Źródło: tmssl.akamaized.net

Claude Goncalves – nowe żelazne płuca Legii?

Od kilku tygodni pion sportowy w Legii podkreśla, że głównym polem do działań na rynku transferowym ma być lato. Co prawda latem, może być już po przysłowiowych ptakach, bo brak wzmocnień zimą może nas kosztować puchary, ale zostawmy to. Po co się denerwować. Wracając do letniego okienka, Tomasz Włodarczyk pod koniec lutego przekazał, że po sezonie do stolicy może trafić Claude Goncalves z Ludogorca Razgrad. Przyjrzałem się nieco bardziej temu graczowi.

Zawodnik rozpoczynał karierę w młodzieżowych drużynach Ajaccio. W 2013 roku trafił z rezerw do pierwszej drużyny. Jako 19-latek w sezonie 2013/2014 rozegrał w ekipie z Korsyki 23 mecze na poziomie Ligue 1 oraz 1 w Pucharze Francji. Łącznie spędził na boisku 1292 minuty nie zdobywając bramki i nie zaliczając asysty. Jego klub ostatecznie spadł do drugiej ligi. Sam gracz miał jednak powody do satysfakcji ze względu na powołanie do portugalskiej młodzieżówki na prestiżowy turniej w Tulonie. Goncalves wystąpił w 5 z 6 spotkań, grając w drużynie z takimi zawodnikami jak Bruno Fernandes, Joao Cancelo, Ricardo Horta czy znany z występów w Legii Iuri Medeiros. Portugalczycy pokonali podczas turnieju Meksyk, Chile czy Anglię, ulegając jedynie Francji. Tak wspomina tamten okres w wywiadzie dla Conversas Redondas:

Na tym etapie czułem się w połowie pomiędzy. Nawet nie mówiłem po portugalsku, rozumiałem go, ale wstydziłem się mówić, było to bardzo trudne.

Z ziemi francuskiej do portugalskiej

W kolejnych rozgrywkach pomocnik był już głównie podstawowym graczem Les Acéistes – wystąpił w sumie w 32 spotkaniach w Ligue 2, Pucharze Ligi oraz Pucharze Francji. Drużyna znów biła się jednak tylko o utrzymanie na zapleczu francuskiej ekstraklasy. Latem 2016 roku Goncalves przeniósł się do Tondeli – 15. drużyny Liga Portugal poprzedniego sezonu. Początek nie był łatwy, a większe zaufanie zyskał w drugiej części rozgrywek po zmianie trenera. Od 28 stycznia 2017 roku wystąpił w 15 na 16 ligowych meczów, każdy po 90 minut. Pauzował tylko raz za nadmiar żółtych kartek. Sezon zakończył z 30 meczami (28 w lidze, po 1 w pucharze ligi i pucharze kraju), ani razu nie wpisując się na listę strzelców czy asystujących.

Zdałem sobie sprawę, że nie ma to nic wspólnego z francuską piłką nożną, zwłaszcza w II lidze, w której gra się bardzo fizycznie. Od razu zdałem sobie sprawę, że była ona bardziej techniczna i taktyczna, a ponieważ lubię rozumieć grę, bardzo dobrze się przystosowałem

opisywał tamten czas we wspomnianym Conversas Redondas.

Kolejną kampanię pomocnik także zaczął jako pierwszy wybór szkoleniowca i jedna z dwóch „6”. Zagrał 11 meczów z rzędu „od deski do deski”, aż do momentu urazu, który między listopadem a styczniem wykluczył go z 5 spotkań ligi portugalskiej. Sezon zakończył z 27 meczami na koncie, jednak licznik bramek i ostatnich podań znów nie drgnął.

Więcej asyst! Więcej bramek!

Po wygaśnięciu kontraktu w sierpniu 2018 wrócił do drugiej ligi francuskiej wybierając Troyes, jak sam przyznał, głównie ze względu na fakt, że szkoleniowcem był tam jego rodak Rui Almeida. Tamte rozgrywki nie były jednak udane ze względu na kontuzję, która wyłączyła Goncalvesa z gry – z małymi wyjątkami – aż do lutego 2019. Łącznie w barwach ESTAC wystąpił 16 razy. Po sezonie wrócił do Portugalii podpisując kontrakt z Gil Vicente i właśnie w barwach tego klubu tego klubu zdobył pierwszą bramkę w seniorskiej karierze. Jego zespół sprawił w rozgrywkach 2019/2020 kilka niespodzianek, pokonując m.in. FC Porto czy Sporting CP. Popularne Koguty zakończyły pandemiczny sezon na niezłym 11. miejscu, a ewentualny przyszły Legionista był raczej podstawowym wyborem trenera Vitora Oliveiry. Śmiało można stwierdzić, że przełomowa dla 29-latka była kampania 2020/2021 – rozegrał łącznie 37 meczów w lidze i pucharze kraju strzelając 3 bramki i notując 3 asysty.

Muszę mieć więcej asyst i więcej bramek, ponieważ zdałem sobie sprawę, że może to zmienić karierę zawodnika. Przed przybyciem do Gil Vicente nigdy nie strzelałem goli; Jestem zawodnikiem, który pracuje w cieniu, dużo pracuję dla zespołu, ale nikt tego nie widzi. Każdy, kto zna piłkę nożną, widzi to, ale gole i asysty przyciągają większą uwagę. Liczby mają ogromne znaczenie. Zdobywanie bramek czy asyst nie są moim głównym celem na boisku, ale jeśli uda mi się to osiągnąć, nie odmówię!

podkreślał gracz w kolejnym fragmencie cytowanego wyżej wywiadu.

Dobre występy w portugalskim średniaku zwróciły uwagę działaczy bułgarskiego hegemona – Ludogorca Razgrad i to tam Claude Goncalves trafił latem 2021 roku. Portugalczyk miał przede wszystkim pomóc w awansie do Champions League. W eliminacjach zagrał 750 minut, czyli wszystkie. Bułgarzy eliminowali kolejno Szachtior Soligorsk, NS Mura, Olympiakos (po rzutach karnych i zatrzymali się dopiero na Malmo. Łącznie w pierwszym sezonie w Razgradzie zagrał aż 44 spotkania (w tym wszystkie w grupie Ligi Europy) notując w nich 1 asystę, będąc absolutnie podstawowym graczem.

Oddam życie za drużynę

Dugi nie był już tak intensywny ze względu na kontuzję pleców. Mierzący 174 cm gracz tylko 5 razy wystąpił w pełnym wymiarze czasowym, a łącznie w lidze bułgarskiej zagrał w 15 meczach sezonu zasadniczego i 4 grupy mistrzowskiej. Raz trafił do bramki rywala i zanotował 4 decydujące podania.  W obecnych rozgrywkach ma już na swoim koncie 40 spotkań (w tym 16 w europejskich pucharach), w których zdobył 1 gola i dopisał 3 asysty.

Gdziekolwiek pójdę, koledzy z drużyny i trenerzy bardzo mnie lubią, ponieważ jestem tym zawodnikiem, który pracuje dla drużyny i oddaję za nią życie. Rzadko się zdarza, że ​​nie idzie dobrze. Tutaj (w Lufogorcu), ponieważ mamy więcej piłki, musiałem trochę zmienić swoją grę: zamiast dotykać piłki 20 razy, dotknę ją 50, 60 lub więcej

charakteryzuje sam siebie pomocnik bułgarskiego klubu.

A tak opisuje go ekspert od tamtejszej piłki Sławomir Słowik:

Solidny pomocnik na tle ligi. Typowy środkowy defensywny pomocnik. Pracuje w środku pola i bliżej własnej bramki. Nie jest wybitny, ale myślę, że w Ekstraklasie by się sprawdził.

Mój rozmówca dodaje też, że w Bułgarii nie pojawił się temat ewentualnego zainteresowania za strony Legii, a jesienią mówiono o przedłużeniu wygasającego latem tego roku kontraktu. W cytowanym wcześniej wywiadzie do tej kwestii odniósł się sam zainteresowany:

Twój kontrakt z Łudogorcem wygasa wraz z końcem sezonu. Chciałbyś go kontynuować?

Prowadzimy rozmowy w sprawie przedłużenia, ale kluby po tej stronie Bałkanów mają trochę trudności…

Claude Goncalves robiący wślizg podczas wyjazdowego meczu z Ajaxem w kwalifikacjach Ligi Europy (fot. ludogorets.com)

Potrzeba nam kogoś na już

Podsumowując, zgodnie z tym, co w swoim artykule w serwisie meczyki.pl pisał Tomasz Włodarczyk, Legia – jeśli sięgnie po byłego młodzieżowego reprezentanta Portugalii – nie zapłaci za niego ani jednego euro, ponieważ 30 czerwca wygasa jego kontrakt z Ludogorcem Razgrad. Jeśli chodzi o CV, to nie jest co prawda tak imponujące jak choćby Andre Martinsa, który przychodził z bagażem ponad 100 występów w Sportingu CP i ponad 50 w Olympiakosie Pireus, jednak nie możemy kręcić nosem na piłkarza, który zagrał 110 razy w lidze portugalskiej i niemal 90 na poziomie Ligue 1 i Ligue 2, a dodatkowo ma 34 spotkania w pucharach. Jacek Zieliński totalnie położył zimowe okienko transferowe, jednak akurat wytypowanie Goncalvesa jako następcę Slisza wydaje się być sensownym pomysłem, bo parafrazując Wąskiego – to nie jest leszcz, Stefan. Wydaje się, że w tym przypadku kluczową kwestią nie jest też potencjał sprzedażowy, bo będziemy potrzebowali do środka faceta, który ma doświadczenie i będzie „ogarniał” od pierwszego meczu.

Dawid Ziółkowski

Podziel się:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on telegram
Share on whatsapp
Share on email

Zobacz również

Punkty się zgadzają, gra do poprawy

Przedsezonowe zapowiedzi trenera nijak się dziś nie przekładały na boisko. Nie dominowaliśmy, nie było intensywności, nie było dobrych sytuacji. W ogóle ciężko powiedzieć coś pozytywnego

Od trampkarza Legii po grę z Koseckim – ks. Bogusław Kowalski

Ostatnie miesiące przy Łazienkowskiej to przede wszystkim utracona bezpowrotnie szansa na zdobycie jakiegokolwiek tytułu w minionym sezonie. Przez działania pionu sportowego w zimowym okienku lwia część kibiców straciła wiarę w projekt, jakiemu przewodniczy Jacek Zieliński. To jednak nie oznacza, że kibice przestali wierzyć w Mistrzostwo. Szczególnie, że wśród nich są tacy, którzy na wierze znają się jak mało kto.

Przeciętność przetykana magią

Zakończyliśmy sezon zwycięstwem. Po pierwszej połowie wydawało się, że będziemy strzelać kolejne gole. Niestety do końca drżeliśmy o wynik, po raz kolejny w tym sezonie.

Bez szału po puchary

Widać już pierwszy efekt pracy Feio. Nie ma wylewów w obronie. Niby nic wielkiego, a jakże spokojniej ogląda się mecze. I to nawet wtedy gdy