nacho novo 9

Dawno temu przy Ł3: Nacho Novo

W ostatnich kilkunastu latach przez Legię przewinęło się wielu zagranicznych piłkarzy z ciekawym piłkarskim CV. Rzadko zdarza się jednak, aby zdecydowana większość kibiców stołecznego klubu dobrze znała piłkarza, który trafia do Warszawy. Jednym z nich bez wątpienia był Nacho Novo, jedna z największych gwiazd szkockiej ligi pierwszej dekady XXI wieku.

Początki kariery

Nacho Novo zaczynał swoją seniorską karierę w małych hiszpańskich klubach: Racing de Ferrol oraz UD Somozas. Przełomem w jego karierze był transfer do UD Huesca. Klub, który co prawda nie grał wtedy w La Lidze ani nawet w Segunda Division, lecz był zdecydowanie bardziej rozpoznawalny w Hiszpanii. Ówcześnie 20-letni skrzydłowy doskonale wykorzystał swoją szansę i w 38 ligowych występach strzelił aż 22 gole.

Udany okres gry w Huesce sprawił, że Hiszpanem zaczęły interesować się coraz mocniejsze kluby. Novo zdecydował się jednak na dość niespodziewany kierunek transferu. W lipcu 2001 roku zamienił słoneczną Hiszpanię na szkocki 2-ligowy Raith Rovers.

Strzał w dziesiątkę

Hiszpański skrzydłowy grający w 2. lidze szkockiej to niecodzienny widok. Dość specyficzny transfer okazał się jednak doskonałym wyborem i początkiem wspaniałej kariery na Wyspach. Nacho Novo już w pierwszym sezonie pokazał się z doskonałej strony. W 33 spotkaniach w lidze aż 18-krotnie wpisał się na listę strzelców. Doskonała forma Hiszpana nie pozostała niezauważona przez silniejsze szkockie kluby.

Fot. Mateusz Czarnecki

Zaledwie po jednym sezonie spędzonym w 2. lidze Nacho Novo przeniósł się do grającego w Scottish Premier League, Dundee FC. Pierwszy rok w najwyższej klasie rozgrywkowej w Szkocji indywidualnie nie był już aż tak udany dla 23-latka. Pochodzący z Hiszpanii piłkarz zdobył w tamtym sezonie ligowym 7 goli i zanotował 1 asystę. Dundee F.C. zakończyło zmagania na 6.miejscu w tabeli. Klub zakwalifikował się jednak do Pucharu UEFA, gdyż udało im się sięgnąć po Puchar Szkocji. Nacho Novo miał już więc na swoim koncie pierwsze poważne trofeum.

Drugi sezon w Dundee to swoisty wystrzał formy Hiszpana. Novo zakończył sezon z aż 19 golami na swoim koncie, co uplasowało go na ex-aequo 2.miejscu w klasyfikacji strzelców ligi. Dla klubu nie był to jednak aż tak udany sezon. Dundee F.C. uplasowało się na 7.miejscu w tabeli, a także odpadło już w 1.rundzie Pucharu UEFA po porażce w dwumeczu z włoską Perugią.

Gwiazda Glasgow Rangers

Doskonały sezon 2003/2004 w wykonaniu skrzydłowego zaowocował transferem do szkockiego giganta, Glasgow Rangers. Od początku swojego pobytu w stolicy stał się kluczową postacią w drużynie. W klubie z niebieskiej części Glasgow spędził w sumie aż 6 sezonów i stał się jednym z ulubieńców publiczności. Jego porywczy i waleczny charakter spodobał się fanom “The Gers”, lecz skutkował wieloma kartkami za dyskutowanie z sędziami. Kibice zapamiętali go jednak przede wszystkim jako strzelca wielu ważnych bramek przeciwko ich znienawidzonemu rywalowi, Celtikowi.

Przez 6 lat gry w Rangersach zdobył aż 8 trofeów:

  • 3 Mistrzostwa Szkocji,
  • 2 Puchary Szkocji
  • 3 Puchary Ligi Szkockiej.

Nacho Novo mógł również zaprezentować się na arenie międzynarodowej. Przez 3 sezony miał przyjemność gry w Lidze Mistrzów, ale największy sukces odniósł w sezonie 2007/2008, gdy razem z kolegami z drużyny dotarł do finału Pucharu UEFA (0-2 z Zenitem). Hiszpan bardzo przysłużył się do awansu do wielkiego finału, gdyż wykorzystał decydującego karnego w półfinałowym meczu z Fiorentiną.

Nacho Novo zapadł w pamięć polskim kibicom, gdyż niejednokrotnie uprzykrzał życie Arturowi Borucowi, który w latach 2005-2010 bronił barw Celtiku. W tamtym okresie liga szkocka była regularnie pokazywana w polskiej telewizji, co sprawiało, że Hiszpan był bardzo dobrze znany w naszym kraju. W maju 2010 roku Nacho Novo po wielu udanych latach opuścił Glasgow Rangers. W sumie rozegrał dla nich 229 meczów, w których zdobył 62 gole i zaliczył 21 asyst. Bezsprzecznie na stałe zapisał się w historii klubu i pamięci szkockich kibiców.

Krótki pobyt w La Lidze

Hiszpanowi w wieku 31 lat udało się w końcu spełnić jedno ze swoich sportowych marzeń. Po latach gry w Szkocji trafił do Sportingu Gijon, w którym miał szansę zadebiutować w La Lidze. Nacho Novo, co prawda był podstawowym zawodnikiem swojego klubu, lecz nie błyszczał już na boisku tak jak w Szkocji. W pierwszym sezonie w 31 ligowych meczach zdobył 4 gole i zanotował 1 asystę.

Fot. Mateusz Czarnecki

W sezonie 2011/2012 grał już jednak coraz mniej i rzadko pojawiał się w 1 składzie. Przez pół roku uzbierał zaledwie nieco ponad 500 rozegranych minut. Zdobył w ich czasie 3 bramki, lecz widać było, że Novo nie jest już w swojej najwyższej formie. Po półtorarocznym pobycie w Gijon nadszedł więc czas na zmianę klubu.

Nieudana przygoda w Legii

W lutym 2012 roku Nacho Novo dość niespodziewanie trafił do Warszawy. Hiszpan podpisał z Legią półroczny kontrakt z opcją przedłużenia go o rok. Tak jak wspominałem wcześniej wielu warszawskich kibiców dobrze wiedziała kim jest nowy skrzydłowy “Wojskowych”. Zawodnik, który jeszcze parę lat temu był gwiazdą Glasgow Rangers, a do tego przychodzący bezpośrednio z klubu z La Ligi musiał robić wrażenie. Gdy ktoś z takim CV trafia do Polski musi być jakiś haczyk. Nie inaczej było tym razem. W momencie podpisania umowy Hiszpan miał już niemal 33 lata, a każdy kto śledził ligę hiszpańską wiedział, że najlepsze lata ma już za sobą. Można było jednak mieć nadzieję, że ktoś z takim CV nawet w tym wieku i w nie najlepszej formie będzie gwiazdą naszej ligi.

Na nadziejach jednak się skończyło. Nacho Novo kompletnie nie spełnił pokładanych w nim nadziei i był w Legii głównie rezerwowym. W rundzie wiosennej Ekstraklasy spędził na murawie nieco ponad 300 minut. W 11 ligowych meczach zanotował jedną asystę i ani razu nie wpisał się na listę strzelców. Trochę lepiej wyglądała jego gra w Pucharze Polski. W rewanżowym meczu półfinałowym z Arką Gdynia zdobył bramkę, która pomogła w awansie do finału rozgrywek. Legia sięgnęła po trofeum dzięki wygranej z Ruchem Chorzów 3:0, lecz hiszpański skrzydłowy nie zagrał w tym spotkaniu nawet minuty.

Przygoda Nacho Novo w Legii zakończyła się już po pół roku. W Warszawie nikt nie myślał o przedłużeniu kontraktu z zawodnikiem, który w 15 rozegranych meczach zaliczył po jednej bramce i asyście. Legia po pamiętnej porażce z Lechią w Gdańsku w przedostatniej kolejce sezonu nie zdołała zdobyć mistrzostwa Polski. Rozczarowanie postawą Hiszpana idealnie wpasowało się w rozczarowanie wynikiem na koniec ligi.

Ostatnie lata kariery

Po odejściu z Legii Novo powrócił do Hueski, która występowała wtedy na 2. poziomie ligowym. Hiszpan przez cały sezon grał regularnie, a rozgrywki zakończył z niezłym bilansem 6 goli i 3 asyst. Był to jednak jego ostatni poważny klub w jego karierze. W kolejnych latach grał w drużynach z niższych lig w Szkocji, Anglii czy USA. Karierę zakończył w 2017 roku w północnoirlandzkim Glentoran F.C.

Problemy po zakończeniu kariery

Na początku stycznia 2018 roku polskie media obiegła informacja o poważnych problemach zdrowotnych byłego piłkarza Legii. Podczas gry w turnieju towarzyskim w Berlinie 38-letni Hiszpan doznał ataku serca i musiał zostać przetransportowany do szpitala. Na szczęście po przeprowadzonej operacji powrócił do zdrowia.

Półtora roku później nazwisko Hiszpana ponownie pojawiło się w polskich mediach. W lipcu 2019 roku został bowiem zaatakowany podczas zabawy w klubie nocnym w Glasgow. Wydarzyło się to zaledwie kilka tygodni po tym, jak wyznał na Instagramie, że regularnie otrzymuje pogróżki w mediach społecznościowych. Novo nie zdecydował się jednak wnosić pozwu przeciwko napastnikowi, a sprawę umorzono. Nacho Novo to bez wątpienia jeden z piłkarzy z najlepszym CV, którzy występowali w Legii w ciągu ostatnich kilkunastu lat. Szkoda jedynie, że Hiszpan nie pokazał na polskich boiskach choć części swoich umiejętności, którymi zachwycał kibiców w Szkocji.

Mateusz Kulawik

Fot. Mateusz Czarnecki

Podziel się:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on telegram
Share on whatsapp
Share on email

Zobacz również

Z Legii została tylko nazwa

Ileż było nadziei przed dzisiejszą parodią piłki nożnej. Już wjeżdżaliśmy na podium, już straszyliśmy Jagiellonię. Po sześciu minutach było wiadomo, że będzie ciężko. Graliśmy jednak

Przez cierpienie do zwycięstwa

Ależ to był koszmarny mecz do oglądania. Magik z Portugalii zamieszał i zagraliśmy przedziwną taktyką, gdzie Gual za partnera w ataku, praktycznie w poziomie, miał

kibice też piszą

Głos kibica: Już było dobrze

Cytując Jacka ze „Ślepnąc od świateł” – Już było dobrze, już było dobrze. Wydaje się, że właśnie to myśli teraz spora część kibiców Legii Warszawa, patrząc na obecną sytuację klubu. Można odnieść wrażenie, że dopiero chwilę temu w tym samym sezonie Legia po heroicznej walce odwróciła losy w Wiedniu i Szczecinie, przy okazji pokonując drużynę z Premier League w europejskich pucharach. Strzelała dużo bramek, jednocześnie tracąc ich niewiele mniej, ale bilans w większości przypadków kończył się pozytywnie – tak mogłoby się wydawać, ale czas mija nieubłagalnie. No i właśnie… już było dobrze.

Miotła nowa beznadzieja stara

Komentatorzy w Canal Plus wmawiali nam, że oglądamy intensywny, dobry mecz. Taki był wspaniały z naszej strony, że zanotowałem jakieś sześć zdań o godnych naszej