lechia-legia-m-kostrzewa-2_1684617811_7811

Kilkadziesiąt metrów i ponad sto minut żenady

Obejrzeliśmy beznadziejny w naszym wykonaniu, nudny, żenujący mecz. Jeśli macie małe dzieci nasi piłkarze zrobili dla was coś dobrego. A mianowicie pomogli uśpić pociechy. Dlatego, że wyglądało to wszystko strasznie. Nie będę silił się tu na wyszukane frazy, ściemnianie, malowanie słowem, opisywanie tych pojedynczych zrywów i katastrofy z ostatniej sekundy. W miejsce tego będzie relacje nietypowa. Dla Was to coś nowego, a dla mnie mniej roboty. I nie jest to wyraz braku szacunku dla Czytelników. Po prostu mi też się należą zasady BHP.

Są takie mecze, do których po poprzednich siadasz z wielkimi oczekiwaniami, a dostajesz wielkie nic.

Są takie mecze, gdzie gang Albanii wygląda lepiej, niż gang iberyjski.

Są takie mecze, w którym ten ofensywny Albańczyk dodaje sobie euro do wyceny na tym portalu o transferach.

Są takie mecze, w których bramkarz na tym samym portalu sobie wycenę zaniża.

Są takie mecze, gdy lider drużyny, któremu wszyscy do ręki wpychają długopis, gra jak za karę.

Są takie mecze, gdzie Twój bramkarz dowodzi także swojej prawdomówności – lubi wielkie mecze. Szkoda, że niekoniecznie trzyma koncentracje w tych, gdzie gra się już tylko o szacunek kibiców.

Są takie mecze, w których przyszły wicemistrz Polski daje sobie narzucić chaotyczne warunki gry przez spadkowicza.

Są takie mecze, gdzie grałbyś jeszcze pół godziny dłużej, a i tak byś niczego nie strzelił.

Są takie mecze, w których, o dziwo, jeden z najbardziej krytykowanych zawodników, gra swój najlepszy mecz. Tak do przodu, jak i do tyłu.

Są takie mecze, gdy widzisz, że wystarczy zagrać na jeden kontakt i rywal nie wie co się dzieje, ale z jakiegoś powodu robisz to od wielkiego dzwonu.

Są takie mecze, w trakcie których trener robi zbyt późno zmiany.

Są takie mecze, gdzie możesz dać pograć młodym, a przegrywasz starymi.

Są takie mecze, gdy pomagają ci kibice rywala, a i tak nie potrafisz tego wykorzystać.

Są takie mecze, w trakcie których w drugiej połowie w notatkach zapisujesz trzy zdarzenia godne uwagi.

Są takie mecze, gdy na zmianę wchodzi gość, którego wszyscy chcą odpalić, a on jest aktywny jak kieszonkowcy w autobusie linii 175.

Są takie mecze, które dowodzą po raz kolejny tego, że Hiszpan opuszczający klub i wracający do niego to inny Hiszpan.

Są takie mecze, po których drużyna staje się pośmiewiskiem pośród kibiców innych ekip.

Są takie mecze, że ręce opadają.

I taki to był mecz w wykonaniu Legii Warszawa.

Lechia Gdańsk – Legia Warszawa 1:0 (0:0) 

Gol: Gajos (90’ +8’)

Lechia Gdańsk: Kuciak (Buchalik 67’) – Bartkowski, Maloca, Tobers, Pietrzak – Kubicki, Kałuziński – Piła (Diabate 67’), Paixao (Terrazzino 45’), Durmus (Gajos 84’) – Sezonienko (Zwoliński 67’)

Legia Warszawa: Tobiasz – Rose, Augustyniak, Nawrocki – Wszołek, Slisz, Josue (Strzałek 86’), Celhaka (Sokołowski 77’), Baku – Muci (Carlitos 77’), Rosołek (Kramer 66’)

fot. Mateusz Kostrzewa / Legia.com

Podziel się:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on telegram
Share on whatsapp
Share on email

Zobacz również

kibice też piszą

Głos kibica: Już było dobrze

Cytując Jacka ze „Ślepnąc od świateł” – Już było dobrze, już było dobrze. Wydaje się, że właśnie to myśli teraz spora część kibiców Legii Warszawa, patrząc na obecną sytuację klubu. Można odnieść wrażenie, że dopiero chwilę temu w tym samym sezonie Legia po heroicznej walce odwróciła losy w Wiedniu i Szczecinie, przy okazji pokonując drużynę z Premier League w europejskich pucharach. Strzelała dużo bramek, jednocześnie tracąc ich niewiele mniej, ale bilans w większości przypadków kończył się pozytywnie – tak mogłoby się wydawać, ale czas mija nieubłagalnie. No i właśnie… już było dobrze.

Miotła nowa beznadzieja stara

Komentatorzy w Canal Plus wmawiali nam, że oglądamy intensywny, dobry mecz. Taki był wspaniały z naszej strony, że zanotowałem jakieś sześć zdań o godnych naszej

Minimalizm się zemścił

Remis z Jagiellonią wyrzuca nas na dobre z walki o wygranie ligi. Do pucharów blisko i daleko. Niby trzy punkty to niewiele, ale ewentualna przegrana

Przełamania dały komplet punktów

Tak to powinno wyglądać. Jedziemy do, bądź co bądź, ligowego średniaka i pewnie wygrywamy. Wystarczyło mieć bramkarza, napastników, ograniczoną ilość wylewów w obronie, logiczne zmiany