Legia Warszawa Wisła Kraków trybuny DM

Wypierdalać!

Legia odpadła z Pucharu Polski na etapie półfinału po meczu, w którym rywal – Raków Częstochowa – był lepszy pod każdym względem. Mecz skończył się wynikiem 1:0 dla częstochowian, ale bardziej sprawiedliwy byłby rezultat 6:1. Nic dziwnego, że kibice stołecznego klubu żądają krwi, limfy i innych płynów ustrojowych.

Oczywistym dawcą krwi, limfy i innych płynów ustrojowych jest trener. Trenera, jak wiadomo, nie należy zwalniać – jego należy wypierdolić! Zwłaszcza takiego trenera jak Aleksandar Vuković, który na miano prawdziwego trenera nie zasługuje. W końcu uczył się trenerki w pasiece w Białej Podlaskiej i zapisał się gównianymi zgłoskami w historii Legii, przegrywając tytuł mistrzowski podany mu na tacy po wybitnej kadencji Ricardo Sa Pinto. Wielu fanów (słusznie!) znienawidziło go właśnie wtedy, w 2019 roku, kiedy František Plach bronił w nieprawdopodobnych sytuacjach, a Piast Gliwice pobił wszelkie rekordy punktowania w rundzie finałowej.

Nieważne, że rok później, kiedy Legia (mimo usilnych starań) nie zdołała dogadać się z architektem tych gliwickich sukcesów, Waldemarem Fornalikiem, tenże sam Vuković ośmielił się zdobyć mistrzostwo Polski. Wielu fanów (słusznie!) nadal go nienawidziło i widziało w tym „sukcesie” jedynie chwilowy wybryk, który nie mógł tym czujnym umysłom przesłonić nędznej konduity trenerskich talentów Serba. Ileż było radości, kiedy wszystkie te złe opinie potwierdziła porażka w anormalnych okolicznościach z belgijskim sędzią, norweskim trenerem i cypryjską drużyną (kolejność nieprzypadkowa)! W końcu znowu można było otwarcie kazać Vukoviciowi wypierdalać.

Ponieważ maksymą Legii jest „Vox populi, vox dei”, Vuković został wypierdolony. Pewnym zaskoczeniem był co prawda opór, który wobec tej absurdalnej decyzji stawili piłkarze, ale udało się go przezwyciężyć. W toku trudnego sezonu, pełnego meczów rozgrywanych co tydzień, następcy Vukovicia, Czesławowi Michniewiczowi, udało się wypracować formułę, która dała Legii tytuł na dwa miesiące przed końcem rozgrywek. Kibice oczywiście nadal byli niezadowoleni, bo drużyna najpierw traciła za dużo bramek, a potem, po rozgromieniu szczecińskich pretendentów, za mało bramek strzelała. Nic dziwnego, że wielu fanów przyklasnęło latem #SłuszejInicjatywieZarządu, że jeśli Michniewiczowi się w Legii nie podoba, winien wypierdalać.

Ponieważ maksymą Legii jest „Vox populi, vox dei”, Michniewicz został wypierdolony. Po drodze co prawda awansował do grupy Ligi Europy i wygrał w niej dwa mecze, ale kto by się przejmował takimi drobiazgami, przecież to się dzieje regularnie… co pięć lat… ale to niedobre jest, o tym nie piszemy. Ważne, że Michniewicz był zły, co najmniej w 90% tak zły, jak wcześniej zły był Vuković. A kto nie był zły? Choćby Tomasz Zahorski, doskonale dogadujący się i z Ivanem Kepciją, i z Mariuszem Chłopikiem, i z 11hacks. Tylko z trenerem się nie dogadywał. To była, rzecz oczywista, #WinaTrenera.

Sytuacja okazała się być trudna, sezon okazał się być najgorszy w ponad stuletniej historii Legii, trzeba było poszukać dobrych bojarów, którzy zastąpią złych bojarów wypaczających słuszną ideę dobrego cara. Okazało się, że (na poziomie gabinetowym) Vuković nie był znowuż aż taki zły i w zasadzie jeśli klub ma do wyboru degradację i… nie bójmy się tego słowa. UPADŁOŚĆ… To lepiej przeprosić się z Vukoviciem i niech on nas ratuje. Uratował. Ale wielu fanów nadal (słusznie!) nienawidziło go za grzechy przeszłości i czekało na okazję, żeby nienawiści swojej dać upust. Upust nastąpił po bezdyskusyjnie przegranej przez Legię ostatniej szansie na grę w europejskich pucharach 2022/23, czyli po przegranym 6 kwietnia meczu półfinału Pucharu Polski z Rakowem Częstochowa.

I to było dobre. I to było prawe. Przecież ten serbski trenerzyna postawił na formację 3-5-2 z wahadłowymi. Każdy laik by mu powiedział, że samą tą jedną decyzją skazuje się na klęskę. Każdy laik wiedziałby lepiej od niego, że kadra Legii jest znacznie lepiej dostosowana do gry w formacji z czterema obrońcami i czterema lub pięcioma pomocnikami. Żadnego laika w przekonaniu tym nie turbowałby fakt, że Legia nie ma w kadrze naturalnego lewego obrońcy, lewego skrzydłowego ani (po kontuzji Wszołka) prawego skrzydłowego. Ważne, że każdy laik wie lepiej, a serbski trenerzyna świadomie szkodzi zespołowi.

Co tam się pultasz w trzecim rzędzie? Że trzeba było wystawić dwóch młodzieżowców, co w obliczu kontuzji Cezarego Miszty oznaczało znaczące ograniczenie pola manewru szkoleniowca? Tak ci się tylko wydaje, nieuświadomiony hunwejbinie! Patrząc z perspektywy finalnego wyniku zupełnie oczywistym było, że zamiast Kacpra Skibickiego (dopiero co najgorszego na boisku w meczu trzecioligowych rezerw) należało postawić na Szymona Włodarczyka (dopiero co drugiego najgorszego na boisku w meczu trzecioligowych rezerw), co dawało ogromne pole manewru w pomocy! Trzeba być nędznym serbskim trenerzyną, żeby tego nie pojmować! I trzeba wypierdalać.

Ponieważ maksymą Legii jest „Vox populi, vox dei”, Vuković zostanie wypierdolony. Przyjdzie nowy trener, z germańskim sznytem, który nie będzie już czuł potrzeby bycia największą gwiazdą zespołu i dzięki temu nie będzie sekował lepszych od siebie. Który nie będzie już negował wspaniałości legijnej akademii. Jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie, jeszcze Tomasz Zahorski wróci na świecznik. Głęboko w to wierzę i nie mogę się doczekać owoców tego ze wszech miar chwalebnego związku. A tymczasem trener ma wypierdalać!

Kuba Żywko

Podziel się:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on telegram
Share on whatsapp
Share on email

Zobacz również

Brawo Panowie

Trzeba się po prostu cieszyć i to z kilku powodów. Zdobyliśmy trzy punkty i dzięki temu jesteśmy na pucharowym miejscu w tabeli, a do końca

Z Legii została tylko nazwa

Ileż było nadziei przed dzisiejszą parodią piłki nożnej. Już wjeżdżaliśmy na podium, już straszyliśmy Jagiellonię. Po sześciu minutach było wiadomo, że będzie ciężko. Graliśmy jednak

Przez cierpienie do zwycięstwa

Ależ to był koszmarny mecz do oglądania. Magik z Portugalii zamieszał i zagraliśmy przedziwną taktyką, gdzie Gual za partnera w ataku, praktycznie w poziomie, miał

kibice też piszą

Głos kibica: Już było dobrze

Cytując Jacka ze „Ślepnąc od świateł” – Już było dobrze, już było dobrze. Wydaje się, że właśnie to myśli teraz spora część kibiców Legii Warszawa, patrząc na obecną sytuację klubu. Można odnieść wrażenie, że dopiero chwilę temu w tym samym sezonie Legia po heroicznej walce odwróciła losy w Wiedniu i Szczecinie, przy okazji pokonując drużynę z Premier League w europejskich pucharach. Strzelała dużo bramek, jednocześnie tracąc ich niewiele mniej, ale bilans w większości przypadków kończył się pozytywnie – tak mogłoby się wydawać, ale czas mija nieubłagalnie. No i właśnie… już było dobrze.