Stało się. Po niespełna dwóch latach Bartosz Frankowski wraca do gwizdania meczu Legii Warszawa. Nietrudno oprzeć się wrażeniu, że to właśnie nazwisko sędziego będzie odmieniane przez wszystkie przypadki w pomeczowych analizach i zamiast mówić o wyższości klasyku Górnik Zabrze – Legia Warszawa nad innymi meczami, kibice będą dopatrywać się niechęci 36-latka wobec stołecznej drużyny.
Będzie się działo?
Co ciekawe, sędzia Frankowski od ostatniego meczu, który sędziował Legii Warszawa, zdołał zaleźć za skórę fanom stołecznej drużyny. Wystarczy przypomnieć ostatni mecz z Zagłębiem Lubin, w którym VAR długo analizował sytuację, w której Paweł Wszołek zdobył gola. Czuło się, jakby osoby zasiadające w wozie szukały chociaż pół pretekstu, żeby nie uznać trafienia pomocnika warszawskiej Legii. Wraz z upływającym czasem, wiedząc że decydentem jest właśnie Frankowski, niemal każdy kibic zaczynał godzić się z myślą, że gol nie zostanie uznany. Stało się jednak inaczej. Może sędzia chciał pokazać swoją bezstronność? Może tam naprawdę nie było się do czego przyczepić? A może Bartosz Frankowski niesłusznie jest uznawany za stronniczego i kibice „Wojskowych” przesadzają z jego oceną? Nikt nie siedzi w głowie 36-latka, więc trudno odpowiedzieć na to pytanie, ale jedno jest pewne: sędzia Frankowski i Legia Warszawa nie mają ze sobą po drodze. W serialu Canal+ pt. „Sędziowie” na pytanie, jaka jest jego relacja z warszawskim klubem odpowiedział:
To jest trochę jak z polityką. Ja wiem, że nie przekonam tą wypowiedzią kibiców i działaczy Legii do siebie. Rzadko mam okazje przedstawić swój punkt widzenia, więc zrobię to teraz zwięźle. Po pierwsze, to czysta statystyka: ze względów geograficznych sędziowałem dużo meczów Legii. Jak sędziuję dużo to jest większe prawdopodobieństwo, że się o coś pokłócimy. Raz, drugi, trzeci podejmę decyzję na niekorzyść danej drużyny i już się pojawia myśl: „ten Frankowski to złośliwa menda i nas nie lubi”. Druga sprawa to medialność klubu z Warszawy. Mają najwięcej kibiców, pochodzą z największego miasta. Można to ukrywać, ale zainteresowanie Legią jest największe. Siłą rzeczy każda decyzja podejmowana z udziałem Legii będzie rozkładana na czynniki pierwsze. Ja naprawdę nie mam nic do żadnego klubu z kraju, przysięgam. Jeżeli ja popełnię błąd, to nie jadę w następnej kolejce na mecz. To wiąże się ze stratami finansowymi. Poza tym nikt z nas nie jest masochistą i nie lubi być wytykany palcami. Ja podejmuję decyzję na podstawie dostępnych danych, które mam na boisku. Ja naprawdę nie mam nic do żadnego klubu w Polsce, w tym do Legii Warszawa.
Co do statystyk: Legia jest klubem, któremu Frankowski najczęściej sędziował spotkania w całej swojej karierze. W 58 spotkaniach pokazał 118 żółtych kartek, 4 czerwone i podyktował 5 rzutów karnych. Legia wygrała 26 spotkań, 13 zremisowała i 19 przegrała. W czwartek minęły dwa lata odkąd Legia wystosowała pismo do Zbigniewa Przesmyckiego, w którym poprosiła o merytoryczne uzasadnienie decyzji tego arbitra. Przypominam, że to było po meczu właśnie z Górnikiem Zabrze, w którym Luquinhas był stale poniewierany przez piłkarzy drużyny przeciwnej. Czy dzisiaj historia zatoczy koło?
Nie ma Luquinhasa, jest Josue i Kapustka
W meczu z zabrzanami Bartosz Frankowski pozwalał na dużo drużynie gospodarzy, przez co mecz piłki nożnej przypominał bardziej sztuki walki. Zwykle w takich przypadkach najbardziej poszkodowanymi piłkarzami są ci najbardziej techniczni. W tamtym przypadku oberwało się Luquinhasowi, a kto może ucierpieć najbardziej dzisiaj, jeśli sędzia będzie chciał nawiązać do swojego występu sprzed ponad dwóch lat? Stawiałbym na Josue i Kapustkę. Ten pierwszy może jeszcze dodatkowo zarobić kartonik za dyskusje. Sędziowie już są cięci na Portugalczyka i tu muszę się odwołać do innej produkcji spod szyldu Canal+, czyli do programu „Piłkarze na podsłuchu”, w którym nieraz sędziowie upominali piłkarzy Legii, żeby uspokoili swojego kapitana. Frankowski nie słynie z dialogu z zawodnikami, więc obawiam się, że od razu może przejść do czynów, a Josue ma krótki lont – jeżeli piłkarze będą go kopać, to na pewno da upust swojej frustracji.
Bardziej może martwić to jak ten mecz może skończyć Bartek Kapustka. Doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że jest to piłkarz podatny na kontuzje. Jeśli sędzia pozwoli od początku na dużo gospodarzom, to właśnie Kapustka może być ofiarą takiego zarządzania meczem.
Mam nadzieję, że nic z powyższych się nie zdarzy, ale naprawdę trudno mi ocenić powyższe obawy, jako bezzasadne. Jak jeszcze przypomnę sobie, jak Frankowski zarządzał meczem Śląska z Legią, który był jego ostatnim w wykonaniu „Wojskowych” (powyżej dla przypomnienia skrót z tego spotkania)… Chyba nikt, kto lubi piłkę nożną, nie przepada za meczami, w których głównym bohaterem jest sędzia.
Pora porozmawiać o tym, co na boisku
Dużo było o kontrowersjach związanych z sędzią spotkania, więc pora przejść do tego, czego możemy spodziewać się na boisku. Za kartki będzie pauzować Filip Mladenović i to na pewno nie jest dobra informacja. Jak Kosta Runjaić podchodzi do tego problemu? (za Biurem Prasowym Legii Warszawa):
Jesteśmy przygotowani na różne warianty. Było pewne, że Filip Mladenović w końcu dostanie kolejną żółtą kartkę. Mamy swój pomysł, jak zastąpić go w sobotę.
Czy to Ribeiro zagra na wahadle, a w środku obrony zobaczymy Jędrzejczyka, Nawrockiego i Augustyniaka? Trener na konferencji naturalnie nie chciał zdradzać personaliów poza tymi, którzy na pewno nie pojawią się w najbliższym meczu.
Lindsay Rose, Mattias Johansson, Filip Mladenović, Makana Baku, Kacper Tobiasz i Cezary Miszta nie pojadą z nami do Zabrza.
Dobrze byłoby tak zestawić linię obrony, żeby Dominik Hładun – tak jak w tygodniu w Pucharze Polski – mógł zachować czyste konto. Zadanie będzie o wiele trudniejsze, bo i przeciwnik będzie mocniejszy. Dość powiedzieć, że tacy zawodnicy, jak Szymon Włodarczyk czy Lukas Podolski mogą być podwójnie zmotywowani na to spotkanie.
Zagadką jest również to, jak Legia będzie wyglądać z przodu. Trener podkreślił na konferencji prasowej, że zarówno Carlitos, jak i Tomas Pekhart są gotowi do gry od pierwszej minuty. Obaj w tygodniu strzelili po golu. Hiszpan w końcu się odblokował, a Czech udowodnił, że niczym rasowy napastnik potrafi odnaleźć się w każdej sytuacji i zaskoczyć nie tylko rywali, ale i widzów na stadionie i przed telewizorem.
Nie musisz nikogo przekonywać, po prostu dobrze to posędziuj
Sędzia Frankowski w przytaczanej przeze mnie wyżej wypowiedzi podkreślił, że doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że nie zdoła przekonać ludzi, którzy sympatyzują z Legią. W zasadzie to nawet nie musi tego robić. Jestem przekonany, że nawet przy dobrym sędziowaniu znajdzie się ktoś, kto mu coś wytknie – to normalne. Ale to nie jest konkurs na to, żeby się przypodobać wszystkim i Frankowski to chyba nam chciał przekazać. To dobre nastawienie, ale niech za tym idzie również dobre sędziowanie. Bez tego znów wrócimy do dyskusji o tym, skąd taka niechęć torunianina do warszawskiego zespołu. A takowe raczej nie doprowadzą do rozwoju czegokolwiek.
Mecz z Górnikiem odbędzie się dziś, w sobotę 4 marca o godzinie 20:00 w Zabrzu. Transmisję spotkania można obejrzeć na antenie Canal+ Sport oraz w legijnym Sports Barze.