Cezary Miszty wskazuje

Nadmiar bogactwa, który niszczy bramkarski potencjał

Legia Warszawa w kadrze ma obecnie 4 bramkarzy, z których każdy z powodzeniem występowałby w większości ekstraklasowych zespołów. Trzeba jeszcze do tego składu dodać 15-letniego Jakuba Zielińskiego, który coraz bardziej rozpycha się w drużynie rezerw, co mogliśmy zauważyć nawet w tegorocznej edycji Pucharu Polski. Powiedzieć, że część ze zdolnych bramkarzy traci czas i rytm meczowy – to nic nie powiedzieć.

Myślałem, że zostaniemy z trójką, a Czarek Miszta zostanie jednak wypożyczony. Potem sprawy się skomplikowały. Nie wyszła jedna próba, nie wyszła druga próba. Ostatecznie zabrakło czasu. Okienko transferowe zamknięte. Zostaliśmy z czterema bramkarzami. Ponoszę za to winę. Nie wszystko zależało ode mnie, ale muszę czuć się winny

– wyznał w programie Meczyków, Jacek Zieliński. Nie ma co się pastwić nad dyrektorem sportowym, bo jak widać, sam sobie zdaje sprawę z tego, że to wszystko poszło w złą stronę. Jednak trudno jest w tym wypadku nie żałować szczególnie Czarka Miszty, który ma najdłuższą przerwę od regularnego bronienia. A jego kariera nie tak miała się potoczyć…

2021/22 Bramkarz na lata

Czwartek, 21 października 2021 roku, godzina 22. Legia przewodzi w tabeli fazy grupowej Ligi Europy po zwycięstwach nad Spartakiem Moskwa i Leicester City. W pojedynku z tymi ostatnimi Cezary Miszta zachowuje czyste konto. Na stadionie im. Diego Armando Maradony bramkarz z numerem 31 broni, jak w transie. Legia przed chwilą stworzyła sobie najgroźniejszą sytuację, w której Emreli strzela w słupek. Nadchodzi jednak 76. minuta, w której Insigne strzela nie do obrony, w 80. minucie Osimenech umieszcza piłkę w szczelinę między pachą a udem Miszty, a w 95. minucie Matteo Politano precyzyjnym uderzeniem ustala wynik meczu na 3:0. Już nikt nie pamięta o interwencjach Miszty, 4 dni później zwolniony zostaje Czesław Michniewicz, a Legia do końca rozgrywek nie zdobywa choćby punktu.

Jeszcze wtedy Miszta rywalizował o miejsce w bramce z Arturem Borucem. Często jednak dostawał szansę w związku z kontuzjami starszego kolegi z zespołu. W marcu 2022 roku sytuacja jednak się diametralnie zmieniła. Artur Boruc po absencji związanej z czerwoną kartką z Wartą mógł teoretycznie wskoczyć do bramki, jednak ówczesny trener, Aleksandar Vuković, postawił na młodszego z bramkarzy, tłumacząc to dobrą postawą Miszty. Podczas nieobecności „Króla Artura”, Miszta zachował 3 czyste konta. Grzegorz Szamotulski, który rekomendował do Legii bramkarza, powiedział wówczas na naszych łamach, że według niego Cezary Miszta będzie bramkarzem na lata. W tym samym miesiącu Miszta pojechał na kadrę U-21 na mecze w ramach eliminacji do Mistrzostw Europy. Wszystko wskazywało na to, że słowa popularnego „Szamo” okażą się prorocze. Niestety, rzeczywistość była zgoła inna…

fot. Mateusz Czarnecki

Miszta nie rozegrał wszystkich meczów do końca sezonu 2021/22, ponieważ po drodze zdarzyła mu się kontuzja, która go wyeliminowała na 5 spotkań. Z perspektywy czasu – biorąc pod uwagę to, że grał w 3 ostatnich meczach pod wodzą Aleksandra Vukovicia – można śmiało stwierdzić, że ta kontuzja nie miała wpływu na jego dalszą karierę. Sezon skończył na 23 występach z 9 czystymi kontami i 34 wpuszczonymi golami w pierwszej drużynie i 3 występami z 1 czystym kontem i 4 wpuszczonymi golami w rezerwach.

2022/23 Coraz mniejsza rola

Vuković został zastąpiony przez Kostę Runjaicia, który postanowił wstrząsnąć szatnią kilkoma decyzjami. Poza odsunięciem Artura Jędrzejczyka od roli kapitana, Niemiec postawił na wracającego z wypożyczenia Kacpra Tobiasza. Co więcej, jeszcze w tym samym okienku sprowadzono Dominika Hładuna, który miał ponad 100 rozegranych meczów na poziomie Ekstraklasy.

Początkowo Miszta wygrywał rywalizację z Dominikiem Hładunem i to on występował w meczach w ramach Pucharu Polski oraz był w kadrze meczowej pierwszej drużyny. Imponowała mi wówczas postawa Tobiasza i Miszty, dla których rywalizacja nie miała niczego ze „złej krwi”. Co więcej, sukces kolegi zawsze cieszył tego, który akurat wtedy siedział na ławce. Wszyscy pamiętamy słynne układy taneczne, którzy obaj prezentowali po każdym wygranym meczu. Przypomnę również o moim ulubionym odcinku podcastu, w którym słychać było pomiędzy chłopakami chemię i nić porozumienia.

Wracając do pozycji Miszty: bramkarz z Łukowa spadł w hierarchii po pucharowym meczu z Lechią Gdańsk, w którym był… jednym z bohaterów. Poprzednią edycję Pucharu Tysiąca Drużyn pamiętamy głównie przez serię rzutów karnych w finale. Jednak trzeba również pamiętać o serii rzutów karnych, która była jednym z milowych kroków w stronę Stadionu Narodowego. 8 listopada 2022 roku Miszta dobrze wywiązał się ze swojej roli w 1/8 finału, gdzie w serii jedenastek obronił karnego i sprowokował piłkarza Lechii do przestrzelenia.

Po tym spotkaniu Miszta w kadrze pierwszej drużyny był obecny zaledwie 5 razy i zaliczył zaledwie 90 minut w półfinale z KKS Kalisz, gdzie zachował czyste konto. W klubie zapewniano, że rywalizacja o nr 2 nadal trwa, ale koniec końców okazało się, że gdy doszło do finału rozgrywek Pucharu Polski, które wydawałyby się być spotkaniami dla Miszty, ten nie dostał szansy na pojawienie się nawet na ławce rezerwowych. Sezon skończył na 4 występach z 2 czystymi kontami i 4 puszczonymi golami w pierwszej drużynie i 7 występach z 2 czystymi kontami i 6 puszczonymi golami w rezerwach.

2023/24 Czwarty (piąty?) do gry

Obecny sezon Cezary Miszta może wspominać najgorzej. Nie znajduje się już w kadrze meczowej nie tylko pierwszego zespołu, a nawet i rezerw. Wszystko wskazuje na to, że spadł w hierarchii na pozycję nr 4.  Wszystko za sprawą powrotu z wypożyczenia Gabriela Kobylaka, który co prawda nie rozegrał ani jednego oficjalnego meczu z „eLką” na piersi, ale za to wygryzł 22-latka z podstawowej jedenastki rezerw. Na domiar złego, w tym sezonie Miszta nie ma już statusu młodzieżowca, więc ewentualne wypożyczenie do innego polskiego klubu odpada, ponieważ nikt nie chce ogrywać bramkarza Legii. Jeszcze a propos młodzieżowców, należy wspomnieć o Jakubie Zielińskim – 15-latku, który zebrał dobre recenzje za występy w rezerwach w tegorocznej edycji Pucharu Polski. On w tym sezonie również rozegrał więcej spotkań niż Miszta (10 meczów z 2 czystymi kontami). Miszta ostatni mecz rozegrał 3 września z Mławianką Mława.

Z tego co można zaobserwować to Miszta nie strzela fochów, nie wprowadza złej atmosfery, stara się w wolnych chwilach jeździć za drużyną, pojawiać się w szatni podczas meczów. Nie unika też marketingowych akcji, pojawiając się na trybunie rodzinnej lub na takich spotkaniach, jak to mikołajkowe. Jednak, będąc potencjalnym następcą Boruca, a obecnie piątym kołem u wozu, bramkarz może czuć frustrację, która może się przerodzić albo w złość albo – co gorsze – w depresję. Jeszcze nie tak dawno Krzysztof Dowhań tak o nim mówił w Legia ON.:

Miszta zaczął z nami trenować w wieku 15 lat. Wszyscy byli zachwyceni jak poleciał na obóz do Benidormu, nawet Miro Radović mówił: „Skąd ty go wziąłeś?”.

Końcówka 2021 roku, mecz na stadionie imienia Diego Armando Maradony w Neapolu.

Końcówka 2023 roku, kwartał bez gry choćby w rezerwach.

fot. Łukasz Sieciński

A szkoda, bo widać, że Miszta żyje tym klubem. Kiedy idzie na koncert, a Legia gra mecz, to w kapturze dziewczyny trzyma komórkę, żeby obserwować, jak sobie radzi jego ukochany klub. Zdarza mu się jeździć na wyjazdy wraz z kibicami i nigdy nie ukrywał swojej miłości do klubu z Łazienkowskiej.

Ten sam klub, który dał mu skrzydła, obecnie mu je podcina. Mam jedynie nadzieję, że Miszta wyjdzie z tego i jeszcze da nam dużo radości.

Najgorsze jednak w tym wszystkim jest to, że 22-latek nie jest jedynym, który narzeka na swoją pozycję.

Problem bogactwa, który trzeba rozwiązać

Pozycja bramkarza to poniekąd indywidualny sport. Jest o tyle specyficzna, że – w przeciwieństwie do obrońców, pomocników i napastników – nie może zagrać dwóch bramkarzy. Przy ogromnej liczbie meczów Kosta Runjaić próbował jeszcze w tym sezonie korzystać z usług Dominika Hładuna w Pucharze Polski i w niektórych meczach Ligi Konferencji. Jednak w meczu z Koroną Kielce wystąpił Kacper Tobiasz i był to ostatni występ Wojskowych w tych rozgrywkach w tym sezonie. Tym samym szanse na grę Hładuna w tym sezonie znacząco zmalały. A przypominam, że mamy do czynienia z bramkarzem, który ma na koncie 117 występów w Ekstraklasie. Odkąd przeszedł do Legi zagrał przez dwa sezony zaledwie w 11 spotkaniach (5 czystych kont) we wszystkich rozgrywkach. Dołóżmy do tego Gabriela Kobylaka, który w tamtym sezonie w barwach Radomiaka zagrał 29 meczów na najwyższym poziomie rozgrywkowym, zbierając przy tym pozytywne opinie.

Reasumując, w kadrze Legii jest bramkarz, który zasmakował gry w Lidze Europy, wygrywając w tych rozgrywkach z zespołem z Premier League; bramkarz, który rozegrał ponad 100 meczów w Ekstraklasie; oraz bramkarz, który w Radomiu był na fali wznoszącej i aż się prosiło, żeby utrzymał ten kurs. Jak wygląda ich bilans w obecnym sezonie?

  • Miszta – 4 mecze w rezerwach, 3 puszczone gole, 1 czyste konto
  • Kobylak – 9 meczów w rezerwach, 8 puszczonych goli, 4 czyste konta
  • Hładun – 3 mecze w pierwszej drużynie, 2 puszczone gole, 1 czysto konto; 1 mecz w rezerwach z 1 golem puszczonym

Kiedy wchodzi się na boisko, poczuje atmosferę, a potem znów siedzi się na ławce… Nie, to nie jest łatwe.

– powiedział Dominik Hładun w rozmowie TVP Sport. 28-latek powiedział również:

Mam zdecydowanie większe ambicje, sięgające wręcz pozycji numer jeden. Nikt w moim wieku nie jest zadowolony z roli rezerwowego. Z takim bramkarzem byłoby coś nie tak.

Równie dobrze to samo mogliby powiedzieć zarówno Cezary Miszta, jak i Gabriel Kobylak.

To normalne, że w kadrze klasowego zespołu jest jeden niezadowolony bramkarz. Jednak trzech niezadowolonych bramkarzy to zdecydowanie za dużo. Jacek Zieliński wziął na klatę odpowiedzialność za taki stan rzeczy, ale podczas rozmowy, w której się przyznał do błędu, Legia grała na trzech frontach. Dziś gra na dwóch. Rozumiem, że w kadrze są potrzebne uzupełnienia na innych pozycjach, które są ważne, ale według mnie jednym z priorytetów na najbliższe okienko transferowe jest wypożyczenie lub transfer z opcją pierwokupu co najmniej jednego bramkarza. Najlepiej, gdyby to był Czarek Miszta, bo to on obecnie najbardziej potrzebuje regularnej gry. W innym przypadku klub może spalić chłopaka.

Fot. Mateusz Czarnecki

Podziel się:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on telegram
Share on whatsapp
Share on email

Zobacz również

Przez cierpienie do zwycięstwa

Ależ to był koszmarny mecz do oglądania. Magik z Portugalii zamieszał i zagraliśmy przedziwną taktyką, gdzie Gual za partnera w ataku, praktycznie w poziomie, miał

kibice też piszą

Głos kibica: Już było dobrze

Cytując Jacka ze „Ślepnąc od świateł” – Już było dobrze, już było dobrze. Wydaje się, że właśnie to myśli teraz spora część kibiców Legii Warszawa, patrząc na obecną sytuację klubu. Można odnieść wrażenie, że dopiero chwilę temu w tym samym sezonie Legia po heroicznej walce odwróciła losy w Wiedniu i Szczecinie, przy okazji pokonując drużynę z Premier League w europejskich pucharach. Strzelała dużo bramek, jednocześnie tracąc ich niewiele mniej, ale bilans w większości przypadków kończył się pozytywnie – tak mogłoby się wydawać, ale czas mija nieubłagalnie. No i właśnie… już było dobrze.

Miotła nowa beznadzieja stara

Komentatorzy w Canal Plus wmawiali nam, że oglądamy intensywny, dobry mecz. Taki był wspaniały z naszej strony, że zanotowałem jakieś sześć zdań o godnych naszej

Minimalizm się zemścił

Remis z Jagiellonią wyrzuca nas na dobre z walki o wygranie ligi. Do pucharów blisko i daleko. Niby trzy punkty to niewiele, ale ewentualna przegrana