legia piast

Niech pan da mu raz wygrać

Jeżeli istnieje jakiś trener drużyny przeciwnej, który powoduje to, że Aleksandar Vuković budzi się w środku nocy zbudzony zlany zimnym potem, to jest nim niewątpliwie Waldemar Fornalik. W – nomen omen – Lany Poniedziałek trener „Wojskowych” ponownie stanie naprzeciw byłemu selekcjonerowi reprezentacji Polski i miejmy nadzieję, że tym razem pokona demona, który kryje się za łagodną twarzą pana Waldemara.

Jak nie prośbą…

Ostatni raz panowie spotkali się 27 czerwca 2020 roku. W ten dzień Piast Gliwice na swoim Twitterze umieścił filmik, jak Vuković w sympatyczny sposób zagaduje do Fornalika, żeby „dał mu raz wygrać”. Gość nie przychylił się do prośby gospodarza i mecz na Łazienkowskiej 3 zakończył się remisem 1:1.

I to był najlepszy wynik, jaki Vuković osiągnął przeciwko Waldemarowi Fornalikowi, odkąd został pierwszym trenerem „Wojskowych”. Oczywiście, pierwszy mecz na ławce trenerskiej przeciwko Piastowi na wyjeździe obecny szkoleniowiec Legii wygrał 3:1, ale wówczas pełnił funkcję asystenta sympatycznego Ricardo Sa Pinto. Były selekcjoner reprezentacji Polski jest trenerem, z którym Serb ma zdecydowanie najgorszy bilans (1 remis, 3 porażki). W tych wyliczeniach brałem pod uwagę szkoleniowców, z którymi popularny „Vuko” mierzył się więcej niż 2 razy.

W pierwszym spotkaniu, 4 maja 2019 roku w Warszawie, Vuković przegrał 0:1.

W drugim, 6 października 2019 roku w Gliwicach, przegrał 0:2.

W trzecim, 8 marca 2020 roku w Warszawie, przegrał 1:2.

A w ostatnim, 27 czerwca 2020 roku w Warszawie, zremisował 1:1.

Tendencja jest zwyżkowa, bo w pierwszych dwóch meczach drużyna Vukovicia nie mogła strzelić gola, w trzecim się to udało, a w ostatnim dało radę nawet uzyskać zdobycz punktową. Może warto wobec tego tym razem podejść do trenera Piasta i powiedzieć: „DZISIAJ CI POKAŻĘ, KTO TU JEST KINGIEM”?

Waldemar Fornalik już dawno pożegnał się z łatką nieudacznika, którą mu przylepiano po zakończonej kadencji selekcjonera reprezentacji Polski. Na pewno pomógł mu w tym sukces z 2019 roku, kiedy niespodziewanie zdobył tytuł Mistrza Polski. Tym samym Piast Gliwice został jedną z dwóch drużyn, która przerwała mistrzowską passę Legii, trwającą od 2013 roku. Może trener kadry to za duży rozmiar kapelusza dla tego trenera, ale udowodnił, że na poziomie Ekstraklasy może uchodzić za fachowca.

… to może groźbą?

Trochę zmieniło się od 24 października zeszłego roku, kiedy obie ekipy ostatni raz się ze sobą mierzyły. Piast wówczas rozgromił u siebie Legię 4:1 i był to ostatni mecz Czesława Michniewicza w roli trenera Legii. Tamto spotkanie było o tyle specyficzne, że nie zostało zapamiętane przez gole, kontrowersje sędziowskie itp., ale przez odprawę obecnego selekcjonera Polski, która ZUPEŁNIE PRZYPADKOWO wyciekła na „Kanale Sportowym”.

Od tamtej pory:

  • Czesław Michniewicz zdołał po względnie krótkim bezrobociu objąć stery reprezentacji i awansować z nią na Mundial w Katarze
  • Legia ma już drugiego trenera, a trzeci zostanie najprawdopodobniej ogłoszony w przeciągu miesiąca
  • Przewaga Piasta nad „Wojskowymi” stopniała do zaledwie 5 punktów

I na tym ostatnim punkcie najbardziej bym się skupił. Oczywiście, terminarz oraz sytuacja w tabeli raczej nie pozwala wierzyć, że Legia awansuje na 4. miejsce, które premiuje do gry w europejskich pucharach, ale póki jest matematyczna szansa, to podopieczni Vukovicia powinni zrobić co w ich mocy, żeby walczyć o te miejsce. Nie ma lepszej drogi niż zwyciężanie z bezpośrednimi rywalami, a takim dzisiaj jest Piast Gliwice.

A skoro już zacząłem rozprawiać nt. matematyki, to zapraszam do naszego kącika statystycznego, sponsorowanego przez Dziubsona.

Jubileuszowy, 30. mecz

Nadchodzące spotkanie będzie 30. starciem pomiędzy dwoma ekipami we wszystkich rozgrywkach. Bilans przemawia zdecydowanie za Legią, ponieważ do tej pory 15 razy wygrała z Piastem, przegrywając przy tym jedynie 7-krotnie (50:31 w bramkach). Mecze domowe historycznie również sprzyjają „Wojskowym”. Legia przy Łazienkowskiej wygrywała 8 razy, 4 razy dzieliła się punktami oraz 3 razy uznawała wyższość rywala (30:14 w bramkach). Najlepszym strzelcem w spotkaniach z gliwiczanami jest Nemanja Nikolić. Węgier wpisał się na listę strzelców jedynie 4-krotnie, więc nie jest to imponujący wynik. Z obecnej kadry najbliżej do tego rezultatu jest Rafie Lopesowi (2 gole). Ernest Muci również zapisał się w historii pojedynków pomiędzy tymi ekipami, bowiem jego gol z ostatniego meczu był 50. w tej rywalizacji.

Z szacunkiem, ale i z ambicją

„W polskiej piłce nie ma zbyt dużo rzeczy zagwarantowanych. Od 20 lat jest jednak jedna prawidłowość – trener Fornalik zawsze dobrze przygotowuje drużynę do sezonu, a zespół gra na miarę swoich możliwości. Nie idzie za tym żaden splendor czy medialny szum, tylko ciężka praca. Trener Fornalik to świetny fachowiec, który stworzył bardzo dobrą drużynę. Tak też traktujemy Piasta. Kolejna runda, w której gliwiczanie punktują na bardzo wysokim poziomie. To mówi samo za siebie.” – tak skomplementował Waldemara Fornalika Aleksandar Vuković na konferencji prasowej przed meczem (za Legia.com). Jak widać, Serb nadal darzy szacunkiem trenera Piasta Gliwice, więc jestem przekonany, że popularny „Vuko” dobrze przygotował się do meczu. Niestety, nie jestem tego pewien w przypadku piłkarzy, którzy myślami mogą być już na wakacjach.

A propos zawodników, to wiadomo, że Vuković nie będzie mógł skorzystać z Artura Boruca, Cezarego Miszty, Maika Nawrockiego oraz Bartosza Kapustki, który co prawda zaczął pracować razem z grupą, ale nie jest póki co brany pod uwagę przy ustaleniu kadry meczowej. Występy Mattiasa Johanssona i Pawła Wszołka są niepewne, a Patryk Sokołowski powinien być do dyspozycji trenera po krótkiej przerwie związanej z szyciem głowy.

Mecz odbędzie się w poniedziałek 18 kwietnia o godzinie 20:00 na stadionie przy ul. Łazienkowskiej 3. Spotkanie będzie sędziować Tomasz Musiał, który ostatnio gwizdał Legii półfinałowy mecz z Rakowem Częstochowa. Transmisja odbędzie się na kanale Canal+ Sport.

Zdj. Mateusz Czarnecki

Podziel się:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on telegram
Share on whatsapp
Share on email

Zobacz również

Z Legii została tylko nazwa

Ileż było nadziei przed dzisiejszą parodią piłki nożnej. Już wjeżdżaliśmy na podium, już straszyliśmy Jagiellonię. Po sześciu minutach było wiadomo, że będzie ciężko. Graliśmy jednak

Przez cierpienie do zwycięstwa

Ależ to był koszmarny mecz do oglądania. Magik z Portugalii zamieszał i zagraliśmy przedziwną taktyką, gdzie Gual za partnera w ataku, praktycznie w poziomie, miał

kibice też piszą

Głos kibica: Już było dobrze

Cytując Jacka ze „Ślepnąc od świateł” – Już było dobrze, już było dobrze. Wydaje się, że właśnie to myśli teraz spora część kibiców Legii Warszawa, patrząc na obecną sytuację klubu. Można odnieść wrażenie, że dopiero chwilę temu w tym samym sezonie Legia po heroicznej walce odwróciła losy w Wiedniu i Szczecinie, przy okazji pokonując drużynę z Premier League w europejskich pucharach. Strzelała dużo bramek, jednocześnie tracąc ich niewiele mniej, ale bilans w większości przypadków kończył się pozytywnie – tak mogłoby się wydawać, ale czas mija nieubłagalnie. No i właśnie… już było dobrze.

Miotła nowa beznadzieja stara

Komentatorzy w Canal Plus wmawiali nam, że oglądamy intensywny, dobry mecz. Taki był wspaniały z naszej strony, że zanotowałem jakieś sześć zdań o godnych naszej