IMG_8014

Ważne punkty

Legia Warszawa w pierwszym meczu rundy wiosennej pokonała na wyjeździe Zagłębie Lubin 3:1 i przynajmniej na ten moment opuściła strefę spadkową. Był to mecz z gatunku do zapomnienia, w którym kluczowe jest zdobycie trzech punktów i to się „Wojskowym” udało. Niedosyt szczególnie po drugiej połowie muszą czuć podopieczni Piotra Stokowca, bo mieli swoje szanse na wyrównanie wyniku.

Decyzje personalne Vukovicia

Zacznę od tego, że mam duży szacunek do trenera Vukovicia, jako osoby, która jest jedną z ważniejszych postaci w historii Legii, jednak mam wątpliwości do niego, jako trenera, a głównie wobec decyzji personalnych jakie podejmuje. Wiem, że on widzi tych zawodników na treningach i lepiej ich zna, jednak widząc skład na ten mecz kompletnie nie potrafiłem zrozumieć wystawienia w pierwszym składzie Skibickiego na wahadle, Rosołka na „dziesiątce”, czy też Hołowni na pozycji stopera. Jak pokazał mecz nie pomyliłem się. Wiem, że Rosołek zdobył bramkę, a Kacper zaliczył “asystę” przy samobójczym trafieniu. Nie zmienia to faktu, że jeden i drugi zagrali bardzo przeciętny mecz. Lewy wahadłowy  został w tym meczu zdjęty już w przerwie i na tę pozycję przestawiony został Hołownia, który zagrał jeszcze gorzej od swojego kolegi. Wątpliwości budzi to, dlaczego nie znalazło się miejsce w kadrze meczowej dla Grudzińskiego, który mógłby stanowić alternatywę na pozycji wahadłowego czy tym bardziej stopera, ponieważ wyglądał naprawdę dobrze w sparingach. W okolicach 60. minuty, kiedy Legia była zamknięta niedaleko swojego pola karnego, a z przodu na kontrę czekali Pekhart i  Rosołek (umówmy się, żaden z nich demonem prędkości nie jest), aż prosiło się o wpuszczenie na boisko szybkiego i dynamicznego piłkarza na którego można zagrać długą piłkę. Niestety idealny zawodnik do tego siedział sobie na kanapie w swoim warszawskim mieszkaniu. Kastrati (bo o nim mowa) raczej nie wygrałby konkursu na inteligencję jednak w takim momencie spotkania mógłby być kluczowy no, ale cóż…

Pozytywy po meczu

Pierwszą rzeczą, która powinna nas cieszyć, poza wynikiem, jest postawa Lindsaya Rose’a. Zawodnik skreślany przez część kibiców po pierwszej rundzie pokazał to, że może być ważnym elementem defensywy stołecznego zespołu. Jego dobre ustawianie się, asekurowanie kolegów i pewność w interwencjach w dużym stopniu przyczyniły się do naszego zwycięstwa. Jednakże żeby za kolorowo nie było musi on popracować nad wyprowadzaniem piłki, ponieważ ten element niestety nadal u niego kuleje. Kolejnymi zawodnikami zasługującymi na wyróżnieni są Tomas Pekhart i Bartosz Slisz, którzy zostawili dziś serce i zdrowie na murawie. Przy pierwszej bramce napastnik świetnie utrzymał się przy piłce mając trzech rywali obok siebie i zagrał do Josue, który następnie zaliczył asystę natomiast przy trzeciej wygrał główkę po wybiciu od Boruca czym dał szansę do popełnienia błędu Bartolewskiemu. Na koniec chciałbym zaznaczyć umiejętność znalezienia się w polu karnym i wykończenia nie łatwej piłki, którą posiada Maciej Rosołek, ponieważ jest to bardzo ważna umiejętność u napastnika (tak napastnika, bo tam powinien grać).

Rozczarowania

Tu chciałbym zacząć od nieoczywistej postaci, czyli Josue. Wiem, że zaliczył asystę oraz zagrał kilka naprawdę niezłych piłek, ale lider zespołu i piłkarz z takimi umiejętnościami nie może stracić ośmiu piłek i mieć celność podań na poziomie 69% (dane instax) oraz nie wyjść z szatni na drugą połowę. Uważam, że jest to nasz najlepszy zawodnik, ale ten mecz po prostu mu nie wyszedł i jestem pewien tego,że on sam ma tego świadomość. Kolejnym jest Patryk Sokołowski po którym wiele sobie obiecywałem jednak dziś to była kompletna katastrofa i dziwię się Vuko, że trzymał go tak długo na boisku tym bardziej, że Celhaka w kilka minut zrobił więcej niż nasz wychowanek przez cały mecz. Poza grą Legii i postawą poszczególnych piłkarzy chciałbym skupić się jeszcze na jednej kwestii, która martwi mnie po tym spotkaniu, a mianowicie halucynacjach Pana Piotra Lasyka. Jeśli przed rzutem wolnym  (po którym padła bramka dla Zagłębia) widzisz faul Pekharta to już najwyższy czas się udać do specjalisty, bo są to zdecydowanie niepokojące objawy.

Mam nadzieję na to, że w drogę powrotną do Warszawy wraz z zespołem Legii udaje się Patryk Szysz. Zawodnik o takich umiejętnościach i dysponującym niezłym uderzeniem bardzo by się przydał naszemu zespołowi. Liczę, że z każdym meczem nasza gra będzie wyglądała coraz lepiej i zaczniemy się piąć w ligowej tabeli PKO Ekstraklasy.

Dawid (@dawidproczek)

To był mecz o „sześć” punktów jeśli patrzymy na obecna sytuacje w tabeli. Pierwszy mecz po okresie przygotowawczym zważywszy na wagę spotkania mógł mocno siedzieć w głowach piłkarzy, wiec nie można się dziwić czemu pierwsza połowa była mocno asekuracyjna. Cieszy, że aż 7 Polaków mogliśmy zobaczyć w pierwszym składzie. Bardzo dobrze wyglądał Tomas Pekhart, widać, że wraca do dobrej formy fizycznej, był drugim w drużynie pod względem przebiegniętego dystansu. To spotkanie z pewnością dało oddech i wzmocni psychicznie piłkarzy Legii. Styl z pewnością do zapomnienia ale jeśli chodzi o mnie to możemy w ten sposób punktować do końca sezonu. Mam nadzieję, że z meczu na mecz będziemy wyglądać lepiej fizycznie, a i poprawie ulegnie również styl w jakim będziemy grać. Szkoda kartek Josue oraz Wieteski. Z pewnością będzie ich brakować w meczu z Wartą.

 
Ważne zwycięstwo podopiecznych trenera Aleksandara Vukovicia, które pozwoli chociaż na chwilę odetchnąć. Styl i sama gra nie zachwyciła, by nie napisać, że rozczarowała. Najważniejsze, jednak jest to, że udało się zdobyć trzy punkty. Przed zawodnikami Legii długa droga do tego by zarówno gra, jak i wyniki cieszyły ich, trenera oraz kibiców. Z dobrej strony pokazał się Lindsay Rose, Bartosz Slisz i Tomas Pekhart. Pierwszy pewny w defensywie, Bartosz w środku pola toczył zażarte pojedynki z rywalami, natomiast napastnik z Czech przy dwóch bramkowych akcjach legionistów miał znaczący wpływ na ich przebieg. Osobiście rozczarowali mnie młodzi gracze i trochę Patryk Sokołowski u którego było widać pewnego rodzaju tremę. Popełnił kilka błędów, które według mnie wynikały bardziej z faktu, że bardzo chciał, czasem za bardzo. Obiecujące wejście z ławki rezerwowych mieli Celhaka i Wszołek. Niestety wczorajszy mecz potwierdził tylko moje obawy, że ta drużyna to ciągły plac budowy i zdecydowanie trzeba ją wzmocnić, a przynajmniej by się przydało. Głównie w ofensywie, chociażby takim Patrykiem Szyszem, który we wczorajszym meczu zrobił dobre wrażenie.

Podziel się:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on telegram
Share on whatsapp
Share on email

Zobacz również

kibice też piszą

Głos kibica: Już było dobrze

Cytując Jacka ze „Ślepnąc od świateł” – Już było dobrze, już było dobrze. Wydaje się, że właśnie to myśli teraz spora część kibiców Legii Warszawa, patrząc na obecną sytuację klubu. Można odnieść wrażenie, że dopiero chwilę temu w tym samym sezonie Legia po heroicznej walce odwróciła losy w Wiedniu i Szczecinie, przy okazji pokonując drużynę z Premier League w europejskich pucharach. Strzelała dużo bramek, jednocześnie tracąc ich niewiele mniej, ale bilans w większości przypadków kończył się pozytywnie – tak mogłoby się wydawać, ale czas mija nieubłagalnie. No i właśnie… już było dobrze.

Miotła nowa beznadzieja stara

Komentatorzy w Canal Plus wmawiali nam, że oglądamy intensywny, dobry mecz. Taki był wspaniały z naszej strony, że zanotowałem jakieś sześć zdań o godnych naszej

Minimalizm się zemścił

Remis z Jagiellonią wyrzuca nas na dobre z walki o wygranie ligi. Do pucharów blisko i daleko. Niby trzy punkty to niewiele, ale ewentualna przegrana

Przełamania dały komplet punktów

Tak to powinno wyglądać. Jedziemy do, bądź co bądź, ligowego średniaka i pewnie wygrywamy. Wystarczyło mieć bramkarza, napastników, ograniczoną ilość wylewów w obronie, logiczne zmiany