ihor charatin

Charatin objawieniem nowego sezonu?

Niecały rok temu, zaraz po awansie do fazy grupowej Ligi Europy, Legia ogłosiła transfer Igora Charatina. Według nieoficjalnych danych Ukrainiec kosztował blisko miliona euro. Czy były to mądrze wydane pieniądze? Zdecydowanie nie, ale przesłanki z przygotowań do nowego sezonu dają nadzieję, że niedługo wszyscy zmienimy zdanie co do bohatera tego tekstu.

W lutym pisałem na KSOL o swoich przeczuciach przed wznowieniem rundy wiosennej, gdzie wymieniłem swoich trzech kandydatów, którzy mogą nas pozytywnie zaskoczyć w przeciwieństwie do jesieni. Chodziło o Mattiasa Johanssona, Lindsaya Rose, a także Igora Charatina. Myślę, że co do pierwszej dwójki zdecydowanie miałem rację, natomiast trzeci z wymienionych, delikatnie mówiąc, nie podołał. Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że opuści Legię i wydawało się to być najrozsądniejszą opcją, ale jak to się mówi – nowy trener, nowe rozdanie. Mecze kontrolne oraz relacje z treningów coraz mocniej dają do zrozumienia, że Bartosz Slisz, Patryk Sokołowski oraz Jurgen Celhaka mają solidnego konkurenta w walce o pierwszy skład.

Przypomnijmy o jego wielkim doświadczeniu

Kilka dni temu odpaliłem profil Charatina na Transfermarkcie i myślę, że wielu z nas zapomniało lub po prostu nie wie, jak w poprzednich latach radził sobie ten piłkarz. Pod lupę wziąłem pięć ostatnich sezonów przed podpisaniem kontraktu z Legią.

Skupmy się wpierw na tym, gdzie występował. Była to Zoria Ługańsk, z którą w piątek o godzinie 18:00 zmierzymy się w ostatnim sparingu przed startem sezonu, a następnie Ferencvaros. Jeżeli chodzi o sukcesy – Charatin ma na koncie trzy mistrzostwa Węgier, do których za każdym razem przykładał rękę. No i co ważne, zna dzięki temu smak gry o najwyższe cele, co w Warszawie jest bardzo istotne.

Przejdźmy jednak do jego występów w europejskich pucharach, bo przede wszystkim na tym chciałem się skupić. Zacznijmy więc od eliminacji, gdzie 27-latek wystąpił aż 23 razy (3 gole i 3 asysty). Jeżeli chodzi o fazę grupową, wygląda to następująco – 20 meczów w Lidze Europy (gol przeciwko Athletic Bilbao), a także 5 w piłkarskim raju, czyli Lidze Mistrzów (gol przeciwko FC Barcelonie).

Na dokładkę trzeba dodać, że w połowie 2020 roku udało mu się zadebiutować w reprezentacji Ukrainy, kiedy grali z Hiszpanią. Następnie Charatin grał też z Polską, Niemcami oraz Francją. Takie CV nie jest codziennością w Ekstraklasie. Zdobyte trofea, europejskie puchary, wystepy w kadrze przeciwko wielkim zespołom. Czego chcieć więcej?

Nie wierzę, że to jest zły piłkarz. Umiejętnościami jest półkę wyżej niż Slisz, Sokołowski czy Celhaka. Co więc się stało przez ostatnie kilka dobrych miesięcy, że był rezerwowym? Myślę, że było tutaj wiele czynników… Zaczynając od wojny na Ukrainie, przez którą nie mógł skupić się na treningach, po fatalny sezon w wykonaniu Legii. Forma reszty drużyny często ma wpływ na jednego gracza.

Kosta Runjaić ceni takich piłkarzy

Tak jak pisałem na wstępie – nowy trener, nowe rozdanie. Każdy zaczął z czystą kartą, nawet w przypadku Lirima Kastratiego niektórzy zaczynają się łudzić, że będzie chociaż solidnym zmiennikiem. Charatin natomiast mocno przypomina Damiana Dąbrowskiego, który w Pogoni Runjaicia był zdecydowanym liderem “Portowców”. Pełnił rolę “szóstki” w ustawieniu 1-4-1-4-1, podobnie gra teraz Legia w sparingach.

Sporo czytałem ostatnio opinii o Charatinie i większość z nich była taka, że jest to piłkarz stworzony właśnie pod tę formację. Kosta na obozie w Austrii wystawiał Igora dwukrotnie w lepiej prezentującym się składzie na papierze, co daje nieco do zrozumienia. Wpierw był to mecz z Sepsi, a następnie z Salzburgiem.

Oglądałem mecz z austriackim „gigantem” i bardzo podobał mi się jego występ. Zupełnie inaczej wyglądał niż w jesienią/wiosną – po prostu rządził w środku pola. Dużo mówi też fakt, że do momentu zejścia Charatina było 2:0 dla Legii. Chwilę po zamienieniu go na Bartka Slisza straciliśmy trzy bramki i mecz zakończył się porażką.

Podsumowując: jeżeli Kosta odbuduje Charatina, Legia będzie miała moim zdaniem najlepszą szóstkę w lidze. Jacek Zieliński będzie mógł wtedy spokojnie sprzedać Slisza (o ile będą jakieś oferty), a to pomoże w następnych ruchach do klubu. 16 lipca zagramy na wyjeździe z Koroną i wtedy dowiemy się najwięcej, bo na razie możemy tylko strzelać, a zaraz się okaże, że najbliżej składu jest Jurgen Celhaka.

zdj. Mateusz Czarnecki

Podziel się:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on telegram
Share on whatsapp
Share on email

Zobacz również

Przez cierpienie do zwycięstwa

Ależ to był koszmarny mecz do oglądania. Magik z Portugalii zamieszał i zagraliśmy przedziwną taktyką, gdzie Gual za partnera w ataku, praktycznie w poziomie, miał

kibice też piszą

Głos kibica: Już było dobrze

Cytując Jacka ze „Ślepnąc od świateł” – Już było dobrze, już było dobrze. Wydaje się, że właśnie to myśli teraz spora część kibiców Legii Warszawa, patrząc na obecną sytuację klubu. Można odnieść wrażenie, że dopiero chwilę temu w tym samym sezonie Legia po heroicznej walce odwróciła losy w Wiedniu i Szczecinie, przy okazji pokonując drużynę z Premier League w europejskich pucharach. Strzelała dużo bramek, jednocześnie tracąc ich niewiele mniej, ale bilans w większości przypadków kończył się pozytywnie – tak mogłoby się wydawać, ale czas mija nieubłagalnie. No i właśnie… już było dobrze.

Miotła nowa beznadzieja stara

Komentatorzy w Canal Plus wmawiali nam, że oglądamy intensywny, dobry mecz. Taki był wspaniały z naszej strony, że zanotowałem jakieś sześć zdań o godnych naszej

Minimalizm się zemścił

Remis z Jagiellonią wyrzuca nas na dobre z walki o wygranie ligi. Do pucharów blisko i daleko. Niby trzy punkty to niewiele, ale ewentualna przegrana