Akademia Legii Książenice

WYWIAD: Piotr Urban i Przemysław Zych – W Akademii piłkarze mają za dobrze. Część 2

Druga część wywiadu z Piotrem Urbanem, zastępcą dyrektora Akademii Legii Warszawa oraz Przemysławem Zychem, menadżerem ds. rozwoju, w którym poruszamy tematy szkolenia w naszym klubie. Zapraszamy do lektury!

Tutaj znajdziesz link do pierwszej części wywiadu

Bez zadęcia: Czy patrzycie kiedy urodzili się ci chłopcy? Jak robisz selekcję na podstawie osiągnięć fizycznych, to wiadomo, że pierwszy kwartał będzie dominujący, bo są to najbardziej rozwinięci fizycznie zawodnicy. Czy wiecie ilu chłopaków w U-17, czyli w rocznikach 2004-2005, urodziło się w pierwszym kwartale, a ilu w drugim?

Piotr Urban: W Akademii mamy takie miejsce: Serce Akademii i mamy tam wypisanych wszystkich zawodników z datą urodzenia, specjalnie po to, żeby trenerzy zwracali na to uwagę. Nie wiem dokładnie ilu, pewnie 60-70 procent?

Bez zadęcia: Dwunastu z pierwszego kwartału, siedmiu z drugiego kwartału. A wiecie, ilu z drugiego półrocza? Jeden. To jest niesamowite.

Piotr Urban: To jest po prostu błąd w całym systemie. Masz rację, że o tym mówisz. To nie ma sensu, to nie jest logiczne. Wiecie, że jest grupa Big9 w Polsce, największych akademii. To jak ta grupa jeszcze była Big6, to każda akademia wysyłała do mnie i do Radka Mozyrko wszystkie dane z każdego zespołu, z datą urodzin, i to wyglądało po prostu słabo. W każdym klubie była ta sama sytuacja, gdzie najwięcej zawodników było z pierwszego i drugiego kwartału, najmniej trzeciego i czwartego. To samo jest w Hiszpanii i w Anglii, zresztą w każdym kraju jest to samo. 

Bez zadęcia: Oj, wiesz co? Jak spojrzałem sobie na mecz reprezentacji Anglii, która wystąpiła przeciwko Polakom, to ponad połowa była z II połowy roku.

Piotr Urban: Bo to się zmienia, nawet były badania, że na mistrzostwach świata (nie na ostatnich), gdzie pokazywali że właśnie to się odwracało…

Bez zadęcia: Ale u nas w Polsce nie…

Piotr Urban: A nawet miałeś więcej tych późno dojrzewających, czyli urodzonych w trzecim i czwartym kwartale. Wracając do pytania: to jest po prostu błąd w systemie. Coś trzeba z tym zrobić. My na to zwracamy uwagę, jak rozmawiamy ze skautingiem na temat zawodników, to pytamy się kiedy są urodzeni. My zwracamy dużą uwagę na to w klubie, bo to nie jest to samo… I jak musisz w jakiejś formie ocenić zawodnika, a wiesz, że urodził się 1 stycznia albo 31 grudnia, to jest jednak różnica.

Bez zadęcia: Wiadomo, że ten z 31 grudnia jest o wiele lepszy, bo reprezentuje ten sam poziom, co ten ze stycznia.

Piotr Urban: I musisz brać to pod uwagę, jeśli chcesz stawiać na jednego czy drugiego – jak obaj wygląda podobnie, albo prawie, to ten młodszy będzie miał więcej czasu żeby zrobić postęp. Robimy badania wieku biologicznego 2-4 razy w sezonie, darmowe, gdzie każdy klub może to zrobić. Rozmawialiśmy na ten temat z PZPN-em, z Ekstraklasą. Zorganizowaliśmy już dwa lata temu pierwszy turniej wieku biologicznego. Zrobiliśmy to jako pierwsi w Polsce – trzy lata temu zaprosiliśmy kilka akademii i to było niesamowite zobaczyć np. jak wychodzą chłopaki na boisko i widzisz, że wszyscy, jeden koło drugiego, a wychodzą tak jak w meczu w Lidze Mistrzów, i widzisz, że są tacy sami. Nie masz tej różnicy, że jeden ma 132 cm, a drugi ma 2 metry i zastanawiasz się, o co tutaj chodzi. I to było niesamowite. Robiliśmy treningi, że przez kilka tygodni w sezonie trenowaliśmy według wieku biologicznego. To przede wszystkim było dla drużyn U13-U16. Żeby mieli takie same możliwości. My jeszcze zrobiliśmy taki eksperyment z kilkoma zawodnikami, gdzie poprosiliśmy ich na rozmowę w grudniu i styczniu, żeby do końca sezonu trenowali z młodszym rocznikiem. Dlaczego? Bo po prostu wiedzieliśmy, że to jest ich środowisko, bo ich wiek biologiczny tak naprawdę był młodszy.

Bez zadęcia: Czytałem, że w Big6 nawet się umawialiście, że ostatni kwartał może grać z rocznikiem młodszym.

Piotr Urban: Tak, my o tym rozmawiamy, rozmawialiśmy z PZPN, jak możemy jakąś zasadę zmienić, żeby właśnie nie gubiło się tyle talentów, bo aktualnie je gubimy.

Bez zadęcia: OK, od 5 lat czytam, że Legia o tym mówi, ale nie widzę żadnych efektów tej pracy, póki co. Po statystykach idzie wam to opornie.

Piotr Urban: Powiem ci, że wewnętrznie na to zwracamy dużą uwagę, zarówno przy selekcji, jak i decyzjach, kto zostaje, a kto nie. No i robimy turnieje, treningi. Niestety nie jesteśmy w stanie tego tak szybko zmienić, jak pewnie byśmy chcieli.

Przemysław Zych: Trzeba sobie zdawać sprawę, że Legia jest na czubku tej piramidy i nie jest wolna od różnych mankamentów polskiej piłki, a inne kluby w meczach wystawiają głównie zawodników z pierwszego półrocza.

Bez zadęcia: Oczywiście, jeśli chłopcy przychodzą w wieku 15 lat, to jesteście spadkobiercami tych błędów. Panowie, to co obaj powiedzieliście – mnie się wydaję, że Legia, Lech czy cała Big9 powinna reformować piłkę, bo to jest dla nich najlepsze.

Piotr Urban: W ostatnim podcaście Radek Mozyrko opowiadał o CLJ, no to ten pomysł wyszedł ze spotkań Big6, wiadomo tylko, że pod egidą PZPN.

Bez zadęcia: Zrobię tylko klamrę do tego tematu. W 2019 r. w CLJ U-17 Legia zdobyła mistrzostwo Polski, co było dużym sukcesem, bo to było pierwsze mistrzostwo Polski Legii w tej kategorii wiekowej. Z 17 chłopców, 12 urodziło się w pierwszym kwartale, 5 pozostałych – w drugim kwartale, z czego siedmiu było ze stycznia. To jest takie druzgocące podsumowanie.

Piotr Urban: Po prostu tak to wygląda.

Bez zadęcia: Mam pytanie, a propos tego rocznika, bo oni mają po 18-19 lat. Jaki jest plan na tych chłopaków? Ilu z takiej drużyny mistrzowskiej w kategorii U-17 powinno zadebiutować w Legii według was?

Piotr Urban: Może zadebiutować 1 lub 10, albo żaden, naprawdę nie ma reguły.

Bez zadęcia: Poczekaj, zdobywasz mistrza, jesteś w czymś w danej kategorii najlepszy, czyli czymś się wyróżniasz. Albo trenerem, ale prawdopodobnie trenerem i czymś jeszcze…

Piotr Urban: W piłce młodzieżowej jest naprawdę łatwo wygrywać. Jak wybierzesz odpowiedni styl i odpowiednich graczy, tzn. weźmiesz styl seniorski i pod to graczy, to masz dużą szansę wygrać ligę. Jak sobie popatrzycie, jakie kluby wygrywają CLJ, popatrzycie jak oni grali, to jestem przekonany, że praktycznie nikt z nich nie będzie grał w piłkę. Dlatego, że zamiast szkolić, to uczą się wygrywać. To jest bardzo ważne, bo musisz mieć ten gen wygrywania, ale jeśli twój styl jest po to tylko, żeby wygrywać, a nie szkolić, no to sorry. Ja mogę sobie popatrzeć na naszą CLJ w tamtym sezonie i szczerze nie wiem nawet, na jakim miejscu skończyliśmy, ale muszę mieć w głowie cały czas, że i tak mam kolejnych 10-12 graczy, którzy są już w drugim zespole. Jakbyśmy chcieli walczyć o wynik, to byśmy po prostu walczyli, ale jest on drugorzędny.

Przemysław Zych: Mówimy o zespole, który był mistrzem U-17 dwa lata temu, czyli oni dopiero wchodzą do piłki seniorskiej.

Bez zadęcia: Ale sześciu z nich już nie ma.

Przemysław Zych: To jest zrozumiałe. To nic fajnego ani niefajnego, to jest norma. Na 13 roczników w historii Akademii od 1991 do 2003 (z czego 2003 dopiero wchodzi w dorosłą piłkę), to na ten moment łącznie 50 piłkarzy zagrało w Ekstraklasie, około 45 – w pierwszej lidze. To daje 3,8 na Ekstraklasę, a 3,5 – na pierwszą ligę. To jest aż siedmiu zawodników z rocznika! Oczywiście jedni trafiali w wieku 10 lat, a inni – w wieku 13 czy 16. Natomiast jeśli mówimy o poziomie polskim, to tych siedmiu to jest świetny wynik.

Bułgarski Atleta: Powiedziałeś o CLJ, natomiast w roczniku 2003,  mieliśmy w reprezentacji Ojrzyńskiego, Mosóra, Włodarczyka, Cielemęckiego, Kisiela i Kwiatkowskiego. Ta szóstka była albo podstawą, albo bardzo blisko. Dzisiaj trzech z nich już nie ma w klubie. Kisiel tak naprawdę jest najbliżej. Kwiatek – non-stop jakieś kontuzje. Mieliśmy 6 reprezentantów młodzieżówki, ale problemem jest wprowadzenie ich do jedynki, a nawet utrzymanie w klubie, bo też możemy dodać paru zawodników jak Łakomy, Peda, Ceci, których już nie ma.

Przemysław Zych: Naszym celem, Akademii, jest oczywiście przygotowanie zawodnika do jedynki dla klubu. Ale co klub z tym zawodnikiem zrobi, to już inna kwestia. Czasami jest tak, że jeden trener bardziej stawia na zawodnika młodego, drugi mniej. Jeden woli takiego, inny tamtego. Czasami klub może zdecydować, że chce jakiegoś znanego naszego zawodnika wymienić za kogoś innego. To jest decyzja klubu, klub wkłada jakieś pieniądze w to i chce wyjąć pieniądze inaczej. Jeśli klubowi opłacało się nie podpisać, nie przedłużyć, nie dać szansy jakiemuś chłopakowi, to na koniec dnia to już jest ich decyzja, czy to się opłaca czy nie.

Bułgarski Atleta: Decyzja klubu, czyli..?

Przemysław Zych: Dyrektora sportowego lub trenera.

Bułgarski Atleta: Czyli dyrektor sportowy też decyduje o zawodnikach dwójki.

Przemysław Zych: Jasne, że rozmawiamy z nim.

Piotr Urban: Raz w miesiącu spotykamy się ze sztabem pierwszego zespołu oraz zarządem. Dyrekcja Akademii rozmawia na różne tematy, stałym punktem jest piłka młodzieżowa i o niej rozmawiamy. Dwa tygodnie temu spotkaliśmy się z dyrektorem sportowym i omawialiśmy sytuację drugiej drużyny oraz drużyn U16 – U18.

Pamiętajmy, że wszyscy jesteśmy tylko ludźmi. Jeden zawodnik może być dobry, ale pójdzie na trening, jego charakter nie spodoba się trenerowi i on będzie miał trudniej. Z drugiej strony, inny, który może na pierwszy rzut oka ma mniejszy potencjał, ale jest bezczelny, pójdzie na trening, pokaże swoje i trener go polubi. W piłce oprócz umiejętności musisz mieć troszkę szczęścia. Naszą rolą jest to, aby szczęście miało jak najmniejszy wpływ, aby decydowały umiejętności. Nie chcemy, aby zawodnik musiał liczyć na farta, że cię trener polubi. Mimo wszystko musisz umieć wykorzystać swój moment. Ostatnio mieliśmy sytuację, gdy wielu piłkarzy wyjechało na kadry narodowe i trener Michniewicz poprosił, aby dobrać kilku młodzieżowców na treningi. Oczywiście siadam wtedy z trenerami i zastanawiamy się kogo do jedynki wysłać. Później trener Michniewicz powiedział, że kilku to by na stałe dołączył do treningów. To znaczy, że idziemy w dobrym kierunku, ale mówię trenerowi: pamiętaj, że też są inni, bo to np. byli zawodnicy z CLJ, z U-18. Super, ale pamiętaj, że w drugiej drużynie też mamy bardzo fajnych. Trener powiedział, że to rozumie, ale fajnie żeby ci niektórzy młodsi też przychodzili. Musisz wejść w oko. To jest bardzo ważne, że akurat pójdziesz i pokażesz się z bardzo dobrej strony. Musisz wykorzystać swoją szansę.

My ze swojej strony dokładamy starań, aby oni byli na to gotowi. Po to są właśnie treningi indywidualne dla tych najlepszych. Mamy to szczęście, że dodaliśmy Jacka Zielińskiego w struktury i on odpowiada za tych najlepszych zawodników, którzy już są w pierwszym zespole, żebyśmy nieraz o nich nie zapominali. To jest jeden z największych problemów – masz chłopaka 18 lat, mega zdolny, idzie do pierwszego zespołu. To jest naturalne, że on się nie przebija od razu. Najgorzej jest jak on tam tylko trenuje, ale w żadnym zespole nie gra, staje się jakby graczem pomiędzy. Jest tu i tu, ale nie ma kiedy grać i trenować. Nie może być sytuacji, gdzie zawodnik, który jest w U-18 trenuje 6 razy w tygodniu, a zawodnik, który ma ten sam wiek, ale już jest w pierwszym zespole, trenuje 4 razy. To jest właśnie rola Jacka. Ostatnio przedstawił nam, jak będą wyglądały mikrocykle dla każdego zawodnika w zależności czy grał w Europie, czy nie, czy był powołany na mecz dwójki, czy nie. Dzięki temu w środę mogę rozmawiać z trenerem i on wie, czy może powołać gracza na mecz ligowy, czy też nie.

Bułgarski Atleta: Trener trochę weryfikuje tych naszych wychowanków.

Bez zadęcia: Mamy w tym momencie (nie wiadomo jak długo), ale mamy bardzo fajny moment, kiedy mamy trenera, który całkiem dobrze, a wręcz świetnie, jak w przypadku Maika Nawrockiego, ocenia potencjał tych zawodników i potrafi wprowadzać.

Bułgarski Atleta: No i umie ugłaskać ich potem taktycznie.

Piotr Urban: Trenera Michniewicza znałem już wcześniej, bo pracowaliśmy w kadrze U-21 na Mistrzostwach Europy. Mamy dobre relacje i dużo rozmawiamy. Pewnie dużo więcej niż z innymi trenerami. Dużo rozmawiam na temat młodych zawodników, on widzi, że jest potencjał, tylko też zdaje sobie sprawę, że oni potrzebują czasu. My pierwsi byśmy chcieli, żeby teraz zagrali w każdym meczu ligowym, ale to tak nie działa, też jest jakaś hierarchia w drużynie, którą trzeba szanować. Ci młodzi zawodnicy, oni muszą sobie na to zasłużyć, oni muszą po prostu czuć, że drugi zespół to już jest dla nich za mało, że CLJ to za mało. Muszą czuć, że potrzebują większych wyzwań, bo tam gdzie grają, są zawsze w meczu najlepsi. A i tak potem będziesz miał zawodnika, który i tak jest najlepszy ale i szczęśliwy z sytuacji. Umiejętności już ma, ale wiesz, że mentalnie może jeszcze nie jest gotowy żeby to udźwignąć.

Bez zadęcia: Przejdźmy do tej mentalności. W jakim stopniu oceniacie nie tylko umiejętności zawodnika, ale też jego charakter? Mój znajomy trenował kiedyś w Agrykoli, a ta drużyna często grała sparingi z Akademią Legii. Opowiadał mi, że ci młodzi zawodnicy z Legii czuli się już jak gwiazdy, że osiągnęli już nie wiadomo co, czyli zaspokajają się bardzo szybko. To co mówiłeś wcześniej – mają niską świadomość. Obecnie, jak się patrzy na U-17/U-19, to się wiele nie zmieniło. Czy patrzycie na charakter? Czy robicie jakiś wywiad, rozmowę? Mam wrażenie, że w Polsce bardzo mało zwraca się uwagę na charakter i osobowość zawodnika, zresztą na inteligencję boiskową też.

Piotr Urban: Oczywiście, że zwracamy na to uwagę. Na pewno potem zapytacie się o słynny mecz CLJ, czyli spotkanie z Polonią. Skąd to się bierze, że my taki mecz przegrywamy, grając tak jak graliśmy? No z charakteru. Dlaczego tydzień później ta sama drużyna wygrywa 3:1 z Zagłębiem Lubin i to tak, że powinna wygrać więcej? To nie jest tak, że oni tydzień wcześniej zapomnieli, jak się gra w piłkę, a nagle im coś ktoś powiedział i ustawił ich na boisku. No nie. Tylko to się bierze z charakteru. Może jest nam za dobrze? Też rozmawiałem z kilkoma dyrektorami różnych akademii. „Piotrek, mamy ten sam problem, chyba im jest po prostu za dobrze”. Ale z drugiej strony musisz im dać dobre warunki, żeby się rozwijali. Obecnie staramy się znaleźć balans w tym wszystkim. Oni dalej nie są świadomi, że na przykład większość z nich nie będzie trenowała w lepszym miejscu niż teraz, nawet jak zrobią transfer do Ekstraklasy, albo nawet za granicę, bo nie każdy klub ma taki ośrodek. No chyba że pojadą do Anglii, to wiadomo.

Bułgarski Atleta: W Europie Zachodniej są w stanie kształtować tych zawodników i nikt ich tam nie leje kijem, i śniadanie dostają.

Piotr Urban: Jest na to proste wytłumaczenie. U nas poziom techniczny jest niższy, rozumienie gry jest niższe i świadomość zawodnika jest po prostu niższa. To są ważne rzeczy. Nie zapominajmy, że są trenerzy w tym wszystkim. To nie jest tak, że polski chłopak nie potrafi grać w piłkę. To też trener musi wiedzieć, na co zwracać uwagę. I tutaj trzeba otwarcie powiedzieć, że to nie wygląda idealnie,. Jak sobie patrzę na te wszystkie nasze mecze i dużo razy właśnie obserwuję trenera z drugiego zespołu. To nieraz mi się chce płakać, jak słyszę co oni mówią do tych chłopaków.

Bez zadęcia: Czy w strukturach Akademii jest psycholog sportowy? I czy jest plan na treningi mentalne?

Piotr Urban: Teraz akurat nie mamy, bo się nie dogadaliśmy. Była pani Kasia przez 6 lat. Bardzo żałuję, że już jej nie ma, ponieważ sam co tydzień do niej chodziłem. Najpierw na godzinę, potem skończyło się na dwóch. Byliśmy prawie dogadani z psychologiem, ale powiedział, że jednak nie może i musimy wziąć kolejnego, ale to jest bardzo ważne.

Bez zadęcia: Przeglądałem sobie jak wygląda psychologia sportowa czy trening mentalny Arsenalu, Chelsea, Red Bull Lipsk, Red Bull Salzburg i Juve. To jest istotny element kształcenia zawodnika, motywowania. Po pierwsze do gry zespołowej czy do wygrywania meczów. We wszystkich topowych drużynach, które mają DNA zwyciężania w swoim kraju, ten psycholog sportowy pracuje od U-8 czy U-10, czyli od samego początku. Cała ścieżka treningu mentalnego jest rozpisana na wszystkie roczniki.

Piotr Urban: My z Kasią robiliśmy różne warsztaty. Kasia miała ułożony swój plan na każdy rocznik, jakie warsztaty robi kiedy itd. Po prostu, tak jak mówisz, to jest bardzo ważne.

Bez zadęcia: Czyli w tym momencie nie ma tego?

Piotr Urban: Nie, ale chcemy wrócić, zdecydowanie. Nie ma, bo właśnie Kasia…

Bez zadęcia: Szkoda, że to jest zależne od jednej osoby. Jedna osoba na wszystkie roczniki…

Piotr Urban: No tak, ale też inaczej rozmawiasz z chłopakiem który ma 8 lat czy 10 – nie robisz indywidualnego spotkania, tylko robisz zespołowe. Tylko w wyjątkowych sytuacjach, gdzie z rodzicami mówimy otwarcie, słuchajcie: widzicie, że jest jakaś potrzeba, to mówcie. Do starszych to jest inna gadka, tam po prostu mają psychologa do dyspozycji, dlatego mówi się jeszcze o motywacji. Też trzeba wiedzieć, jak bawić się z tą motywacją, bo jednak jak my będziemy tylko motywować tych zawodników, to oni nie będą grać w piłkę. Po tym meczu np. U-18 na Polonii, to nie jest tak, że mówimy: „O! Ale pech” i tyle. My też rozmawiamy z trenerami z całej Akademii, rozmawiamy z zawodnikami, bo akurat mieliśmy już zaplanowane wcześniej warsztaty z U-17 i U-18 i ja im mówiłem otwarcie co miałem do powiedzenia. Po meczu z Zagłębiem Lubin, który wygraliśmy 3:1, mówiłem na kolejnym treningu (specjalnie byłem na nim): Słuchajcie, nie to, że nagle tak zagraliście i pokazaliście charakter, że wam zależy. No to mnie to nie dziwi, bo jak dostajesz opierdziel od kogoś, to reagujesz. ALE będę was szanował, jak za miesiąc tak samo będziecie wyglądać, a nie, że za dwa tygodnie znowu potrzebujecie, żeby przyszedł trener i was przycisnął, bo motywacja, która ci przychodzi od kogoś, to jest krótkoterminowa. Jeśli ty nie masz tego w sobie, że chcę być najlepszy, chcę pokazać, że muszę być w tym klubie… No to sorry.

Bez zadęcia: Ale dla mnie to jest element selekcji w wieku 13-14 lat.  

Piotr Urban: Ale jak ty masz 13 lat to ta twoja osobowość jeszcze nie jest zdefiniowana.

Bez zadęcia: Dobry psycholog jest w stanie dużo Ci powiedzieć, którzy zawodnicy to mają. Albo potrafi wtedy położyć nacisk na to, nad czym ten chłopak powinien pracować.

Przemysław Zych: Ja bym powiedział tak, że 70 procent naszych zawodników jest poważna, sensowna, zmotywowana, a reszta zawsze ma jakiś kłopot. Część, powiedzmy, że 10 procent, jedna trzecia z tych którzy mają kłopoty, się zmieni po jednym sezonie lub po dwóch. Jedna trzecia się nie zmieni i odpadnie, jedna trzecia się nie zmieni, ale zostanie, bo jakoś to zakamufluje. I to generalnie jest proces powtarzalny non-stop. To nie jest tak, że w jakimś momencie powiemy, że już wszyscy są idealni. To jest czasami syzyfowa praca. Natomiast to, co mówiłeś o tych „gwiazdeczkach” z Legii… Też widzimy pewne rzeczy, Piotrek też kiedyś o tym mówił, że chłopaki przychodzą, jedni się trochę zmieniają, chłoną…

Piotr Urban: Jest to bardzo ciekawe, jak przychodzą ubrani na pierwsze spotkanie, a jak już po roku np. się ubierają. I rozmawiasz z nimi, pytasz się o to, ja ich rozumiem trochę. Bo oni mówią: „trenerze, ale wszyscy tak się ubierają, a ja nie. To ktoś coś mi tam powie, pojadę na kadrę i wszyscy ubrani w Balenciagę czy nie wiem co.” Ja ich więc trochę rozumiem, że oni chcą się dostosować do tego. Czy to tak powinno wyglądać? No nie, ale może takie czasy, że tak to wygląda.

Bułgarski Atleta: Dzieci w podstawówce muszą mieć iPhona, najlepiej jakiegoś nowszego, bo starsze to już passe.

Przemysław Zych: Przypominam, że już w zeszłym sezonie, jak byłem managerem operacyjnym to zaprosiłem Kacpra Skibickiego i Bartka Ciepielę do pomocy w kuchni. Patryk Pierzak, Kacper Skwierczyński pomagali w odśnieżaniu LTC zimą, dostali łopaty. Iluś innych odkurzało. Teraz U-15, U-16 przygotowywali boisko plażowe i wyrywali chwasty, więc my też staramy się tam, gdzie możemy i kiedy możemy, żeby ich ściągać na ziemię troszeczkę. Też z różnych względów (między innymi tych) podzieliliśmy ich, tych przyjezdnych, na różne klasy, 5 chodzi do jednej klasy, 5 – do innej. Żeby mieli kontakt z innymi chłopcami, lokalnymi dziewczynkami. Tak żeby później, kiedy pójdą już do Nadarzyna, mieli jakieś przyjaźnie, takie normalne, zwyczajne.

Piotr Urban: Dla nich to też nie musi być łatwe. Wyobraźcie sobie że macie 16-17 lat, że nagle chce cię Legia Warszawa, że nagle agenci się pojawiają. Wszyscy wkoło mówią ci, że jesteś najlepszy, że jak zagrałeś słabo to nie martw się, dobrze zagrałeś. A jak nie grasz, to nie jest to twoja wina, tylko wina trenera. To jest taki wiek, że ty w jakimś sensie masz prawo, żeby trochę odlecieć. Tylko to nie może być za dużo, w innym przypadku będą mieli duży problem, a jeśli oni mają problem, to my też.

Przemysław Zych: Jeszcze powiem ostatnią rzecz. Wcześniej Akademia przez 20 lat funkcjonowała w ten sposób, że zawodnicy przyjezdni byli w bursie niepodlegającej formalnie pod Akademię. To nie była bursa Legii Warszawa, tylko zaprzyjaźniona, z którą podpisaliśmy umowę i outsourcowaliśmy problemy na zewnątrz. Teraz, od zeszłego roku, mamy to u siebie. Dużo więcej wiemy o zawodnikach i też jesteśmy w stanie zareagować. Bursa jest sto metrów obok, a nie kilka kilometrów dalej.

Bez zadęcia: To prawda, na pewno ma to duży wpływ. Zerknijmy kto jeszcze zrobił z Akademii karierę. Szymański przyszedł w wieku 13 lat, Majecki – 15. Karbownik przyszedł w wieku 14 z Młodzika, Skibicki – 17 lat. Mam wrażenie, że ty, Piotr, masz tak naprawdę 2-3 lata, żeby popracować nad tymi chłopakami, ten twój plan metodologiczny powinien skupić się na tych 2-3 latach, czyli od 15. roku do 18. Jak patrzę na zawodników, którzy zrobili karierę, to często oni byli bardziej zmotywowani od rówieśników, bo nie byli rozpieszczeni, oni musieli grać, to była jedyna droga.

Piotr Urban: Przeważnie wielcy zawodnicy mieli duże problemy. W pewnym momencie w swoim życiu prywatnym musieli jakoś sobie z tym poradzić. Pamiętam zawsze, jak mój tata mówił mi: Piotrek, ty miałeś za dobrze. Pewnie dlatego skończyło się trzecią ligą (śmiech). Powiedział mi to dopiero parę lat temu: Piotrek, był moment, gdy myślałem, że zrobisz większą karierę ode mnie, jak byłeś mały. Ale potem coś poszło nie tak. Chyba miałeś wszystko za fajnie, za gładko, za dobrze. Brakowało ci tej motywacji. Jestem przekonany, że coś w tym było, że nie musiałem walczyć o to, aby naprawdę zmienić życie. Jak masz taką właśnie swoją własną motywację, że musisz coś osiągnąć, to jednak to jest to ekstra, nie? A jak przechodzimy do starszych roczników, to właśnie te małe rzeczy, ten dodatek, że ty to masz, a inny nie, to może zdecydować, czy ty będziesz grać w piłkę czy nie.

Macie zawodnika U-16, U-17. Chłopak, który jest dobry i nagle widzi, że przez 2-3 mecze nie gra, bo gorzej wygląda. I już słyszę, że z menedżerem mówią: a może pójdźmy do innego klubu. To mi ręce opadają w takim przypadku, szczerze. Jak ja widzę, że taki zawodnik tak podchodzi już do tego, że po pierwszym małym problemie – i to nawet nie jest problem, po prostu chłopak gorzej wyglądał, a inny ma swoją szansę – jeśli już zaczyna tak myśleć, to dla mnie to jest ucieczka. Wtedy sobie myślę, czy ja chcę inwestować w gościa, który przy pierwszym małym problemie od razu ucieka i zwala wszystko na innych? Ja nie mówię, że my nie popełniamy błędów, bo je popełniamy, ale na pewno niechcący. Nie chciałbym żebyśmy się skupili tylko na motywacji. To jest ważne, i tak jak Przemek powiedział: większość z tych chłopaków bardzo chce zostać piłkarzami. Tylko uważam, że ta cała otoczka nie zawsze im pomaga. Nieraz jest tak, że żeby komuś pomóc, musisz mu powiedzieć, że coś zrobił źle. Albo że coś musi zrobić inaczej, lepiej lub więcej. Nie tylko, że wszystko jest fajnie i super, bo nagle jest pewien moment, że tak nie jest i wszyscy są zaskoczeni.

Bułgarski Atleta: Skauting w Akademii jest pod wami czy pod klubowym?

Przemysław Zych: Podlega pod dział skautingu klubowego, natomiast współpracujemy. Teraz od kilku miesięcy jest nowy przełożony całego bloku – Piotrek Zasada, on też zajmuje się kontraktami zawodników Akademii i nadzoruje skauting młodzieżowy.

Bułgarski Atleta: Skupiacie się na regionie czy na całej Polsce?

Przemysław Zych: Na całej Polsce. Natomiast w ostatnich tygodniach mamy to szczęście, że udało się poszerzyć zespół skautów.

Bez zadęcia: Ile osób pracuje?

Przemysław Zych: Tego nie możemy powiedzieć. Natomiast jesteśmy zadowoleni z tej decyzji.

Piotr Urban: Dzisiaj mieliśmy spotkanie dotyczące skautingu i właśnie Piotrek Zasada przedstawiał, jak ta praca będzie z ich strony wyglądała. I jak powinna wyglądać współpraca między trenerami a skautami, bo to jest bardzo ważne. Powiem wam, że jestem pozytywnie nastawiony do tego, jak to może wyglądać.

Bułgarski Atleta: Czy LTC dużo zmieniło?

Piotr Urban: Zmieniło to, że każdy jak przychodzi i widzi LTC to robi to duże wrażenie. Ja podchodzę do tego wszystkiego tak, że nie chciałbym jakoś specjalnie kogoś przekonywać żeby przychodził do Legii, bo uważam, że to już jest taki klub, w którym każdy powinien chcieć być. Musisz iść, pokazać, a nie być przez kogoś przekonywanym. Opowiedzieć, co ty chcesz zrobić. I być uczciwy. Dla mnie to jest kluczowe, gdy przychodzi jakiś zawodnik – ja mu mówię: słuchaj, mamy to i to. To jest super, to jest super, to zobaczymy, to możemy zrobić lepiej, będziemy nad tym pracować. Ale nie będę cię kitował. Jak przyjeżdżałem do Polski, to obiecałem sobie dwie rzeczy: po pierwsze, że będę szczery i przede wszystkim trzeba szanować klub, a druga rzecz – że nie będę nikogo kitował. Do mnie, jak przychodzi rodzic i dziecko ma 16 lat, a miałem takie sytuacje w lecie, że jest moment, gdy musi podpisać kontrakt i dzwoni do mnie ojciec, pyta się: trenerze ścieżka rozwoju itd., to ja szczerze mu odpowiadam: słuchajcie, ja nie będę wam opowiadał bajek, że ja ci teraz zrobię Power Point i ty za rok będziesz w U-18 i za 2 lata w pierwszym zespole, bo to jest kit. Jeśli ktoś ci tak przedstawi w innym klubie, to sorry, ja tak nie będę robił, bo to jest kit. Ścieżkę dla mnie musisz mieć już w drugim zespole, w U-18 możemy rozmawiać, kto jak wygląda i jaki jest plan na tych młodych zawodników. Czy muszą iść na wypożyczenie na rok czy nie? Czy zostań, potrenuj jeszcze sezon, jak będziesz łapał minuty to super, jak nie, to wtedy idziesz na wypożyczenie, potem wracasz. Ale nie gadajmy o jakiejś ścieżce jak masz 16 lat. Wolę stracić zawodnika, niech pójdzie gdzie indziej, gdzie go skitowali, ale ja będę spokojnie spał i tyle.

Bez zadęcia: Jak was tak słucham, to zastanawiam się – choć na początku mówiłem o dużej rotacji, to teraz zastanawiam się czy nie jest za mała. Bo to powinno być wyzwanie, to trzeba sobie zapracować na to, by zostać piłkarzem.

Piotr Urban: Powtarzam to wszystkim, mam wrażenie, że w tym klubie często zawodnicy i ich agenci więcej wymagają od nas niż od siebie. Ja nie zrobię z ciebie piłkarza, mogę dać ci wszystkie narzędzia żebyś ty został piłkarzem. Mogę Ci dać LTC, mogę Ci dać trenerów, mogę Ci dać turnieje, mecze zagraniczne, program szkolenia. Nie wiem, wszystko co tylko będę mógł, ale ja z Ciebie nie zrobię zawodnika. To ty musisz być piłkarzem, ty musisz sobie zapracować na to, ja już nie będę grał w piłkę. Ale ty jeśli możesz to haruj.  Było fajne badanie w Hiszpanii dla rocznika 87, a to akurat jest mój rocznik, ilu zawodników z tego rocznika zagrało w pierwszej lidze w Hiszpanii. Nie chcę teraz nikogo okłamać ale z 15.

Bez zadęcia: Statystyka pokazuje, że około 20 zadebiutuje z każdego rocznika w Ekstraklasie.

Piotr Urban: No to zobacz, jak trudno jest zostać piłkarzem. Oczywiście to mega sprawa, ale też mega trudno, nie oszukujmy się. A w Legii jeszcze trudniej, bo jesteś w największym klubie, który musi wygrywać, który nie może sobie pozwolić żeby skończyć na ósmym miejscu. To jest Legia i masz plusy, i masz małe minusy. Ale jeśli jesteś w stanie przez to przejść i być wygranym, to ty będziesz grał w piłkę i to na dobrym poziomie. Tak to wygląda.

Przemysław Zych: Ja myślę, że tworzenie Akademii przy największym klubie w Polsce jest bardzo specyficznym zadaniem i nie da się tego porównać z Lechem, Zagłębiem, ponieważ różnica poziomu pierwszego zespołu jest najwyższa. W Legii jeszcze mamy za sobą 10 lat dużych sukcesów, więc każdy chce te sukcesy powtórzyć. To też jest element w tym wszystkim. Natomiast kiedyś było tak, że to chłopak przychodził do klubu i chciał zostać piłkarzem. Dzisiaj to się trochę odwróciło. Dzisiaj to chłopak mówi do nas: zróbcie ze mnie piłkarza, a jak nie zrobicie to jest wasza wina. Tak to dziś funkcjonuje.

Bez zadęcia: Zastanawiam się, na ile program od U10 do U19 ma sens, bo być może powinno się kłaść główny nacisk na U-15 do U-18. Zadałem pytanie o tę rotację, ponieważ porównałem sobie transfery z Escoli z tego sezonu, bo mieli dobre. Oskędra poszedł do Sampdorii Genua. Dwóch chłopaków poszło do Wolfsburga: Grzywacz Jasiński, Tutyskinas poszedł do Crotone, poszło dwóch do Wisły Płock, poszło dwóch do dwójki Górnika Zabrze i jeden do Hiszpanii do młodzieżówki, bramkarz Michalski. Nie znam klubu, ale widzę Piotr, że się uśmiechasz.

Piotr Urban: Nie no ja śmieję, też znajdę dla każdego juniora z Legii taki klub młodzieżowy w Hiszpanii.

Bez zadęcia: OK, ja wiem ilu przetrwa, ale chciałem powiedzieć coś innego. Sprawdziłem w jakim wieku oni przyszli do Escoli, średni wiek to niecałe 10 lat, wiadomo mają zupełnie inną metodologię, jednak faktycznie ci chłopcy zostają przez długi okres. Oczywiście też rotują, bo to nie jest tak, że nie rotują, ale częściej przechodzą z nimi cały cykl i tam nie ma zmian metodologii tak jak jest w Legii. Bo tu jest co chwila zmiana. Jak ja dzisiaj sobie patrzę na popisy rezerw czy CLJ, gdzie chłopaki mają duże problemy techniczne czy też z podejmowaniem decyzji to wydaję mi się, że to efekt  też tego, że w różnym etapie przechodzili do Legii i z różnej metodologii i wyszło to co wyszło.

Piotr Urban: Jest różnica między zmianą a ewolucją. Obecnie nie robimy zmian tylko krok, w którym musimy po prostu coś dodać do naszego programu. Musimy zrobić krok aby dodać coś więcej. Mamy warunki takie, gdzie musimy wymagać żeby nasi trenerzy byli w stanie zrobić widoczny pressing po stracie, żeby to zaangażowanie było, ale też żeby dalej pracowali np. nad techniką.

Bez zadęcia: Kiedy będzie to widać? Kiedy dołączył Richard? Po Zagłębiu widać jego rękę, a po Legii nie.

Piotr Urban: Wcześniej wspominałeś, że Akademia Zagłębia gra w stylu Barcelony. Powiem ci, że jak przychodziłem do Legii, to też jak oglądałem turnieje Big6 –  to ta drużyna, która najwięcej posiadała piłkę, najbardziej chciała nią grać, to było Zagłębie. Z czegoś to się bierze, to już jest pierwszy sygnał, że gościu wie co robi, że potrafi poukładać ten program tak aby miał sens i że będziesz miał efekty. Ja pierwszy chciałbym widzieć te efekty już, ale musimy trochę na to poczekać. Ważne, że wiemy jaki jest cel. W którym kierunku chcemy iść. Jeśli mówimy, że chcemy mieć poziom europejski, a nie wiemy jak on wygląda, to będzie dużo trudniej. Dlatego ważne jest brać ludzi, którzy go znają. Wcześniej Radek znał poziom w Anglii, Richard w Holandii i nie tylko. Teraz jest nowy koordynator tych młodszych grup Patryk. Patryk pracował i w Stanach, i był też edukatorem trenerów w Berlinie, w Niemieckim Związku Federacji i ja całe życie w Hiszpanii. To jednak trochę wiesz jaki jest ten poziom, który chcesz osiągnąć. Takie spojrzenie pomaga lepiej ocenić zawodnika, dlatego jak nieraz słyszę o zawodniku, że ma tę cechę dobrą, inną dobrą – to ok, ja to rozumiem, ale również wiem, że to samo mam u zawodnika w klubie średnim w Hiszpanii. Czasami nie ma co emocjonować się byle czym, bo jak nie, to będziemy się zadowalać i nie będziemy się rozwijać. Nie będziemy na tyle dobrzy na ile możemy. Jednym z problemów w tamtym sezonie było to, że nie mogliśmy jeździć na turnieje. Mała rzecz ale przykład: przychodzi po meczu, po półfinale CLJ U15 w tamtym sezonie trener Darek Rolak. A mieliśmy pakę, naprawdę to jest bardzo fajny i ciekawy rocznik. I przychodzi do mnie: „Piotrek, co mogliśmy zrobić inaczej?” Ogólnie podobało mi się, bo zaczął od siebie – co ja mogłem zrobić inaczej? Ja mówię, Darek, szczerze dla mnie problem był, że ta drużyna nie przegrała meczu w całym sezonie. Nieraz szukamy turniejów trudnych, żeby po prostu dostać tak w pysk dobrze, porządnie. Żeby pokazać, że jak będziecie dalej pracować to macie ten potencjał żeby być na tym poziomie. Bo potencjał mają, bo są w Legii, ale do tego właśnie potrzebujesz tej motywacji, o której mówiliśmy. Jak ty wygrywasz wszystko, no to jednak myślisz, że jesteś za dobry i nagle przychodzi trudny mecz. I co się dzieje? Nie da się łatwo wygrać. Tego nam po prostu brakowało, że nie przegrywaliśmy. Pamiętam, że Radek mówił, że musimy przegrywać 60% meczów, ale Radek Mozyrko był zawsze radykalny 🙂

Przemysław Zych: Przyszedł i granat rzucał w to środowisko żeby wstrząsnąć.

Bułgarski Atleta: Czego nam brakuje do tych najlepszych akademii? Kiedy będziemy tym Dinamem Zagrzeb, którym chciałby by Legia była prezes Dariusz Mioduski? Bo też nie zaczynamy od zera. Ryszard jest prawie dwa lata, był Radek Mozyrko. Tak naprawdę 91 to były młode wilki. To wtedy szkolenie się zaczęło za dyrektora Mazurka.

Bez zadęcia: Ja od 7 lat słyszę, że to już ten moment.

Przemysław Zych: Ja może odpowiem troszeczkę inaczej. Uważam, że będzie ogólnie w polskiej piłce ciężko zbudować takie Dinamo Zagrzeb. Biorąc pod uwagę poziom jaki mamy…

Bułgarski Atleta: A w Chorwacji jest o wiele wyższy?

Przemysław Zych: Tak, jest wyższy. On się bierze z systemu edukacji. Dzieci chodzą do szkół o różnej godzinie, przez co jest indywidualizacja większa – wymuszona być może. Nie mówię, że jest to niemożliwe, ale ten poziom dookoła nas musi też pójść w górę. Efekty chciałbym zobaczyć po czterech sezonach tego programu szkolenia. To jest drugi sezon, już troszeczkę inny, ludzie więcej wiedzą co i jak, plus jeszcze LTC. Powiedzmy sobie też, że mieliśmy kilka zmian na stanowiskach koordynatorów w ostatnich kilkunastu miesiącach z różnych względów: bramkarzy, przygotowania motorycznego, ci ludzie odeszli do klubów ekstraklasy; fizjoterapii, analizy – poszli do pierwszego zespołu, więc ci ludzie są pierwszy sezon w klubie. Klucz to jest połączenie tych wszystkich informacji, współpraca między nimi. Mówiliście o zmianie, że są zmiany, że były zmiany. Ja sobie sprawdziłem przed tym dzisiejszym spotkaniem  stabilność zatrudnienia trenerów – od 3-4 lat ona jest u nas. Tych zmian było mało. Wcześniej za Jacka Mazurka, z tego co wiemy, tych zmian było więcej: między sezonem 2013/14 a 16/17, 30% trenerów zostało, a między sezonem 17/18 czyli tym pierwszym kiedy Piotrek był, a obecnie jest sześćdziesiąt kilka procent. Czyli można powiedzieć, że duża część tych ludzi została. Oni mieli szansę na wyciągnięcie wniosków z błędów. Część została na tych samych stanowiskach: Darek Rolak między U-15 a U-14 funkcjonuje. Natomiast to się tak nie da powiedzieć kiedy.

Piotr Urban: Wybraliśmy najtrudniejszy kierunek. Ten styl, który chcemy pokazywać: chcemy być więcej przy piłce, grać ofensywnie, agresywnie bez piłki i tak dalej, grać do przodu. To jest najtrudniejsze, dlaczego? Aby tak grać to technicznie musisz być na dobrym poziomie. A teraz to jeszcze nie jest poziom, którego oczekujemy. Nadal nie czujemy się w nim swobodnie, choć średni poziom jest bardzo dobry. To jest pierwszy powód. Drugi przeszłość. Każdy trener w przeszłości grał w piłkę, więc i ją trenował. Jeśli tobie nie zwracali uwagi na pewne elementy to i tobie naturalnie, podświadomie ciężko będzie na nie zwracać uwagę. Mi niektóre rzeczy przychodzą naturalnie, bo mnie nauczono tak w Hiszpanii i to jest dla mnie normalne. Ale jak ja mogę mieć pretensje do trenera u nas w Akademii, gdzie dla niego jakiś element nie jest tak ważny jak dla mnie? Jak on grał w piłkę, to nikt nie zwrócił mu na to uwagi. Rozumiem, że dla niego to nie jest łatwe teraz tak to zmienić. Ja widzę na przykład, że tak jak wcześniej naprawdę bardzo dobrze wyglądaliśmy w tym przejściu z obrony do ataku, a teraz przez to że chcemy zwrócić uwagę większą na atak pozycyjny to trochę spada nam poziom tego co robiliśmy super. Mówię do trenerów, że potrzebujemy to i to, i oni nieraz mają pretensje: Piotrek kurde, a Ty chcesz wszystko. Oczywiście, że chcę wszystko bo jestem w takim miejscu, że muszę chcieć wszystko. Jak nie, to nie jest miejsce albo dla mnie w Legii albo dla trenerów w Legii. I dlatego oni wiedzą, że to nie jest łatwa praca. To jest super praca, ale niełatwa i najłatwiej jest mi powiedzieć że potrzebujemy trochę czasu żeby jeszcze to było widoczne, a kibic powie, a ja chcę widzieć młodych na boisku. To ja odpowiem, że ja też (śmiech).

Bez zadęcia: Kamil, zrozumiałeś dlaczego nigdy nie będziemy jak Dinamo Zagrzeb albo FC Basel? Przemek, mógłbyś to rozwinąć?

Przemysław Zych: Uważam, że polska piłka ciągnie za sobą dwie kule u nogi. Jedna to jest mentalność: to, że nie potrafimy ze sobą rozmawiać szczerze, nie dajemy sobie feedbacku, nie komunikujemy się i nie jesteśmy konsekwentni. To jest chyba najgorszy zestaw w ogóle. A druga rzecz, że piłka w Polsce nie jest wcale tak masowa. Nie ma aż tylu dzieci grających w piłkę, nie ma aż tyle osób interesujących się tym na poważnie, nie mówię o ludziach chodzących na mecze Lewandowskiego. I to jest poziom wyjściowy do wszystkich dalszych problemów w tym ze szkoleniem zawodników, trenerów.

Bez zadęcia: Jestem daleki od twojego zdania, bo widzę ile młodzieży trenuje dzisiaj piłkę, ile szkółek powstało w ostatnich latach.

Przemysław Zych: Oczywiście, ale to jest nic nowego tak naprawdę – powstało, ale w czasie pandemii 30% klubów upadło. Nieważne, od 15 lat powstało ich dużo, natomiast liczba dzieci grających w piłkę w danym roczniku jest wciąż niższa niż w Szwecji, małej Szwecji, z którą byśmy powiedzieli, że musimy rywalizować ponieważ u nas jest 36 milionów a ich 10.

Bez zadęcia: Taki Salzburg czy Zagrzeb wyjściowo ma do dyspozycji zdecydowanie mniejsze społeczeństwa i budując takie szkoły miało o wiele trudniej niż my, mając te 30 parę milionów Polaków.

Przemysław Zych: Ale jest odnoga mentalność.

Bez zadęcia; Ale inna jest w Austrii, inna w Chorwacji, a jeszcze inna w Hiszpanii i we Włoszech. A prawda jest taka, że z bloku wschodniego Czesi szkolą od lat. 

Przemysław Zych: To są dwie rzeczy wyjściowe, ale to co nas otacza, to jak gra się w piłkę w innych zespołach, z kim rywalizujemy na co dzień to wszystko ma na nas wielki wpływ. Skąd bierzemy ludzi, jakie są ich przyzwyczajenia, to o czym mówił Piotrek tutaj dosyć dużo – to są lata, my 15 lat temu w Polsce jeszcze kupowaliśmy mecze, to była podstawowa strategia budowy klubu piłkarskiego. Powiedzmy szczerze, 15 lat później kilkaset osób w ogóle z polskiej piłki gdzieś wyleciało. Jest jakaś dziura pokoleniowa w kwestii autorytetów.

Piotr Urban: Dużo o tym rozmawialiśmy z Przemkiem, zawsze mówiłem skąd idzie przykład w Hiszpanii. W Hiszpanii zawsze było że np. kadra Hiszpanii to jest La Furia Roja czyli bardziej taki charakter i nagle przyszedł taki dziadzia Luis Aragonés, już trenował prawie każdy klub w Hiszpanii i on powiedział: Sorry panowie, my zaczniemy grać w piłkę, a nie będziemy kto mocniej kopnie przeciwnika. Ten sukces, który osiągnął odmienił szkolenie w Hiszpanii. A wiecie, że w Hiszpanii nie ma za dużo organizacji – raczej na zasadzie bajlando, spokojnie, samo się zrobi. Ale był przykład, przykład z samej góry i wszyscy trenerzy w amatorskich klubach zobaczyli, że można wygrywać i jeszcze oprócz tego fajnie to wygląda. Wszyscy poszli w tym kierunku w naturalny sposób, a tutaj, jeśli nie mamy mocnego przykładu albo autorytetów…

Bez zadęcia: Ja uważam, że dzisiejsze dzieci mają szczęście, że patrzą na Lewandowskiego, który doszedł do wszystkiego pracą. Nie doszedł do tego dotknięciem boga, tym, że jest bardziej utalentowany niż inni. Nie, doszedł do wszystkiego pracą. Nie można chyba dzisiaj mieć lepszego przykładu na świecie.

Piotr Urban: Zgadzam się, tylko dalej jest ta otoczka koło nich, która nieraz ich psuje.

Bułgarski Atleta: Nie wyjdziemy stąd, kończymy! Super. Bardzo wam dziękuję. Szczególnie, że umawialiśmy się po meczu 0:5 z Polonią, więc odważnie.

Piotr Urban: Mentalnie przykład musi iść z góry.

Bułgarski Atleta: Mental jest, dwa zwycięstwa potem w CLJ były. 🙂 Dziękuję bardzo panowie.

Podziel się:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on telegram
Share on whatsapp
Share on email

Zobacz również

Czy to czas na last dance Fabiańskiego?

W minioną środę Alex Crook na łamach talkSPORT poinformował, że West Ham nie przedłuży wygasającego z końcem czerwca kontraktu Łukasza Fabiańskiego. Oznacza to, że były

Punkty się zgadzają, gra do poprawy

Przedsezonowe zapowiedzi trenera nijak się dziś nie przekładały na boisko. Nie dominowaliśmy, nie było intensywności, nie było dobrych sytuacji. W ogóle ciężko powiedzieć coś pozytywnego

Od trampkarza Legii po grę z Koseckim – ks. Bogusław Kowalski

Ostatnie miesiące przy Łazienkowskiej to przede wszystkim utracona bezpowrotnie szansa na zdobycie jakiegokolwiek tytułu w minionym sezonie. Przez działania pionu sportowego w zimowym okienku lwia część kibiców straciła wiarę w projekt, jakiemu przewodniczy Jacek Zieliński. To jednak nie oznacza, że kibice przestali wierzyć w Mistrzostwo. Szczególnie, że wśród nich są tacy, którzy na wierze znają się jak mało kto.