Zapraszamy Was do przeczytania rozmowy z Piotrem Zasadą, menedżerem ds. kontraktów w Akademii Legii Warszawa. Z rozmowy dowiecie się kto może liczyć na angaż w klubie, jakiego typu zawodników Legia poszukuje, a także jakie cechy powinien mieć młody zawodnik, by miał szansę zostać profesjonalnym piłkarzem w największym polskim klubie. Piotr Zasada przybliżył nam sposób myślenia o potencjalnym piłkarzu w klubowej Akademii. Serdecznie zapraszamy do lektury!
Rozmowa jest zapisem podcastu Kilka Słów o Legii z Piotrem Zasadą.
Bułgarski Atleta: Menedżer do spraw kontraktów – co to dokładnie znaczy i jaki jest zakres twoich obowiązków?
Piotr Zasada: Mój zakres obowiązków dotyczy kilku obszarów. Pierwszym z nich jest procesowanie wszystkich spraw związanych z transferami przychodzącymi i wychodzącymi, od zespołu rezerw w dół. Drugi obszar dotyczy zawierania kontraktów z naszymi zawodnikami, również tymi zawodnikami, którzy podpisują swój pierwszy kontrakt. Opiekuję się też sprawami związanymi z przedłużaniem umów z zawodnikami, z którymi chcemy pracować w dłuższej perspektywie. Czasami przychodzi do nas zawodnik nieco później, gdzieś do starszego rocznika i od razu objęty jest kontraktem – to również dzieje się za moim pośrednictwem. Trzeci obszar dotyczy scoutingu młodzieżowego, czyli od zespołu rezerw w dół. Mam wokół siebie grupę skautów, w okresie wakacyjnym zaszło tu sporo zmian, w szczególności jeśli chodzi o strukturę. Przez minione pół roku była też grupa robocza, w której miałem możliwość uczestniczyć. Byłem w niej takim głosem doradczym, jeżeli chodzi o przesunięcia zawodników czy wydawanie swojej opinii na temat tych zawodników, którzy w najbliższym czasie mogą piąć się do góry w strukturze klubu.
Bułgarski Atleta: Sporo zawodników ostatnio straciliśmy. Mosór, Cielemęcki czy Praszelik to są zawodnicy, którzy byli rozpatrywani jako gracze jedynki. Czy to dalej twoja odpowiedzialność czy w momencie awansu do pierwszego zespołu skończyła się twoja rola?
Piotr Zasada: Finalne decyzje wobec zawodników, których wymieniłeś, zapadały w momencie kiedy mnie w klubie nie było, więc nie mam prawa się na ten temat wypowiadać. Nie chcę tutaj wchodzić w kompetencje osób, które w tamtym czasie te sprawy pilotowały. Pierwszym okienkiem transferowym, za które czuję się odpowiedzialny, będzie to najbliższe letnie.
Bez zadęcia: Czy przed tobą takie stanowisko w Akademii było, czy było to rozłożone na kilka innych osób?
Piotr Zasada: Było to rozłożone na kilka innych osób. Takiego stanowiska nie było, bo do pewnego czasu sprawami kontaktowymi zajmował się Jacek Zieliński. Jacek też współorganizował politykę transferową w Akademii. Scouting młodzieżowy przed moim przyjściem w czerwcu miał mniej rąk do pracy, był też inny podział obowiązków. Z różnych departamentów zebrano pewne kompetencje, pewne funkcje, które trzeba było dać pod opiekę jednej osobie. Akurat byłem do zagospodarowania, bo parę miesięcy wcześniej wróciłem z pracy zagranicą i tak trzeci raz znalazłem się w klubie.
Bez zadęcia: Można powiedzieć, że to jest wyciągnięcie wniosków z tych nieprzedłużonych kontraktów?
Piotr Zasada: Nie patrzę na to w ten sposób. Przede wszystkim nie zamierzam oceniać kogokolwiek czy działań, które miały miejsce w okresie, kiedy mnie w klubie nie było – nie mam prawa do tego. Wydaje mi się, że możemy tych nazwisk wymieniać więcej, ale sytuacja każdego z tych zawodników była inna i domyślam się, że powody dlaczego nie ma ich już w klubie różniły się. Przy czym byli zawodnicy, którzy balansowali gdzieś pomiędzy pierwszym a drugim zespołem i, z tego co wiem, rozmowy z nimi odbywały się na najwyższych szczeblach. Nie uważam więc, żeby to było gapiostwo czy przeoczenie klubu, tylko czasami po prostu wygasa zawodnikowi umowa, szuka on innego rozwiązania dla siebie. Nie chcę mówić czy ścieżki krótszej, lepszej, gorszej, po prostu innego rozwiązania i najprawdopodobniej ilość i suma tych powodów spowodowały, że tych zawodników dziś z nami nie ma.
Bułgarski Atleta: Zastanawiasz się nad tym jak zaradzić w przyszłości odejściu takich zawodników jak Walczak, Faberski, Reterski czy Pysz, czyli chłopaków, którzy się wyróżniają, są gwiazdami w swoich rocznikach? Czy nie za łatwo z nich rezygnujemy? Może rozmowy z nimi czy ich rodzicami są źle prowadzone? Rodzice są pewnie często też dosyć trudnym elementem tej całej układanki.
My w środowisku piłkarskim czasami powinniśmy mieć nieco większą cierpliwość, czasami na jakiegoś zawodnika trzeba być może trochę dłużej poczekać, czasami jest tak, że może zwlekamy trochę na przykład z przesuwaniem zawodnika do starszej kategorii wiekowej czy nawet z wprowadzeniem go do piłki seniorskiej. Chodzi właśnie o to, żeby to wypośrodkować – Piotr Zasada
Piotr Zasada: Są bardzo ważnym elementem. Klub musi mieć świadomość tego, że rozmawiamy z rodzicami na temat ich największego skarbu. My oczywiście kierujemy się w jak największym stopniu dobrem zawodnika, patrząc też oczywiście na nasze potrzeby. Rodzic jest bardzo ważną częścią całego dialogu. Natomiast nawet te nazwiska, które tutaj wymieniłeś, to też zadziało się przed moim przyjściem do klubu i moja wiedza na ten temat może być niepełna. Z tego co wiem, to u Reterskiego doszły sprawy dyscyplinarne i po prostu dyrekcja Akademii podjęła decyzję o zakończeniu współpracy z tym zawodnikiem. U Pysza kwestia była taka, że rodzic nie do końca był zadowolony z zagospodarowania zawodnika, szczególnie w końcówce sezonu. Staram się patrzeć na każdego zawodnika i na każdą sytuację bardzo indywidualnie, bo tych powodów zadowolenia czy niezadowolenia może być dużo, ale one u każdego zawodnika podyktowane są czym innym. Czy tych ruchów, w szczególności wychodzących z klubu, jest czy nie jest za dużo? My w środowisku piłkarskim czasami powinniśmy mieć nieco większą cierpliwość, czasami na jakiegoś zawodnika trzeba być może trochę dłużej poczekać, czasami jest tak, że może zwlekamy trochę na przykład z przesuwaniem zawodnika do starszej kategorii wiekowej czy nawet z wprowadzeniem go do piłki seniorskiej. Chodzi właśnie o to, żeby to wypośrodkować – u jednego zawodnika powinno się ten proces troszkę przyspieszyć, a inny zawodnik może nie jest gotowy jeśli chodzi o jego rozwój osobniczy czy inne czynniki, więc procesu nie przyspieszamy. Na każdego trzeba patrzeć bardzo indywidualnie.
Bez zadęcia: Słucham wielu rodziców z Akademii i wiele różnych historii, gdzie kulminacją jest odejście i często mam takie wrażenie, że Legia ma kłopot z zarządzaniem „wonderkidami”. Z takim zawodnikiem wiąże się to, że rodzic jest bardzo wymagający, traktuje siebie trochę jak inwestora, a klub jako miejsce gdzie tą inwestycję może rozwijać. Czy masz pomysł, aby właśnie tych szczególnie utalentowanych wziąć w jakiś program czy każdego starasz się traktować podobnie?
Piotr Zasada: Czasami zdarza się tak, że im zdolniejszy zawodnik, tym trochę trudniejszy dialog z rodzicem, ale wydaje mi się, że nie jest to regułą. Ścieżki, o których chcieliby czy to rodzice czy agenci, którzy są wokół zawodników, usłyszeć nie mogą być sztuczne, bo my w tym momencie będziemy po prostu mało wiarygodni. Na pewno na każdego zawodnika, jako największy klub w Polsce, musimy mieć swój pomysł, rozłożony na osi czasu. Musimy każdego zawodnika mieć bardzo dobrze i obiektywnie zdiagnozowanego pod kątem potencjału, czyli tego z czym zawodnik może atakować najpierw drugi zespół czy przede wszystkim piłkę seniorską – bardzo duży odsiew w największych akademiach na świecie jest na szczycie piramidy szkoleniowej. Natomiast przez pryzmat ostatnich miesięcy, czy w szczególności okienka letniego, gdzie transferów, rozmów i spotkań z agentami, i rodzicami było dużo, uważam, że jednym z czynników, który powinien ulec poprawie, jest wzięcie pewnego zakresu odpowiedzialności za rozwój zawodnika przez samego zawodnika. Bardzo łatwo jest powiedzieć, że Legia to robi źle, Legia tamto robi źle, źle zarządza, nie promuje tych zawodników. Wiadomo, że Legia jest bardzo specyficznym miejscem, być może nie najłatwiejszym do tego, żeby młodzież “wagonami” wprowadzać do pierwszego zespołu. Umówmy się, że na koniec sezonu nikt nie będzie robił fety pod Kolumną Zygmunta z tytułu zdobycia wicemistrzostwa. Tutaj się zawsze walczy o mistrzostwo, natomiast z perspektywy trenera wiem o tym, że każdy trener chce w każdym meczu wygrywać, w związku z czym chce się otaczać możliwie najlepszymi zawodnikami i nie patrzy na numer PESEL. Byli zawodnicy którzy w przeszłości balansowali pomiędzy drugim zespołem a pierwszym, czasami była też potrzeba żeby zawodnik “na około” trafił do pierwszego zespołu. Mateusz Wieteska przejechał pół Polski zanim finalnie wrócił i ugruntował swoją pozycję w pierwszym zespole. Radek Majecki też musiał iść na wypożyczenie. Ale były też sytuacje jak Karbownika czy Szymańskiego – jak masz świadomość tego, że jako zawodnik czy trener masz swój “moment”, to musisz to wykorzystać. Nie dla każdego zawodnika ścieżka będzie taka sama. Oczekiwania zawodnika i jego środowiska, że wszystko zrobi klub w kontekście ścieżki rozwoju to jedno, ale jako zawodnik masz na tę ścieżkę wejść i być aktywnym. Bardzo dużo zależy też od samego zawodnika, gdzie w klubie finalnie skończy i z jakim statusem.
Bułgarski Atleta: Rzuciło mi się ostatnio w oczy, że z rocznika 2005 nie ma w sumie nikogo kto zagrałby choć minutę w rezerwach. Nie ćwiczyli z jedynką, nie byli na obozie. Chociażby Bochniak w tej chwili ma 17 lat, Jędrasik w kwietniu 17. W całym roczniku nie ma chłopaka fizycznie już gotowego do gry nawet w tej trzeciej lidze?
Piotr Zasada: Nie chcę wchodzić w kompetencje dyrekcji Akademii, bo to dyrekcja Akademii przede wszystkim odpowiada za to, w którym momencie, który zawodnik i z jakiego powodu powinien z być przesunięty do U-18. Teraz pytanie co dla tego zawodnika jest lepsze – czy to, żeby miał bardzo dużą rywalizację na swojej pozycji w starszym roczniku, co się przełoży najprawdopodobniej na mniejszą ilość minut, czy też lepiej jest, żeby jednak zawodnik tych minut otrzymywał dużo grając w swoim w swoim roczniku? Ja, będąc przez chwilę w końcówce rundy jesiennej przy drugim zespole, też od razu optowałem za tym, żeby przede wszystkim Igora Strzałka wziąć do siebie. Udało mi się, tyle że był na kilku treningach w końcówce, była szansa na to, żeby parę minut jeszcze złapał, ale sprawy zdrowotne, kwarantanny doszły. Natomiast co do samych przesunięć, to musi zapadać decyzja, z której potem nie możemy się za szybko wycofać. Jeżeli się pomylimy, to po zrobieniu tego kroku wstecz, zawodnikowi może zająć trochę czasu, żeby się do takiej sytuacji przyzwyczaił. Teraz mieliśmy kilka przesunięć w Akademii: w roczniku U-18 są Jędrasik, Stangret i Oskar Lachowicz. Zerkając na sytuację Jędrasika, który dopiero co do nas dołączył, to ten okres adaptacji wydawał się odpowiedni. Dobrze, że będzie centralizacja tych dwóch makroregionów CLJ U17, bo zawodnik przewyższał tę ligę i znowu rodzi się pytanie: czy przesuwamy zawodnika kiedy jest gotowy, czy też przesuwamy zawodnika kiedy nie jest gotowy, żeby wystąpił u niego proces adaptacji? Pamiętam półtora roku temu, jak byłem przy drugim zespole, też były podzielone zdania czy Pierzaka przesuwać do dwójki czy nie, bo nie jest gotowy. Może właśnie o to chodzi, że nie jest gotowy, bo się musi do tego zaadaptować i dzisiaj nie byłby takim zawodnikiem, gdyby tego przesunięcia wtedy nie było?
Bułgarski Atleta: Jak ze zdrowiem Siodłowskiego?
Piotr Zasada: Lepiej. Taka niefortunna ta kontuzja, chyba zaraz po zdobytej bramce w wygranym meczu. Widziałem się akurat z Szymonem w ubiegłym tygodniu i mówił, że już się czuje coraz lepiej. Też dobrze, że do rozpoczęcia rozgrywek ma trochę czasu, żeby się przygotować.
Bułgarski Atleta: Przejdźmy do scoutingu. Mówiłeś, że dużo się zmieniło. Słyszeliśmy, że powiększyliście zespół.
Piotr Zasada: Tak. Kiedy pierwszego czerwca dołączyłem do klubu, to w scoutingu młodzieżowym byli Krzysztof Tańczyński, Rafał Szkurłat i Janek Sobczak plus Tadek Fajfer, który zabezpiecza działania scoutingowe w zachodniej Polsce. Obecnie doszedł do nas Tomek Sokołowski, czyli były trener rezerw, a także Jarek Ludwiniak. To umożliwiło wprowadzenie struktury, która jasno przydziela skautów do poszczególnych kategorii wiekowych. To była pierwsza istotna zmiana – dany skaut ma mieć jak najgłębszą wiedzę w poszczególnych obszarach, gdzie szukamy zawodników. Przez ostatnie pół roku udało się wprowadzić sporo dobrego. Wcześniej dochodziło do różnych sytuacji z zawodnikami. Nie mieliśmy wpływu na to, z jakiego procesu treningowego czy procesu szkolenia do nas zawodnik przyszedł. Mieliśmy trochę za dużo sytuacji, że piłkarz zaczynał pracę na innej objętości, intensywności i przez to pojawiały się urazy. Dlatego wspólnie z działem medycznym i motorycznym stworzyliśmy odpowiednie protokoły przed dokonaniem transferu. Obecnie jest ścieżka, którą każdy zawodnik, zanim Legia za niego zapłaci pieniądze, musi przejść i musi mieć swoją kartotekę. Mamy też jasno sprecyzowane harmonogramy wyjazdów, które muszą korelować z budżetem, który mamy. Tych akcji scoutingowych mamy bardzo dużo. Mogę z ręką na sercu powiedzieć, że żadna akcja szkoleniowa pod kątem naszych działań scoutingowych nam nie umyka. Stworzyliśmy też w każdym zespole drużynę cieni, czyli na danej pozycji w danym roczniku jest zawodnik, który jest dla nas wyborem nr 1, 2, 3. Nie chcemy w nagłej sytuacji robić łapanki. Wybaczcie, że nie podam nazwisk, ale kilka ruchów transferowych do akademii na letnie okienko transferowe jest już zamkniętych pozytywnie. Chcę, żeby te działania były usystematyzowane, były logiczne i za to mogę wziąć odpowiedzialność.
Bułgarski Atleta: Poza tą szóstką, która jest zatrudniona w klubie, czy macie osoby, które z Wami współpracują i podsyłają nazwiska ze swoich obserwacji?
Piotr Zasada: Mamy spore grono osób, które czy to ze względów kibicowskich, czy z innych, dostarczają nam sporo informacji. Za każdym razem jednak te informacje weryfikujemy sami.
Bułgarski Atleta: Jak wygląda rola trenerów w procesie scoutingowym? Podejrzewam, że trenerzy oglądają dużo spotkań na tle swoich drużyn?
Piotr Zasada: W teorii tak. Natomiast w praktyce, to też zależy sporo od doświadczenia trenera i od jego atencji w trakcie meczu. Jak jesteś trenerem to prowadzisz zespół, skupiasz się na działaniach swojego zespołu, więc takie koncentrowanie się przez 5-6 minut na jednego zawodnika i zrobienie pierwszej diagnozy nie zawsze jest możliwe. Wszędzie tam, gdzie mamy możliwość i zgodę z obecnego klubu zawodnika, którego rozpatrujemy w kategoriach sprowadzenia do Legii, to staramy się tego zawodnika sprowadzić do nas na okres testów. Robimy to, bo chcemy żeby trener, który dziś prowadzi jakąś grupę miał możliwość „dotknąć” tego zawodnika. Tego typu sytuacji od końcówki rundy jesiennej mieliśmy dużo. Jak w sobotę do mnie dzwoniłeś, to akurat byliśmy w środku tych działań. Są czasami sytuacje, że o danego zawodnika rywalizujemy z czterema czy pięcioma innymi klubami albo jest zawodnik, który dzisiaj przynależy do klubu, z którego wiemy, że niełatwo będzie go sprowadzić do siebie. Natomiast za każdym zawodnikiem stoi dokumentacja. Wiadomo, wszystkie oceny są subiektywne. Idealną sytuacją jest, gdy zawodnik, którego wypatrzy i oceni jeden czy drugi skaut, ma szansę do nas przyjechać. Można go zobaczyć w ramach danego zespołu, a nawet przyrównać do zawodnika, na którego pozycję go sprowadzamy. Oczywiście są elementy mierzalne i niemierzalne. Możemy zrobić zawodnikowi serię testów motorycznych, bazujemy w dużym stopniu na fotokomórkach, sprawdzamy cechy szybkościowe, mamy zrobione benchmarki, więc wiemy czy jeden czy drugi zawodnik na daną pozycję ma większy czy trochę mniejszy potencjał motoryczny. Jednym z kluczowych czynników, który musi spełnić zawodnik przyjeżdżający na testy, jest możliwość wzięcia udziału w grze kontrolnej. Jeżeli w takich okolicznościach zawodnik jest pozytywnie opiniowany, to obiektywizujemy jego ocenę i zmniejszamy margines błędu. W dalszym ciągu nie znaczy to, że z tej mąki będzie chleb, bo później przychodzi zawodnik do nas i okazuje się, że oceniony został bardzo dobrze, ale dochodzą jeszcze kwestie adaptacyjne. Być może po raz pierwszy musi się zmierzyć z taką rywalizacją? Być może potrzebuje więcej czasu? Mieliśmy przykłady piłkarzy, którzy woleli pełnić ważną rolę w mniejszym klubie i niekoniecznie chcieli się podejmować tej rywalizacji. Kluczem w tym wszystkim jest to, żeby tę ocenę przed transferem obiektywizować i później trzeba cierpliwie poczekać, aby to wszystko poszło w kierunku, którego oczekujemy.
Czasami możemy mówić, że nasi zawodnicy mają jakieś deficyty techniczne, ale pytanie czy na wyższy poziom w przeszłości faktycznie przebijali się zawodnicy, którzy technicznie nie byli idealni, ale mieli na przykład świetny potencjał motoryczny i kapitalny charakter do pracy? Osobiście uważam, że zawodnik musi przede wszystkim mieć świetny charakter do pracy. – Piotr Zasada
Bez zadęcia: Jaki jest profil poszukiwanego gracza dla Legii Warszawa? Od wielu trenerów słyszałem, że w Polsce jednym z głównych problemów jest niewłaściwa selekcja, a więc kluczowe jest stworzenie odpowiedniego profilu.
Piotr Zasada: Profil zawodnika musi być odpowiednio scharakteryzowany. Dam ci prosty przykład zawodnika, którego transfer będziemy powoli finalizować. W swoim klubie gra jako napastnik, a my go docelowo widzimy jako bocznego obrońcę. Widzimy jakie cechy ma jako napastnik, czego nie ma, a z czym może pójść w Legii dalej na innej pozycji. Te profile są scharakteryzowane, natomiast większość ludzi wie, że zawodników ocenia się w czterech obszarach: technika, taktyka, potencjał motoryczny i sprawy związane z charakterem. Teraz pytanie, z czym zawodnik może atakować pierwszy zespół Legii? Najlepiej żeby miał wszystko, natomiast taki zawodnik to już jest do transferu zagranicznego. (uśmiech) Są cechy mierzalne, są cechy niemierzalne. Czasami możemy mówić, że nasi zawodnicy mają jakieś deficyty techniczne, ale pytanie czy na wyższy poziom w przeszłości faktycznie przebijali się zawodnicy, którzy technicznie nie byli idealni, ale mieli na przykład świetny potencjał motoryczny i kapitalny charakter do pracy? Osobiście, ze swojego ponad 15-letniego doświadczenia szkoleniowego, uważam, że w takich dużych klubach jak Legia, gdzie jest trudno i są wysokie oczekiwania, a opiniowanie zawodników jest bardzo obszerne (niestety najczęściej negatywne), zawodnik musi przede wszystkim mieć świetny charakter do pracy. Musi być na wiele rzeczy bardzo odporny. Bez motoryki w dzisiejszych czasach, gdzie piłka nożna to jest jedna wielka faza przejściowa, ciężko będzie zaistnieć zawodnikowi dobrze wyszkolonemu technicznie i ze zrozumieniem gry na wysokim poziomie, lecz bez tych cech charakterologicznych i motoryki. Żeby było jasne, to nie jest tak, że możemy brać zawodnika, który nie umie trafić w stojącą piłkę, ale ma świetny charakter i szybko biega, bo wiadomo – taki zawodnik też sobie nie poradzi. Natomiast do tego trzeba dołożyć właśnie profil zawodnika, o jakiej pozycji myślimy, bo może być tak, że zawodnik motorykę ma na przeciętnym poziomie albo ma predyspozycje do długiego biegania i jako środkowy pomocnik może pójść wyżej, mając dobrze rozwiniętą technikę i rozumienie gry. Jeżeli rozmawiamy o zawodnikach, którzy są profilowani jako skrzydłowi, to bez motoryki cię nie ma. Co z tego, że masz duży repertuar zwodów? Piłka nożna cały czas się zmienia i ile mamy dzisiaj zespołów grających w ataku pozycyjnym, czyli takim sposobie prowadzenia gry, który umożliwia przede wszystkim wykazanie się umiejętnościami technicznymi? Na palcach jednej ręki można wymienić zespoły na świecie: Bayern Monachium, Manchester City, Barcelonę, reprezentacje Włoch czy Hiszpanii. Co więcej, te zespoły, które dzisiaj świetnie grają w ataku pozycyjnym, są również bardzo skuteczne w fazach przejściowych. Oprócz tego starają się być skuteczne przy stałych fragmentach gry, więc wracają do spraw przyziemnych. Wracając do Legii, uważam, że takimi dwoma czynnikami, na które scouting patrzy na poziomie piłki młodzieżowej są motoryka i charakter. Patrzymy czy ci zawodnicy, którzy zostali wypatrzeni w swoich aktualnych klubach, są w stanie przeciwstawić się grając przeciwko nam. Czy są to zawodnicy, którzy wywierają wpływ na grę swojego zespołu? Czy swoimi cechami, umiejętnościami, cechami charakteru potrafią przechylać mecze na korzyść swoich drużyn? Bo później wchodzisz do Legii i są tylko sami tacy jak ty.
Bułgarski Atleta: Wydaje mi się, że motoryka, technika czy nawet ta inteligencja boiskowa na tle rówieśników jest „łatwa” do oceny, natomiast jak oceniacie właśnie ten charakter? Czy robicie jakieś wywiad środowiskowy? Czy rozmawiacie z nauczycielami?
Piotr Zasada: Jest nas trochę za mało do tego, żeby wchodzić w rozmowy z nauczycielami, ale jest analiza środowiska zawodnika. Na pewnym etapie staramy się z zawodnikiem czy jego rodzicami spotkać u nich w domu, żeby wiedzieć na przykład jak jest status materialny rodziny, czy są to ludzie wykształceni. Na zasadzie zbierania informacji, nie że rodzice nie mają wykształcenia, to cię nie bierzemy albo odwrotnie, bo nie tędy droga. Taki wywiad staramy się robić przed sprowadzeniem zawodnika do siebie. Patrzymy z jakiego środowiska zawodnik się wywodzi i czy jest ryzyko na przykład, że te warunki, które są w Książenicach go rozleniwią, czy zawodnik jest w stanie ten głód swojego rozwoju utrzymać. Jeśli chodzi o cechy związane z charakterem, to w trakcie pracy naszych skautów, pierwszą opinię na temat zawodnika wypracowujemy sobie w trakcie meczu. Jak się komunikuje, jaka jest mowa ciała, jaka jest gestykulacja czy zawodnik jest komunikatywny czy nie. Czy jest pozytywny, czy jest negatywny, czy mobilizuje swoich kolegów tylko wtedy kiedy jego zespół wygrywa, czy też wtedy kiedy jest źle. Jak reaguje kiedy traci piłkę czy się frustruje czy nie. To nie znaczy, że to są czynniki, które będą determinowały naszą decyzję, ale są to informacje niezbędne do tego, żeby ten profil charakterologiczny zawodnika zacząć budować i żeby wiedzieć nad czym taki zawodnik musi pracować. My, jako scouting, nie sprowadzamy gotowego produktu do Akademii. Tego zawodnika w dalszym ciągu w tych czterech obszarach trzeba rozwijać, trzeba nad nim pracować.
Bułgarski Atleta: Złamałbyś się gdyby zawodnik miał te trzy cechy mocne, ale mental niekoniecznie? Czy zdecydowałbyś się pracować nad brakami z tym zawodnikiem?
Piotr Zasada: Zależy trochę od kategorii wiekowej, bo co innego jeżeli patrzymy na zawodnika, który dziś ma 12-14 lat, a co innego, gdy ma 18 lat i myślimy o tym, żeby tego chłopaka sprowadzić do drugiego zespołu i być może on zaatakuje za jakiś czas pierwszy zespół. Jeżeli jako 18-latek nie masz tych cech w swoim obecnym klubie, gdzie oczekiwania są mniejsze, to po prostu w Legii możesz mieć generalnie problem, ale z tym zawodnikiem też trzeba rozmawiać i jak najlepiej go poznać, zanim taki ruch się wykona.
Bez zadęcia: Wolisz mieć chłopaka, którego mama jest sprzątaczką, tata kierowcą autobusu czy chłopaka, którego rodzice mają kancelarię prawniczą?
Piotr Zasada: Pytasz się czy czarne czy białe, a są też odcienie szarości. Możesz mieć styczność czasami z większą ilością takich sytuacji, że dziecko z domu o bardzo wysokim statusie materialnym może na pewnym etapie mniej chcieć, być mniej zatwardziałe w pracy, czyli coś czego bardzo potrzebujemy, ale na to też nie ma reguły. Najłatwiej jest wskazać takie sytuacje, że w domu tego czy tamtego zawodnikowi brakuje i też idzie taki przekaz od rodziców: idź, masz szansę, zrób wszystko, weź wszystko, co Legia może ci zaoferować. Może dzięki temu będziesz mieć lepiej niż my, ale nie ma na to reguły. Mamy u siebie grono zawodników, które pochodzi z domu, gdzie nic nie brakuje i to też jest nasza rola, żeby takich zawodników gdzieś cały czas bodźcować i ten głód, ten żar w oczach i w sercu podtrzymywać. Reasumując ważna jest zarówno praca wykonana po transferze u nas, jak i to jak środowisko i otoczenie zawodnika pracuje.
Bułgarski Atleta: Zdarzają wam się też obserwacje zagraniczne?
Piotr Zasada: Gdy zacząłem się wygrzebywać ze spraw związanych z kontraktami, zrobiłem pewne analizy by móc scouting rozwijać. Zrobiłem też taką: skąd zawodnicy sprowadzeni na poziom Akademii przebijają się do pierwszego zespołu? Dotyczy ona wszystkich klubów Ekstraklasy za ostatnie 10 lat. To są przede wszystkim zawodnicy lokalni i ościenne województwa, z wyjątkami jak Kamiński w Lechu. Taka jest prawidłowość nie tylko dla Legii Warszawa, ale dla wszystkich – Lech Poznań – skąd jest Jóźwiak, Gumny, Bednarek? Zastanawiałem się co ma na to wpływ? Na pewno lokalizacja, dla klubów, które są usytuowane na zachodniej czy wschodniej ścianie i mają ograniczone działania scoutingowe, lokalni chłopcy są naturalnym kierunkiem. Oczywiście Legia ma zdecydowanie większą łatwość. Po pierwsze zawodnicy mogą pochodzić z miast, które są kibicowsko legijne. Ciężko jest sobie wyobrazić, żeby w województwie małopolskim, gdzie jest Wisła i Cracovia, urodził się zawodnik, który od urodzenia marzył o tym żeby grać w Legii. Może być tak, że Legia jest jakimś narzędziem dla niego do zrealizowania swoich celów. Popatrzcie na to, skąd pochodzą młodzi zawodnicy, którzy pojechali do Dubaju: Kwiatkowski – Garwolin, Strzałek – Siedlce, Skwierczyński – Siedlce, Kamiński – Ostrowiec Świętokrzyski, Pierzak – Łowicz. Tak to się rozkłada i z tego prawdopodobnie powodu w niektórych federacjach są limity kilometrów w poszczególnych kategoriach wiekowych, z których można sprowadzać zawodników. To nie działa teraz tak, że my zamykamy się na zawodników z innych województw, ale jeżeli ma do nas przyjść zawodnik, który naprawdę daleko od nas mieszka, to znaczy, że od Książenic, np. do Gliwic nie ma lepszego.
Bułgarski Atleta: Myślisz, że dla tych młodych zawodników często rozłąka z domem jest problemem? Czy to jest właśnie z tym związane?
Piotr Zasada: Myślę, że jest to jeden z czynników, który na to wpływa. Jeżeli mamy zawodnika u siebie spod zachodniej granicy, z okolic Szczecina, to nie ma możliwości jego powrotu do domu w każdy weekend. Staramy się, żeby zawodnicy w sobotę możliwie o wczesnej porze grali mecz po to, żeby przynajmniej na tą jedną noc czy półtora dnia pojechali do domu, do swojego łóżka, do swojej pościeli i niech zjedzą to, co mama ugotuje. To są tylko dzieci, to są młodzi ludzie, ale tu też nie ma reguły, bo są zawodnicy, którzy po prostu przyjadą do bursy w danym klubie i jest im tak dobrze, że niekoniecznie mają potrzeby, żeby co tydzień wracać do swojego domu. Ale trzeba myśleć o środowisku lokalnym, w którym zawodnik się wychowywał, gdzie ma swoje relacje, swoich kolegów, znajomych. To są tylko ludzie. Natomiast nie można na pewno wrzucać wszystkich do jednego kotła i każdy zawodnik na przyjście do nas reaguje inaczej. Popatrzcie na rocznik 92 – Żyro, Furman, Wolski, skąd są ci zawodnicy?
Bez zadęcia: Mamy taką analizę zrobioną dla roczników od 2000-2005 – masz rację, 80% są to lokalni zawodnicy i województwa ościenne. Kręgosłup stanowi lokalna społeczność: Warszawa, Siedlce czy Garwolin. Z czego wynika, że tej lokalnej społeczności w Legii nie stanowi Lublin? Nie ma talentów, czy też nie potrafimy do nich dotrzeć?
Piotr Zasada: Myślę że talenty są wszędzie. Może jest tak, że roczniki nierównomiernie tam obradzają. Widzimy to po różnych działaniach scoutingowo-selekcyjnych u nas, że rocznik rocznikowi nie jest równy. Akurat na temat Lublina mogę coś powiedzieć, bo półtora roku tam żyłem. Są tam dwa duże ośrodki szkoleniowe, jest Motor i BKS Lublin. BKS ma/miał podpisaną umowę z Jagiellonią Białystok, więc ci zawodnicy emigrowali w przeszłości po tej wschodniej ścianie. U nas z Lublina jest Mateusz Kochalski, natomiast z samej Białej Podlaskiej mieliśmy przecież Borysiuka, Hołownię, jest Szymański. Natomiast Lublin jest jednym z tych kierunków, nad którym dość mocno pracujemy.
Bez zadęcia: Raków mocno się rozpycha, jeśli chodzi o to województwo…
Piotr Zasada: Raków się wszędzie rozpycha. Ostatnio był u nas zawodnik z Kozienic i okazało się, że wcześniej już był w Rakowie. Ale u nas było trzech skautów, w tym momencie jest sześciu, a widzę że jeszcze parę rąk do pracy by się przydało. Trochę inaczej Tomka Sokołowskiego zagospodarowaliśmy, bo są przykłady zawodników, do których trzeba wracać po obserwacjach na jakimś wczesnym etapie. O tych zawodnikach nie można zapominać, bo w małym ośrodku szkoleniowym zawodnik może szybciej wejść do piłki seniorskiej i z tego na przykład pojawił się już bardziej oficjalny temat Adama Chojeckiego. Ścieżka przez akademię, wiodącą akademię w kraju, to jest tylko jedna z opcji. Pamiętam, że w przeszłości prowadziłem takiego zawodnika, Sebastiana Milewskiego, który w wieku 16 lat w grał w 2. lidze w Legionovii. Nie był ani w reprezentacjach wojewódzkich, ani w reprezentacji młodzieżowej Polski, nie był jakimś wyróżniającym się zawodnikiem, ale szybciej wszedł na ścieżkę piłki seniorskiej i bardzo szybko dojechał do poziomu Ekstraklasy. Teraz gra w Arce Gdynia. Najprawdopodobniej, gdyby wtedy trafił do Akademii Legii, mógłby nie być w tym miejscu, gdzie jest teraz. On wymagał innego poprowadzenia i tutaj na żadną z dróg nie można się zamykać. Finalnie jeżeli jest to chłopak, który ma potencjał na duże granie, to on będzie grać, a to którą drogą pójdzie, wpłynie tylko w pewien sposób na jego finalną charakterystykę.
Bułgarski Atleta: Sitek ostatnio u nas wybrał taką drogę. Mógł siedzieć w rezerwach na ławce.
Piotr Zasada: Masz właśnie odpowiedź. Czy dziś Maks byłby zawodnikiem, którego obserwuje 7 klubów, jeżeli zostałby w Legii? Czy to jest błąd Legii? Nie. To jest zasługa chłopaka. Podjął wyzwanie, nie byłby w tym miejscu, gdyby nie poszedł do Siarki Tarnobrzeg, gdzie mieszkał w podobno całkiem nieźle zorganizowanej bursie w Tarnobrzegu, później przez Podbeskidzie. Gdyby tak nie wybrał, to nie byłby tym zawodnikiem, którym jest dzisiaj. Nie ma co tak radykalnie oceniać, że Legia źle zarządza, że Legia się myli. Legia przede wszystkim ma też swoją pojemność dla tych zawodników. Struktura w sporcie ma kształt piramidy. Na jakimś etapie dla danego zawodnika może zabraknąć miejsca. Ktoś myśli o tym, że z jednego rocznika, poruszyłeś rocznik 2005, sześciu zawodników pójdzie do pierwszego zespołu. Byłaby to rzecz niespotykana. Czasami jest tak, że my chcemy zawodnika mieć w swoich strukturach, chcemy żeby był u nas, żeby był naszym zawodnikiem, ale dla niego ścieżka po prostu może być inna. Może na pewnym etapie on potrzebuje jakiegoś pomostu i tym pomostem może być pójście do mniejszego klubu. Takim rozwiązaniem może być pójście na szczebel centralny, pójście do innego trenera, do innej szatni, odebranie innego przekazu. Kiedy taki zawodnik do nas wraca, to czasami może być już gotowy na to, żeby zacząć się rozpychać w pierwszym zespole.
Na drugą część wywiadu z Piotrem Zasadą zapraszamy w najbliższym tygodniu 🙂