Zaglebie Lubin Wszole

Pusta kasa lepsza od miedziaków

Mówi się, że pieniądze nie grają. Zawsze byłem sceptyczny wobec tego stwierdzenia. Wszak przeczą mu statystyki, zresztą wystarczy obejrzeć mecze polskich drużyn w europejskich pucharach, gdy nie są już rozstawione. Nieliczne wyjątki tylko potwierdzają tę regułę. Tymczasem biedna Legia w tej rundzie punktowo 6 na 6. I pal licho te punkty. Co najważniejsze, w tych skrajnych warunkach, gdy młodzi sami muszą płacić za jedzenie, gdy toniemy w długach, gramy po prostu dobrze w piłkę. Wystarczy porównać nasze mecze z tymi rozgrywanymi przez naszych rywali, nawet tych, których plakaty nad łożkami i pod kołdrami mają mejweni. O, pardon, zapomniałbym. Ta nasza dobra gra trwa póki co 65 minut, a może cezurą jest tu wcale nie czas, lecz strata bramki. Bliżej mi do tej teorii, a tym samym wszyscy rządkiem do psychologa. Może Iga Świątek pomoże i Daria Abramowicz kogoś poleci.

Ponownie przecierałem w pierwszej połowie oczy ze zdumienia. Gra z pierwszej piłki, maksymalnie na dwa kontakty i momentalnie robiły się wolne przestrzenie. Środkowi obrońcy odważnie wchodzili na połowę przeciwnika tworząc przewagę. A co najważniejsze, zero przypadku. Każdy wiedział, co ma robić. Widać po prostu efekty treningów. Ostatni raz tak było chyba za Berga. Sympatyczny Czesław nic skomplikowanego nie wymyślił – do boczku i w głowę Czecha. Teraz gramy jakby nowocześniej. Zagłębie za nic nie mogło się w tym połapać. A i Smutny Waldek pomógł. Naszego meczu z Koroną chyba nie oglądał. Miedziowi także chcieli czasami zagrać pressingiem. Tyle, że my mamy graczy technicznych i omijaliśmy ich dość łatwo. Gdyby Muci podał zamiast strzelać, prowadzilibyśmy już w 7. minucie, ale Albańczyk kontrę koncertowo zmarnował. Wydawać by się mogło, że klepiemy bez sensu, a rywale dawali się podpuszczać i podchodzili wysoko. W Lubinie myśleli chyba, że Josue już odszedł. Portugalczyk grał, jakby był automatem do podawania piłek. Chłop z miejsca grał piłki przeszywające linię rywali. Raz za razem, aż w 37. minucie po raz kolejny dograł do Wszołka, ten ograł rywala i przytomnie pokonał Buricia. Obrońcy gospodarzy pokazali swą nieudolność, Josue zobrazował co nas czeka, gdy Prezes nie wygra seryjnie w lotka, a Wszołek, że coś tam jednak umie.

W drugą połowę weszliśmy słabo. Nasz bramkarz na chwilę zapomniał, że nie gra w siatkówkę. Jednak w 59. minucie grający słabo Muci przeciął dośrodkowanie z wolnego Josue i podwyższyliśmy prowadzenie. Spokój i kontrola meczu? O naiwności. Gola dla gospodarzy strzelił sześć minut później oczywiście Łakomy. 25 metrów, płaski, niezbyt mocny strzał i gol. Bramkarz co prawda zasłonięty, z tym, że jeśli jesteś, jak wieść niesie, wielkim talentem, to chyba jednak można było to wyjąć. Ale dobra. Nie kłócę się. Wiem jednak, że Malarz i jego wielu poprzedników bronili dużo bardziej „niewyjmowalne” strzały. Co było dalej – do przewidzenia. Panika, zejście do głębokiej obrony. Czyli znowu głowa splątała nogi. I znowu się udało. To najważniejsze. Jeszcze słówko. Nie mamy ławki. Do Czecha nie mam pretensji, to nie było granie dla niego, walczył w obronie, ok. Ale co na boisku robił Baku? Na pewno nie grał w piłkę. Chaos, więcej zagrożenia niż pożytku, Pich też nas raczej nie zbawi.

I teraz to co najmilsze. W pierwszym składzie wyszedł Igor Strzałek. Brawo dla trenera i przede wszystkim dla samego zawodnika. Chłopak pokazywał się do gry, był aktywny, rozbiegany, a jednocześnie pilnujący pozycji, pewny w obronie. Przy piłce pod presją utrzymywał się momentami jak Josue. Oczywiście nie wszystko było idealnie. Za często grał do tyłu lub boku. Z drugiej strony pokazał, że też umie w sztuczki techniczne i to nie dla popisywania się, lecz wtedy gdy to było potrzebne. Wydaje się, że koledzy mogli częściej do niego grać, może jeszcze mu wystarczająco nie ufają?

Dwa mecze, komplet punktów. Nie jest źle. Szczególnie jak na bankrutów. I to w sytuacji gdy każdy kibic Legii obudzony w środku nocy wymieni 3-4 pozycje niezbędne do wzmocnienia, a ławka rezerwowych nie istnieje. Na końcu jeszcze apel prosto z granicy Mokotowa i Ursynowa – niech Josue trochę zakocha się w Warszawie i udowodni, że miłość zawsze wygrywa z pieniędzmi. Kobiety tak twierdzą.

Zagłębie Lubin – Legia Warszawa 1:2 (0:1)

Gole: Łakomy (66’) – Wszołek (37’), Muci (59’) Żółte kartki: Kopacz (53’), Starzyński (57’)

Zagłębie Lubin: Burić – Kłudka, Kopacz, Ławniczak, Woźniak (Grzybek 76’) – Makowski, Łakomy – Chodyna ( Gaprindashvili 90’ +1’), Starzyński (Pieńko 76’), Bohar (Zivec 46’) – Adamski (Kurminowski 72’)

Legia Warszawa: Tobiasz – Nawrocki, Jędrzejczyk, Ribeiro – Wszołek, Slisz, Strzałek (Augustyniak 69’), Josue (Pich 89’), Mladenović (Baku 78’) – Muci (Pekhart 78’), Rosołek

Fot. Mateusz Kostrzewa / Legia.com

Podziel się:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on telegram
Share on whatsapp
Share on email

Zobacz również

kibice też piszą

Głos kibica: Już było dobrze

Cytując Jacka ze „Ślepnąc od świateł” – Już było dobrze, już było dobrze. Wydaje się, że właśnie to myśli teraz spora część kibiców Legii Warszawa, patrząc na obecną sytuację klubu. Można odnieść wrażenie, że dopiero chwilę temu w tym samym sezonie Legia po heroicznej walce odwróciła losy w Wiedniu i Szczecinie, przy okazji pokonując drużynę z Premier League w europejskich pucharach. Strzelała dużo bramek, jednocześnie tracąc ich niewiele mniej, ale bilans w większości przypadków kończył się pozytywnie – tak mogłoby się wydawać, ale czas mija nieubłagalnie. No i właśnie… już było dobrze.

Miotła nowa beznadzieja stara

Komentatorzy w Canal Plus wmawiali nam, że oglądamy intensywny, dobry mecz. Taki był wspaniały z naszej strony, że zanotowałem jakieś sześć zdań o godnych naszej

Minimalizm się zemścił

Remis z Jagiellonią wyrzuca nas na dobre z walki o wygranie ligi. Do pucharów blisko i daleko. Niby trzy punkty to niewiele, ale ewentualna przegrana

Przełamania dały komplet punktów

Tak to powinno wyglądać. Jedziemy do, bądź co bądź, ligowego średniaka i pewnie wygrywamy. Wystarczyło mieć bramkarza, napastników, ograniczoną ilość wylewów w obronie, logiczne zmiany