Akademia Legii Warszawa, zdj. strona Legii Warszawa

WYWIAD: Piotr Zasada – O scoutingu w Akademii Legii Część 2

Druga część rozmowy z Piotrem Zasadą, menedżerem ds. kontraktów w Akademii Legii. W drugiej odsłonie poruszamy wątki związane z selekcją zawodników – o tym jaki wpływ na dobór zawodnika ma terener Akademii. Drugim wątkiem jest rozmowa o okresie, gdy nasz gość był trenerem drugiej drużyny Legii Warszawa. Zapraszamy do lektury!

Część pierwszą wywiadu znajdziecie tutaj

Rozmowa jest zapisem podcastu Kilka Słów o Legii z Piotrem Zasadą.

Bułgarski Atleta: Jak wygląda scouting trenerów do Akademii? Tym też się zajmujesz?

Piotr Zasada: Nie. Za dobór trenerów, ich zatrudnianie, a także desygnowanie do poszczególnych grup szkoleniowych odpowiada dyrekcja Akademii.

Bez zadęcia: W zeszłym sezonie dołączyło 42 piłkarzy, z czego cały rocznik U-10 czyli 14, odeszło 43. Jak jest zorganizowany scouting młodzieżowy? Czy podobnie do scoutingu do piłki seniorskiej, czyli że to trenerzy zgłaszają potrzebę pozycji do wzmocnienia i zaczyna się dobór odpowiedniego kandydata pod konkretną pozycję? Czy po prostu szukamy per talent?

Piotr Zasada: Znowu, nie mam prawa się wypowiadać na temat jak to przebiegało, jak zapadały decyzje wobec zawodników pod kątem obecnego sezonu, bo one zapadały gdzieś w kwietniu, a mnie w kwietniu w Legii nie było, więc na ten temat nie mam prawa mówić.

Bez zadęcia: Czy twoim zdaniem ta rotacja była duża?

Piotr Zasada: Jeżeli przychodzi zawodnik stricte do Akademii, nie mówimy teraz o projekcie Legia Soccer Schools (który ma być zapleczem dla nas), to ten zawodnik musi mieć czas, żeby u nas się rozwinąć. Czasami jest tak, że zawodnik potrzebuje zrobić jakiś krok w tył i dla jednego czy drugiego zawodnika może okazać się dobrym rozwiązaniem powrót na pół roku do LSSów, które też zaczęły rywalizować, i to całkiem skutecznie, w rozgrywkach pod patronatem Mazowieckiego Związku Piłki Nożnej. Wracając do pytania – osoby, które decydują o opiniowaniu zawodnika, ocenie potencjału, muszą mieć trochę doświadczenia w tej materii, bo bardzo łatwo jest się pomylić. Im młodszy zawodnik tym łatwiej. Natomiast sama ilość, o której mówisz, może sprawiać wrażenie, że jest duża. Tutaj trzeba się zastanowić nad samą strukturą, którą mamy, żeby dać sobie więcej czasu na poszczególnych zawodników. Być może w młodszych kategoriach wiekowych powinniśmy mieć trochę więcej miejsca.

Bez zadęcia: Piotrek Urban mówił że brakowało wam w Akademii cierpliwości do piłkarzy.

Piotr Zasada: To pewnie tak było.

Bez zadęcia: Gdzie się kończy rola scoutingu? Czy jest to etap sprowadzenia i podpisania piłkarza czy też w to wchodzi wprowadzenie go do zespołu?

Piotr Zasada: Nasza rola kończy się w momencie, kiedy jest sfinalizowany transfer i następuje wprowadzenie zawodnika do klubu. Tu się kończy rola stricte scoutingu, opiekę nad zawodnikiem przejmuje Akademia, czyli w pierwszej kolejności sztab szkoleniowy. Zawodnik i jego rodzic jako osobę kontaktową mają trenera, ale w praktyce jest różnie. W związku z tym, że my jako scouting wcześniej prowadziliśmy rozmowy z zawodnikiem i jego środowiskiem, to później też często pozostajemy stroną do kontaktu, ze względu na zbudowane wcześniej zaufanie. Rodzice powierzyli nam swoje dziecko i nie ma czegoś takiego, że skaut powie: nie, ja teraz już się tym nie zajmuję. Skauci są stroną do kontaktu, są pracownikami klubu i ten kontakt z rodzicem jest wielokrotnie podtrzymywany przez długi czas, od momentu jak zawodnik został do klubu wprowadzony.

Bez zadęcia: Szukacie pod pozycję, bo trener mówi: „wiesz co, brakuje na prawej stronie rywalizacji, bo lewą mam dobrą”? Czy w ogóle nie patrzycie w ten sposób, tylko po prostu widzicie, że jest utalentowany chłopak to go bierzecie?

Piotr Zasada: To się dzieje równolegle do siebie, bo na przestrzeni sezonu zawodnicy są opiniowani w pierwszej kolejności przez trenerów. Dlaczego? Bo nikt nigdy nie będzie tak blisko zawodnika Akademii Legii Warszawa jak trener, który ma z nim styczność praktycznie przez 6 dni w tygodniu. Widzi lepsze i gorsze momenty. Później te opinie są zbierane i przekazywane, zawodnicy są oceniani. Trenerzy robią oceny po każdym dłuższym okresie i przychodzi moment spotkania mojego z dyrekcją Akademii, gdzie jest przygotowywana koncepcja, czyli plan zespołu, w każdym roczniku na nowy sezon. Uwzględnia pewnego rodzaju przesunięcia, czyli który zawodnik idzie do starszego rocznika, który musi rozpocząć nowy sezon jeszcze w swoim roczniku, a z którym zawodnikiem Akademia chce zakończyć współpracę. Z tego powstają potrzeby. Te potrzeby są przekierowywane za moim pośrednictwem do scoutingu. Scouting nie skupia się tylko i wyłącznie na spełnieniu potrzeb na dziś. Są również zawodnicy, dla których dziś nie ma miejsca, do których trzeba będzie za rok wrócić, bo dziś jest za wcześnie, żeby takiego zawodnika sprowadzić. Tak wygląda to formalnie: Akademia zgłasza potrzeby, scouting je spełnia, transfer zamknięty, zbijamy piątki i jest po temacie. W praktyce jednak bywa różnie, roczniki różnie obradzają, są nierówne sobie. W jednym roczniku masz wysyp środkowych pomocników, w innym masz wysyp lewonożnych zawodników, w trzecim nie masz bramkarza. Czasami tak się zdarza, sam to przeżywałem w przeszłości i to na poziomie reprezentacji województwa. Czasami są takie sytuacje, że mamy kolejnego środkowego pomocnika w danym roczniku i musimy go sprowadzić do klubu, trzeba dla niego znaleźć miejsce. Z taką informacją też się trzeba wspólnie wewnątrz klubu zmierzyć. Jak tych zawodników inaczej zagospodarować? Być może któregoś zawodnika trzeba przeprofilować? Warto podkreślić jedną rzecz: jeżeli chłopak ma potencjał na Legię, to on ma trafić do Legii.

Bułgarski Atleta: Przeglądałem sobie twoje CV i zwróciłem uwagę, że twoja przygoda z piłką opiera się głównie o doświadczenia trenerskie. Ostatnio byłeś asystentem w cypryjskim zespole Enosis Neon Paralimniou, wcześniej byłeś trenerem w Motorze Lublin czy Starcie Otwock. Czy porzuciłeś już przygodę trenerską i twoim celem jest scouting?

Piotr Zasada: Nie, absolutnie nie porzuciłem. Mam jak na swój wiek całkiem niezły bagaż doświadczeń. Akurat życie mną tak pokierowało, że pracowałem jako trener na wszystkich etapach szkolenia. Od grup naborowych dziecięcych, przez piłkę młodzieżową, seniorską. Pełniłem w kilku podmiotach również funkcje kierownicze. Z piłką seniorską nadchodzi taki moment, że jako trener musisz znaleźć odpowiedzi dla siebie. Nie kategoryzowałbym tego w ten sposób, że jak dzisiaj pełnisz taką funkcję, to już koniec ze wszystkimi twoimi działaniami z przeszłości. Nie jestem na etapie szukania miejsca dla siebie, szukania odpowiedzi. Ostatnim takim momentem, gdzie ich szukałem, był wyjazd na Cypr, bo dla mnie to był jednak bardzo duży przeskok. Wyprawa, na którą czekałem kilka lat, pojechałem tam na egzamin. Pomimo, że uważam się za osobę skromną, to wiem, że ten egzamin zdałem. Natomiast Legia to jest Legia i w Legii nawet jak zajmujesz się przez chwilę trochę innym obszarem, to się mocno rozwijasz. Tutaj każdego dnia uczę się nowych rzeczy. Na początku czerwca miałem dwutygodniowy staż w dziale prawnym, żebym w ogóle mógł podołać swoim obowiązkom. Dziękuję chłopakom z działu prawnego za przeprowadzenie mnie za rękę w tych pierwszych dniach. Oczywiście staram się, na tyle, na ile mi czas pozwala, schodzić do poziomu boiska, pomimo tego, że nie wychodzę na boisko jako trener, nie wchodzę do szatni. Chociaż też człowiek w wileu szatniach już był, wiele treningów w życiu poprowadził. Meczów nie liczę, bo chyba nie ma sensu liczyć, ale nie skreślam siebie jako trenera. Myślę, że praca trenera jest bardzo niewdzięczna pod tym względem, że zawsze podlegasz czyjejś ocenie i można ciebie po prostu strącić jak okruszek ze stołu. To nie znaczy, że się trzeba tego bać, po prostu musisz być gotowy na to, że dziś jesteś, a jutro ciebie nie ma. A w piłce seniorskiej to już w ogóle jest taka zerojedynkowość. Wygrasz to jesteś jeden, przegrasz to jesteś zero. Musisz błyskawicznie reagować, błyskawicznie działać, musisz bardzo dobrze zarządzać szatnią, która jest najbardziej newralgicznym pomieszczeniem w każdym klubie. Ja myślę, że w tym czuję się dobrze, bo zawsze swoją współpracę z zawodnikami, w szczególności na poziomie piłki seniorskiej, no może poza sprawami warsztatowymi, oceniam dobrze. Uważam, że wszystko zaczyna i kończy się na relacjach. Pomimo, że jakieś tam rozdziały w moim życiu są zamknięte, to ja mam cały czas większą część życia zawodowego przed sobą. Nawiązując do tego co powiedziałem, nie wiem co będzie jutro, ale cały czas staram się rozwijać i zbierać doświadczenie w obecnych obowiązkach. Gdy na jakimś etapie wrócę do pracy szkoleniowej, to mi to wszystko może tylko i wyłącznie pomóc, a nie zaszkodzić.

Bułgarski Atleta: Decydując się na pracę w rezerwach od razu wiedziałeś, że jesteś tylko na chwilę?

Piotr Zasada: Nie wiem jak wyglądało to z zewnątrz, bo akurat byłem w środku tego wszystkiego. Przyszedł do mnie Radek Kucharski, była sytuacja, że klub rozstał się z trenerem Michniewiczem, szybko uzyskał porozumienie z Markiem (Gołębiewskim) i trzeba było na szybko wprowadzić trenera do rezerw, który nie będzie musiał uczyć się ligi, nie będzie musiał uczyć się zespołu. Ja wszystkich tych zawodników znam, albo z pracy w innych klubach, albo ze wspólnego współzawodnictwa między sobą na poziomie trzeciej ligi czy z poprzedniego sezonu. Na początku zeszłego sezonu, przed wyjazdem zagranicę, pomagałem Tomkowi Sokołowskiemu przy rezerwach i był prosty temat. Ja do sprawy podszedłem bardzo zadaniowo, bo jest klub który karmi mnie, moją żonę, moje dzieci i jest sytuacja, że klub potrzebuje pomocy, to trzeba pomóc i tyle. Rozwiązanie było od samego początku tymczasowe.

Bułgarski Atleta: Jak z perspektywy czasu oceniasz te cztery mecze? Sporo oglądałem meczów rezerw w jesiennej rundzie i długo się ta drużyna Marka rozwijała, ale w pewnym momencie jakby to zaskoczyło. Natomiast po tej zmianie trenera, już było trochę w kratkę. Wiem, że niektóre mecze były na ostrzu noża, ale była wygrana, dwa remisy i porażka, jakby to trochę siadło. Czy to była kwestia mentalna po zmianie trenera?

Piotr Zasada: Nie, nie wiem czy mentalna. W ogóle na tę dwójkę to wszyscy mam wrażenie, że narzekają.

Bułgarski Atleta: Jesteśmy kibicami Legii, głównie narzekamy, chyba, że wygrywamy wszystko, to wtedy jest ok.

Piotr Zasada: Nie, nie uważam żeby mentalnie coś siadło. Cztery mecze, każdy inny. Na pewno ten mecz przegrany z Lechią Tomaszów Mazowiecki, zasłużenie przegrany, bo po prostu Lechia się okazała silniejszym zespołem od nas.

Bez zadęcia: Ale wiesz co, byłem na tym meczu. Uważam, że Hołownia zanotował bardzo słaby mecz. Włodar za to miał fajny dzień, ale też go zdjąłeś koło 60-70 minuty i później już nie miał kto postrzelać.

Piotr Zasada: Nie chcę na temat dyspozycji Mateusza w tym meczu czy innego zawodnika się wypowiadać.

Bułgarski Atleta: Mateusz zagrał wtedy po kontuzji.

Piotr Zasada: Tak, był temat tego, żeby złapał trochę minut, że być może będzie Markowi potrzebny, chyba rozmawialiśmy o meczu z Górnikiem Zabrze. Mecz mu nie wyszedł, ale też nie dojechaliśmy w tym meczu na kilku pozycjach indywidualnie. Zespół przeciwny zjadł nas w środku pola. No i jak nie masz środka, to ciężko wykorzystać w fazie ataku to, co masz z przodu. Zaczęliśmy grać bardzo bezpośrednio, mieliśmy dużo problemów z utrzymaniem struktury ustawienia na boisku. Nieważne przez którego zawodnika, bo jak powiedziałem nie chcę w nikogo uderzyć, ale ten mecz na pewno był zasłużenie przegrany. Natomiast te dwa remisy nieszczęsne, dla mnie jako trenera to jest po prostu dramat. Żebyście też po prostu wiedzieli – ja nienawidzę jako trener, i teraz żebym się tylko nie nakręcił, ale nienawidzę jak ktoś mi mówi: „nic się nie stało”. Bo jak to jest możliwe, że się nic nie stało? To są takie mecze, że masz pretensje do starszych zawodników, że tego doświadczenia nie dali, że nie pomogli gdzieś w przerwie meczu w szatni. Do tego dochodzi specyfika rezerw, gdy wchodzą młodzi zawodnicy, którym się wydaje, że jak w 70 minucie prowadzisz w Kutnie 3-1 to to dowieziemy. Masz na 4:1 i nie strzelasz, i kończysz 3:3. Pytanie jak Jacek Zieliński będzie widział od nowego sezonu rolę rezerw, bo co roku się mówi o awansie, a z drugiej strony chce się wprowadzać młodych zawodników. Samymi młodymi zawodnikami nie zrobisz awansu, będzie to bardzo trudne. Oni potrzebują kilku zawodników bardziej doświadczonych, przy których będą mieli więcej swobody czy pewności siebie. Natomiast te pogubione punkty, w dwóch pierwszych meczach, to właśnie był brak doświadczenia. Bramki były tracone po bardzo klarownych, indywidualnych błędach. W jednym meczu ten popełnił błąd, w drugim ten popełnił błąd, ktoś nie przykrył, inny myślał, że tamten pokryje. Tutaj ktoś ręką zagra, w innej sytuacji ktoś przy rożnym zapomniał zobaczyć jak się ustawia. No i niestety jest tak, że ci zawodnicy muszą okrzepnąć i tego doświadczenia nabrać w rezerwach, najpierw popełniając jakąś dozę błędów. Otrzymają faktycznie odpowiedź czy są gotowi na to żeby iść na wyższe granie, ale ten margines na błąd jest bardzo mały. Pamiętam czas w Motorze Lublin, duże miasto, duży klub, bardzo duże ciśnienie – tak samo na awans. W jednej rundzie zdobywasz 37 punktów i jesteś na pierwszym miejscu, w drugiej zdobywasz 38 i finalnie nie awansujesz, bo to co zaprzepaściłeś w październiku ma po prostu odzwierciedlenie w czerwcu.

Bułgarski Atleta: Trochę to dziwne, bo jednak tam paru zawodników w tych rezerwach z doświadczeniem było. Tak patrzę Nawotka, Astiz, Konik, okej Konik ma 20 lat, ale też już coś pograł, Widejko. Nawet młody Ciepiela, on też zagrał sezon na poziomie 2. Ligi. Ale dobra, zostawmy to. Kto zrobił według ciebie taki największy postęp w tych rezerwach przez ostanie pół roku?

Piotr Zasada: Myślę, że jest kilku zawodników, którzy widać, że stopniowo rosną, stopniowo się budują. Osobiście liczę na to, że w końcu dobrą równą rundę zaliczy Kuba Kwiatkowski (w jesiennej zdrowie mu nie pomagało). Wydaję mi się, że na przestrzeni tej rundy zawodnikiem, który miał dobry, pozytywny wpływ na drużynę był Kacper Skwierczyński. Pamiętam np. mecz ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki, wygrany za pierwszej kadencji Marka.

Bułgarski Atleta: Miał fajne wejścia, nawet jak z ławki wchodził to całą drużynę nakręcał.

Piotr Zasada: Tak. Myślę, że też trochę ogłady nabrał Patryk Pierzak.

Bułgarski Atleta: Wiktor Kamiński miał fajne wejście w seniorski futbol.

Piotr Zasada: Miał dobry początek rundy, później trochę wypadł z ilości otrzymywanych minut. Na pewno to jest chłopak, który w rundzie wiosennej powinien mocniej zaznaczyć swoją obecność, bo potencjał na pewno u niego jest. Zawsze mówię, jak jestem pytany o Wiktora: to dziecko, które urodziło się by zdobywać bramki. Ma taką łatwość znajdowania się w sytuacjach. Teraz czas na liczby, bo tych jeszcze trochę brakuje, bo znaleźć się w sytuacjach potrafi. Ma fajny charakter do pracy, może czasami jeszcze emocje biorą górę, ale na pewno jest to jeden z perspektywicznych zawodników i zobaczymy jakie decyzje zapadną od trenera Vukovicia, co do grupy młodych chłopaków, którzy pojechali na obóz do Dubaju. Może się okazać, że ta runda będzie dosyć istotna dla Igora Strzałka czy dla Maćka Kikolskiego, który też powinien zacząć być silnym punktem zespołu, bo nie jest to jego pierwsza runda.

Bułgarski Atleta: Czy Kamyk pracuje nad fizyką, bo mam wrażenie, że tutaj trochę mu jeszcze brakuje?

Piotr Zasada: Wszyscy zawodnicy, o których rozmawiamy są objęci indywidualnym programem. Jest grono osób i fizjoterapeutów, trenerów motorycznych, którzy tych zawodników w poszczególnych obszarach rozwijają. Też jest w takim wieku, jeżeli chodzi o jego rozwój, gdzie powinniśmy powoli zacząć oczekiwać tego, że zacznie po prostu mężnieć jeżeli chodzi o budowę ciała. Co powinno być pomocne, ale to jest proces, który naturalnie musi się odbywać, bo nie jest kulturystą, tylko jest kandydatem na piłkarza. Musimy być cierpliwi i czekać po prostu, aż nam Wiktor czy pozostali zawodnicy zaczną rozkwitać.

Bułgarski Atleta: Ostatnie pytanie. Najlepszy piłkarz z jakim kiedykolwiek pracowałeś jako trener?

Piotr Zasada: Juan Felipe.

Bułgarski Atleta: To chyba muszę wygooglować. Dzięki wielkie za rozmowę.

Podziel się:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on telegram
Share on whatsapp
Share on email

Zobacz również

Przez cierpienie do zwycięstwa

Ależ to był koszmarny mecz do oglądania. Magik z Portugalii zamieszał i zagraliśmy przedziwną taktyką, gdzie Gual za partnera w ataku, praktycznie w poziomie, miał

kibice też piszą

Głos kibica: Już było dobrze

Cytując Jacka ze „Ślepnąc od świateł” – Już było dobrze, już było dobrze. Wydaje się, że właśnie to myśli teraz spora część kibiców Legii Warszawa, patrząc na obecną sytuację klubu. Można odnieść wrażenie, że dopiero chwilę temu w tym samym sezonie Legia po heroicznej walce odwróciła losy w Wiedniu i Szczecinie, przy okazji pokonując drużynę z Premier League w europejskich pucharach. Strzelała dużo bramek, jednocześnie tracąc ich niewiele mniej, ale bilans w większości przypadków kończył się pozytywnie – tak mogłoby się wydawać, ale czas mija nieubłagalnie. No i właśnie… już było dobrze.

Miotła nowa beznadzieja stara

Komentatorzy w Canal Plus wmawiali nam, że oglądamy intensywny, dobry mecz. Taki był wspaniały z naszej strony, że zanotowałem jakieś sześć zdań o godnych naszej

Minimalizm się zemścił

Remis z Jagiellonią wyrzuca nas na dobre z walki o wygranie ligi. Do pucharów blisko i daleko. Niby trzy punkty to niewiele, ale ewentualna przegrana