Rosolek-Warta

Rozwój młodzieży w Legii a zarobek

Obecna sytuacja finansowa Legii wymaga stałego dochodu ze sprzedaży najlepszych zawodników pierwszej drużyny. Najważniejsi piłkarze będą odchodzić z klubu i to się nie zmieni jeszcze przez długi czas. Kto może dać Legii zastrzyk gotówki? Warto przyjrzeć się przykładom piłkarzy, którzy opuszczali ligę za duże kwoty. Pamiętajmy, że jeszcze rok temu – przed przyjściem Kosty Runjaicia i po odejściu Luquinhasa wydawało się, że Legia zostaje z niesprzedawalną kadrą. Nie było w klubie wielu kandydatów na wysokie transfery wychodzące i zasilenie kasy klubowej. Niemiecki szkoleniowiec za swojej kadencji rozwinął wielu zawodników stołecznego klubu i dziś księgowi Legii mogą patrzeć w przyszłość z dużo większym komfortem niż po zeszłym sezonie.

Jeżeli spojrzymy na najdroższe wychodzące transfery w Ekstraklasie – w TOP25 ligi jest aż 23 Polaków (wyjątkiem jest Marcelo w sezonie 10/11 i Ondrej Duda 16/17) i tylko jeden zawodnik, który w momencie opuszczania ligi miał więcej niż 23 lata (Adrian Mierzejewski 11/12). Średnia wieku wyciągnięta z 25 najdrożej sprzedanych piłkarzy to 20,8 roku. Wniosek? Polski klub, aby drogo sprzedać zawodnika musi go sobie wychować lub sprowadzić w młodym wieku – co pokazuje chociażby historia Ondreja Dudy, który do Legii przychodził z Koszyc jako 18-letni chłopak. Czy Legia ma zawodników spełniających te dwa główne kryteria pożądane przez zagraniczne kluby? Postanowiłem się temu przyjrzeć.

Najdrożej sprzedani zawodnicy Ekstraklasy w historii:

Kwoty są podawane w euro

Zacznijmy od tego jak niemiecki szkoleniowiec rozwijał zawodników w szczecińskim klubie i jak przekładało się to na zysk klubu. Pogoń Szczecin za kadencji Kosty Runjaicia potrafiła drogo sprzedawać zawodników, bo pięć najdroższych transferów to odejścia właśnie za kadencji Niemca. Co łączy wszystkich piłkarzy, którzy odchodzili z Dumy Pomorza? Każdy z najdrożej sprzedanych zawodników był młodym Polakiem, kolejno – 18, 23, 18, 20 i 20 lat. W sumie na pięciu zawodnikach Pogoń zarobiła ponad 23 miliony euro w przeciągu 4 sezonów. Wynik naprawdę imponujący, szczególnie zważywszy na fakt w jakim położeniu znajdował się klub przed objęciem przez Kostę Runjaicia.

Kacper Tobiasz

Absolutna rewelacja tego sezonu. Kapitalna runda jesienna. Kacper do Legii wrócił z wypożyczenia z pierwszoligowego Stomilu Olsztyn, w którym prezentował się wyśmienicie i był najjaśniejszą postacią zespołu, który de facto całą rundę wiosenną bronił się przed spadkiem. Gdy Tobiasz wracał do klubu startował u nowego trenera z czystą kartą i jak się okazało – obóz przedsezonowy był dla niego kluczowy. Po okresie przygotowawczym Legia rozpoczęła sezon w Kielcach właśnie z Tobiaszem w bramce i tak już zostało do ostatniej jesiennej kolejki. W zasadzie miejsce Tobiego przez lata pobytu na Ł3 specjalnie się nie zmieniało, z Żylety na boisko jest dosyć blisko i widać, że Kacper czuje się tu jak w domu. Im dalej w sezon tym lepiej, świetne interwencje, pewność w bramce i ponadprzeciętna charyzma. Młodzieżowiec stał się liderem pierwszej drużyny i bezapelacyjnym numerem jeden w bramce Wojskowych. Niestety kontuzja na początku rundy wiosennej sprawiła, że bramkarz stracił kilka kolejek, a zastąpił go Dominik Hładun. Obecnie skauci z całej Europy przyjeżdżają na mecze warszawskiej Legii, aby obserwować Kacpra. Mówi się o zainteresowaniu ze strony m.in. Wolfsburga, w którym jest już dwóch Polaków – Jakub Kamiński i Bartosz Białek. Wydaje się, ze ciężko będzie utrzymać bramkarza na kolejny sezon w Legii – choć jak sam przyznawał Kacper w rozmowie z Łukaszem Wiśniowskim i Kubą Polkowskim na łamach „Foot Trucka” – nie spieszy mu się z wyjazdem. A ile Legia może na nim zarobić? Na logikę wydaje się, że powinny być to pieniądze wyższe niż te, które klub otrzymał z transferu Radosława Majeckiego do AS Monaco (7 mln euro + bonusy + 10% z kolejnego transferu). W mojej ocenie Tobi w bramce prezentuje się jeszcze lepiej niż wówczas Majecki, bo dokłada dużo od siebie. Czy w kolejnym sezonie Kacper nadal będzie bronił bramki warszawskiej drużyny? O to może być ciężko, ale miejmy nadzieję, że jeżeli będziemy musieli radzić sobie bez niego – klub sporo zarobi. O następcę nie musimy się martwić, bo w drużynie jest już Dominik Hładun, który obecnie jest w bardzo dobrej dyspozycji.

Cezary Miszta

Wskakujesz do bramki w miejsce klubowej legendy – Artura Boruca. Grasz w Lidze Europy i w spotkaniu przeciwko angielskiemu Leicester ratujesz zespół przed stratą bramek. Trafiasz do najlepszej jedenastki kolejki Ligi Europy. Co może pójść nie tak? Okazuje się, że wszystko. Przykład Cezarego Miszty doskonale obrazuje nam, ile w piłce znaczy rok. Po zeszłym sezonie wydawało się, że młody bramkarz będzie szedł tylko w górę i już niedługo będziemy mogli oglądać go w zagranicznej lidze, a ten sezon miał być tylko oknem wystawowym dla 21-latka. Jednak w tej historii nie wszystko idzie tak dobrze jak mogłoby się wydawać. Golkiper stracił miejsce w bramce na rzecz młodszego Kacpra Tobiasza i od tego momentu wszystko zaczęło się sypać. Aż ciężko sobie to wyobrazić, ale w tym sezonie Ekstraklasy Cezary Miszta nie zagrał nawet minuty… O miejsce w bramce aktualnie rywalizują właśnie wyżej wspomniany Kacper Tobiasz i Dominik Hładun, natomiast Czarkowi zostało ogrywanie się w Pucharze Polski oraz 3. lidze. Delikatnie mówiąc – nie jest to wymarzony scenariusz, szczególnie dla bramkarza. Wydaje się, że obecnie najlepszym wyjściem byłoby wypożyczenie, bo tu już naprawdę nie ma na co czekać. Miszta ma 21 lat i to najwyższy moment, aby zaczął grać, jeśli nie chce przespać najważniejszych lat kariery. Z każdym kolejnym dniem jego siedzenia na ławce Legia traci kolejne pieniądze, bo to piłkarz który spokojnie mógłby odejść za kilka milionów euro, a na ten moment potencjał wychowanka jest marnowany w najgorszy sposób, jaki tylko możemy sobie wyobrazić.

Maik Nawrocki

Bezapelacyjnie wielki talent i piłkarsko – ciężko się do czegokolwiek przyczepić. Profesor i generał na środku defensywy. Problem jednak pojawia się w głowie. Po jednym błędzie rusza cała lawina. Maik albo jest jednym z najlepszych na boisku, albo jednym z antybohaterów widowiska. Rzadko jest coś pomiędzy i młodzieżowiec koniecznie musi zbudować w sobie większą pewność siebie, bo ona jest kluczowa, grając na tej pozycji. Niemniej uważam, że Maik już jest lepszym piłkarzem od Mateusza Wieteski, który w lecie odszedł do francuskiego Clermont Foot, w którym notabene radzi sobie świetnie. Widzę jednak pewne analogie u obu panów, mianowicie chodzi o koncentrację. Obaj piłkarze fizycznie, taktycznie i – co najważniejsze – piłkarsko dają radę, jednak na środku obrony nie możesz pozwolić sobie na rozkojarzenie i nawet na drobne pomyłki, bo mogą być one decydujące w kontekście całego meczu.

Maik od przyjścia Kosty Runjaicia zmienił się przede wszystkim w kontekście rozegrania piłki, pozycji na boisku i grze ofensywnej. Od przejścia na trójkę stoperów Nawrocki jest kluczową postacią całego bloku defensywnego i przez dużą część meczu gra na połowie rywala. Co więcej, bierze na siebie wyprowadzenie piłki i grę do przodu w początkowej fazie konstruowania akcji ofensywnych. Nowoczesny środkowy obrońca grający piłką – to dosyć rzadki towar na rynku i zarazem bardzo kosztowny. Legia już w okienku letnim miała na stole ofertę na 3 miliony euro z Galatasaray Stambuł, jednak ta została z miejsca odrzucona, a sam Maik nie był do końca przekonany co do tego ruchu. Wydaje się, że Legia będzie chciała zarobić dużo większe pieniądze, też ze względu na fakt, że sama wykupiła piłkarza z niemieckiego Werderu Brema za 1.5 miliona euro, co w obecnej sytuacji finansowej klubu jest całkiem sporym obciążeniem.

Bartosz Slisz

Słaby poprzedni sezon i fatalne wejście w obecne rozgrywki. Po dwóch pierwszych kolejkach Bartek stracił miejsce w składzie na rzecz Igora Kharatina – co musiało być wyjątkowo bolesne dla zawodnika. Nie tylko ze względu na to, że siedział na ławce – tylko ze względu na to, że gra Kharatin. Chodzi konkretnie o postać Ukraińca, który delikatnie mówiąc – nie jest drugim Lottarem Matthuasem. Jednak, jak się okazało – kilka spotkań na ławce podziałało na Slisza w najlepszy możliwy sposób. To bez wątpienia jego najlepszy sezon w Legii i kto wie, czy nie ostatni? A jeszcze nie tak dawno można było wątpić, czy Legia odzyska 1.8 miliona euro, które trzeba było zapłacić Zagłębiu Lubin za wykup młodzieżowca. Dzisiaj trudno mi sobie wyobrazić, żeby Legia siadała do stołu negocjacyjnego przy ofercie niższej niż 3 miliony euro. Co w historii pobytu Bartka w Legii jest najistotniejsze i gdzie był punkt zwrotny? Wydaje się, że przyjście niemieckiego szkoleniowca w znaczny sposób odmieniło jego grę. U żadnego innego trenera nie wyglądał on tak dobrze i pewnie. Ważnym aspektem w przemianie Bartosza Slisza było z pewnością rozpoczęcie współpracy z psychologiem. Na początku obecnych rozgrywek zawodnik zaczął korzystać z usług specjalisty i bardzo docenia ich wpływ na swoje życie. Podczas październikowej wizyty w naszym podcaście sam Bartek wspominał:

Współpracę z psychologiem rozpocząłem niedawno, bo 2-3 miesiące temu, chyba wtedy, jak usiadłem na ławce, ale to wydarzenie nie miało z tym nic wspólnego. Czułem, że to aspekt, w którym mogę się bardzo rozwinąć. Myślę, że mental, głowa to najważniejsza sprawa u sportowca. Możliwe, że nigdy nie miałem takiej świadomości na ten temat i po prostu zasięgnąłem pomocy. W tym okresie zacząłem też trenować boks, chodzić na krioterapię. Szukam różnych, fajnych rzeczy, żeby jeszcze bardziej poznać własne ciało, zobaczyć w czym mam braki. I uważam, że mi to służy. Zawsze uważałem się za profesjonalistę. Piłka nożna jest całym moim życiem, gram w nią od najmłodszych lat, kocham to robić. Wiem, że jak chcę coś w niej osiągnąć, to muszę ciężko pracować, rozwijać się. Można powiedzieć, że ciężka praca nad sobą zaczęła się już w Zagłębiu Lubin, od współpracy z trenerem od przygotowania fizycznego. Myślę, że był to pierwszy krok do rozwoju.

Wypowiedź spisana przez legia.net

Natomiast jeśli chodzi wyłącznie o kwestie sportowe – abstrahując od gry defensywnej, warto spojrzeć na to jak rozgrywa piłkę, porusza się po boisku, ustawia się do podania i jak walczy za drużynę. Pamiętam jak podczas jednego ze spotkań poprzednich rozgrywek, gdy Legia przegrywała w starciu z Wisłą Płock Bartek w przerwie wyszedł do wywiadu. To wyglądało jakby wyszedł z kina po premierze „Titanica”. Ten człowiek prawie się popłakał udzielając wywiadu. Dzisiaj to jest gość, który walczy za każdego kolegę na boisku do upadłego, doskakuje do rywala i nigdy nie odpuszcza. A jak po faulu na swoim koledze trzeba się komuś odgryźć lub wyjaśnić rywalowi, że tak się nie robi – Bartek podbiega jako pierwszy. Legia w tym sezonie ma nowego lidera i trudno byłoby sobie wyobrazić zestawienie pomocy bez niego.

Igro Strzałek

Myśląc o Igorze Strzałku przychodzi mi do głowy jedna teza – „Talent na miarę Karbownika”. Igor przebojem wchodzi do pierwszej drużyny i patrząc na styl jego gry od razu widzę analogie właśnie do Michała Karbownika, który też holował piłkę i nie dawał sobie jej odebrać biegnąc przez pół boiska. Co mecz wychowanek Legii potwierdza, że jego rozwój idzie w bardzo dobrym kierunku. W każdym meczu daje coś od siebie – gol z KKS-em Kalisz, dający awans do finału rozgrywek, przepiękna asysta ze Stalą Mielec, asysta drugiego stopnia w meczu z Lechem Poznań. Trzeba przyznać, że zawodnik nie pęka w trudnych momentach i naprawdę daje radę. Patrząc trochę szerzej warto zwrócić uwagę na to ile daje Strzała w grze. Zdobywanie przestrzeni, nieszablonowe rozegranie i kreatywność – wszystko to charakteryzuje wyżej wspomnianego dżentelmena i na ten moment jest jednym z pierwszych zawodników do wejścia z ławki. Nawet w momentach gdy trzeba dać impuls zespołowi w tarapatach. Czy Igor może być dla Legii i Kosty Runjaicia kimś jak Kacper Kozłowski w Pogoni? Zaryzykuję stwierdzenie, że skala talentu obu panów jest dosyć zbliżona. Przyszły sezon powinien nam dać wiele odpowiedzi w tej kwestii. Gdybym jednak na dziś miał typować, który piłkarz z obecnej kadry Legii może dać klubowi największy zastrzyk gotówki i który z zawodników zrobi największa karierę zagraniczną – postawiłbym właśnie na Strzałka, może na równi z Kacprem Tobiaszem. Jak będzie? Czas zweryfikuje, ale te piłkarskie ruchy jakie ma Igor nie wzięły się znikąd – mamy w klubie prawdziwą perełkę.

Maciej Rosołek

Dziwny przypadek Macieja Rosołka – parafrazując klasyka. Cofnijmy się więc w czasie – 19. dzień października 2019 roku. Jest 74. minuta meczu z Lechem Poznań i przy rezultacie 1:1 na boisku pojawia się 18-letni Maciej Rosołek, który debiutuje w pierwszym zespole. Dwie minuty później pada bramka i Legia wychodzi na prowadzenie, które finalnie udaje się utrzymać i zainkasować trzy punkty. Minęły 3 lata i Maciej Rosołek nadal jest w Legii, jednak nie wszystko toczy się tak jak powinno. Maciek na boisku daje dużo, zastawia się, zgrywa piłkę, potrafi w ważnym momencie pomóc zespołowi, ale nadal brakuje tego co dla napastnika jest najważniejsze – liczby. W tym sezonie zaledwie dwa gole i mimo imponującego rozwoju, piłkarsko – wciąż widać pewne braki. Jacek Zieliński jednak wierzy w wychowanka co potwierdziło przedłużenie kontraktu do lata 2025 roku.

W ostatnich latach miał wzloty i upadki, ale falująca forma to coś normalnego u młodych graczy. Dotąd nie rozwijał się harmonijnie, ale chyba wreszcie nadeszła stabilizacja i będzie systematycznie piął się do góry. Jak do zaangażowania dołoży gole i asysty, zostanie zauważony i doceniony. Jego atuty to charakter, pracowitość, ambicja i gotowość poświęcenia się dla drużyny. Na początku sezonu grał w ataku, oczekiwania urosły, ale drużyna nie stwarzała zbyt wielu okazji, więc i Maciek goli nie strzelał. Na zewnątrz niektórzy zaczęli stawiać na nim krzyżyk. Pojawiły się opinie, że Legia to dla niego za duży „rozmiar kapelusza”, z czym absolutnie się nie zgadzam. W przyszłości będzie jednym z naszych najlepszych zawodników. Pasuje mu rola drugiego napastnika, ma więcej swobody. Opiekowałem się nim, kiedy był na wypożyczeniu w Arce, i pracowaliśmy nad taktyką, uczyliśmy się poruszania po boisku. Niedługo zaczniemy zbierać tego owoce. – Jacek Zieliński

Jacek Zieliński. Źródło wypowiedzi – Legia.net

Obecne rozgrywki i przyszły sezon będzie dla Rosołka kluczowy w kontekście nie tylko pobytu w Legii, ale i całej kariery. Rossi wchodzi w wiek, w którym musi zacząć coraz mocniej udowadniać swoją wartość i wydaje mi się, że będzie coraz lepiej, a liczby z czasem przyjdą. Zresztą, jeśli przypomnimy sobie obozy przygotowawcze, to zazwyczaj w sparingach wiele strzałów Rosołkowi wpada – można więc wierzyć, że jak ruszy w lidze to Maciek przełamie się na dobre.

Ernest Muci

Umiejętności na najwyższym poziomie, nieoszlifowany diament. W obecnych rozgrywkach Ernest z 6 asystami jest w czołówce klasyfikacji najlepszych asystentów ligi, w duecie napastników funkcjonuje świetnie i idealnie dogaduje się na boisku w Tomasem Pekhartem. Patrząc na Muciego widać po prostu jakość piłkarską. Drybling, uderzenie, wizja gry – to wszystko Ernest posiada. Czego więc potrzeba? Ustabilizowania formy. Już coraz częściej Albańczyk pokazuje się do gry, coraz rzadziej znika podczas meczu i daje trenerowi argumenty. Z mojej perspektywy przyszły sezon to może być ten, w którym Muci pokaże na co go stać i dołoży do tego wszystkiego liczby. To zbyt dobry piłkarz na Ekstraklasę, potrzeba mu jeszcze trochę ogrania i automatyzmów w grze i może wyfrunąć z gniazda i wskoczyć na głębokie wody w jednej z pięciu czołowych lig Europy. Albańczyk na przyjściu Kosty Runjaicia zyskał w każdym aspekcie i teraz w końcu wygląda jak piłkarz grający na boisku, a nie orliku – bo takie wcześniej odnosiłem wrażenie.

Pobawmy się trochę w obstawianie

Wybiegając nieco w przyszłość – możemy założyć, że w lecie przynajmniej dwóch zawodników zmieni klub i opuście szeregi Legii Warszawa. Ile na kim można zarobić? Bawiąc się w takie kalkulacje wziąłbym pod uwagę:

  1. Potencjał do dalszego rozwoju
  2. Wiek zawodnika
  3. Pozycję zawodnika
  4. Cechy/zachowania boiskowe

Idąc tym tokiem jeśli na dziś miałbym obstawić ile klub może na kim zarobić – postawiłbym na poniższe kwoty:

  • Kacper Tobiasz – 7-10 milionów euro
  • Ernest Muci – 4-6 milionów euro
  • Maik Nawrocki – 5-7 milionów euro
  • Bartosz Slisz – 3-4 miliony euro
  • Maciej Rosołek – 1-1.5 miliony euro

Co do sytuacji Cezarego Miszty i Igora Strzałka – obaj raczej nie są na sprzedaż. Nikt Legii za trzeciego bramkarza dużo nie zapłaci, a oddawanie takiego piłkarza za grosze mija się z celem. Za Igora Strzałka też raczej nikt dużych pieniędzy nie położy, a sprzedać takiego zawodnika na tym etapie kariery jest po prostu bez sensu, bo potencjał do rozwoju – ponadprzeciętny. A jak będzie w rzeczywistości? Czy Legię stać na zarobienie takich pieniędzy? Moje przewidywania rozliczy czas, ale ciężko mi sobie wyobrazić, żebyśmy mieli oddawać istotnych piłkarzy za grosze mając w perspektywie eliminacje Ligi Konferencji rozpoczynające się już w lipcu.

Na kogo możemy czekać?

Do głowy przychodzi mi od razu dwóch zawodników – Filip Rejczyk oraz Jurgen Celhaka. Ten pierwszy nie tak dawno przedłużył umowę z Wojskowymi co nie było tak oczywiste – młodym zawodnikiem interesowały się włoskie kluby i przekonanie go do pozostania w Warszawie nie musiało być formalnością. Na szczęście młodzieżowy reprezentant Polski został przy Łazienkowskiej i nie podąży drogą Mosóra, Łakomego czy Włodarczyka, którzy odchodzili z Legii na przestrzeni ostatnich sezonów. Co do drugiego zawodnika, wydaje się że Kosta Runjaić dociera do niego coraz mocniej i zarówno w sparingach przed rundą wiosenną jak i podczas niej zalicza w końcu minuty w pierwszej drużynie. W przyszłości do właśnie 22-latek może być docelową opcją na pozycję numer „6” w przypadku odejścia Bartosza Slisza. Kolejni zawodnicy czekają więc w kolejce do gry i już niedługo mogą odgrywać coraz istotniejsze pozycje w pierwszym zespole.

Słowem podsumowania

Legia w kadrze ma wielu młodych i klasowych zawodników, a co jest takim potrzebne? Dobry trener, który wzniesie ich na wyższy poziom piłkarski. Chyba nie mamy wątpliwości, że Kosta Runjaić jest właśnie takim szkoleniowcem i pod jego wodzą można być spokojnym o rozwój młodych zawodników. Co za tym idzie? Zysk ze sprzedaży, bo to na ten moment najlepszy sposób, aby odbić się finansowo, ustabilizować i wrócić na właściwe tory. Aktualnie może nie widać gigantycznego przeskoku, jeżeli by spojrzeć na suche liczby piłkarzy z pierwszej jedenastki, ale jeśli chodzi o jakość piłkarską względem poprzedniego sezonu, to jest to niebo a ziemia. Dziś możemy dziękować Jackowi Zielińskiemu za to, że do drużyny dobrał tak świetnie pasującego szkoleniowca, który dzisiaj ma wyraźny wpływ na losy młodych piłkarzy w Legii.

Fot. Mateusz Czarnecki

Podziel się:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on telegram
Share on whatsapp
Share on email

Zobacz również

Przez cierpienie do zwycięstwa

Ależ to był koszmarny mecz do oglądania. Magik z Portugalii zamieszał i zagraliśmy przedziwną taktyką, gdzie Gual za partnera w ataku, praktycznie w poziomie, miał

kibice też piszą

Głos kibica: Już było dobrze

Cytując Jacka ze „Ślepnąc od świateł” – Już było dobrze, już było dobrze. Wydaje się, że właśnie to myśli teraz spora część kibiców Legii Warszawa, patrząc na obecną sytuację klubu. Można odnieść wrażenie, że dopiero chwilę temu w tym samym sezonie Legia po heroicznej walce odwróciła losy w Wiedniu i Szczecinie, przy okazji pokonując drużynę z Premier League w europejskich pucharach. Strzelała dużo bramek, jednocześnie tracąc ich niewiele mniej, ale bilans w większości przypadków kończył się pozytywnie – tak mogłoby się wydawać, ale czas mija nieubłagalnie. No i właśnie… już było dobrze.

Miotła nowa beznadzieja stara

Komentatorzy w Canal Plus wmawiali nam, że oglądamy intensywny, dobry mecz. Taki był wspaniały z naszej strony, że zanotowałem jakieś sześć zdań o godnych naszej

Minimalizm się zemścił

Remis z Jagiellonią wyrzuca nas na dobre z walki o wygranie ligi. Do pucharów blisko i daleko. Niby trzy punkty to niewiele, ale ewentualna przegrana