zespol

Okiem kibica – odczucia po piątkowych wydarzeniach na Łazienkowskiej 3.

Piątkowy sparing Legii z Zorią Ługańsk zapamiętamy w szczególności przez ogłoszenie nowych koszulek i pomeczowe spotkanie z karnetowiczami. Aspekty sportowe zostawię dla ekspertów w tym temacie. Ja zajmę się sprawami poza piłkarskimi (nowe koszulki, spotkanie z piłkarzami, pierwszy mecz z kibicami w nowym sezonie).

Oczekiwania.

Mecz został zapowiedziany we wtorek (3 dni przed). Niezależnie czy jest to reakcja na aferę związaną z King’s Party, czy planowane wydarzenie – podoba mi się to. Już dawno nie mieliśmy okazji oglądać z trybun przedsezonowego sparingu. Myślę, że wielu z nas cieszyła sama myśl o przyjściu na stadion już na początku lipca. Prezentacja koszulki przed meczem również jest bardzo ciekawym pomysłem. Marcin Herra zapowiedział lepszą komunikację z kibicami – efektem tego jest pomeczowe spotkanie z piłkarzami i sztabem. W lipcu 2018 roku odbył się podobny event. Wówczas Legia zagrała sparing z Viitorul. Na stadionie zjawiło się około 3 tysięcy osób. Ten mecz również wtedy był połączony z prezentacją drużyny. Wróćmy jednak do roku 2022.

Piątkowy sparing jest ukłonem  w stronę karnetowiczów. Wejście było dla nich za darmo, tak samo jak pomeczowe spotkanie z drużyną. 15 minut przed rozpoczęciem spotkania czekała nas prezentacja koszulek. W ostatnim wywiadzie dla KSOL, Marcin Herra mówił o urozmaiceniu dnia meczowego i zachęceniu kibiców do wcześniejszego przychodzenia na stadion. W piątek nadarzyła się pierwsza okazja, aby pokazać nam, że warto to robić.

Nowe koszulki meczowe.

Ogłoszenie nowych koszulek meczowych z pewnością elektryzowało nas bardziej, niż sam sparing. Atmosferę podgrzał Marcin Herra: „Wydaję mi się, że to będzie dobra koszulka. Coś na co wszyscy czekamy. Dotychczasowe koszulki  sprzedawały się na poziomie do 3 tysięcy sztuk, tę nową chcielibyśmy sprzedać na poziomie co najmniej 5 tysięcy sztuk”. Oczekiwania są duże, a sam Herra postawił poprzeczkę wysoko. Mam nadzieję, że się nie zawiodę i w sobotę będę szczęśliwym właścicielem nowej koszulki. Niestety w tym roku nie obowiązuje voucher 70 zł, więc musimy zadowolić się 10-procentową zniżką. W tym miejscu chciałbym zachęcić do kupowania karnetów. Oprócz standardowych korzyści są takie benefity, jak darmowy sparing, spotkanie z piłkarzami, czy zniżka w FanStorze.

Rzeczywistość.

Kojarzycie pewnie tego mema. Oczekiwania – nasze wyobrażenie, coś na co czekamy i mamy nadzieję, że się nie zawiedziemy. Następnie po tym zderzenie z rzeczywistością. Zamiast ciepłej wody – morsowanie, zamiast 30 stopni i słońca – deszcz oraz chmury. Myślę, że wiecie o co chodzi. Ten tekst mógłby tak wyglądać, ale nie będzie. Piątkowy wieczór zapamiętamy jako ten udany. Dzień, który pokazał, że da się budować klub frontem do kibiców, a nie plecami. Nawet pomimo deszczowego dnia, na koniec wyszło słońce.

Zacznijmy jednak od początku. Piątek godzina 9:43, twitterowe konto Felka. Zdjęcie naszych nowych koszulek meczowych – klasyczna, czysta biel. Ludzie odebrali tę koszulkę bardzo pozytywnie. Ciężko było znaleźć negatywny komentarz. Jedyne co nurtowało kibiców to kolor spodenek, jednak i też te oczekiwania zostały zaspokojone, ponieważ spodenki okazały się czarne. Cena koszulki to 299 zł. Dla osób, które zdecydowały się na zakup w piątek obowiązywała zniżka. Wreszcie klub wysłuchał kibiców. Czy koszulka osiągnie sprzedaż 5 tysięcy? Ciężko oszacować, ale z pewnością będzie bliżej tego wyniku, niż ta zeszłoroczna.

Hładun, Tobiasz oraz Miszta zdj. Mateusz Czarnecki

Tak jak zapowiedział klub, 15 minut przed rozpoczęciem meczu odbyła się prezentacja drużyny. Każdy zawodnik oraz członek sztabu został wyczytany wraz z krótką notką o danej osobie. Obecni kibice największymi owacjami docenili naszych młodych bramkarzy, Josue, Kapustkę, Krzysztofa Dowhania oraz Arka Malarza. Na początku meczu na sektorze 113 zebrali się kibice, którzy poprowadzili doping przez całe spotkanie. W rogu trybuny wschodniej (przy płocie trybuny rodzinnej) zasiedli kibice naszego ukraińskiego przeciwnika. Kiedy na loży pojawił się  Dariusz Mioduski, kibice zaintonowali dobrze nam znaną przyśpiewkę „Mioduski out…”. Nie raz do wspólnych śpiewów zapraszani byli kibice z pozostałych sektorów. Tego dnia zdecydowanie najgłośniej było słychać „Gdybym jeszcze raz…”. Gry naszych piłkarzy nie będę oceniał, ale na pewno cieszy wygrana. Szczególnie na naszym stadionie przed najlepszymi kibicami na świecie. Na sam koniec meczu fani podziękowali rodzicom, którzy zabrali synów i córki na to spotkanie. Dzięki takim osobom na nasz stadion zawsze będzie ktoś przychodził, a Legia przetrwa tysiące lat. Po końcowym gwizdku piłkarze usłyszeli o tym, że Warszawa musi panować. Normalnie byłby to koniec atrakcji, ale nie tego dnia.

Dariusz Mioduski był obecny na trybunie podczas spotkania. Zdj. Mateusz Czarnecki

Podczas 45-minutowego oczekiwania na spotkanie z zawodnikami towarzyszyły nam niecodzienne widoki. Wokół boiska biegali piłkarze wspierani z trybun przez kibiców. Kiedy zawodnicy kończyli biegać, jeden z nich postanowił skrócić drogę. Na reakcję fanów nie było trzeba długo czekać. „Do końca!” – taki komentarz usłyszał piłkarz. Klub zapewniał, że podczas oczekiwania na spotkanie będziemy mieli do dyspozycji punkty gastronomiczne. Niestety zabrakło w nich jedzenia. Po chwili udaliśmy się przez trybunę południową do budynku klubowego. Te tereny stadionu widzimy raczej rzadko. Po wejściu na salę zastaliśmy przygotowaną scenę oraz darmową wodę i piwo. Słuchając puszczonej muzyki, czekaliśmy na pojawienie się zawodników. Po krótkim oczekiwaniu przywitaliśmy ich śpiewając „Gdybym jeszcze raz”. Niektórzy zawodnicy nawet dołączyli się do śpiewów. Następnie mikrofon otrzymał nasz trener – Kosta Runjaić, który dał krótkie, lecz treściwe przemówienie. Po wypowiedzi trenera przyszła kolej na kibiców. „Hej Legio, tylko mistrzostwo!” – nic więcej dodawać nie muszę. Cel jest tylko jeden.

Po tych wydarzeniach nadeszła pora na autografy, zdjęcia i „piątki”. Każdy kibic miał okazję podejść do każdego z zawodników. Bardzo mnie cieszy, że zostało to przeprowadzone w taki sposób. Piłkarze mieli wytypowane stanowiska, gdzie będą stać, lecz nie każdemu udało się tam dostać. Zdecydowanie największa kolejka była przy Arku Malarzu, który został zatrzymany przez ludzi przy scenie. Z zawodnikami, którzy byli mniej oblegani, można było zamienić kilka słów. Takie okazje nie zdarzają się często. Niektórzy kibice zbierali podpisy od zawodników na nowych koszulkach. Osoby, które liczyły na sporo podpisów na pewno się nie zawiodły. Ta część trwała do 22. i zaryzykuję stwierdzenie, że wszyscy wyszli zadowoleni.

Moje odczucia po piątku są bardzo pozytywne. Praktycznie wszystko poszło zgodnie z planem. Takie dni, jak ten mocno budują społeczność. Wreszcie karnetowicze mogli poczuć się docenieni. Mam nadzieję, że takie wydarzenie przekonają niezdecydowanych do zakupu karnetu. Cieszą również słowa, że to pierwsze takie spotkanie, ale nie ostatnie. Po dzisiejszym dniu czuję optymizm i już nie mogę doczekać się startu ligi. Pierwszy raz od dawna wszystko zaczyna iść tak, jak powinno. Oby trwało to jak najdłużej, oby Mioduski trzymał się jak najdalej. Ten tekst i zarazem wspaniały dzień zakończyć mogę tylko jednym – po mistrzostwo.

Zdj. Mateusz Czarnecki

Autor: JO

Podziel się:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on telegram
Share on whatsapp
Share on email

Zobacz również

Z Legii została tylko nazwa

Ileż było nadziei przed dzisiejszą parodią piłki nożnej. Już wjeżdżaliśmy na podium, już straszyliśmy Jagiellonię. Po sześciu minutach było wiadomo, że będzie ciężko. Graliśmy jednak

Przez cierpienie do zwycięstwa

Ależ to był koszmarny mecz do oglądania. Magik z Portugalii zamieszał i zagraliśmy przedziwną taktyką, gdzie Gual za partnera w ataku, praktycznie w poziomie, miał

kibice też piszą

Głos kibica: Już było dobrze

Cytując Jacka ze „Ślepnąc od świateł” – Już było dobrze, już było dobrze. Wydaje się, że właśnie to myśli teraz spora część kibiców Legii Warszawa, patrząc na obecną sytuację klubu. Można odnieść wrażenie, że dopiero chwilę temu w tym samym sezonie Legia po heroicznej walce odwróciła losy w Wiedniu i Szczecinie, przy okazji pokonując drużynę z Premier League w europejskich pucharach. Strzelała dużo bramek, jednocześnie tracąc ich niewiele mniej, ale bilans w większości przypadków kończył się pozytywnie – tak mogłoby się wydawać, ale czas mija nieubłagalnie. No i właśnie… już było dobrze.

Miotła nowa beznadzieja stara

Komentatorzy w Canal Plus wmawiali nam, że oglądamy intensywny, dobry mecz. Taki był wspaniały z naszej strony, że zanotowałem jakieś sześć zdań o godnych naszej