Też to czujecie? Ta woń to strach nadciągających Lechistów. W końcu skończyła się przerwa reprezentacyjna i pora wrócić do psucia humoru tym, którzy czekają na kolejne potknięcia Legii.
Trudny (?) terminarz
Na papierze cztery najbliższe mecze Legii będą trudną przeprawą. Lechia Gdańsk, Raków Częstochowa, Lech Poznań i Pogoń Szczecin to drużyny, które zajmują pierwsze cztery miejsca w tabeli Ekstraklasy. Każda z tych ekip jest wymieniana w roli faworytów do zgarnięcia Mistrzostwa. Gdańszczanie wydają się być najłatwiejszą do pokonania z wymienionych drużyn, dlatego też kibice stołecznej drużyny dużo sobie obiecują po sobotnim spotkaniu.
Lechia Gdańsk ma problemy z wypłatami dla swoich piłkarzy i nie tylko z tego powodu podopieczni Tomasza Kaczmarka nie mogą zaliczać ostatniego okresu do udanych. Co prawda wygrali z Lechem 1:0 pięć kolejek temu, ale od tamtej pory zdołali zdobyć zaledwie 4 punkty. Przegrana z Radomiakiem 0:2, remis z Wisłą Kraków 1:1, porażka z Piastem 0:1… Nawet ostatnia wygrana u siebie z Górnikiem Łęczna nie może napawać optymizmem fanów Lechii, którzy w sobotni wieczór zameldują się na trybunie gości stadionu przy ul. Łazienkowskiej 3.
Trzeba jednak wspomnieć o tym, że już w najbliższą środę Legia zagra mecz sezonu, jakim niewątpliwie jest spotkanie z Rakowem w Częstochowie w ramach półfinału Pucharu Polski. Czy zatem możemy się spodziewać tego, że Aleksandar Vuković, który został wybrany trenerem marca w Ekstraklasie, odpuści najbliższe spotkanie, biorąc pod uwagę to, że istnieje realna szansa na awans do finału krajowego pucharu?
Przerwa nie dla wszystkich
Raków Częstochowa miał być tym rywalem, który pokaże miejsce w szeregu „Wojskowym”. I nawet można było odnieść takie wrażenie w pierwszej połowie, kiedy częstochowianie zdominowali gości. Ale to Legia zdobyła gola i gdyby nie słaba skuteczność na początku drugiej połowy, to przed najbliższym meczem zadawalibyśmy sobie pytanie, czy warszawianie odniosą 7. zwycięstwo z rzędu w oficjalnym spotkaniu. Co nie zmienia faktu, że od 8 meczów podopieczni Aleksandra Vukovicia nie zaznali porażki. W Ekstraklasie lepszą serią może się pochwalić jedynie ostatni rywal Legii (11 spotkań bez przegranej Rakowa).
Niektórzy żałowali, że wobec tak dobrej passy nadeszła przerwa na reprezentację. Legia – mimo bardzo słabego sezonu w jej wykonaniu – jest klubem, który wysyła na zgrupowania więcej piłkarzy, niż znaczna większość zespołów z Ekstraklasy. Miszta, Rose, Muci, Cehlaka, Wieteska, Pekhart, Verbić… Nawet Mladenović, który zalicza chyba najsłabszy sezon w karierze został powołany do reprezentacji Serbii. Miejmy nadzieję, że chwilowa rozłąka z Warszawą i mecz z byłym pracodawcą wyzwolą w lewym defensorze nowe pokłady siły, które przypomną nam piłkarza z zeszłego sezonu. Z obozu naszego rywala na reprezentacje pojechało sześciu zawodników: Omran Haydary (Afganistan), Kristers Tobers (Łotwa), Filip Koperski (Polska U-18), Jakub Kałuziński, Łukasz Zjawiński, Dominik Piła (Polska U-20). Szału nie ma, jak na drużynę z czwartego miejsca w tabeli, co?
Gdańszczanie nie zapełnili sobie terminarza sparingiem w przeciwieństwie do Legii, która w Książenicach przegrała z Widzewem 2:3. Mimo porażki swoją dobrą dyspozycję potwierdził Josue, który od dłuższego czasu pełni rolę lidera w warszawskim zespole. Portugalczyk, który z kolei został wybrany na piłkarza marca w Ekstraklasie, zaliczył dwie asysty, a gole zdobyli Patryk Sokołowski oraz Paweł Wszołek. Oby rytm meczowy pozwolił „Wojskowym” uzyskać przewagę fizyczną nad rywalami z Gdańska.
Lechiści za to odbyli pięściarską jednostkę treningową. Czy to zwiastuje nową taktykę trenera Kaczmarczyka na nadchodzące spotkanie? Jeśli tak, to wolałbym, żeby w bramce Legii stanął Artur Boruc. Jego znajomość z Andrzejem Fonfarą mogłaby zaprocentować w takiej sytuacji.
Na pewno popularny „Vuko” nie będzie mógł za to skorzystać z Maika Nawrockiego, Yuriego Riberio oraz Mateusza Hołowni. Kontuzjowanym Legionistom życzę szybkiego powrotu do zdrowia.
Powspominajmy
Nie wiem, jak wy, ale mecze z Lechią kojarzą mi się z wydarzeniem z 1 października 2016 roku. To był drugi oficjalny mecz Jacka Magiery w roli trenera „Wojskowych” – pierwszy w Ekstraklasie. Przyjeżdżała rozpędzona Lechia Gdańsk. Lider, który miał zmiażdżyć gospodarzy. Większość opinii publicznej stawiała gdańszczan w roli głównego faworyta do zdobycia Mistrzostwa. Naprzeciw niej stała Legia, która była świeżo po zwolnieniu Besnika Hasiego. Tymczasem Legioniści zgodnie ze scenariuszem siwowłosego trenera oraz reżyserią Vadisa Odjidja-Ofoe rozjechali Lechię 3:0, nie zostawiając wątpliwości, która z drużyn grała w tamtym czasie w Lidze Mistrzów. Głośne „Jaceeeeeeeeeeeeek Magieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeera” do teraz wspominam z łezką w oku.
W sobotni wieczór Lechia nie będzie aż takim faworytem, o czym świadczą m.in. kursy bukmacherów, ale nie zapominajmy również o meczu z jesieni w Gdańsku. Lechici byli o dwie klasy lepsi od „Wojskowych”, więc są pewne rachunki do wyrównania. Wypadałoby również przypomnieć Dusanowi Kuciakowi z jakim klubem święcił największe tryumfy w zawodowej karierze. Słowak zagrał w Legii 193 oficjalnych meczów, wznosząc do góry puchary za Mistrzostwo (trzykrotnie) i Puchar Polski (również trzykrotnie).
Sobotnie spotkanie będzie sędziować Damian Sylwestrzak. 30-letni sędzia gwizdał w sześciu spotkaniach Legii i bilans tych spotkań jest zdecydowanie niekorzystny dla „Wojskowych” (1 zwycięstwo, 3 remisy i 2 porażki). Jestem daleki od teorii spiskowych, ale życzyłbym sobie, żeby sędzia z Wrocławia był świadkiem zwycięstwa Legii w sobotę. A skoro jesteśmy przy bilansach…
Garść statystyk od Dziubsona
Nasz naczelny redakcyjny statystyk, Dziubson zadał sobie dużo trudu, żeby zebrać statystyki przed meczem z Lechią, więc grzechem byłoby z nich nie skorzystać. W myśl zasady „kobiety kłamią, mężczyźni kłamią, liczby nie” radziłbym się zapoznać z dziubsonowymi odkryciami.
Ogólny bilans meczów z gdańszczanami to 36 zwycięstw, 14 remisów oraz 13 porażek (gole 110:50). Jeżeli weźmiemy pod uwagę tylko mecze domowe to klaruje się to następująco: 18 wygranych, 6 remisów, 5 przegranych (gole: 64:20). Najlepszym strzelcem w meczach z Lechią jest Tadeusz Błażejewski (8 goli). Z obecnej kadry to Tomasz Pekhart jest najbliżej do zbliżenia się do tego wyniku, ale raczej nie dokona tego w najbliższym spotkaniu (brakuje mu 5 goli).
Mecz Legia Warszawa – Lechia Gdańsk odbędzie się w sobotę 2 kwietnia o godzinie 20:00 na stadionie im. Wojska Polskiego w Warszawie. Transmisja odbędzie się na anetnie Canal+.
Zdj. Mateusz Czarnecki