Pierwszą decyzją Jacka Zielińskiego po zastąpieniu Radosława Kucharskiego na stanowisku dyrektora sportowego był powrót Macieja Rosołka na Łazienkowską. 20-latek ma za sobą bardzo dobre wejście w rundę wiosenną, ale czy Aleksandar Vuković w pełni wykorzystuje jego potencjał? Uważam, że nie. Co mam dokładnie na myśli możecie przeczytać poniżej, zapraszam.
Dobrze wykorzystany czas w Arce Gdynia
W styczniu 2021 roku po Macieja Rosołka zgłosiła się Arka, gdzie trafił na półroczne wypożyczenie. Latem wrócił do Warszawy, ale zagrał tylko w trzech meczach – w tym 45 minut ze Slavią Praga (2:2), a na początku września wrócił do Gdyni.
Pierwszą część swojej przygody w pierwszoligowcu wychowanek Pogoni Siedlce z pewnością wspomina pozytywnie. Zagrał w 21 meczach, w których strzelił 11 goli i zanotował dwie asysty. Co więcej, z tego co pamiętam, został najlepszym strzelcem rundy wiosennej w Fortuna 1 Lidze.
Następnie, po wspomnianym powrocie do Gdyni, co prawda nie wyglądało to już tak dobrze, ale cała Arka prezentowała się wtedy słabo, kończąc rundę jesienną w środku tabeli. Rosołek wystąpił w 16 spotkaniach, udało mu się strzelić jednego gola i dołożyć do tego dwie asysty – podobnie jak wiosną.
Podsumowując, Rosołek przez rok w Arce: 37 meczów, 12 goli i 4 asysty. Przez ten czas zdobył masę doświadczenia, o czym mówił między innymi były trener Legii Czesław Michniewicz, który w jednym z wywiadów powiedział, że patrząc na Rosołka przed wypożyczeniem a teraz, widzi sporą różnicę.
Strzelał i strzela ważne bramki
Maciej Rosołek kojarzy mi się z tym, że mimo młodego wieku, umiał już ratować Legię. Wszyscy dobrze pewnie pamiętają jego debiut z elką na piersi, kiedy zdobył zwycięskiego gola w starciu z Lechem Poznań.
Do tego dochodzą jeszcze trafienia z ŁKS-em Łódź (na 1:1), Piastem Gliwice (na 1:1) czy we wczorajszym spotkaniu z Górnikiem Łęczna (na 1:0). To cieszy, bo Rosołek udowadnia w takich momentach, że nie pęka i może nam dać sporo radości nie tylko z „ogórkami”.
Najważniejsze… to jest napastnik!
Powiedzmy sobie wprost. Wystawianie Rosołka na skrzydle to marnowanie jego potencjału. Dobrze, że jest on w stanie tam zagrać, bo uniwersalność to ważna cecha w piłce nożnej, ale mimo wszystko powinien być wystawiany jako dziewiątka. Zwłaszcza patrząc na formę Tomasa Pekharta, a właściwie jej brak.
Wyżej pisałem o ważnych golach Rosołka w Legii. Jeżeli nie pamiętacie jak one wyglądały, to w wolnej chwili poszukajcie ich w internecie. Zobaczcie, z jaką łatwością dochodzi on do tych sytuacji, które wcale nie są jakieś łatwe. Wie jak się ustawić, piłka spada mu pod nogi, coś jak w przypadku Jarka Niezgody, choć absolutnie ich nie porównuje pod innymi względami.
Jestem wręcz przekonany o tym, że gdyby Rosołek wystąpił w powiedzmy najbliższych pięciu meczach zamiast Pekharta w ataku, nie mielibyśmy powodów do narzekania. Mam nadzieję, że wystawianie go na skrzydle skończy się maksymalnie wraz z końcem tego sezonu, kiedy Jacek Zieliński ściągnie solidnych graczy na tę pozycję. Widzę w Maćku olbrzymi potencjał na solidnego napastnika, który da Legii nie tylko dużo zarobić, ale też kilka trofeów.
Zdj. Mateusz Czarnecki