stadion żyleta jest zawsze z wami

To był dziwny rok

Jest dopiero 4 listopada, ale pewne okoliczności sprawiły, że dziś Legia rozegra ostatni oficjalny mecz na swoim stadionie w roku, który był dosyć specyficzny dla kibiców uczęszczających na Łazienkowską 3. Przy okazji zapowiedzi spotkania z Lechią Gdańsk chciałbym podsumować to, co działo się na stadionie im. Wojska Polskiego, bo było tego całkiem sporo.

Początek, który okazał się końcem

Rok pański 2022 rozpoczął się jak u Hitchcocka, od mocnego uderzenia. Tak, „uderzenie” to odpowiednie słowo, bo właśnie to zrobił Artur Boruc. Legia Warszawa w tym czasie była w strefie spadkowej, przegrywała u siebie z Wartą Poznań i bramkarz gospodarzy postanowił uderzyć piłkarza drużyny przeciwnej, mając piłkę w rękach. Okazało się, że to było ostatnie przewinienie w karierze 65-krotnego reprezentanta Polski i zarazem jego ostatni oficjalny mecz. Chyba każdy z nas inaczej wyobrażał sobie koniec kariery słynnego „Króla”.

Fot. Mateusz Czarnecki

Wtedy jednak nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy, ponieważ jeszcze nie wiedzieliśmy o tym, że bramkarz odmówi zapłaty kary. Wiedzieliśmy natomiast jedno, po obiecującym okresie przygotowawczym wróciliśmy do ciemnej dupy, w której zaczęliśmy się urządzać pod koniec 2021 roku. Widmo spadku zajrzało nam głęboko w oczy. Jednak ten fatalny początek był nie tylko końcem oficjalnej kariery Boruca, ale również i końcem fatalnej serii Wojskowych.

Pomocna Twierdza

Po tym blamażu Legia wygrała 5 kolejnych domowych spotkań u siebie, po czym przyjechał Piast Gliwice z Waldemarem Fornalikiem, który po raz kolejny dał lekcję Aleksandarowi Vukoviciowi (swoją drogą to niezłym chichotem losu jest fakt, że to Serb zastąpił byłego selekcjonera reprezentacji Polski na stanowisku trenera Piasta Gliwice). To była ostatnia domowa porażka w oficjalnych spotkaniach w tym roku kalendarzowym. Legia w 2022 roku na Łazienkowskiej 3 w oficjalnych meczach wygrała 12 spotkań, 2 razy zremisowała oraz dwukrotnie przegrała. Bilans goli to 31:13 na korzyść Wojskowych. Dziś mówimy o „Twierdzy” jednak początek roku tego nie zwiastował. Tak samo, jak nie zwiastował takiej frekwencji w obecnym sezonie oraz przyjazdu Realu Madryt.

Niestety, ale wojna tocząca się u naszych sąsiadów spowodowała, że ukraińskie drużyny, występujące w europejskich pucharach, były zmuszone do szukania obiektów, na których mogłyby rozgrywać domowe spotkania. Szachtar Donieck skorzystał z pomocy Legii i dzięki temu – mimo fatalnego poprzedniego sezonu w wykonaniu Wojskowych – na Łazienkowskiej 3 mogliśmy zobaczyć w akcji takie ekipy, jak Celtic Glasgow, Real Madryt, czy RB Lipsk. Każdy z karnetowiczów Legii miał pierwszeństwo przy zakupie pakietu na wszystkie 3 mecze z wymienionymi drużynami. Kibice licznie stawiali się na mecze w ramach Ligi Mistrzów, ale i nie tylko, ponieważ frekwencja na domowych meczach Legii to coś, co w tym sezonie zasługuje na uznanie.

Miało być powyżej 20 tysięcy i jest!

Kiedy Marcin Herra zagościł do naszego podcastu 29 czerwca, na krótko przed rozpoczęciem sezonu, to jednym z jego mocniejszych przekazów był temat frekwencji. Nasz gość wyszedł z założenia, że najlepiej by było, gdyby na stadionie każdorazowo nie było mniej niż 20 tysięcy kibiców.

Celem jest co najmniej 20 tysięcy kibiców na każdym meczu. To jest minimum tego, by poczuć prawdziwą atmosferę na Łazienkowskiej. Warszawa jest miastem z potencjałem by to była norma. Nie chcę, aby w klubie było zadowolenie z frekwencji na poziomie 18 tysięcy, musimy mierzyć wyżej.

Jak czegoś takiego dokonać po tak fatalnym sezonie pod względem wyniku? Mój redakcyjny kolega, Bez Zadęcia, zgłębił temat zależności frekwencji, z którego jasno wynikało, że wynik sportowy wcale nie determinuje większej sprzedaży biletów (polecam zapoznać się z całą wspomnianą publikacją m.in. TUTAJ). To działania marketingowe mają największy wpływ na frekwencję, czego dowodem jest obecny sezon.

Obecnie średnia liczba kibiców na stadionie to nieco ponad 20 tysięcy, co jest nie tylko zasługą działu marketingu Legii, ale i Nieznanych Sprawców, którzy w tym sezonie zrobili parę fajnych akcji, niewątpliwie przyczyniających się do większej mobilizacji kibiców Legii.

Fot. Mateusz Czarnecki

Kto by się spodziewał, że z zapowiedzi, które w naszym podcaście wygłosił Marcin Herra, to nie np. program lojalnościowy „Legiony” będzie zrealizowany, a frekwencja? Choć i ona może się jeszcze obniżyć, ponieważ na tę chwilę (czwartek, godzina 17.) uprawnionych do wejścia na mecz z Lechią jest prawie 18 tysięcy kibiców.

Pożegnajmy rok, świętując urodziny

Wspominałem o działaniach marketingu, więc warto wrócić do tego tematu w związku z dzisiejszym spotkaniem. 4 listopada wypadają urodziny ulubieńców trybun, Kacpra Tobiasza oraz Artura Jędrzejczyka. Co prawda ten drugi nie zagra, ale klub postanowił nawiązać do tego wydarzenia odgrzewając przy okazji kultowy filmik na YouTube.

źródło: Legia Warszawa

Nieznani Sprawcy również wystosowali oświadczenie w swoim stylu, nawołując do jak najliczniejszego przyjścia na stadion. A co nas może czekać dzisiaj na Łazienkowskiej 3 poza klasyczną Kanadą?

Obie ekipy w formie

Ostatni czas może napawać optymizmem kibiców Legii. Wojskowi rozjechali na wyjeździe Jagiellonię Białystok 5:2. Josue na boisku jest absolutnym szefem, Slisz wrócił do swojej dobrej dyspozycji, forma Rosołka rośnie jak na drożdżach, a Kacper Tobiasz wciąż gra na bardzo dobrym poziomie. Naturalnym więc jest to, że kibice oczekują zwycięstwa Legii. Najlepiej równie okazałego, jak to w Białymstoku. Jednak na Łazienkowską przyjeżdża rywal, który również ostatnio dobrze sobie radzi.

Na ostatnie pięć meczów Lechia Gdańsk wygrała cztery z bilansem bramkowym 10:1. Gdańszczan w pokonanym polu zostawił Raków Częstochowa (0:3), który PÓKI CO jest zdecydowanym liderem Ekstraklasy. Nie dziwne, że na konferencji prasowej tak wypowiadał się o rywalu Kosta Runjaić (za Biurem Prasowym Legii Warszawa):

Rezultaty Lechii poprawiły się, co daje dodatkową motywację drużynie. W analizie przedmeczowej wzięliśmy pod uwagę ostatnie pojedynki. Jeżeli powiem, że Lechia Gdańsk to ta sama drużyna, która w zeszłym sezonie zajęła czwarte miejsce w lidze i awansowała do kwalifikacji Ligi Konferencji UEFA to nie skłamię. W składzie naszych rywali zostali bowiem najważniejsi piłkarze i trzon drużyny.

Runjaić podczas spotkania na pewno pod lupę weźmie wypożyczonego do Lechii Joela Abu Hannę, który dostaje coraz więcej szans na grę od trenera Kaczmarka. Kto wie, może po tym meczu opiekun Wojskowych przekona się do Izraelczyka i w przyszłym sezonie znajdzie dla niego miejsce w kadrze Legii?

To zdecydowanie nie będzie łatwy mecz. Spotkają się dwie drużyny, które są „w gazie”, więc można się spodziewać wszystkiego. Miejmy nadzieję, że w przeciwieństwie do rozpoczęcia 2022 roku na Łazienkowskiej 3, zakończymy go z uśmiechem na ustach.

Spotkanie odbędzie się dzisiaj o godzinie 20:30 na stadionie im. Wojska Polskiego w Warszawie. Transmisję z tego meczu przeprowadzi Canal+ Sport.

Fot. Mateusz Czarnecki

Podziel się:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on telegram
Share on whatsapp
Share on email

Zobacz również

kibice też piszą

Głos kibica: Już było dobrze

Cytując Jacka ze „Ślepnąc od świateł” – Już było dobrze, już było dobrze. Wydaje się, że właśnie to myśli teraz spora część kibiców Legii Warszawa, patrząc na obecną sytuację klubu. Można odnieść wrażenie, że dopiero chwilę temu w tym samym sezonie Legia po heroicznej walce odwróciła losy w Wiedniu i Szczecinie, przy okazji pokonując drużynę z Premier League w europejskich pucharach. Strzelała dużo bramek, jednocześnie tracąc ich niewiele mniej, ale bilans w większości przypadków kończył się pozytywnie – tak mogłoby się wydawać, ale czas mija nieubłagalnie. No i właśnie… już było dobrze.

Miotła nowa beznadzieja stara

Komentatorzy w Canal Plus wmawiali nam, że oglądamy intensywny, dobry mecz. Taki był wspaniały z naszej strony, że zanotowałem jakieś sześć zdań o godnych naszej

Minimalizm się zemścił

Remis z Jagiellonią wyrzuca nas na dobre z walki o wygranie ligi. Do pucharów blisko i daleko. Niby trzy punkty to niewiele, ale ewentualna przegrana

Przełamania dały komplet punktów

Tak to powinno wyglądać. Jedziemy do, bądź co bądź, ligowego średniaka i pewnie wygrywamy. Wystarczyło mieć bramkarza, napastników, ograniczoną ilość wylewów w obronie, logiczne zmiany