zarówno w defensywie

Takie będą Legie, jakie ich młodzieży wprowadzanie [Zarówno w ofensywie, jak i defensywie, odc. 8]

Wprowadzanie młodzieży – to mityczne zadanie dostawał chyba każdy kolejny trener rozpoczynający pracę w Legii Warszawa na przestrzeni ostatniej dekady. Wszyscy chcielibyśmy, aby objawił się kolejny Rafał Wolski, a w klubie nie powtórzono tak ogromnego błędu jak ten z Robertem Lewandowskim. Jednak, jak to zwykle bywa – oczekiwania to jedno, a rzeczywistość drugie, bo młodzieży stanowiącej „wartość dodaną” jest w tej chwili na Ł3 jak na lekarstwo. 

Z zamiarem napisania tego tekstu nosiłem się od jakiegoś czasu. Temat szkolenia i wprowadzania młodzieży w naszych klubach, w tym również w Legii Warszawa, jest poruszany w środowisku od dłuższego czasu. Na tapet wziąłem 11 ostatnich sezonów w wykonaniu Wojskowych, zagłębiając się w statystyki dotyczące szeroko pojętego korzystania przez poszczególnych trenerów z młodych graczy (przyjąłem, że będę do tego grona zaliczał graczy 23-letnich i młodszych) oraz ich wpływu na grę i wyniki 1. zespołu.

Odwrócenie trendu 

Finalny brak mistrzostwa Polski w sezonie 2011/2012 po katastrofalnej końcówce rozgrywek spowodował zmianę na stanowisku trenera, które po ponad 3 latach ponownie objął Jan Urban. Patrząc na jego pierwszą kadencję w Legii, uwagę przykuwało dość częste sięganie po młodych zawodników, niekiedy jeszcze nastolatków – Kamil Majkowski, Ariel Borysiuk, Jakub Rzeźniczak, Maciej Rybus, Adrian Paluchowski. To tylko kilka nazwisk. Sezon 2012/2013 był momentem, w którym gracze U-23 zaczęli odgrywać coraz ważniejszą rolę – do Michała Kucharczyka (wówczas 21-letniego), który w wszedł do drużyny w 2010 roku, dołączyli Daniel Łukasik (21 lat), Dominik Furman (19 lat), Jakub Kosecki (21 lat) czy Michał Żyro (19 lat). Oczywiście, dostawali oni swoje szanse już wcześniej, jednak w tamtym momencie stwierdzono, że należy im się coś więcej, niż przysłowiowe „minuty”. W pierwszym starciu tamtych rozgrywek, jakim był wyjazdowy mecz kwalifikacji Ligi Europy z Metalurgsem Lipawa, Urban wystawił skład, w którym znalazł się tylko jeden zawodnik powyżej 30. roku życia, a był nim 36-letni wówczas Michał Żewłakow. Średnia wieku całej „11” wyniosła 25,3 lat. Dla porównania Maciej Skorża w ostatnim meczu sezonu 2011/2012 z Koroną Kielce wybrał zestawienie, którego średnia to 27 lat. Ogółem, w ówczesnej kadrze pierwszej drużyny było tylko 5 piłkarzy w wieku 30+. Oprócz wspomnianego „Żewłaka” byli to Dickson Choto, Tomasz Kiełbowicz, Danijel Ljuboja i Marek Saganowski. Jednak pierwsza dwójka rozegrała przez cały sezon ligowy łącznie zaledwie 166 minut. 

Wspomniani „młodzi” byli, obok duetu Radović-Ljuboja, główną siłą napędową tamtej ekipy i współautorami pierwszego od 7 lat tytułu – każdy z czwórki Kucharczyk, Kosecki, Łukasik, Furman rozegrał ponad 20 meczów, a łącznie dali Legii 14 bramek i 17 asyst. Dochodzą do tego jeszcze 2 gole i 1 asysta Michała Żyro, który ze względu na uraz rozegrał jednak tylko 9 spotkań. Przy Łazienkowskiej doszło do odwrócenia trendu i odważniejszego postawienia na przysłowiową „młodzież”, co zakończyło się wygraniem ligi z sześciopunktową przewagą nad drugim Lechem. Dwudziestokilkulatkowie nie odgrywali roli epizodycznej, ale stanowili o sile i jakości tamtej drużyny. Z drugiej strony, należy jednak pamiętać, że sytuacja finansowa klubu nie należała do najłatwiejszych, a trener musiał pracować na „materiale”, jaki posiadał. Szersze wprowadzenie młodych piłkarzy było też podyktowane klarownym celem – chęcią zarobku z ich przyszłych transferów. Jan Urban tak mówił jeszcze przed ponownym objęciem Legii w grudniu 2011 roku w rozmowie z Canal+

Naprawdę praca z młodymi się opłaca, przecież z naszej ligi praktycznie nie sprzedajemy obcokrajowców, raczej odchodzą młodzi polscy gracze i to na takich transferach klub może się wzbogacić. A te sumy za obiecujących graczy nie są małe, a przy budżetach polskich klubów są niezwykle istotne. 

Puchary priorytetem 

Średnia wieku kadry pierwszego zespołu w sezonie 2012/2013 wyniosła 23,5. W sezonie 2013/2014 Legia wyglądała pod tym względem jeszcze lepiej, bo spadła ona do wyniku 23,4. Nastąpiła jednak zmiana, jeśli chodzi o udział zawodników umownie nazwanych przeze mnie U-23 w komponowaniu składów na poszczególne spotkania. Nie było niespodzianką, że na starcie nowych rozgrywek w Warszawie skupiono się przede wszystkim na eliminacjach Ligi Mistrzów. Na pierwszy mecz z The New Sints Jan Urban delegował „11”, której średnia wieku wyniosła 27,2. Różnica była więc widoczna. Skład był o ponad rok starszy niż ten, który wystąpił w kluczowym dla mistrzostwa Polski meczu z Lechem Poznań – tam średnia to 26 lat. Ta tendencja nie była jednak stała, bo w 1. kolejce Ekstraklasy przeciwko Widzewowi (5:1) na murawę wybiegł skład o średniej wieku 24,7 lat, a jego częścią byli 21-letni Mateusz Cichocki czy 19-letni Patryk Mikita. Stosunkowo młoda była również drużyna, jaka rozpoczęła rewanżowy mecz w play-off Champions League ze Steauą Bukareszt – średnia to 25,9. 

Z biegiem czasu ówczesny szkoleniowiec Wojskowych częściej stawiał na bardziej doświadczonych graczy, a rola młodych w drużynie spadała. Wiązało się to również z długotrwałymi kontuzjami m.in. Łukasika i Koseckiego. Pierwszy we wszystkich rozgrywkach wystąpił tylko 14 razy (bez gola czy asysty), zaś drugi wybiegł na boisko 23 razy, zdobywając 3 gole i mając 3 asysty. Dominik Furman, zanim odszedł w styczniu 2014 roku do Toulouse, rozegrał łącznie 29 meczów, w których zanotował 3 ostatnie podania. U Jana Urbana etatowym prawym obrońcą był 20-letni wtedy Bartosz Bereszyński, jednak po zmianie szkoleniowca i przyjściu Henninga Berga, grać zaczął 27-letni Łukasz Broź. Mniej występował również Michał Kucharczyk, jednak swoje szanse dostali 22-letni Raphael Augusto, 22-letni Henrik Ojamaa czy 18-latek sprowadzony z Koszyc, czyli Ondrej Duda. 

Siła rażenia oparta na młodych

W sezonie 2014/2015 średnia wieku kadry pierwszej drużyny wzrosła do 24,1. Henning Berg stawiał na doświadczonych zawodników szczególnie jeśli chodzi o linię obrony, gdzie najczęściej grywali Łukasz Broź, Jakub Rzeźniczak, Inaki Astiz, Igor Lewczuk czy Tomasz Brzyski, a także w środku pola, który w większości spotkań tworzyła para Ivica Vrdoljak – Tomasz Jodłowiec. Nieco inaczej wyglądało to w ofensywie, bo za atak odpowiadali 23-letni wtedy Kucharczyk, 21-letni Żyro i 19-letni Duda. W rundzie jesiennej tamtego sezonu miejsce na lewej stronie defensywy wywalczył sobie dopiero wchodzący do zespołu Guilhereme, mający wówczas 23 wiosny „na karku”. Dokładnie analizując tamten sezon należy podkreślić, że była to dla norweskiego trenera Legionistów żelazna czwórka. „Kuchy”, Żyro i Duda we wszystkich rozgrywkach wystąpili odpowiednio 46, 45 i 44 razy. „Wykręcili” wspólnie statystyki na poziomie 29 bramek i 30 asyst. Z powodu urazu mniej zagrał wspomniany „Gui”, bo wybiegł na murawę 30-krotnie (zdobył 1 gola i miał 2 asysty). Do tego jako dżoker nieźle sprawdzał się Kosecki, który w sumie rozegrał 36 meczów, zdobywając w nich 6 bramek i dorzucając 5 asyst. Henning Berg korzystał także z Roberta Bartczaka, Bartłomieja Kalinkowskiego, Krystiana Bielika czy Mateusza Wieteski. Były to jednak w większości przypadków epizody, bądź efekt rotacji, tak jak miało to miejsce w przypadku meczu z Koroną Kielce, tuż przed rewanżem w rundzie play-off Ligi Europy z Aktobe. Szkoleniowiec wystawił wtedy „11” o średniej wieku 23,3. Był to najmłodszy skład oddelegowany do gry spośród wszystkich klubów Ekstraklasy w tamtym sezonie. 

„Przestańmy rozmawiać o przedszkolu”

Rozgrywki 2015/2016 to kolejny wzrost średniej wieku 1. zespołu, która wyniosła 25,5 roku. Powód takiej sytuacji był prozaiczny – gracze, którzy 3 lata temu wchodzili do drużyny jako młokosi, siłą rzeczy robili się coraz starsi. W Akademii także nie było widać kandydatów, którzy z marszu byliby w stanie wejść do składu i dać coś „extra”. Choć jednym z podstawowych założeń zatrudnienia w stolicy Henninga Berga było częstsze korzystanie z legijnej młodzieży, to chyba nie do końca udało się je zrealizować. Sytuacja jeszcze bardziej zmieniła się po przyjściu Stanisława Czerczesowa, który o młodych graczach mówił wprost, nie gryząc się zbytnio w język, że nie nadają się do rywalizacji.

Gdy przyszedłem do Legii, Szwoch był po operacji serca. Trenował z nami, dostał szansę gry w rezerwach i złapał kontuzję kolana. Jak on może grać? Najwyżej na skrzypcach. Makowski? Ból kolana, ból pleców, operacja. Bartczak trenuje i grał w Pucharze Polski. Ryczkowski? Częściej jest na stole do masażu niż na boisku […] Proszę, nie pytajcie mniej więcej o młodych piłkarzy. Dziennikarze chyba bardziej chcą, żeby oni grali, niż oni sami chcą grać […] Jestem profesjonalnym trenerem, przestańmy rozmawiać o przedszkolu

Tak mówił Rosjanin w rozmowie z legia.com (swoją drogą jest to dość zaskakujące, że oficjalna strona klubowa opublikowała tę rozmowę…). Z drugiej strony Czerczesowowi nie można było się dziwić. Do Legii ściągnięto go w jednym celu – miał zdobyć mistrzostwo Polski na stulecie klubu, a okoliczności, takie jak strata 10 punktów do prowadzącego Piasta Gliwice, nie sprzyjały wprowadzaniu młodzieży. W bezpośrednim starciu z gliwiczanami w maju 2016 Czerczesow wystawił do gry skład o średniej wieku 27,7, zaś jedynym graczem U-23 był Ariel Borysiuk, który należał z resztą do jego ulubieńców – spośród 13 meczów rozegranych pod jego wodzą w lidze tylko dwa razy nie wystąpił od 1. do 90. minuty. Podstawowym wyborem w formacji ofensywnej był niespełna 22-letni Duda. Wymaganiom trenera nie sprostał Dominik Furman, który wystąpił w 3 z 4 pierwszych meczów za jego kadencji, a w kolejnych 6 zagrał jedynie w jednym – 12 minut z Koroną Kielce, po czym zimą odszedł do Hellasu. Pierwszym wyborem do gry na prawej obronie nie był Bartosz Bereszyński, który u szkoleniowca ze wschodu wystąpił 11 razy, a tylko 2 w pełnym wymiarze czasowym. 

Coraz starsi 

Sezon 2016/2017 to apogeum, jeśli chodzi o średni wiek drużyny. Wyniósł on 27,2. Klub, wzmacniając się przed batalią o pierwszy od 21 lat awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów, wzmocnił się przede wszystkim doświadczonymi graczami, takimi jak Maciej Dąbrowski, Thibault Moulin, Vadis Odjidja-Ofoe czy Steeven Langil, co było w pełni zrozumiałe. Na Łazienkowską zawitali także 23-letni Valeri Kazaiszwili oraz 16-letni chorwacki talent Sandro Kulenović. Nowy trener Besnik Hasi nie skupiał się zbytnio na tym, aby wprowadzać młodzież, bo też zbytnio nie było ku temu warunków. Choć Albańczyk pokusił się o danie szansy 19-letniemu Mateuszowi Wietesce w spotkaniu z Arką Gdynia, ale ten występ zakończony ostatecznie porażką Wojskowych 1:3, wyrządził obrońcy więcej szkody niż przyniósł pożytku. „Kombinowany” skład, dodatkowo w ustawieniu 1-3-5-2 kompletnie sobie nie poradził. Przeciwko gdynianom wystąpili wówczas jeszcze Jarosław Niezgoda (wtedy 21-letni) i Sebastian Szymański (miał 17 lat). Po zmianie na ławce trenerskiej, na której zasiadł Jacek Magiera, sytuacja nie uległa zbytniej zmianie. „Magic” po ustabilizowaniu sytuacji jesienią, w 17 wiosennych meczach wykręcił bilans 11-5-1 i trudno było oczekiwać zmian w składzie i postawienia na młodych graczy w szerszym zakresie. Inna sprawa, że młodych w kadrze zespołu było niewielu… Swoje szanse dostał sprowadzony w styczniu 2017 roku 21-letni Dominik Nagy, który w 12 meczach zdobył 4 bramki. Niektóre były bardzo istotne, tak jak ta otwierająca wynik w starciu z Cracovią w 30. kolejce, czy dająca bezcenne zwycięstwo w Kielcach w przedostatniej serii gier. Systematycznie wprowadzany był wspomniany wcześniej Sebastian Szymański, który przeciwko Zagłębiu Lubin 3 marca 2017 roku trafił do bramki po raz pierwszy na boiskach Ekstraklasy.

„Młodzież zagrała z mistrzem Finlandii”

Jak wspominałem na początku mojego tekstu, w sezonie 2012/2013 Jan Urban konsekwentnie stawiał na zawodników w wieku 19, 20 czy 21 lat a ci odpłacili się liczbami (przypomnę – 14 bramek i 17 asyst wypracowali dla drużyny Furman, Łukasik, Kosecki i Kucharczyk). W kolejnych latach pozycja młodych i ich wpływ na grę, a także osiągnięcia Legii malały. W rozgrywkach 2017/2018 średnia wieku kadry Wojskowych nieco spadła, ale dalej była wysoka – wynosiła 27 lat. Do drużyny dołączyli tacy gracze jak Mączyński, Sadiku, Pasquato czy Astiz. Nadzieją był 21-letni Hildeberto, ale jak wyglądała jego przygoda w stolicy, wszyscy pamiętamy. Zawodnikami spełniającymi kryteria, jakie przyjąłem (U-23), którzy mieli realną szansę na w miarę regularne występy byli Sebastian Szymański i Jarosław Niezgoda. Szymi zaczął co prawda regularnie grać dopiero wiosną 2018, ale i tak „wykręcił” bardzo przyzwoite liczby – 4 bramki i 2 asysty w 21 meczach. Prawdziwym odkryciem był jednak Niezgoda, który otrzymując zaufanie od Romeo Jozaka odpłacił się golami – w sumie uzbierał ich 13 w 27 meczach. Dołożył jeszcze 2 ostatnie podania. W tamtych rozgrywkach padł niechlubny rekord, jeśli chodzi o wystawienie najstarszej „11” w ciągu ostatniej dekady. Chorwacki szkoleniowiec w spotkaniu z Lechem w marcu 2018 wystawił skład o średniej wieku 31,6. Znalazło się w nim 6 graczy w wieku 30 lat i więcej. Z tamtego okresu pochodzi także słynny wywód i pytanie Mateusza Borka – „Gdzie jest ta młodzież w składzie Legii Warszawa?!”, na które Dariusz Szpakowski odpowiedział „zagrała z mistrzem Finlandii”, nawiązując do rewanżu z IFK Mariehamn w eliminacjach Ligi Mistrzów (6:0). 

Nie taki RSP straszny 

Ricardo Sa Pinto większość z nas zapamiętała jako wariata szalejącego przy linii bocznej i faceta o dość konfliktowym charakterze. Jedno trzeba mu jednak oddać – to on rozpoczął proces odmładzania drużyny, która bez wątpienia tego wymagała. W rozgrywkach 2018/2019 średnia wieku kadry wyniosła 26,1. Była więc o niemal rok niższa niż sezon wcześniej. To szkoleniowiec pochodzący z Porto zaczął odważniej stawiać na Mateusza Wieteskę, Sebastiana Szymańskiego czy Sandro Kulenovicia (odpowiednio 21-, 19- i 18-latka). Warto przypomnieć, że także pod jego wodzą debiutował w Legii 18-letni Radosław Majecki, który najpierw zagrał 120 minut w Pucharze Polski z Piastem Gliwice i znakomicie zaprezentował się w serii rzutów karnych, by za moment stać się „jedynką” na stałe. Niewiele osób pamięta, że Sa Pinto na obóz przygotowawczy w styczniu 2019 roku zabrał Michała Karbownika czy Mateusza Praszelika. Choć ostatecznie jego misja w Warszawie zakończyła się fiaskiem, a żegnano go po porażce 0:4 z Wisłą Kraków, to chyba w tamtym momencie potrzebny był właśnie ktoś taki, kto bez sentymentów pożegna graczy, którzy z wiekiem stracili swoje atuty i da szansę nastolatkom nieśmiało czekającym, żeby zacząć grać. 

W dobrą stronę? Tylko pozornie 

Po objęciu Legii przez Aleksandara Vukovcia kontynuował on działania podjęte przez jego poprzednika. Stałe miejsce w „11” mieli Radosław Majecki, Mateusz Wieteska, nowy nabytek 22-letni Luquinhas czy wspomniany w tym tekście 18-letni wtedy Michał Karbownik, który przebojem wdarł się do składu i przejął lewą stronę obrony. Na początku rundy wiosennej doszedł jeszcze 20-letni Bartosz Slisz. Średnia wieku legijnej kadry została w sezonie 2019/2020 praktycznie na tym samym poziomie – wynosiła 26,2. Aco wystawił w tamtych rozgrywkach czwarty najmłodszy skład, biorąc pod uwagę badany w tym tekście okres. Średnia jego wieku wyniosła 24,7. Szkopuł jednak w tym, że Serb zdecydował się na taki krok w ostatniej kolejce przeciwko Pogoni, kiedy byliśmy już mistrzem kraju. Klub utrzymał trend za kadencji Czesława Michniewicza. Wiodącymi postaciami u obecnego selekcjonera reprezentacji byli Wieteska, Slisz, Luquinhas czy Kapustka. Szansę od trenera dostali również 19-letni Maciej Rosołek i Kacper Skibicki czy 21-letni Kacper Kostorz, a w bramce, by odciążyć Artura Boruca, w bramce oglądaliśmy 19-latka Cezarego Misztę. Nie były to jednak występy dające nadzieję na to, że wspomniani gracze staną się za moment motorem napędowym Legii. Rosołek w rundzie jesiennej wystąpił 8 razy i zanotował asystę, a Skibicki zagrał 6 razy i zdobył 1 gola. Nie zachwycił też Karbownik, który jesienią zagrał w barwach Wojskowych 14 razy i zanotował tylko jedną asystę, po czym zimą przeniósł się do Brighton. Niestety wspomniana młodzież nawet w małym stopniu nie zbliżyła się do statystyk, jakimi mogli pochwalić się ich rówieśnicy, którzy tworzyli siłę ofensywną zespołu w sezonach 2012/2013 oraz 2013/2014. Należy również pamiętać, że od 2019 roku trenerom w decyzji o wystawianiu młodego zawodnika „pomagał” przepis o młodzieżowcu. Z drugiej jednak strony w tamtych rozgrywkach Legia wystawiła trzecią najstarszą wyjściową „11” w tej dekadzie. Przeciwko Warcie Poznań 2 listopada 2020 r. Wojskowi rozpoczęli w zestawieniu, którego średnia wieku wyniosła 29,8 lat

Ubiegły sezon, tak katastrofalny pod wieloma względami, niestety nie był najlepszym okresem do wprowadzania młodych zawodników czy opierania gry na ich barkach. Nie było jednak tak, że nie grali oni w ogóle. Ba, doszło nawet do tego, że w 1. kolejce sezonu przeciwko Wiśle Płock szkoleniowiec Legii wystawił najmłodszy skład, w jakim zagrała ona w ciągu ostatnich 10 lat. Średnia wieku tamtego zestawienia wyniosła 23,1. Miało to jednak miejsce z wiadomych względów – podstawowi gracze byli oszczędzani na eliminacje europejskich pucharów. Na przestrzeni całych rozgrywek trenerzy (a było ich 3) najczęściej korzystali z Ernesta Muciego (36 meczów, 6 bramek i 1 asysta), podstawowym piłkarzem był Bartosz Slisz, a 14 razy wystąpił także 21-letni Jurgen Celhaka (zaliczył asystę). Po 7 meczów w legijnych barwach zagrali w Ekstraklasie Szymon Włodarczyka i Bartłomieja Ciepiela, a Igor Strzałek doczekał się jedynie 2 minut w ostatniej kolejce z Cracovią. Z ubolewaniem trzeba przyznać, że młodzież, jaką Legia obecnie ma w swojej kadrze, nie wnosi zbyt wiele wartości dodanej i nadzieja na to, że za chwilę będziemy oglądali kolejnego Wolskiego, Koseckiego czy Niezgodę jest iluzoryczna. 

Tytułem podsumowania 

Celem tego tekstu w żadnym wypadku nie jest pokazanie na siłę, że Legia Warszawa nie stawia na młodzież i jej nie wprowadza. Musimy jednak zwrócić uwagę na niepokojące zjawisko, bo na przestrzeni zbadanej dekady korzystamy z młodych graczy coraz mniej, a ich wpływ na wyniki zespołu staje się coraz bardziej marginalny. W sezonie 2012/2013 45% kadry 1. drużyny stanowili gracze w wieku 23 lat i młodsi, a 7 lat później było ich już tylko 22% (w sezonie 2014/2015 ten odsetek wynosił aż 59%, jednak statystyka zakłamuje rzeczywistość, bo Henning Berg z włączonych do kadry młodzieżowców praktycznie w ogóle nie korzystał). Nie chodzi rzecz jasna o to, że w ogóle nie powinniśmy korzystać z doświadczonych zawodników i tworzyć skład tylko z młodzieżowców. W klubie muszą jednak myśleć perspektywicznie i kalkulować, kto za 2-3 sezony zastąpi piłkarza, który w tej chwili ma 33-34 lata. Spoglądam tu na Lecha Poznań, który w naszym środowisku w wielu aspektach jest obiektem drwin. Trzeba jednak przyznać, że w porównaniu z Legią w kwestii wprowadzania młodych, którzy dają te mityczne liczby, a na koniec pieniądze do klubowej kasy, są sporo przed nami. 

Łukasz Teodorczyk, Dawid Kownacki, Karol Linetty, Tomasz Kędziora, Jan Bednarek, Robert Gumny, Tymoteusz Puchacz, Jakub Moder, Kamil Jóźwiak, Jakub Kamiński. Tylko na tych 10 piłkarzach poznaniacy zarobili ponad 49 mln euro (!). Wojskowi w tym samym okresie sprzedali graczy w wieku 23 lat i młodszych za ponad 37,5 mln euro. Różnica jest więc znaczna. Inna jest także polityka przygotowywania młodych piłkarzy do rywalizacji i gry w 1. drużynie. Jan Bednarek, zanim stał się podstawowym stoperem Kolejorza spędził sezon w Górniku Łęczna, Kamil Jóźwiak był wypożyczony do GKS-Katowice, Tymoteusz Puchacz ogrywał się także w Katowicach i Sosnowcu, Jakub Moder do seniorskiej piłki wchodził podczas wypożyczenia w Odrze Opole, zaś Michał Skóraś hartował się w Niecieczy i Częstochowie. W Legii brakowało takich decyzji, a perspektywiczni gracze „kisili się” w 3-ligowych rezerwach. Po ostatnich ruchach z Ciepielą, Kobylakiem, Pierzakiem czy Mustafajewem jest nadzieja, że podejście do tematu odmienianych przez wszystkie przypadki młodzieżowców, ulegnie zmianie. Przygotowując się do stworzenia tego tekstu, konwersowałem z redakcyjnym kolegą, który przypomniał, że Legia jest pewnego rodzaju ewenementem, jeśli chodzi o „produkcję” piłkarzy na szczebel centralny. To się zgadza, tylko co z tego wynika dla samej Legii? Ano nic. Mateusz Praszelik prawdziwą szansę dostał dopiero w Śląsku. Podobnie Łukasz Łakomy w Lubinie, a Ariel Mosór w Gliwicach. Nie chcę już wracać do takich przykładów jak ten Sebastiana Walukiewicza czy innych. Lekką ręką oddajemy graczy, na pozycjach, na których sami za moment mamy kłopoty – patrz środek obrony czy środek pomocy. Może gdyby Czesław Michniewicz jednak wstrzymał się z tymi ocenami wzrostu Mosóra, dał mu rozegrać 2-3 spotkania, to dziś Augustyniak nie musiałby grać z konieczności jako stoper? Może Łakomy zastąpiłby dziś będącego bez formy Kapustkę? Oczywiście to są tylko dywagacje i domysły, ale podejście ludzi na Ł3 musi się zmienić i po przejęciu dyrektorskiego steru przez Jacka Zielińskiego chyba coś drgnęło. Nie chodzi też o to, że to trenerzy są winni wszystkiemu, bo nie korzystali z młodzieży. Nie chcieli bądź nie mogli tego zrobić także ze względu na atmosferę wokół drużyny i krótkowzroczność prezesa, gdzie liczyło się tylko mistrzostwo i nic poza tym. Albo robisz wynik, albo cię nie ma. A młodzież? A młodzież zagra z „mistrzem Finlandii”. 

Post Scriptum

Nie można nie pochylić się rzecz jasna nad obecnym sezonem, choć trwa niespełna 3 miesiące. Weszliśmy w niego z kadrą ze średnią wieku wyższą niż ta z poprzednich rozgrywek – w tym momencie to 25,3. 45% spośród wszystkich graczy, jakich Kosta Runjaić ma do swojej dyspozycji, to piłkarze 23-letni lub młodsi. Szansę na regularną grę mają 19-letni Tobiasz, 21-letni Nawrocki, 23-letni Slisz i 21-letni Muci. Są jeszcze Miszta, Rosołek, Celhaka, Strzałek czy Skibicki, ale czy któryś z wymienionej 5 będzie stanowił o sile Legii za pół roku, rok czy 2 lata? Niestety wątpię. Sytuacja z młodymi poprawia się, ale niemiecki szkoleniowiec Wojskowych już zapisał się w statystykach wystawiając przeciwko Radomiakowi czwartą najstarszą „11” ostatnich 10 lat – średnia wieku 29,3.  

Wykresy wykonane na podstawie wyliczeń autora, przy użyciu danych z transfermarkt.pl oraz 90minut.pl.

Podziel się:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on telegram
Share on whatsapp
Share on email

Zobacz również

kibice też piszą

Głos kibica: Już było dobrze

Cytując Jacka ze „Ślepnąc od świateł” – Już było dobrze, już było dobrze. Wydaje się, że właśnie to myśli teraz spora część kibiców Legii Warszawa, patrząc na obecną sytuację klubu. Można odnieść wrażenie, że dopiero chwilę temu w tym samym sezonie Legia po heroicznej walce odwróciła losy w Wiedniu i Szczecinie, przy okazji pokonując drużynę z Premier League w europejskich pucharach. Strzelała dużo bramek, jednocześnie tracąc ich niewiele mniej, ale bilans w większości przypadków kończył się pozytywnie – tak mogłoby się wydawać, ale czas mija nieubłagalnie. No i właśnie… już było dobrze.

Miotła nowa beznadzieja stara

Komentatorzy w Canal Plus wmawiali nam, że oglądamy intensywny, dobry mecz. Taki był wspaniały z naszej strony, że zanotowałem jakieś sześć zdań o godnych naszej

Minimalizm się zemścił

Remis z Jagiellonią wyrzuca nas na dobre z walki o wygranie ligi. Do pucharów blisko i daleko. Niby trzy punkty to niewiele, ale ewentualna przegrana

Przełamania dały komplet punktów

Tak to powinno wyglądać. Jedziemy do, bądź co bądź, ligowego średniaka i pewnie wygrywamy. Wystarczyło mieć bramkarza, napastników, ograniczoną ilość wylewów w obronie, logiczne zmiany