kramer wisła płock

Wstyd cotygodniowy

Niezależnie od tego jaki zestaw stoperów wyjdzie na boisko efekt jest zawsze ten sam – patologiczne zachowania w defensywie skutkujące straconymi golami. Całymi workami straconych goli, kontenerami, a nawet ładowniami masowców. Jesteśmy na dnie. Gramy dramatycznie, wstydliwie. Czwarta porażka z rzędu w lidze – bilans goli 2-11.

Kolejny raz się zbłaźniliśmy. Tak po prostu. Przyjechał, z całym szacunkiem, skład węgla i papy o dziwo się nie przestraszył i wypunktował jak juniorów. Miał bramkarza w formie, który trzymał gości przy dobrym wyniku. Przetrzymywał okresy naszej zdecydowanej przewagi i bezlitośnie punktował. Skończyło się wynikiem, który do końca zdezaktualizował hasło „Twierdza Łazienkowska”. Zlała nas drużyna, która przed dzisiejszym meczem strzeliła na wyjeździe dwa gole. Do poprawy takich statystyk jesteśmy idealni – autostradę do bramki mają nawet takie tuzy jak Szkuryn, Wołkowicz i Hinokio. A już bardziej szczegółowo. Dziś zaporę nie do przebycia mieli stanowić Ribeiro, Kapuadi i Jędrzejczyk. No to po kolei. Ribeiro załatwił Stali pierwszego gola wybijając piłkę w plecy rywala co zaczęło bramkową akcję. Kapuadi zszedł w przerwie bo miał żółtą kartkę, zresztą i tak pewnie nie wyglądał. Zastąpił go Burch. Ten dał rywalom drugiego gola. Najpierw przegrał walkę w środku boiska, potem zamiast faulować taktycznie nieskutecznie gonił i kontra zamieniła się w podniesienie poziomu wstydu. Jędrzejczyk bezpośrednio niczego nie zepsuł, ale i w niczym nie pomógł. W kolejnym meczu pewnie wyjdzie Pankov. To zresztą bez znaczenia. I tak zaczynamy z domyślnym wynikiem 0:1.  

Beznadzieja w obronie za nami. Idziemy dalej. Nasz pomysł na mecz, a raczej jego brak, wyglądał następująco, Próba zbudowania przewagi na skrzydle i dośrodkowanie w Czecha, jeśli nie uda się zbudować przewagi to i tak dośrodkowanie. Josue brał odpowiedzialność za mecz. Starał się rozgrywał. Z każdą minutą był jednak coraz bardziej zirytowany poziomem kolegów i trudno się temu dziwić. Kun był na boisku tylko ciałem, Muci się skończył, Elitim w ofensywie także. Co z tego, że mieliśmy optyczną przewagę skoro przez długi okres meczu nie przekładało się to na nic. Strzelaliśmy głównie niecelnie, a wszystko co leciało w światło bramki wyciągał Kochalski – Dias, Kramer. Jeśli bramkarz gości zrobił głupotę to i tak nie było komu tego wykorzystać. Domagaliśmy się Strzałka? Dostaliśmy – jego juniorska strata dała rywalom trzeciego gola. Rosołek nie pomagał, ale przynajmniej nie psuł do tyłu. Jedyny pozytyw meczu to poprawny występ Diasa. Aktywny, z kiwką, może odpali?

Gol Kramera po asyście Wszołka tylko pudruje syf w którym się znaleźliśmy. Jeśli leje nas Stal u nas to z kim mamy wygrać? W Radomiu łatwo nie będzie. Potem przyjeżdża Lech i nie muszę mówić, że czeka nas ciężki bój. Po drodze jeszcze Puchar Polski. Nie można przegrać. Może się bowiem okazać, że te rozgrywki będą jedyną drogą do Europy w przyszłym sezonie.

A tak na teraz? Może jednak trzeba zmienić system? To co się sprawdzało na początku sezonu teraz po prostu nie działa. Zejść obroną niżej. Przejść na czwórkę z Jędzą po lewej? Dać Josue niżej? Zrobić cokolwiek. Nie chce jechać banałem o powtarzaniu tego samego i oczekiwaniu innych rezultatów.

Fot. Mateusz Kostrzewa/Legia.com

Podziel się:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on telegram
Share on whatsapp
Share on email

Zobacz również

Czy to czas na last dance Fabiańskiego?

W minioną środę Alex Crook na łamach talkSPORT poinformował, że West Ham nie przedłuży wygasającego z końcem czerwca kontraktu Łukasza Fabiańskiego. Oznacza to, że były

Punkty się zgadzają, gra do poprawy

Przedsezonowe zapowiedzi trenera nijak się dziś nie przekładały na boisko. Nie dominowaliśmy, nie było intensywności, nie było dobrych sytuacji. W ogóle ciężko powiedzieć coś pozytywnego

Od trampkarza Legii po grę z Koseckim – ks. Bogusław Kowalski

Ostatnie miesiące przy Łazienkowskiej to przede wszystkim utracona bezpowrotnie szansa na zdobycie jakiegokolwiek tytułu w minionym sezonie. Przez działania pionu sportowego w zimowym okienku lwia część kibiców straciła wiarę w projekt, jakiemu przewodniczy Jacek Zieliński. To jednak nie oznacza, że kibice przestali wierzyć w Mistrzostwo. Szczególnie, że wśród nich są tacy, którzy na wierze znają się jak mało kto.