witamina d

Witamina D #4 – w poszukiwaniu inwestora

Dla Legionistów sezon już się skończył. Legia się utrzymała, Vuković rozpoczął na dobre kampanię, pokazującą przyszłemu pracodawcy, że jest fachowcem pierwszej klasy, a kibicom sekcji piłkarskiej pozostało emocjonować się takimi tematami, jak: transfery, nowy trener i, przede wszystkim, nowy właściciel. Tylko gdzie znaleźć inwestora, który wziąłby na siebie cały syf zostawiony przez obecne władze?

Przed przyjęciem treści proszę zapoznać się z ulotką.

(ULOTKA)

Poniższy tekst ma charakter żartobliwy i nie ma na celu nikogo urazić. Informacje, jak i zdarzenia w tekście, należy traktować z tzw. „przymrużeniem oka”. Autor nie zachęca do czynów, które powszechnie są uznawane za złe. Lektura tej serii nie jest obowiązkowa, w przeciwieństwie do innych treści znajdujących się na stronie KSOL.

(KONIEC ULOTKI)

Pisałem o syfie, a może jednak zastąpić to słowo innym, bardziej wyszukanym? Może zapożyczyć coś z języka Szekspira? „Legacy” brzmi lepiej i korzystniej, dlatego zapewne pan Mioduski będzie używać takiego stwierdzenia przy prezentowaniu projektu, którego może nie stworzył, ale unowocześnił i wprowadził na kolejny poziom… Wróć! Na kolejny „level”.

(Panie Darku, tak między nami, jak potrzebuje pan jakichś stwierdzeń z użyciem języka korzyści, to ja podeślę panu wizytówkę. Pracy nie szukam, ale doradzić zawsze mogę)

Wycena Legii

W ogóle to jakbyście nie wiedzieli, na naszych łamach ukazała się analiza, jak uratować Legię? Autorem tejże jest Marcin Żuk, specjalista, z którym nie jestem godzien wchodzić w dyskusję, ponieważ tylko bym się skompromitował. A trochę ostatnio nagapiłem się na kompromitacje, więc wiem, że nic dobrego z nich nie wynika.

W każdym razie, trochę będę się tutaj odnosić do tekstu Marcina. Ogólnie, jak chcecie poczytać poważną analizę, to przejdźcie od razu do jego tekstu, który mimo upływającego czasu, jeszcze się nie zdezaktualizował. A jeżeli chcecie się odmóżdżyć, to zapraszam do pozostania ze mną lub włączenia nowego odcinka „Ukrytej Prawdy”.

Wracając do meritum, w swoim tekście Marcin Żuk napisał, że: Rozmawiając z różnymi osobami na temat wartości Legii otrzymałem wskazania w przedziale od 1 złotego (bo zadłużenie, straty finansowe, małe szanse na grę w Europie, słaba jakość zawodników wymuszająca inwestycje w ludzi) do nawet 200-300 milionów (bo marka i potencjał największego klubu w Polsce, który przy założeniu lepszego zarządzania mógłby ruszyć w górę).

Tę złotóweczkę to można już sobie odpuścić. Nadal nie wiemy, co panu Dariuszowi kołata się pod lokami, bo z jego wywiadów można się spodziewać niespodziewanego. Jednakże mam przekonanie, graniczące z pewnością, że prezes wysoko ocenia wartość projektu, który wniósł na wyższy level. Jest LTC (z ang. eLTiSi), jest kapitał ludzki, w końcu jest klub, który w tym sezonie po dwóch kolejkach Ligi Europy miał komplet punktów i za nim plasowały się takie zespoły, jak Napoli czy Leicester City. Dzięki panu Dariuszowi nie byłoby nawet awansu reprezentacji Polski na mundial w Katarze. To on przecież wyciągnął Czesława Michniewicza z młodzieżówki do Legii, gdzie wszedł na wyższy poziom, który obecnie uprawnia go do pracy z takimi fachowcami, jak Robert Lewandowski.

Złotówka? Prędzej 300 milionów.

Schować trupy do szafy

Jestem zwolennikiem zasady „nie rób bliźniemu, co tobie niemiłe”, ale tutaj niestety trzeba ją odłożyć na bok. Cel uświęca środki. Pan Darek często na początku swojej kadencji w roli jedynego właściciela Legii mówił o „trupach w szafie”, które wypadają po jego poprzednikach. Jakby pan Dariusz też tak zrobił, to by pokazał, że zaprzecza swoim słowom, ale że nie zrobi tego po raz pierwszy… Warto po raz kolejny sobie zaprzeczyć w imię wyższego dobra.

Jakie trupy leżą w korytarzach biura na Łazienkowskiej? Parę by się znalazło. Niech za przykład posłuży sytuacja z Arturem Borucem. Klub sprowadza legendę, opakowuje to marketingowo z jak najlepszej strony, przeznaczając na to niemałe nakłady finansowe, by na koniec przerzucać odpowiedzialność za zapłatę kary w wysokości 25 000 zł. W ten sposób Artur Boruc na ten moment zakończył karierę, dostając czerwoną kartkę w meczu z Wartą Poznań. Prawie, jak Zidane…

25 000 zł to względnie niewielka kwota. Myślę, że jak nawet paru kibiców odpuściłoby sobie zabawę na Mazowieckiej w jeden wieczór, to by uzbierała się ta kwota. Ba, nawet Boruc mógłby zapłacić tę kwotę. Jednak on nie chce tego zrobić z jakiegoś powodu. I ten powód może zastanawiać nowego inwestora. Oczywiście, można przedstawić Boruca jako buca pierwszej klasy, robiąc kompilację różnych fragmentów z youtube’a, czyli… UMIEŚCIĆ TRUPA W SZAFIE.

Już nawet nie chcę wspominać o sprawozdaniach finansowych i innych kwestiach, bo po co? Trzeba to wszystko włożyć do szafy, przykryć prześcieradłem i jakoś to będzie.

Napisać list

Ostatnio, w związku z przejęciem Twittera przez Elona Muska, powstał viral, w którym użytkownicy wspomnianego portalu oznaczają wynalazcę, proponując mu coraz to nowsze inwestycje. Oczywiście, nie ma co teraz iść tą samą drogą, ale gdy sprawa ucichnie…

Może wypadałoby napisać jakiś list? Tu z kolei można podpatrzeć, jak w tej materii działali poprzednicy. Przecież nie wszystko, co robili było złe. Tak więc dany list rozpocząłbym tak:

„Dear Friend, I hope you are well. I am writing to you with one important issue…”

Myślę, że ten początek przykuje uwagę nawet takiej ważnej persony, jaką jest Elon Musk. Ogólnie to sporządziłbym jeden uniwersalny list, który wysłałbym do wszystkich wielkich tego świata. Co trzeba byłoby umieścić w tym liście? To już jest proste.

Za kadencji Dariusza Mioduskiego jako samodzielnego prezesa, Legia zdobyła 4 tytuły mistrzowskie na 6 możliwych oraz 1 Puchar Polski. Drużyna początkowo miała dużego pecha w awansie do europejskich pucharów, ale kiedy tego dokonała, to w pierwszych dwóch kolejkach Ligi Europy zmiotła konkurencję z powierzchni ziemi. Dzięki Dariuszowi Mioduskiemu Polska awansowała na mundial, o czym już wspominałem. Kibice, widząc ile zawdzięczają prezesowi, poświęcili mu parę opraw, przy okazji wypuszczając anglojęzyczne koszulki #MioduskiWon, które nawiązują do pasm sukcesów prezesa. Ośrodka LTC w Książenicach nawet nie trzeba specjalnie reklamować – wystarczy wspomnieć o tym, że najprawdopodobniej niedługo będzie w nim nocować Robert Lewandowski podczas zgrupowań reprezentacji Polski. Dodatkowo Akademia Legii nawet bez tego ośrodka wychowała zdolną młodzież, czego owocem są np. liczne trofea, które wspomniani zdobywają poza granicami naszego kraju.

Napisanie powyższego akapitu zajęło mi niespełna 5 minut, a mogłoby o wiele mniej, gdybym nie przerwał pisania na zastanowienie się, czy warto zjeść ciastko, które leży obok, czy nadal je mieć. Wyobraźcie sobie, ile można byłoby napisać np. w 10 lub 20 minut! Później przepuścić to w darmowym translatorze online, dać Arturowi Borucowi do sprawdzenia pod względem gramatycznym (w ramach wdzięczności opłaci mu się karę) i mamy gotowy list, który na pewno skusi niejedno przedsiębiorstwo. Pan Dariusz odszedłby zwycięski, a my odetchnęlibyśmy z ulgą.

Należność za poradę

Wspominałem na początku, że pracy nie szukam, ale też nie jestem jeleniem, który za darmo daje złote rady. Dlatego, jeżeli ktoś z klubu (albo spoza klubu) chce skorzystać z moich poleceń, to może poniżej postawić mi kawę. Oczywiście, zobowiązuję się do tego, że całość kwoty zostawię w namiocie Królewskiego na ostatnim meczu z Cracovią. Do pełnej kolekcji kubków brakuje mi zaledwie jednej pozycji…

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Podziel się:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on telegram
Share on whatsapp
Share on email

Zobacz również

Przez cierpienie do zwycięstwa

Ależ to był koszmarny mecz do oglądania. Magik z Portugalii zamieszał i zagraliśmy przedziwną taktyką, gdzie Gual za partnera w ataku, praktycznie w poziomie, miał

kibice też piszą

Głos kibica: Już było dobrze

Cytując Jacka ze „Ślepnąc od świateł” – Już było dobrze, już było dobrze. Wydaje się, że właśnie to myśli teraz spora część kibiców Legii Warszawa, patrząc na obecną sytuację klubu. Można odnieść wrażenie, że dopiero chwilę temu w tym samym sezonie Legia po heroicznej walce odwróciła losy w Wiedniu i Szczecinie, przy okazji pokonując drużynę z Premier League w europejskich pucharach. Strzelała dużo bramek, jednocześnie tracąc ich niewiele mniej, ale bilans w większości przypadków kończył się pozytywnie – tak mogłoby się wydawać, ale czas mija nieubłagalnie. No i właśnie… już było dobrze.

Miotła nowa beznadzieja stara

Komentatorzy w Canal Plus wmawiali nam, że oglądamy intensywny, dobry mecz. Taki był wspaniały z naszej strony, że zanotowałem jakieś sześć zdań o godnych naszej

Minimalizm się zemścił

Remis z Jagiellonią wyrzuca nas na dobre z walki o wygranie ligi. Do pucharów blisko i daleko. Niby trzy punkty to niewiele, ale ewentualna przegrana