Tobiasz-zwycieski

Czy Tobiasz ma potencjał na rekord transferowy?

W 15. dzień lipca Legia zainaugurowała nowe rozgrywki spotkaniem o Superpuchar Polski, a w bramce pewne miejsce stale zajmuje wychowanek klubu  Kacper Tobiasz, który zaliczył już dwa czyste konta w obecnym sezonie. Patrząc na skalę i dynamikę rozwoju u naszego bramkarza  – warto przyjrzeć się jego sytuacji oraz przypomnieć sobie, jak radzili sobie bramkarze Legii w poprzednich latach. Czy w zawodniku można pokładać nadzieje na nowy rekord transferowy stołecznej drużyny? Zapraszam na kilka słów ode mnie w tej kwestii.

Z trybuny na murawę

Kacper w Legii zadebiutował w na inaugurację sezonu ligowego 2021/22 – zaliczając tym samym pierwsze czyste konto w spotkaniu przeciwko Wiśle Płock. Był to niezwykle ważny moment dla 18-latka, który przez swoje młodzieńcze lata dorastał na Ursynowie i od zawsze sam identyfikował się jako kibic warszawskiej Legii. Jak ważna dla Kacpra jest Legia mogliśmy słyszeć wielokrotnie.

Jestem związany z Legią i z Żyletą, dlatego wytatuowałem sobie żyletkę. To miejsce zostanie ze mną do końca 

Przyśpiewka “Niepokonane miasto…” bardzo mnie motywuje. Kiedy ją słyszę, wyobrażam sobie, ile osób walczyło, abyśmy my mogli normalnie żyć 

                                                                                         -mówił Kacper na łamach programu „Legia On”

– Co dla pana oznacza bycie legionistą?

– To jak być patriotą, tylko na tle klubowym, a nie narodowym. W najgorszych momentach nie uciekać, tylko zostać i walczyć o dobro tego miejsca. Niezależnie, czy jest się na boisku, na ławce, czy na trybunach. Cały czas działa się dla dobra tego klubu. 

                                                           – fragment wywiadu dla „Przeglądu Sportowego” z Izą Koprowiak

Rzadko zdarza się, żeby tak mocno związany emocjonalnie z klubem zawodnik grał z powodzeniem w swojej drużynie, to nie zdarza się często. W okresie dwóch sezonów wiele się na Łazienkowskiej zmieniło, był największy kryzys w XXI wieku, ale też sukcesy i wyjście z beznadziejnej sytuacji w przeciągu kilku miesięcy. W tym czasie swoją historię w Legii pisze również Kacper. Na dzisiaj – faworyt do tego, żeby opuścić Legię za rekordowe pieniądze. Takie historie powinny być przede wszystkim inspirujące dla młodych zawodników, którzy widzą, że ciężką pracą można dojść tam gdzie się chce.

Barwna postać ligi

Miarą sukcesu jest często fakt, jak często się o tobie mówi. Pozytywnie, negatywnie – to bez znaczenia, dzisiaj Kacper wywołuje skrajne emocje, przy czym trzeba zaznaczyć, że rozstrzał jest całkiem spory. Na Łazienkowskiej Kacper zawsze może liczyć na wsparcie trybun, skandowanie nazwiska przez kibiców z Żylety, ale na innych stadionach sytuacja – delikatnie mówiąc – ulega pogorszeniu. Niestety w piłce nożnej, gdy nie jesteś zwykłym szarym, przeciętnym zawodnikiem, który przytakuje w wywiadach i nie wychodzi poza bezpieczny teren – ciężko liczyć na specjalne okazywanie szacunku ze strony kibiców rywali – i tak też jest w przypadku naszego wychowanka. Nonszalancja w grze, prowokowanie rywali przy rzutach karnych, identyfikacja z tak barwnym klubem jakim jest Legia nie przyniesie poklasku na ligowych stadionach, ale fakt jest taki, że na ten moment, gdy sympatycy Ekstraklasy myślą o postaci młodego bramkarza to w większości mają wyrobioną swoją opinię i nie jest on po prostu „kolejnym kopaczem”, lecz wnosi do ligi wartość, nie tylko sportową, ale i pozaboiskową. Wydaje mi się, że w czasach, gdy zainteresowanie piłką nożną maleje, w dobie mediów społecznościowych, które „przejmują” młodsze pokolenia, takie barwne sylwetki w futbolu są na wagę złota. I niech w naszej lidze dzieje się jak najwięcej, niech zawodnicy wywołują skrajne emocje, bo to wszystko budzi w nas pasję i większy zapał do piłki. Przykładowo – Lukas Podolski, zawodnik Górnika Zabrze – w meczu ze Śląskiem Wrocław mówi, że może kupić rodzinę Erika Exposito (nie wchodząc w szczegóły, to dosyć niepopularny sposób na zdekoncentrowanie rywala), jego konto Twitterowe to – mówiąc delikatnie – kontrowersyjna sprawa, do tego prowokacje w kierunku Piasta Gliwice poprzez naśladowanie kurczaka. Człowiek to widzi i z automatu rodzi się dyskusja, niektórzy wyśmiewają, niektórzy przyklaskują, ale na pewno nie jest nudno. W Zabrzu powiedzą, że super gość, w Warszawie nazwą to pajacerką, ale dzięki temu nasza klubowa piłka żyje i nie ma stypy. Mało ludzi docenia taki koloryt u zawodników, zazwyczaj jest to jednostronne uczucie kibiców danego klubu. Gdybyśmy w lidze mieli samych szarych Kowalskich poziom emocji byłby dużo bardziej stonowany, im więcej wyrazistych postaci w naszej piłce tym lepiej!

Gra nogami lepsza niż u niejednego zawodnika z pola

Może nie wszyscy o tym pamiętamy, ale gdy Pan dyrektor sportowy Radosław Kucharski pilnie budował kadrę Legii na sezon 20/21, Kacper Tobiasz u Czesława Michniewicza podczas treningów występował na pozycji lewego wahadłowego. Ciekawostka, może i nawet zabawna (jak sobie przypomniałem o sytuacji kadrowej w tamtym czasie musiałem się przejść), ale trzeba przyznać, że nie musiał być to przypadkowy zabieg. Dzisiaj Kacper Tobiasz doszedł do momentu w swojej karierze, że znaczna większość podań dociera do adresata. Widać stały progres w tej kwestii, z perspektywy trybun wygląda to jeszcze lepiej niż przed telewizorem. Warta odnotowania jest statystyka z dotychczasowych meczów w Ekstraklasie, gdzie celność podań Kacpra wynosi aż 94% na mecz (29.5 celnego podania na mecz). A wiemy jak w nowoczesnej piłce istotna jest mityczna gra nogami, zwracają na nią uwagę trenerzy, dyrektorzy sportowi, a bramkarze często już grają na pozycji „libero”, ustawiają się wysoko i w zasadzie to oni rozpoczynają akcje ofensywne swoich drużyn.

To musi być rekord transferowy

Do tej pory najdroższym piłkarzem sprzedanym przez Legię jest Radosław Majecki, który w styczniu 2020 roku odszedł do AS Monaco za 7 milionów euro + bonusy i wypożyczenie powrotne na rundę wiosenną. Od tamtego czasu minęło już 3.5 roku i Legii do tej pory nie udało się tego wyniku przebić. Kacper Tobiasz na pierwszy rzut oka jest pierwszym kandydatem, aby zostać najdrożej sprzedanym zawodnikiem klubu. Bramkarz, wychowanek, 20 lat, sporo interwencji z serii tych „spektakularnych”, wygrany w znacznym stopniu dzięki niemu Puchar Polski, czy Superpuchar, gdzie bronił rzuty karne. I oczywiście, tutaj też zdarzają się gorsze momenty, ale w przypadku młodych zawodników (szczególnie bramkarzy, gdzie jeden błąd może skutkować utratą bramki) wahania formy to norma. Pierwszy mecz z Ordabasami i błąd przy pierwszej bramce, takie sytuacje się zdarzają. Mam wrażenie, że momentami głównie przez nonszalancję, czy pewną wyrazistość ze strony Kacpra – ten jest zbyt mocno krytykowany, mówi się o sodówce, a pamięć kibica jest krótka, jesteś tak dobry jak twój ostatni mecz. W poprzednich rozgrywkach Kacper ratował zespół niejednokrotnie, w najważniejszych momentach trzymał ciśnienie Pamiętajmy, że Radek Majecki także takowe wpadki miał jak np. mecz w Zabrzu w sezonie 19/20, gdy Legia przegrała 0:2 po wyraźnym błędzie ze strony bramkarza, gdy wpuścił strzał Jimeneza w środek bramki. Trudno, stawiając na młodego w bramce, trzeba takie rzeczy po prostu brać pod uwagę i być na nie przygotowanym.

Pokazać się w pucharach

Czym jednak zapracować na duży transfer? Patrząc na to, że aktualnie, aby odejść z Ekstraklasy do zagranicznego klubu wystarczy prosto kopnąć piłkę na dwa metry – stosunkowo niewiele. Jednak, aby uzyskać odpowiedni zarobek dla klubu – to już nie takie proste. Wyżej wspomniany Radek Majecki miał za sobą całe eliminacje do europejskich Pucharów, gdzie zachował aż 7 czystych kont. Skapitulował dopiero w 90. minucie spotkania z Rangers w Glasgow. Udane mecze w europejskich pucharach zwróciły uwagę AS Monaco, które zdecydowało się zaproponować Legii korzystne warunki umowy. A pamiętajmy o tym, że Radek Majecki nie był mocno wyróżniającym się golkiperem w realiach Ekstraklasy, gwarantował solidność, ale jeśli chodzi o gościa, który ratuje zespół przed porażka i dokłada dużo od siebie – to nie ten typ zawodnika. Ile było meczów, które faktycznie Legii wybronił? Korona Kielce przy Ł3, Śląsk we Wrocławiu w sezonie 2019/20 i to chyba było by na tyle. Porównajmy sobie bilans w Legii oby panów, który prezentuje się na stosownej grafice poniżej. Statystyki Radka sięgają momentu transferu i nie dotyczą wypożyczenia powrotnego.

Pan Trener Krzysztof Dowhań

Legia od lat nie miała zapalnika w bramce, zawsze ten kto wychodził w pierwszym składzie prezentował bardzo wysoki poziom, topowy w skali Ekstraklasy. Raczej nie jest przypadkiem to, że pracę każdego golkipera nadzorował trener Krzysztof Dowhań. I tutaj należy oddać królowi co królewskie – rozwój młodych zawodników jak Majecki, Tobiasz, czy nawet Cezary Miszta, mający za sobą dobre mecze w fazie grupowej Ligi Europy w sezonie 2021/22, miał miejsce za sprawą trenera Dowhania. Wcześniej z Legii w świat wychodzili bramkarze, którzy po latach pisali historie swojej kariery na zachodzie. Abstrahując od tego jak ważną rolę w drużynie odgrywali – to właśnie z Legii do dużych klubów wypływali Artur Boruc, Łukasz Fabiański, Wojciech Szczęsny. Jasne, ten ostatni nie zadebiutował, był wychowankiem i od razu z akademii Legii trafił do Arsenalu, jednak jeżeli spojrzymy na papier to widzimy suche fakty, a te są takie, że podstawowi bramkarze polskiej kadry na przestrzeni lat wychodzili właśnie z Legii.

Fot. Mateusz Czarnecki

Warto też wspomnieć o tym, że bramkarze, którzy przychodzili do Warszawy ze średniaków Ekstraklasy wchodzili na dużo wyższy poziom niż ten, który prezentowali wcześniej – najlepszym przykładem jest Arkadiusz Malarz, który trafił na Łazienkowską w 2016 roku i przez trzy sezony był podstawowym bramkarzem Wojskowych, a w sezonie 2017/18 głównym architektem zdobycia Mistrzostwa Polski przez maszynę Romeo Jozaka i Deana Klafuricia. Radosław Cierzniak do Legii trafił w tym samym okienku transferowym co wyżej wspomniany Malarz i choć tak imponującej kariery w Legii nie zrobił to praktycznie w każdym spotkaniu nie schodził poniżej pewnego poziomu (może poza pamiętnym spotkaniem w Dortmundzie).

No i jeszcze najświeższy przykład – Dominik Hładun. W Zagłębiu Lubin ligowy przeciętniak, nie oszukujmy się – to nie był w tamtym sezonie piłkarz na Legię Warszawa. W pewnym momencie wydawało się, że transfer jest zupełnie niepotrzebny. Pierwsze pół roku w Warszawie w teorii stracone, brak debiutu, rola bramkarza numer 3 i średnie perspektywy na przyszłość. Na wiosnę jednak sytuacja kadrowa zmusza trenera Runjaicia, żeby postawić na kogoś z dwójki Miszta i Hładun. Do bramki wskakuje ten drugi i na pierwsze pięć spotkań zachowuje 4 czyste konta, będąc jednym z liderów drużyny. Głębia na tej pozycji od lat gwarantuje trenerom (naprawdę wielu trenerom na przestrzeni ostatnich lat) duży spokój. Na poniższej grafice umieściłem statystyki podstawowych bramkarzy Legii na przestrzeni ostatniej dekady.

Kiedy sprzedać, żeby było success story?

Nie licząc bramkarzy – przed Wolskim żaden z naszych zawodników nie został sprzedany do poważnego zespołu. Chcemy też wysyłać piłkarzy w takie miejsca, w których będą grali. Potrzebujemy success stories. Nie możemy sobie pozwolić, by kolejni nasi piłkarze wyjeżdżali i grzali ławę. To nieopłacalne dla naszego wizerunku.

                                                                          – Bogusław Leśnodorski w rozmowie z „Weszło” w 2014 roku

Legia ma określoną markę co do bramkarzy. Podobnie jak Lech Poznań w przypadku zawodników z pola, wychowanków, na których zarabia rekordowe w skali Ekstraklasy pieniądze. Jakub Moder, Jan Bednarek, Jakub Kamiński i można wymieniać dalej – to zawodnicy, którzy wyjeżdżają na zachód i dają radę. To historie okazałe dla klubu nie tylko wizerunkowo, ale też opłacalne finansowo. Dzisiaj ktoś kto jest dyrektorem sportowym średniego klubu na zachodzie siądzie z listą potencjalnych nowych nabytków do swojego klubu i pewnie trochę inaczej spojrzy na bramkarza Lecha, a inaczej na bramkarza Legii, gdyby byli blisko na liście życzeń – tak samo w przypadku skrzydłowych, tutaj zapewne przewagę mógł by mieć zawodnik Kolejorza. Kiedy jednak będzie dobry moment na sprzedaż wychowanka? Na ten moment to chyba trochę za wcześnie, Tobiasz może jeszcze się bardzo rozwinąć, pomóc Legii w zdobyciu Mistrzostwa Polski, pewnie też przydałoby pokazać się trochę w europejskich pucharach przed ewentualnym wyjazdem. To byłoby najlepsze rozwiązanie dla Legii i dla Kacpra.

Fot. Mateusz Czarnecki

Tutaj od razu przychodzi mi do głowy jeden przykład – mówiło się, że Legia przed sezonem 21/22 miała oferty na Bartosza Slisza. Do transferu nie doszło, gdyż Czesław Michniewicz dysponował na środku pomocy wyłącznie Andre Martinsem, który ledwo stał na nogach jak miał grać co trzy dni i Rafą Lopesem, który z gorączką i na trzech apapach extra grał w środku pomocy w decydujących meczach eliminacji Ligi Mistrzów (kolejna niesamowita robota Radosława Kucharskiego). I z perspektywy czasu bardzo dobrze, że do takiego ruchu nie doszło. Bartek dzisiaj jest jednym z najlepszych zawodników Legii i na ten moment ze stu procentowej pewnością możemy powiedzieć, że jest gotowy do wyjazdu. Czy jeszcze rok temu można było pokusić się o taką opinię? Gdybym miał strzelać, to przysłowiowa Lechia Gdańsk dwa lata po wyjeździe, a dzisiaj? Dzisiaj gdyby Bartek miał zmienić ligę na mocniejszą, myślę że w średniaku jednej z TOP5 europejskich lig mógłby być ważnym ogniwem.

Potencjalny następca

Kolejka na miejsce numer 1 w bramce stołecznej drużyny jest długa, a chętnych stale przybywa. W klubie jest Dominik Hładun, Gabriel Kobylak, Cezary Miszta, a na wypożyczeniu nieźle radzi sobie Maciej Kikolski. W przypadku odejścia podstawowego bramkarza Legia jest mocno zabezpieczona i z ewentualną stratą Kacpra Tobiasza nie powinno być większych problemów. Co istotniejsze – Jacek Zieliński powtarzał, że Legia chciałaby dobrze sprzedawać jednego zawodnika w sezonie, żeby zachowywać płynność finansową. Jak wiemy z klubu za 5.2 miliona euro odszedł już Maik Nawrocki, więc obecnie nie ma ciśnienia, ani presji na wysoki transfer wychodzący w dwóch najbliższych okienkach. Sytuacja jest komfortowa dla klubu, bo 20-latek z takimi umiejętnościami raczej na wartości nie straci, a może jeszcze mocno podwyższyć swoje umiejętności.

Fot. Mateusz Czarnecki

Podziel się:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on telegram
Share on whatsapp
Share on email

Zobacz również

Przez cierpienie do zwycięstwa

Ależ to był koszmarny mecz do oglądania. Magik z Portugalii zamieszał i zagraliśmy przedziwną taktyką, gdzie Gual za partnera w ataku, praktycznie w poziomie, miał

kibice też piszą

Głos kibica: Już było dobrze

Cytując Jacka ze „Ślepnąc od świateł” – Już było dobrze, już było dobrze. Wydaje się, że właśnie to myśli teraz spora część kibiców Legii Warszawa, patrząc na obecną sytuację klubu. Można odnieść wrażenie, że dopiero chwilę temu w tym samym sezonie Legia po heroicznej walce odwróciła losy w Wiedniu i Szczecinie, przy okazji pokonując drużynę z Premier League w europejskich pucharach. Strzelała dużo bramek, jednocześnie tracąc ich niewiele mniej, ale bilans w większości przypadków kończył się pozytywnie – tak mogłoby się wydawać, ale czas mija nieubłagalnie. No i właśnie… już było dobrze.

Miotła nowa beznadzieja stara

Komentatorzy w Canal Plus wmawiali nam, że oglądamy intensywny, dobry mecz. Taki był wspaniały z naszej strony, że zanotowałem jakieś sześć zdań o godnych naszej

Minimalizm się zemścił

Remis z Jagiellonią wyrzuca nas na dobre z walki o wygranie ligi. Do pucharów blisko i daleko. Niby trzy punkty to niewiele, ale ewentualna przegrana