ZAPOWIEDZlech-L

Wykoleić rozpędzoną lokomotywę

Kibice Legii nie zgadzają się ze sobą w niektórych tematach, ale w jednej kwestii wszyscy są zgodni – nikt nie lubi przerwy reprezentacyjnej. 2 tygodnie czekania na mecz to zdecydowanie za długo. Głód spowodowany brakiem gry Legii jest zbyt wielki, na szczęście to już ostatnia prosta. Już w sobotę znów poczujemy niepowtarzalne emocje.

Gwarantowane emocje

Przed nami pojedynek z Lechem Poznań. Mecz, który elektryzuje całą Polskę. Niektórzy nazywają go „derbami Polski”, choć ja od takiego sformułowania jestem daleki. Spotkania z Lechem charakteryzują się zaciętą rywalizacją na trybunach oraz boisku, każdy zawodnik gra na 110%. W większości przypadków mecze tych dwóch klubów są wyrównane, więc głupia strata bramki może zaważyć nad losem spotkania. Jedna drużyna może być w formie, a druga w dołku, a mimo to nie da się przewidzieć, kto danego dnia będzie lepszy. Takie pojedynki rządzą się swoim prawem.

Trochę o przeciwniku

Lech rozpoczął sezon od niespodziewanej zmiany trenera, co poskutkowało fatalną dyspozycją w pierwszych meczach. Przegrali Superpuchar Polski, w Ekstraklasie pokonała ich Stal, Wisła Płock i Śląsk, a w dodatku skompromitowali się w eliminacjach do europejskich pucharów, przegrywając 2-5 z Karabachem. W fatalnym stylu i ze sporą pomocą szczęścia piłkarzom z Poznania udało się  awansować do Ligi Konferencji. Wtedy nastąpiło przełamanie, Lech wygrał parę spotkań z rzędu w Ekstraklasie, a w pucharach zaczęli wyglądać dużo lepiej. Przegrali 3-4 z Villarreal oraz wygrali z Ausrtią Wiedeń. Na ostatnie 5 meczów w Ekstraklasie, Lech zdobył 13 punktów.

Aktualnie Legia zajmuje 1. miejsce w tabeli, a „Kolejorz” 7. Legia posiada 6 punktów przewagi nad Lechem, ale Poznaniacy powoli zaczynają piąć się w górę tabeli, dlatego naszym zadaniem jest pokrzyżować te plany i zbudować nad nimi bezpieczną przewagę. Lech zmierzył się z obecną czołówką ligi 3 razy. Zdobyli jedynie punkt: przegrali z Rakowem w Superpucharze, z Wisłą Płock w lidze oraz zremisowali z Pogonią.

Ostatnie pojedynki z Lechem

Ostatni raz Legia zmierzyła się z Lechem 9 kwietnia 2022 roku. Wówczas warszawiacy posiadając najgorszy sezon od lat, zremisowali 1-1 z Lechem, który walczył o mistrzostwo. Po meczu nie zabrakło kontrowersji, a głównym ich tematem była ręka Rose w polu karnym. Oprócz kwestii czysto piłkarskich, świat obiegła oprawa kibiców Legii, przedstawiająca powieszonego Putina w koszulce Spartaka.

Na ostatnie 10 spotkań z Lechem, Legia zwyciężyła 4 razy, 2 spotkania zakończyły się remisem, a 4 razy wygrał Lech. Jedynie 1 mecz zakończył się przewagą dwóch goli dla jednej z drużyn. 23 lutego 2019 roku „Kolejorz” wygrał 2-0. Zdecydowana większość meczów na przestrzeni ostatnich lat była wyrównana, a często o zwycięstwie decydowały gole w doliczonym czasie.

22 października 2016 roku, Warszawa. 88. minuta meczu, Legia wygrywa 1-0 po golu Nikolicia w 64. minucie. Każdy myśli, że już nic się nie wydarzy. Niespodziewanie, Kopczyński fauluje zawodnika Lecha w polu karnym. Szymon Marciniak podyktował rzut karny. Wywołało to spore zamieszanie między zawodnikami, dołączyły również sztaby obu drużyn. Robak wykorzystał „jedenastkę”. Ostatnia akcja meczu, Broź oddaje strzał zza pola karnego, który kończy się interwencją bramkarza, po której piłka spada pod nogi Hamalainena. Tym samym Legia wygrywa po golu w 93. minucie. Ta bramka zabolała kibiców Lecha podwójnie, ponieważ zdobył ją ich były zawodnik oraz w momencie strzału był na pozycji spalonej.

Przenieśmy się w czasie o pół roku, czyli do 9 kwietnia 2017 roku. Przez większość meczu nie padła żadna bramka. Pewnie większość osób myślała, że takim wynikiem zakończy się spotkanie, aż w 82. minucie na listę strzelców wpisał się Kędziora, zdobywając gola dla Lecha. Kibice „Kolejorza” w euforii, jeszcze wtedy nie wiedzieli, że na krótko. W 88. minucie Dąbrowski strzelił gola na 1-1. Kiedy fani Lecha myśleli, że gorzej już być nie może, w 94. minucie zwycięskiego gola dla Legii strzelił ponownie Hamalainen. Na trybunach Lecha zapadła cisza, a jedyne co ją „zakłóciło” to świętujący kibice Legii.

Jako, że historia lubi się powtarzać  to Legia wygrała w doliczonym czasie jeszcze raz. 8 listopada 2020 roku, w Warszawie. Mecz, niestety bez publiczności, zakończył się wygraną Legii 2-1 po golu Rafy Lopesa w 93. minucie.

20 maja 2018 roku, ostatnia kolejka sezonu. Legia przyjeżdża do Poznania. Jeżeli wygra, zdobędzie mistrzostwo Polski. Lech już od dłuższego czasu bez szans na jakikolwiek sukces. Mecz zaczyna się fenomenalnie, ponieważ już w 9. minucie Legia obejmuje prowadzenie po golu Antolicia. Wynik utrzymuje się do przerwy. Legia kontroluje przebieg spotkania, a w 72. minucie Hlosuek podwyższa prowadzenie. Kibice Lecha nie wytrzymali złości i przerwali mecz, wbiegając na murawę. Legia zdobyła mistrzostwo. Po meczu piłkarze dostali puchar oraz medale od kibiców.

Pierwszy skład

Czas wrócić do szarej rzeczywistości i wyborów na temat pierwszego składu. O grze Legii w ostatnim czasie sporo pisałem w podsumowaniu września.

Pierwszy skład widzę następująco: na środku obrony Nawrocki i Jędrzejczyk. Obaj nie są teraz w idealnej formie, mimo to liczę na solidny występ. Boki obrony takie same jak w meczu z Miedzią. Naszym najsłabszym punktem jest środek pomocy, a dodatkowo w Poznaniu zabraknie Josue, który pauzuje za 4 żółte kartki. Uważam, że powinniśmy wyjść z dwoma defensywnymi pomocnikami – Augustyniakiem i Sliszem. Muci w ostatnich spotkaniach pokazał się z dobrej strony, dlatego powinien zająć trzecie miejsce w środku pola. Na jednym skrzydle widziałbym Baku, a na drugim Wszołka, który ostatnio przełamał się i zagrał bardzo dobry mecz z Miedzią. Na napadzie oczywiście zagra Carlitos.

Bilety jak świeże bułeczki

Frekwencja na Bułgarskiej w tym sezonie nie jest najlepsza. Średnio na mecze Lecha chodzi 14 625 osób. Ceny biletów na mecz z Legią są dużo droższe w porównaniu do innych spotkań. Kibic Lecha za bilet na trybunach za bramką zapłaci 90 złotych, a za trybuny proste 120. Wysokie ceny, nie odstraszyły jednak kibiców Lecha i możemy spodziewać się pełnego stadionu. Co ciekawe, mecz z Legią budzi w Poznaniu większe zainteresowanie niż z Villarreal. W sektorze gości nie zabraknie licznej grupy Legionistów.

#TyperKSOL

Przed nami bardzo trudny mecz do wytypowania. Zobaczcie jaki wynik widzą członkowie naszej redakcji.

Dominik Bożek 0-0: „Mecze z Lechem w ostatnich latach nie obfitują w dużą liczbę goli. W trzech ostatnich pojedynkach pomiędzy tymi dwoma drużynami zaledwie 3 razy bramkarze byli zmuszeni do wyciągnięcia piłki z siatki. Wydaje mi się, że w najbliższym meczu średnia 1 gola na spotkanie nie zwiększy się”.

Dawid Ziółkowski 0-1: „Tak jak było to w wielu poprzednich meczach między Legią a Lechem to będzie mecz do „pierwszej bramki” i sądzę, że kto obejmie prowadzenie, zgarnie całą pulę. Z atakiem pozycyjnym w tym sezonie jest u nas różnie, dlatego obstawiam bramkę po stałym fragmencie gry. Może tak Jędza po jakimś rożnym?”.

Ja obstawiam 0-1: Lech gra coraz lepiej, my ostatnio prezentujemy się średnio, według bukmacherów faworytem jest Lech – wszystko wskazuje na nich, ale to Ekstraklasa, więc logiką tej ligi wygra Legia. Może wreszcie gol z wolnego.

Mecz Lech – Legia odbędzie się 1 października 2022 roku w Poznaniu o godzinie 17:30. Spotkanie będzie można obejrzeć w Canal+ Sport, TVP oraz w Sports Barze.

Foto: Mateusz Czarnecki

Podziel się:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on telegram
Share on whatsapp
Share on email

Zobacz również

Przez cierpienie do zwycięstwa

Ależ to był koszmarny mecz do oglądania. Magik z Portugalii zamieszał i zagraliśmy przedziwną taktyką, gdzie Gual za partnera w ataku, praktycznie w poziomie, miał

kibice też piszą

Głos kibica: Już było dobrze

Cytując Jacka ze „Ślepnąc od świateł” – Już było dobrze, już było dobrze. Wydaje się, że właśnie to myśli teraz spora część kibiców Legii Warszawa, patrząc na obecną sytuację klubu. Można odnieść wrażenie, że dopiero chwilę temu w tym samym sezonie Legia po heroicznej walce odwróciła losy w Wiedniu i Szczecinie, przy okazji pokonując drużynę z Premier League w europejskich pucharach. Strzelała dużo bramek, jednocześnie tracąc ich niewiele mniej, ale bilans w większości przypadków kończył się pozytywnie – tak mogłoby się wydawać, ale czas mija nieubłagalnie. No i właśnie… już było dobrze.

Miotła nowa beznadzieja stara

Komentatorzy w Canal Plus wmawiali nam, że oglądamy intensywny, dobry mecz. Taki był wspaniały z naszej strony, że zanotowałem jakieś sześć zdań o godnych naszej

Minimalizm się zemścił

Remis z Jagiellonią wyrzuca nas na dobre z walki o wygranie ligi. Do pucharów blisko i daleko. Niby trzy punkty to niewiele, ale ewentualna przegrana