zadaniem piłkarzy i kibiców Legii jest to, żeby ten zapał ostudzić. Ci pierwsi za pomocą gry na boisku, a ci drudzy za pomocą fanatycznego dopingu na trybunach. Szczególnie, że łodzianie bilansu ostatnich meczów przeciwko Legii nie mogą zaliczyć do udanych.

Seria, którą wbrew sentymentom należy podtrzymać

Aby cofnąć się do momentu, w którym Legia straciła punkty z ŁKS-em należy sięgnąć pamięcią do czasów, gdy w bramce „Rycerzy Wiosny” stał bohater jednego z tekstów Kazika Staszewskiego, Bogusław Wyparło. To był październik 2008 roku i w Łodzi padł remis 0:0. Jeżeli chcemy przypomnieć sobie porażkę z łodzianami, to trzeba cofnąć się o kolejne 2 lata. Legia przegrała 1:2 i jedynego gola dla Legii strzelił piłkarz, który obecnie szykuje się do swojego debiutu w MMA – Tomasz Hajto zanotował samobójcze trafienie. Poniżej, ku przestrodze, zamieszczam retransmisję z tego spotkania.

A kiedy Legia ostatnio straciła punkty z ŁKS-em u siebie w najwyższej klasie rozgrywkowej? W ubiegłym stuleciu, a konkretnie w 1999 roku. Ostatnia porażka z łodzianami na stadionie przy ulicy Łazienkowskiej to z kolei rok 1990. Oczywiście, żeby oddać sprawiedliwość, należy wspomnieć o tym, że w ostatnich 10 latach Legia mierzyła się z ŁKS-em zaledwie 3 razy. Wynika to z faktu, że „Rycerze Wiosny” rzadko bywają pośród klubów z najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce, co nie zmienia faktu, że trend wygrywania z ŁKS-em należy podtrzymać. Twierdza Łazienkowska musi zachować swój status.

Legia na poziomie Ekstraklasy rozegrała z łodzianami 130 spotkań, w których 62 razy wygrywała, 29 razy remisowała i 39 razy przegrywała.

ŁKS to klub, który może być bliski niektórym Legionistom. Marek Saganowski zapisał piękną kartę w historii obu klubów, Marcin Smoliński również dołożył swoje cegiełki (o czym pisaliśmy niedawno), a dla obecnego trenera bramkarzy, Arkadiusza Malarza ŁKS był ostatnim przystankiem w bramkarskiej karierze. Można jeszcze wymienić wielu piłkarzy z przeszłością zarówno w łódzkim, jak i warszawskim zespole (chociażby Maciej Dąbrowski, który dopiero w tym okienku zakończył swój pobyt w drużynie „Rycerzy Wiosny”). Mimo to, uważam, że wszyscy wyżej wymienieni w piątek będą trzymać kciuki za „Wojskowych”.

Zachować czujność

W Legii w ostatnich miesiącach dzieje się dobrze, a nawet bardzo dobrze. W sobotę do klubowej gabloty włożono trofeum, którego nie udało się zdobyć przez ostatnie 15 lat, kadra dzięki pracy Jacka Zielińskiego ma „ręce i nogi”, a bilety sprzedają się jak świeże bułeczki. Czy wobec tego z automatu można dopisać 3 punkty przed pierwszym gwizdkiem sędziego Karola Arysa? Zdecydowanie nie.

W piątek zasiadając na nowych krzesełkach na stadionie, i podziwiając nowe koszulki wyjazdowe, możemy stracić czujność. Pół biedy, kiedy to zrobią kibice, gorzej gdy dobra atmosfera rozkojarzy piłkarzy. Z drugiej strony, czy przy obecnej rywalizacji w kadrze Legii którykolwiek z piłkarzy może sobie pozwolić na rozkojarzenie? Myślę, że poza pewnymi wyjątkami (Wszołek, Kun, Josue, Jędrzejczyk) żaden z podopiecznych Kosty Runjaicia nie może czuć się niezastąpiony. A i Legioniści wymienieni w nawiasie mogą już niedługo, dzięki Jackowi Zielińskiemu, poczuć oddech na plecach. Świadczy o tym m.in. jego deklaracja w LegiaON, gdzie przyznał, że intensywnie myśli o lewym wahadle.

Jak już wspomniałem o naszym dyrektorze sportowym, to – poza transferami do zespołu – należy się spodziewać również odejść. Na ten moment, biorąc pod uwagę istotnych piłkarzy, najbliżej pożegnania z Łazienkowską 3 jest Maik Nawrocki. Sytuacja obrońcy powinna wyjaśnić się w najbliższych dniach, ale miło, że przy tych plotkach słyszy się również pogłoski o potencjalnych następcach. To budujące, bo nie było to normą w ostatnich latach.

Inną dobrą wiadomością jest przedłużenie kontraktu z Jordanem Majchrzakiem i wypożyczenie go do Puszczy Niepołomice. Trzeba doceniać ten ruch, bo Polak po rzymskiej przygodzie będzie miał okazję ogrywać się na poziomie Ekstraklasy. Przy Łazienkowskiej 3 mógłby liczyć jedynie na regularne występy, ale w drużynie rezerw. Patrząc na to, że całkiem niedawno Jose Mourinho zapraszał tego zawodnika na treningi z pierwszym zespołem Romy, to zjazd do 3. ligi mógłby być zbyt bolesny dla Majchrzaka. Oczywiście, Niepołomice to też jest w pewnym sensie krok w tył. Piszę „w pewnym sensie”, bo jeżeli napastnik będzie tam regularnie występować, to doświadczenie, które zbierze na pewno zaprocentuje w przyszłości. Dlatego Majchrzakowi w tym miejscu pragnę życzyć zdrowia i jak największej liczby minut na boisku.

Cel jest jasny

Podstawową różnicą w porównaniu z zeszłym sezonem jest cel, o którym głośno mówią „Wojskowi”. Przed startem sezonu 2022/23 nieśmiało można było usłyszeć o Mistrzostwie Polski, ponieważ Legia była tuż po batalii o utrzymanie w lidze. Dziś po obiecującym sezonie i obozie przygotowawczym Legioniści mówią głośno o Mistrzostwie. Świadczy o tym m.in. wywiad, o którym wspominałem na początku.

– Dlaczego zdecydowałeś się na przedłużenie kontraktu z Legią?
– Chcę wygrać mistrzostwo Polski. Zdobywanie tytułów jest dla mnie bardzo ważne. Gra w Europie także jest istotna, ale kluczowa była dla mnie myśl o zajęciu pierwszego miejsca w PKO Ekstraklasie. Czuję w zespole bardzo dobrą atmosferę, a do tego dochodzi kwestia pewności siebie i poczucie docenienia przez kibiców. 

Tak więc, po Mistrzostwo Legio!

Mecz z ŁKS-em odbędzie się na stadionie przy ul. Łazienkowskiej 3 w piątek 21 lipca o godzinie 20:30. Transmisja odbędzie się na antenie Canal+ Sport oraz na kanale youtube tej samej stacji.

Fot. Mateusz Czarnecki

Podziel się:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on telegram
Share on whatsapp
Share on email

Zobacz również

Przez cierpienie do zwycięstwa

Ależ to był koszmarny mecz do oglądania. Magik z Portugalii zamieszał i zagraliśmy przedziwną taktyką, gdzie Gual za partnera w ataku, praktycznie w poziomie, miał

kibice też piszą

Głos kibica: Już było dobrze

Cytując Jacka ze „Ślepnąc od świateł” – Już było dobrze, już było dobrze. Wydaje się, że właśnie to myśli teraz spora część kibiców Legii Warszawa, patrząc na obecną sytuację klubu. Można odnieść wrażenie, że dopiero chwilę temu w tym samym sezonie Legia po heroicznej walce odwróciła losy w Wiedniu i Szczecinie, przy okazji pokonując drużynę z Premier League w europejskich pucharach. Strzelała dużo bramek, jednocześnie tracąc ich niewiele mniej, ale bilans w większości przypadków kończył się pozytywnie – tak mogłoby się wydawać, ale czas mija nieubłagalnie. No i właśnie… już było dobrze.

Miotła nowa beznadzieja stara

Komentatorzy w Canal Plus wmawiali nam, że oglądamy intensywny, dobry mecz. Taki był wspaniały z naszej strony, że zanotowałem jakieś sześć zdań o godnych naszej

Minimalizm się zemścił

Remis z Jagiellonią wyrzuca nas na dobre z walki o wygranie ligi. Do pucharów blisko i daleko. Niby trzy punkty to niewiele, ale ewentualna przegrana