Akademia Bez Zadęcia

Akademia Legii Bez Zadęcia cz.1: Buldożer jako styl zarządzania.

Buldożer i koparki czyli Akademia Legii pod wezwaniem Mioduskiego

Rewolucja, ciągła zmiana, odcinanie się od przeszłości i budowa co krok nowych fundamentów czy nazywając to inaczej “buldożer i koparki” – to pojęcia bliskie erze Mioduskiego. Bardzo rzadko padają w oficjalnych wypowiedziach, tam częściej słyszymy o długofalowej i długoterminowej wizji – w rzeczywistości to prezesura oparta na chwili, impulsach i zmianach. Nie inaczej jest, gdy spojrzymy na projekt-pomnik Akademię Piłkarską Legii Warszawa. O ile jego poprzednik, Bogusław Leśnodorski, postawił na rozwój w oparciu o osoby zastane w klubie, czyli o Jacka Mazurka i jego zespół, o tyle Darek Mioduski zadziałał jak zwykle, na zasadzie zanegowania wszystkiego co w klubie było. Tym samym Jacek Mazurek, po kilkunastu latach pracy w klubie, został zwolniony, a wraz z nim latem 2017 z Akademii odeszli: Jarosław Wójcik, Radosław Boczek, Marcin Pawlina i Maciej Szymański. Wszyscy trafili w tym samym okienku do Piasta Gliwice.

 

W Polsce jest tak, że ten kto dochodzi do władzy, chce zamknąć i pozbyć się wszystkiego, co związane jest z poprzednikami i robić wszystko od nowa. Dlatego stoimy w miejscu, kiedy za naszymi granicami korzysta się z pracy poprzednich pokoleń. Jesteśmy świetnymi rewolucjonistami… (…) Inna sprawa, że o trenerach pierwszego zespołu Legii mówiło się, że brakuje im doświadczenia. W tej kwestii jest podobnie – nowi zarządcy również uczą się na żywym organizmie, bo brakuje im znajomości fachu w dłuższym okresie. Ja też to przechodziłem, choć miałem za sobą dziewięć laty pracy w SEMP-ie. Nieoceniona była jednak możliwość podpatrywania zagranicznych akademii. Ludzie muszą zaufać i uwierzyć w pewne działania, by skutecznie wykonywać swoją pracę. Sam się jednak uczyłem, choć z czasem zdołaliśmy przekonać wiele osób do naszych pomysłów. Każdy obszar miał zapewnione działanie i kontrole. 

 

Tak zmianę podsumował Jacek Mazurek  na łamach Legia.net.  Pogrubiłem fragment, który po latach wydaje się być najważniejszym – to o tyle ciekawe, że Mioduski publicznie i w kuluarach jest znanym entuzjastą kultury zachodniej, co pokazywał swoimi decyzjami wielokrotnie – niestety nie dotyczy to ciągłości działania i czerpania z doświadczeń wypracowanych przez poprzedników. Wszystko, co powstało w klubie, należało odciąć grubą kreską, przekreślić i nie sugerować się tym.

 

Tym samym można powiedzieć, że zatoczono koło – zresztą nie tylko w Akademii. Legia Warszawa w 2022 roku znalazła się w tym samym miejscu, w którym była w roku 2017, tyle, że cięższa o 200 milionów złotych długu. Mioduski nie wyciągnął właściwych lekcji z pracy poprzedników, nie przeanalizował ich decyzji i popełnionych błędów. Zaczął tworzyć według własnych wizji, wszędzie oddając władzę osobom, które na danych stanowiskach nie miały odpowiedniego doświadczenia. Jeśli zostajemy przy Akademii Legii, to zwolnił zespół, który odpowiadał za budowę szkółki piłkarskiej, przerwał ciągłość. Z klubu odeszli Ci, którzy sprowadzili i wdrożyli Furmana, Szymańskiego, Majeckiego, Karbownika i wielu innych, którzy budowali i budują success story wychowanków klubu. Nastał czas, by na plac wjechały koparki.

 

Przez ostatnie 5 lat w Akademii mieliśmy do czynienia z wieloma zmianami. W 2017 roku stery w szkółce objęli Jacek Zieliński – legenda klubu, która wracała do klubu po trzyletnim okresie bycia dyrektorem sportowym Wigier Suwałki (bez doświadczenia w pracy w akademiach piłkarskich) i Radek Mozyrko – utalentowany trener, które swoje doświadczenie zbierał w Wielkiej Brytanii, a do Akademii Legii Warszawa dołączył we wrześniu 2016 roku. Zaczęło się wdrażanie dziesiątek zmian. Najważniejszą z nich był styl, jakim Legia miała zacząć grać: skupienie się na fazach przejściowych czyli szybka organizacja gry z obrony do ataku i z ataku do obrony. Wysoki pressing, jak najszybsze odebranie piłki i przedostanie się pod bramkę rywala. W 2019 roku po tym planie gry nie było już śladu. Do Akademii dołączył nowy szef: Richard Grootscholten, który jest zwolennikiem gry przez posiadanie piłki, a zarazem nadal zwracający uwagę na szybki odbiór piłki (w ciągu 5 sekund od utraty). Można powiedzieć, styl stojący na drugim biegunie od poprzedniego, choć podpierający się pojedynczymi rozwiązaniami poprzednika. Przez chwilę jeszcze prowadził Akademię z Jackiem Zielińskim, co jednak nie funkcjonowało najlepiej. Finalnie zastąpił go jako drugi u steru Piotr Urban, wyszkolony w Hiszpanii, która słynie z gry barcelońskiej, również opartej na posiadaniu piłki.

 

5 lat. 3 duety dowodzących Akademią. Zieliński-Mozyrko, Grootscholten-Zieliński, Grootscholten-Urban, a wkrótce czwarty. W lecie 2022 roku szykuje się kolejna rewolucja. Podobnie jak w 2017 roku, tak i tym razem do szkółki wjedzie zmiana, by zanegować obecną strukturę i stworzyć ją na nowo. Koło się zamyka. 5 lat, 200 milionów długu i jedna duża zmiana na plus: lepsza infrastruktura, dzięki LTC w Książenicach. Poza tym, powiedzmy sobie wprost: robiąc obecną zmianę, klub przyznaje się, że ostatnie 5 lat to był błąd. Zresztą to nie jedyny pion, który dzisiaj przechodzi rewolucję.

 

Do Akademii Legii Warszawa po sezonie 2021/22 wjeżdża buldożer, na poprzednich fundamentach ledwie wysechł beton. Marek Śledź ma otrzymać wolną rękę w budowie, praktycznie od zera, nowej Akademii. Akademii, której gwarantem sukcesu ma być przychodzący nowy dyrektor. Tym samym z warszawską szkółką po sezonie żegna się jej obecny dyrektor: Richard Grootscholten, a prawdopodobnie dołączy do niego Piotr Urban, który nie ukrywa, że czas poszukać nowych wyzwań. Z klubu odchodzą również Grzegorz Szoka oraz Krzysztof Tańczyński odpowiedzialny za scouting do Akademii. A to nie koniec zmian. W środowisku trenerów młodzieżowych mówi się, że w ciągu najbliższych 12 miesięcy duża część sztabu szkoleniowego zostanie zmieniona przez Marka Śledzia. Jednym słowem: idzie nowe. Sytuacja bliźniaczo podobna do tego co wydarzyło się latem 2017 roku. Jedyna różnica polega na tym, że na dyskach pozostanie wiele danych z ostatnich lat – pytanie, czy Marek Śledź będzie zainteresowany zapoznaniem się z nimi? Po rozmowach z otoczeniem wygląda, że chce się opierać głównie na swoim doświadczeniu i sprawdzonym systemie z poprzednich miejsc pracy, a plany ma już rozpisane na najbliższe 3 lata. Czyżby kolejne oddzielenie przeszłości grubą kreską?

 

To pytanie mimo wszystko nadal otwarte, ponieważ podobnie jak w przypadku Marka Papszuna, Legia zaczęła rozmawiać ze Śledziem, który ma kontrakt z Rakowem jeszcze przez rok. Sytuacja wyciekła do mediów, a z macierzystym klubem nie udało się sformalizować przejścia. Skontaktowałem się z rzecznikiem prasowym Rakowa Częstochowa, Michałem Szprendałowiczem, który to potwierdził. Marek Śledź ma nadal obowiązujący przez jeszcze ponad rok kontrakt z Rakowem. Jesteśmy zadowoleni z tego jak Akademia się rozwija i jaki zrobiła za dyrektora postęp. Cieszymy się, że dwóch naszych wychowanków zadebiutowało w tym sezonie w Ekstraklasie. – tyle ma do powiedzenia rzecznik Rakowa. O krążącym konflikcie z Markiem Papszunem czy wartości wykupu Marka Śledzia z Akademii Rakowa (lub też innym rozwiązaniu sytuacji) niestety nie chciał rozmawiać. Pytaniem, które należy sobie zadać jest to, czy Legia ma pieniądze na ewentualny wykup i czy warto sobie raz po raz psuć relacje i pozycję negocjacyjną z Rakowem? Powinni na nie odpowiedzieć sobie Jacek Zieliński i Dariusz Mioduski. Dodatkowo krążą słuchy, że Marek Śledź chce sprowadzić do klubu określoną liczbę specjalistów z zewnątrz – dotychczasowy budżet Akademii na to nie pozwalał, trudno powiedzieć czy na sprowadzenie dyrektora Akademii Rakowa został wygospodarowany nowy, większy budżet. Czy też Śledzia w Legii czeka zderzenie z pierwszą ścianą? Myślę, że wkrótce wszystko będzie jasne – póki co spójrzmy na Akademię Legii, którą nowy dyrektor zastanie na miejscu.

 

W ostatnich tygodniach, które przeciągnęły się w ponad miesięczną pracę po godzinach, spotkałem się z wieloma osobami, by móc przeanalizować zmianę, która prawdopodobnie nastąpi. Ten tekst to pierwsza część tej pracy. Materiału zebrało się tyle, że na raz byłoby za dużo czytania.

 

 

Jacek Mazurek musiał (?) odejść

Problemem Jacka był przede wszystkim Jarek Wójcik. To osoba, której się nie powinno pokazywać na froncie w takim projekcie jak Akademia Legii Warszawa (a to jego mianował Mazurek odpowiedzialnym za metodologię, gdy w 2012 roku awansował na dyrektora sportowego). Powiedzmy sobie szczerze, po przejęciu klubu przez Mioduskiego, było pewne, że zniknie. Jego język, styl wypowiedzi to przeciwieństwo stylu właściciela Legii. Przypomnijmy choćby to jak określił dziennikarzom styl gry Jakuba Araka: „potrafi wycisnąć miód z gówna”. Mazurek w oczach Mioduskiego również był nieodpowiednim kandydatem – zmiany w szkółce działy się według niego za wolno, a sam Mazurek z ostrożnym wdrażaniem nowinek z Zachodu mógł budzić wątpliwości właściciela klubu. Dodatkowo chwalił go poprzedni prezes, Leśnodorski. A to było wyzwanie – należy pokazać, że można z innymi ludźmi zrobić to lepiej!

 

Pamiętajmy, że wcześniej szkoliliśmy chałupniczymi metodami, a teraz mamy jedno boisko. Jedno! Jeśli mówimy o poziomie szkolenia, to dla mnie Jacek Mazurek i Jarek Wójcik są absolutnie najlepszymi specjalistami w kraju, blisko nie ma nawet nikogo. Oni są ponad Polskę. Tak w wywiadzie Łukasza Olkowicza i Tomasza Włodarczyka o pracy duetu Mazurek-Wójcik mówił Bogusław Leśnodorski.

 

To wywiad z kwietnia 2017 roku. Wtedy Bogusław Leśnodorski był gotowy założyć się, że przynajmniej 10 chłopaków za 3-4 lata zagra na bardzo wysokim poziomie w piłce seniorskiej, o ile Jacek Mazurek będzie miał szansę, by kontynuować swoją pracę. 

 

W Legii U19 w 2017 roku byli: Radosław Majecki (AS Monaco), Mateusz Kochalski (Radomiak), Mateusz Żyro (Stal Mielec), Sebastian Walukiewicz (Cagliari), Mateusz Praszelik (Hellas Werona) czy Cezary Miszta. Na wypożyczeniach znajdowali się:

  •         Mateusz Wieteska,
  •         Jarosław Niezgoda (Portland Timbers – choć on nie jest adeptem Akademii, lecz efektem pracy scoutów),
  •         Konrad Michalak (Konyaspor)

Do pierwszego składu powoli był wprowadzany Sebastian Szymański (Dynamo Moskwa). W klubie znajdował się również: Michał Karbownik (Olympiacos).

 

Bogusław Leśnodorski nie pomylił się, choć w klubie nie było już Mazurka. Wielce prawdopodobne, że ilość byłaby bardziej efektowna, gdyby szkielet Akademii nie rozpadł się latem 2017 roku. Okres zmian zawsze wiąże się z tym, że koncentrujemy się na wielu tematach, a zapominamy o tym co jest tu i teraz. W przypadku kilku wychowanków zostały popełnione błędy – można było inaczej ich poprowadzić i pewnie byliby w innym miejscu. Zresztą jak się wejdzie na stronę Akademii Legii Warszawa w sekcję absolwenci to klub obecnie chwali się 16 nazwiskami i wszyscy pochodzą z okresu pracy w klubie zespołu Mazurka.

 

Czasy Mazurka i Wójcika to również nie był czas, gdy Akademia Legii była chwalona. Patrząc obiektywnie, wiele rzeczy nie funkcjonowało dobrze. Całość szkolenia odbywała się w trudnych warunkach, na skromnych obiektach własnych i na Łabiszyńskiej. Wszystkie roczniki trenowały na wysłużonym placach, być może stąd pojawiały się kontuzje u niektórych wychowanków. Zmian również nie brakowało. Młodzi trenerzy odchodzili lub deklarowali odejście, twierdząc, że współpraca z dyrektorem jest trudna i za mało jest wprowadzanych nowości. Mazurek, twórca legijnej Akademii wielokrotnie testował na żywym organizmie. A wtedy musisz się mylić. Musisz popełniać błędy, bo taką metodą znajdujesz rozwiązania. Mazurek był krytykowany – mówiło się, że Legia marnuje talenty. Po latach należy jednak docenić efekty w postaci wychowanków, którzy poszli dalej – pytanie czy Ci wychowankowie nie mogli rozwinąć się bardziej? Obiektywnie trzeba przyznać jedno, Jacek Mazurek to szczęściarz – otrzymał w Legii tyle czasu, by móc zobaczyć efekty swojej pracy. Miał czas na testowanie i wdrażanie. Było też sporo wyrozumiałości do jego pomyłek, a dodatkowo trafił mu się złoty rocznik, który został w klubie zapamiętany na wiele lat. 

 

Mazurek przez wiele lat odpowiadał za rocznik 1992, który przez wiele lat był i jest stawiany za modelowy. 8 wychowanków, którzy przeszli do jedynki: Rafał Wolski, Dominik Furman, Michał Żyro, Michał Kopczyński, Jakub Szumski, Michał Efir, Mateusz Cichocki, Wojciech Lisowski. Łącznie zagrali ponad 800 meczów na poziomie Ekstraklasy. Pięciu z nich zadebiutowało w ligach zagranicznych, z czego jeden (Kopczyński) w egzotycznej Nowej Zelandii. Wg zachodnich autorytetów od szkolenia młodzieży celem jest wprowadzenie do jedynki 2-3 zawodników. Jest to określane jako bardzo dobry wynik, 8 to wynik rewelacyjny.

 

Tajemnic sukcesu było wiele. Były to czasy mniejszej konkurencji wśród polskich akademii, na testy o przyjęcie do legijnej szkółki stawiało się po pół tysiąca kandydatów do rocznika co pół roku. Następnie zawodnicy trafiali pod rękę lepszego lub gorszego trenera, ci z 1992 roku (drugi rocznik w historii Akademii Legii) trafili do Mazurka. Dariusz Banasik w podcaście Kilka Słów o Legii tak komentował warsztat jednego z ojców Akademii: Jacek Mazurek miał inny sposób prowadzenia zespołu. Ja jako trener jak widziałem nowości, podejrzałem coś na turnieju, to wszystko chciałem od razu wprowadzać (dzisiaj robię już inaczej). Jacek był systematyczny. On jak pracował nad jednym aspektem to potrafił robić to pół roku, np. wewnętrzna część stopy: cały czas ćwiczył passy, gra na jeden kontakt, czasami przy użyciu band i robił to do momentu aż zawodnicy się danego elementu nauczą.

 

Cechowała go cierpliwość do zawodników, a także umiejętność spokojnego, metodycznego tłumaczenia im meandrów gry w piłkę nożną. Rocznikowi 92 trafił się sumienny, cierpliwy trener, a ja myślę, że zostałem trenerem, bo dużo się od Jacka nauczyłem. Sam byłem dość impulsywny, a Jacek potrafił spokojnie tłumaczyć. Dzisiaj w Legii widzę za dużo zmian, co chwilę są nowe rzeczy, pomysły – sam dzisiaj na kursach mówię innym trenerom, że w przeszłości chciałem zrobić wszystko co nowego zobaczyłem, teraz robię rzeczy sprawdzone i je powtarzam. Powtarzalność jest niezbędna w piłce żeby do czegoś dojść. Kluczem sukcesu była osoba Mazurka. – kontynuuje Banasik.

 

Może Mazurek miał szczęście i trafił mu się rocznik ze świetnym naborem, może szczęściu wystarczająco pomógł. Na pewno jedną z tajemnic sukcesu było to, że każdy trener w Akademii znał zawodników z każdego rocznika. Znowu oddam głos Dariuszowi Banasikowi, który trenował rocznik 1995:

 

Dobrała się odpowiednia grupa trenerów, która miała wizję, szła w jednym kierunku, zresztą bardzo się ze sobą zżyliśmy. Praktycznie każdy trener znał każdego zawodnika w Akademii. Jeździliśmy razem na turnieje, na zgrupowania, na obozy. Myślę, że to się przekładało na szkolenie i na relacje z zawodnikami.  Dariusz Banasik w Kilka Słów o Legii.

 

Ciągłość informacji. Świetne zorientowanie wśród wszystkich trenerów na temat poziomu graczy z roczników sąsiadujących i nie tylko. Nastawienie na cel, którym nie jest sukces osobisty trenera, a wychowanie zawodnika, który zadebiutuje w jedynce. I czas, dużo czasu, by sprawdzać efekty wdrożonych zmian. To wielki atut, który legijna szkółka w tamtym okresie posiadała, a którego obecnie nie ma. Łatwiej jest zarządzać talentem, przesuwać zawodnika z rocznika do rocznika, kiedy trenerzy mają pełny obraz i wspólny cel. Kiedy są jedną rodziną. Gdy wspólnie jeżdżą na zgrupowania, dobrze czują się w swoim towarzystwie i wspólnie rozwijają siebie oraz zawodników. Łatwiej niż w korporacji, gdzie nie ma wśród wszystkich tej samej wiedzy, gdy się tworzą silosy komunikacyjne, a każdy ciągnie w swoją stronę.

 

Możesz świetnie rozwijać zawodników, ale jeśli pierwsza drużyna i klub nie jest zainteresowana stawianiem na wychowanków i zamiast tego wolą ściągać piłkarzy z innych klubów, to nadal o sukces będzie ciężko. Ponownie posłuchajmy Dariusza Banasika, tym razem nawiążę do słów, które powiedział  w wywiadzie dla Gramy bez bramkarza: Gdy byłem trenerem Młodej Legii, Mateusz Możdżeń w Lidze Europy strzelił pięknego gola Manchesterowi City. Kilka osób zaczęło pytać, jak to możliwe, że chłopak z naszego regionu odnalazł się w Lechu, czemu u nas nie ma takich młodych wilków. Odparłem, że u nas są lepsi. Prezes zapytał: – A dlaczego nie grają? Bo nikt nie chce dać im szansy! I wtedy zaczęło się stawianie na Rafała Wolskiego, Dominika Furmana, Daniela Łukasika… Okazało się, że mogą, że istnieją młodzi, którzy dają radę. Tacy gracze są w akademii Legii i dziś, tylko trzeba im zaufać i dać czas. Zdolni zawodnicy muszą jak najszybciej trafiać do pierwszego zespołu. Na pewno będą mieli wahania formy, ale trzeba być cierpliwym.

 

I czas dano. W 2010 roku klub trenował Maciej Skorża, później wrócił Jan Urban, a po dwóch Polakach, do klubu dołączył Henning Berg. To czas stawiania na wychowanków. W Ekstraklasie w okresie kilku lat zadebiutowało 15-16 z nich, przez kadrę pierwszego zespołu przewinęło się około 20.  To wtedy do zespołu weszli: Rafał Wolski,  Michał Żyro, Daniel Łukasik czy Dominik Furman. Klub stawiał na młodych, szkielet drużyny stanowili również zawodnicy sprowadzeni w młodym wieku: Artur Jędrzejczyk, Jakub Kosecki, Maciej Rybus, Michał Kucharczyk, Ariel Borysiuk. Czy przeszkadzało to w realizacji głównych celów, tzn. budowy drużyny dominującej w lidze i radzącej sobie w pucharach? Jak dobrze wiemy, to wtedy zaczęliśmy osiągać duże sukcesy na arenie międzynarodowej i zaczęliśmy przyzwyczajać się do Mistrzostw Polski. Dodatkowo klub zarobił łącznie na wychowankach z okresu Mazurka 25 milionów euro. W klubie nadal jest Mateusz Wieteska czy Cezary Miszta, więc ta wartość może wzrosnąć.

 

Naliczyłem 39 zawodników z roczników 1991 – 2001, którzy szerzej zaznaczyli swoją obecność: zadebiutowali w Ekstraklasie, odeszli do zachodniego klubu itp. Nie było oczywiście idealnie, w wielu rocznikach ratowano się sprowadzaniem wyróżniających się zawodników w wieku 16-17 lat. Finalnie średni wiek dołączenia wspomnianej grupy zawodników do Akademii to 14 lat. Ekipa Mazurka obecnie jest w Piaście. Mija 5 lat, na razie większych efektów nie widać – a pierwsze rezultaty powinny być zauważalne. 

 

Dariusz Banasik opuścił Legię latem 2014 roku. Szeroka ekipa Mazurka odeszła latem 2017 roku. W tym samym okresie z klubu odszedł Krzysztof Dębek. Know-how kilkunastu lat budowy Akademii Legii Warszawa się ulotniło. Zbieg okoliczności chciał, że jest to mocno powiązane z samodzielnym objęciem pod zarządzanie klubem Darka Mioduskiego…

 

Koniec części pierwszej.

Podziel się:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on telegram
Share on whatsapp
Share on email

Zobacz również

Przez cierpienie do zwycięstwa

Ależ to był koszmarny mecz do oglądania. Magik z Portugalii zamieszał i zagraliśmy przedziwną taktyką, gdzie Gual za partnera w ataku, praktycznie w poziomie, miał

kibice też piszą

Głos kibica: Już było dobrze

Cytując Jacka ze „Ślepnąc od świateł” – Już było dobrze, już było dobrze. Wydaje się, że właśnie to myśli teraz spora część kibiców Legii Warszawa, patrząc na obecną sytuację klubu. Można odnieść wrażenie, że dopiero chwilę temu w tym samym sezonie Legia po heroicznej walce odwróciła losy w Wiedniu i Szczecinie, przy okazji pokonując drużynę z Premier League w europejskich pucharach. Strzelała dużo bramek, jednocześnie tracąc ich niewiele mniej, ale bilans w większości przypadków kończył się pozytywnie – tak mogłoby się wydawać, ale czas mija nieubłagalnie. No i właśnie… już było dobrze.

Miotła nowa beznadzieja stara

Komentatorzy w Canal Plus wmawiali nam, że oglądamy intensywny, dobry mecz. Taki był wspaniały z naszej strony, że zanotowałem jakieś sześć zdań o godnych naszej

Minimalizm się zemścił

Remis z Jagiellonią wyrzuca nas na dobre z walki o wygranie ligi. Do pucharów blisko i daleko. Niby trzy punkty to niewiele, ale ewentualna przegrana