Radomiak Żyleta

Obronić twierdzę Łazienkowska

W tym sezonie na Łazienkowskiej jesteśmy niepokonani. Wielka w tym zasługa „12” zawodnika, czyli nas. Wreszcie frekwencja jest na poziomie godnym Legii i w naszych rękach jest to, aby nic w tej kwestii się nie zmieniło. Piłkarze mają za zadanie wygrać i dotrzymać dobrej passy na naszym stadionie. Razem jesteśmy w stanie zrealizować obie te rzeczy.

Przeciwnik

Warta Poznań zajmuje aktualnie 11. miejsce w tabeli z dorobkiem 14 punktów, czyli 7 mniej niż my. Strzelili 10 goli, a stracili 12.  W ostatnich latach Legia grała z Wartą 4 razy. W poprzednim sezonie przegraliśmy 0-1 i wygraliśmy 2-0. Pozostałe 2 mecze również zakończyły się naszym zwycięstwem. Jeden mecz 3:2, a drugi 3:0. Ostatnie 5 meczów Warty w Ekstraklasie to 1 zwycięstwo, 2 remisy i 2 porażki. Poznaniacy nie są przeciwnikiem z górnej półki, więc naszym obowiązkiem jest wygrać ten mecz.

Aktualnie w poznańskim klubie występuje Michał Kopczyński, czyli nasz były zawodnik. Michał rozegrał w Legii 77 spotkania, w tym mecze w Lidze Mistrzów. Kopczyński zagrał od pierwszej minuty w pamiętnym meczu z Realem Madryt. Piękne czasy, które każdy z nas pamięta. Kto by się wtedy spodziewał, że tak potoczy się jego kariera? (przyp. red.)

Kontrowersje wokół kary

Pewnie spodziewacie się, że opiszę teraz karę Kacpra Tobiasza. Wiele się nie mylicie, ponieważ zrobię to, ale później. Najpierw wróćmy do meczu sprzed pół roku. 13 lutego 2022 roku Legia grała mecz z Wartą Poznań. Zapowiadało się, że będzie to zwykły mecz. Na pewno nie spotkanie, o którym mówi się przez następne miesiące. Jak się później okazało był to ostatni oficjalny mecz Artura Boruca w karierze. Przebieg meczu z perspektywy kibica Legii nie był miły do oglądania. Legia grała fatalnie, ale wtedy nie było to niczym zaskakującym. W 23. minucie bramkę na 1-0 dla Warty strzelił Szymonowicz. W mojej głowie pojawiały się myśli „czy to naprawdę możliwe, żeby Legia spadła?”. Nie wierzył w to nikt z nas, ale czarne scenariusze nie dawały spokoju. Mecz jednak trwał dalej, a odrobienie strat było wykonalne. Przynajmniej tak się wydawało. W 72. minucie Artur Boruc odepchnął zawodnika Warty, uderzając go w twarz. Sędzia podyktował „jedenastkę” i wyrzucił „Borubara” z boiska. Na nasze szczęście Zrel’ak nie wykorzystał rzutu karnego. Niestety, nic się więcej w tym meczu nie wydarzyło i Legii nie udało się odrobić strat.

Tamten dzień rozpoczął sagę wokół Boruca i jego kary. Komisja Ligi ukarała Artura zawieszeniem na 3 mecze oraz grzywną w wysokości 25 000 złotych. Boruc kary zapłacić nie chciał, komisja nie zamierzała zmienić zdania i tak temat przewijał się wśród kibiców przez następne miesiące. Końcowo Artur nie zagrał już żadnego meczu w Ekstraklasie, a karierę zakończył w towarzyskim meczu z Celtikiem.

Butelkowa afera

Ostatni mecz Legii wywołał spore kontrowersje. Swoje dołożył jakże „sprawiedliwy” sędzia, który co faul karał Legionistów żółtymi kartkami w odróżnieniu od Lechitów. Obie drużyny sfaulowały 16 razy. Lechici otrzymali 1 kartkę, za to Legioniści 7 (w tym czerwona kartka dla Jędrzejczyka). Lasyk pokazał przykład braku kontroli nad przebiegiem meczu. To spotkanie powinno być pokazywane na szkoleniach dla sędziów z komentarzem „jak nie sędziować”.

Kibice Lecha postanowili przebić poziom sędziowania tego meczu. Zdążyliśmy przyzwyczaić się, że w Poznaniu przyjazd Legii jest traktowany na równi z wizytą papieża, ale są jakieś granice. Przekreślone „eLki” na policzkach dzieci czy kibice obnażający się przed sektorem gości budzą politowanie. Gdyby na tym się skończyło, to nie byłoby na co tracić czasu, ale zdarzenia z drugiej połowy wymagają opisania. Poznańscy kibice zaczęli rzucać w naszego bramkarza różnymi przedmiotami. Na murawie między innymi znalazła się szklana butelka po piwie. Nie chcę myśleć, co by się stało jakby rozbiła się ona na głowie Kacpra. W odpowiedzi na te czyny, Tobiasz pokazał „eLkę” w strone publiczności. W ostatnich minutach meczu sytuacja się powtórzyła. Jakimś przedmiotem został trafiony Rose. Oczywiście bez reakcji sędziego, mimo, że stał metr od miejsca zdarzenia. Chwilę później arbiter spotkania zagwizdał po raz ostatni.

Przez następne dni głównym tematem w mediach były wydarzenia w Poznaniu, a ludzie zaczęli doszukiwać się prowokacji ze strony młodego bramkarza Legii. Zastanawiam się, czy takie osoby, kiedy robią zakupy w sklepie i ktoś się krzywo na nie spojrzy, to wyjmują z koszyka butelkę piwa i rzucają w stronę „agresora”. W końcu pokazanie ”eLki” to podobny poziom „prowokacji”, co krzywe spojrzenie. Zdarzenia nie zdążyły jeszcze ucichnąć, kiedy Komisja Ligi dołożyła swoją cegiełkę. Za spotkanie przy Bułgarskiej nałożona na Legię karę w wysokości 20 000 zł, na Lecha – 40 000 zł oraz ukarano Kacpra Tobiasza grzywną 2 000 zł. Brzmi to jak żart, ale niestety nim nie jest. W stronę Kacpra rzucano butelkami, jego reakcją było pokazanie ”eLki” i za to Kacper musi zapłacić karę.

Fot. Mateusz Kostrzewa (Legia.com)

19 września 2021 roku Legia grała mecz z Górnikiem Łęczna. Wówczas zawodnik Górnika – Bartosz Śpiączka po zdobyciu gola zaczął pokazywać gesty uciszenia w stronę „Żylety”. W tamtej sytuacji Komisja nie doszukała się prowokacji, więc Śpiączka nie został ukarany. To kolejny dowód niesamowitej hipokryzji tej instytucji. Może powinni zakazać Legionistom grać z „eLką” na piersi, bo może to sprowokować kibiców przeciwnych drużyn.

Rotacja w składzie?

Nie wiadomo czy Kosta Runjaić planuje zmiany w pierwszej „jedenastce” oraz czy zdecyduje się zmienić formacje. Wiemy za to, że Mladenović będzie pauzował za 4 żółte kartki. Kosta na konferencji przedmeczowej nie wykluczył gry na 3 obrońców.

Powyższy skład powstał na podstawie artykułu Piotra Kamienieckiego, który gościł w ostatnim odcinku naszego podcastu. Nie do końca rozumiem decyzję Rosołka, który postawił na niego zamiast Kramera. Może trener wie coś, czego my nie wiemy? Nie przekonuje mnie też formacja z trójką obrońców. Odbieram to jako powrót do tego co nie działało.  Augustyniaka zdecydowanie wolę w środku pola, a taka formacja oznacza powrót do obrony. Ciekaw jestem, jak drużyna będzie próbowała budować ofensywne akcje.  Obawiam się wrzutek w pole karne – ten styl mnie nie przekonuje. Najważniejsza jest jednak skuteczność, ale jak mamy coś zmieniać, to oby na plus.

Sędzia

Arbitrem sobotniego spotkania będzie Jarosław Przybył. Ostatni raz mecz Ekstraklasy sędziował 5 sierpnia. Od tamtego czasu raz gwizdał w pierwszej lidze oraz w Pucharze Polski, w którym poprowadził spotkanie Termalica – Legia. W meczu w Niecieczy dzięki analizy VAR, uniknął kompromitacji. Przybył 3 razy zmieniał swoje decyzje po obejrzeniu powtórki. Po takiej przerwie został wybrany do sędziowania meczu Legii. Zamiast dać mu poprowadzić „prostsze” spotkanie, to będzie musiał sędziować mecz, na który patrzy cała piłkarska Polska. Oby obyło się bez błędnych decyzji na naszą niekorzyść.

Pierwszy gwizdek spotkania Legia – Warta wybrzmi już o 17:30 w sobotę 8 października. Zachęcam do przyjścia na stadion, a osoby które nie mogą oglądać meczu na żywo, będą mogły obejrzeć go w Canal+ Sport i Tvp Sport.

Fot. Mateusz Czarnecki

Podziel się:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on telegram
Share on whatsapp
Share on email

Zobacz również

Punkty się zgadzają, gra do poprawy

Przedsezonowe zapowiedzi trenera nijak się dziś nie przekładały na boisko. Nie dominowaliśmy, nie było intensywności, nie było dobrych sytuacji. W ogóle ciężko powiedzieć coś pozytywnego

Od trampkarza Legii po grę z Koseckim – ks. Bogusław Kowalski

Ostatnie miesiące przy Łazienkowskiej to przede wszystkim utracona bezpowrotnie szansa na zdobycie jakiegokolwiek tytułu w minionym sezonie. Przez działania pionu sportowego w zimowym okienku lwia część kibiców straciła wiarę w projekt, jakiemu przewodniczy Jacek Zieliński. To jednak nie oznacza, że kibice przestali wierzyć w Mistrzostwo. Szczególnie, że wśród nich są tacy, którzy na wierze znają się jak mało kto.

Przeciętność przetykana magią

Zakończyliśmy sezon zwycięstwem. Po pierwszej połowie wydawało się, że będziemy strzelać kolejne gole. Niestety do końca drżeliśmy o wynik, po raz kolejny w tym sezonie.

Bez szału po puchary

Widać już pierwszy efekt pracy Feio. Nie ma wylewów w obronie. Niby nic wielkiego, a jakże spokojniej ogląda się mecze. I to nawet wtedy gdy