Pożegnania

Pożegnania – Kilka Słów Bez Zadęcia

Włodarczyk

– Trenerze, bardzo się cieszę, że będziemy mogli razem pracować – miał powiedzieć Szymon Włodarczyk w momencie podpisywania kontraktu do Jana Urbana.
– A ty skąd wiesz, że ja będę trenerem? – w swoim stylu odpowiedział roześmiany Urban.
– Ale jak to? Jeśli trenera nie będzie, to ja nic nie podpisuję!
– Młody, podpisuj i nie pierdziel… 

Podpisał. Chwilę później Jana Urbana w Zabrzu już nie było. Przypomniała mi się ta anegdota, jak ostatnio czytałem artykuł Piotra Koźmińskiego o młodym Włodarze. Napastnicy Legii w tej rundzie nie należą do bramkostrzelnych. Do Legii przyszło 2 napastników. Carlitos w lidze strzelił całą jedną bramkę, 26 sierpnia Stali Mielec. Dołożył jeszcze dwie w Pucharze Polski przeciwko Niecieczy 4 dni później. Od września strzelać przestał. Blaz Kramer w lidze zagrał zaledwie 120 minut, bez bramki. Jedyną strzelił w Płocku, w końcówce pucharowego meczu na 3:0. Jest jeszcze Muci, który podobnie jak Hiszpan gole w lidze przestał strzelać w sierpniu, a strzelił 2. I Rosołek, ten strzelił ładnego, zwycięskiego gola Warcie. Łącznie nasza czwórka strzeliła w lidze 4 gole. Włodarczyk w Ekstraklasie nazbierał goli 7. 

Włodar Legii by nie zbawił. Nie oszukujmy się. W Zabrzu o gole łatwiej. I nie chodzi tu tylko o Podolskiego. Chodzi o nastawienie przeciwników, oczekiwania kibiców, a także o to, że nie grasz głównie ataku pozycyjnego, gdy rywal stoi okopany na wysokości pola karnego. To żaden wirtuoz, szczególnie technicznie. To nie demon prędkości z piłką przy nodze. To nie zawodnik regularny (a na pewno jeszcze nie). Coś czuję, że wśród kibiców Legii mógłby mieć obecny status Rosołka. A niestety jedyną drogą na wykształcenie młodego zawodnika jest gra, a ta w tym wieku bywa chimeryczna. 

W Legii Włodar by nie został. Nie po takim zakończeniu, wtedy nie wierzysz w żadne zapewnienia. Jeśli nie trafiłby do Górnika to poszedłby do Białegostoku, do Stolarczyka. To również była poważna opcja. Finalnie wybrał Zabrze i uważam, że to był świetny wybór. Początkowo koncepcja opierała się o dwie osoby: o Jana Urbana, byłego napastnika, czyli idealnego trenera dla Szymona i o Podolskiego, doświadczonego gracza, który może pomagać radą na boisku i asystami. Trener się zmienił, ocena słuszności decyzji nie. 

Ten Włodar będzie mnie bolał. Tak samo jak bolą Łakomy, Mosór, Walukiewicz i inni, których głupio tracimy (nie umiem inaczej tego określić). Miałem ostatnio dyskusję z jednym znajomym, który uważa, że lepiej jest ściągać zawodników z krajów pewnych jak Hiszpania czy Portugalia, niż interesować się Polakami. A ja sam nie wiem. Po pierwsze fakty mówią, że obcokrajowiec statystycznie to gorsza inwestycja, a po drugie czy nie lepiej dać pensję Kramera Włodarczykowi i w przyszłości sprzedać go na Zachód? Mnie się wydaję, że Kramer nas nie zbawi, tak samo jak nie zbawił nas Rafa Lopes. Zresztą paradoksem jest, że latem Legia ściągnęła dwóch doświadczonych napastników, a kibice cały czas narzekają, że w klubie brakuje rasowej dziewiątki. 

Nie dba się w Polsce o wychowanka. Kibic wyśmiewa i wywiera presję, by grał ktoś z Bałkanów czy Ameryki Południowej, ewentualnie z Półwyspu Iberyjskiego. W klubach nie dba się o to, aby był na „młodych” plan. Nie dba się o ich kontrakty. Czasem wpadnie mi jakaś umowa w ręce lub usłyszę o jakichś zarobkach. Nadal nie umiem sobie radzić z zaskoczeniem jakim jest patrzenie na dysproporcję w wynagrodzeniach wychowanków, a zawodników z zewnątrz. 

Przeanalizowałem ostatnią dekadę w polskiej Ekstraklasie pod względem transferów. Jeśli chodzi o łączną wartość sprzedanych przez kluby ESA piłkarzy to zarobiono ponad miliard złotych. Jak wygląda podział? 

Polacy do 23. roku życia: 184,7M
Obcokrajowcy: 73,4M€
Polacy 24-30 lat: 31,6M€
Polacy 30lat+: 1,75M€
Łącznie: 290,2M€ 

Łatwo zrozumieć co się opłaca. 

Polski futbol jednak opiera na sprowadzaniu obcokrajowców. W tym sezonie do ligi dołączyło ich już 50 na 105 zawodników. W zeszłym sezonie 119 obcokrajowców na 200 nowych zawodników zakontraktowanych z zewnątrz. Statystycznie zaistnieje kilka procent piłkarzy z obcym paszportem, a budżety klubów najwięcej zarobią na młodych Polakach.

 

Strzałek

– Jestem praktycznie pewny, że podpisze z nami nowy kontrakt. Mamy dobry pomysł na niego w klubie – tak powiedział na jednym z nieformalnych spotkań Jacek Zieliński. Czym wprawił mnie w osłupienie. 

W ostatnim tygodniu Jacek Zieliński był gościem jednego z programów. O Strzałku nie było ani słowa – być może dlatego, że nikt o niego nie pytał wprost, mówiono więc sugerując, że to o niego może chodzić. Zawodnik stracił rundę jesienną. Każda ze stron ma zapewne swoją wersję. Pewne jest to, że jesienią piłkarz nie wyglądał dobrze. Jedni powiedzą, że ciężko by wyglądał rewelacyjnie mając taki dobór treningów np. 2 wytrzymałościówki pod rząd, a potem mecz. Albo, że treningi z jedynką nie zawsze można było nazwać prawdziwymi treningami. Inni powiedzą, że aby dać argument to trzeba coś pokazać, niezależnie od tego jak wygląda sytuacja. Powiedzą, że to jest ten moment, gdy wykuwa się charakter i albo ktoś się obroni, albo nie. Każdy może mieć swoją wersję. Wiadomo, Lewy też się w Legii nie obronił. Nie porównuję oczywiście Siedlczanina z największą gwiazdą reprezentacji Polski. Chodzi mi bardziej o to, że potencjał w Legii łatwiej stracić, niż wyeksportować za dobre pieniądze na Zachód. Najbardziej boli to, że coraz więcej młodych w Akademii Legii zaczyna myśleć, że lepiej się przenieść do innego klubu Ekstraklasy i stamtąd na Zachód, niż zostać w klubie, licząc, że któryś trener jedynki ich zauważy. Warto byłoby odwrócić trend i na nowo budować historię sukcesu wychowanka Legii, który z Warszawy udanie rusza na podbój Europy. 

Sam Strzałek, jak zakładam, chce grać. A propozycje słychać, że ma. Również z Ekstraklasy. Dla klubu idealnie byłoby, aby kontrakt został przedłużony i zawodnik został wypożyczony. Ewentualnie, aby rozegrano to tak jak u Wieteski, gdzie Legia miała prawo pierwokupu po ustalonej cenie.

 

F. Mladenovic, fot. M. Kostrzewa, Legia

Mladenovic

We wspomnianym wywiadzie mowa była również o Mladenie. Zieliński potwierdził to, co widać i słychać. Wiara w pozostanie Serba nie jest wielka. Oczekiwania naszego lewego wahadłowego na dzisiaj są prawdopodobnie za wysokie dla klubu (albo takie są założenia). Pewnie Legia jest skłonna zaproponować kontrakt w wysokości 30-35k€ miesięcznie. Serb zaś liczy na 50-60k€. Jeśli mu się Mundial ułoży, to nie powinno być problemu z taką ofertą. Zresztą już wcześniej miewał propozycje atrakcyjne finansowo, niekoniecznie sportowo. 

Mladenovic dzisiaj stanowi jedno z naszych głównych ogniw w ofensywie. Na ten moment ofensywa opiera się na Josue, wrzutkach i wejściach Mladena, wymianie piłki z Carlitosem (i najczęściej egoistycznej próbie kończenia przez Hiszpana) i ostatnio coraz częstszych i groźniejszych strzałach z dystansu Kapustki. I to tyle. 

Lewa obrona i lewe wahadło to jedne z najtrudniejszych do zastąpienia pozycji we współczesnym futbolu. Jest na nich deficyt. A już szczególnie wśród klubów takich jak Legia, która zbiera resztki po pańskim stole. Resztki na tej pozycji nie wyglądają obiecująco. Wystarczy zresztą spojrzeć, że Karbownik, który grał niewiele przez ostatnie 2 lata, rozgrywając kilka dobrych spotkań w 2. Bundeslidze był o włos od wyjazdu na Mundial. I pewnie jego gra jest obecnie monitorowana przez wiele klubów.

 

Charatin

Piłkarz klucz do zimowej układanki. Podobno zarabia wysoko, na tyle wysoko, że można byłoby skonstruować z niego dobry transfer do klubu. W tym sezonie zagrał 285 minut. W pełnym wymiarze byłoby to tylko ledwie ponad 3 spotkania. Raczej w znalezieniu klubu, który spełni jego oczekiwania finansowe to nie pomaga. Osobiście wierzę, że dział, który znalazł klub Kastratiemu, powinien sobie poradzić i z tym wyzwaniem.  Słychać było, że to właśnie transfer z klubu szybkiego skrzydłowego jest uważany za jeden z największych sukcesów letniego okienka transferowego. 

Charatin dla Legii to dzisiaj piłkarz zbędny. Zbędny nawet nie ze względu na umiejętności piłkarskie, a raczej jego rolę w zespole versus koszty, które generuje. Versus to, kogo klub może mieć w zamian. Największym jego sukcesem w rundzie jesiennej było chwilowe posadzenie na ławce Slisza, po czym Polak złapał formę.

 

Wieteska

– Panie Jacku, nie żałujecie, że nie wzięliście żadnego z obrońców, którzy przyjechali latem na testy?
Jacek Zieliński wyraźnie się poirytował tym niewinnym zagadnięciem przy stole.
– Wy zawsze byście dywagowali tylko o tych, których nie ma. Którzy odeszli, albo nie przyszli. Był wtedy Augustyniak, którego oceniam jako lepszego. I tyle, nie ma o czym mówić.
– Nie o to mi chodziło. Po prostu jak widzę, że gramy trzema obrońcami, to się zastanawiałem czy czasami nie macie takiej myśli, że warto było jednego z nich jednak zakontraktować. 

Później padło kilka zdań. Koniec końców Zieliński powiedział: „Gdybym wiedział, że będziemy grać trzema obrońcami, to nie zgodziłbym się na wypożyczenie Abu Hanny”. 

Gra trójką z tyłu mocno pokrzyżowała ocenę letnich transferów. Bo jaką rolę w tej taktyce ma odgrywać Baku? Prawego/lewego wahadłowego? Pich i jego uniwersalność jeszcze się jakoś broni, a na pewno nie mniej niż latem, kiedy wiele osób zastanawiało się nad sensem sprowadzenia starego Słowaka (i pewnie nadal to robią). 

Podobnie jak gra trójką tak i postawienie przez Kostę na Tobiasza powoduje trudność w ocenie transferu Hładuna. Póki co, do swoich 109 występów w ESA nie dołożył w tym sezonie kolejnych. Na razie pozostaje mu rola trzeciego bramkarza.

 

Transfery Zielińskiego na ten moment to:
Strebinger – już go w klubie nie ma
Sokołowski – marginalna rola w drużynie
Vrbic – już go w klubie nie ma
Hładun – trzeci bramkarz w dobrym wieku i 109 występami w ESA
Wszołek – ważne ogniwo drużyny
Nawrocki – ważne ogniwo drużyny – no ale rola popularnego Jay-Z ograniczyła się do zgody na przelew
Augustyniak – ważne ogniwo drużyny
Kramer – marginalna rola w drużynie
Baku – marginalna rola w drużynie
Pich – marginalna rola w drużynie
Carlitos – podstawowy gracz z małą liczbą punktów w kanadyjce
Mustafajew – wypożyczony do Stali Rzeszów 

Rozdział miał jednak dotyczyć Wieteski. Jego już u nas nie ma. Wieteska, piłkarz, z którego wielokrotnie kpiono, a niezależnie od trenera grał w podstawowym składzie, wybiera się właśnie na Mundial. I nie budzi to kontrowersji, bo umówmy się, że zdania M. Szczęsnego nikt nie bierze na poważnie. Pan Maciej jednak przypomniał to, co wielu ekspertów i kibiców mówiło, gdy grał w Legii. Dzisiaj, po kilku miesiącach w Ligue 1, praktycznie już takiej retoryki nie ma. Tak to jest w Polsce, że nasza ocena wiele razy nie dotyczy jakości gry, tylko ile minut w jakim klubie i jakiej lidze ma dany zawodnik. Zresztą jak się człowiek przyjrzy dyskusji o części niepowołanych, to na tym opiera się ich oś argumentacji. Tak właśnie fajnie jest u nas. 

Na Mundial jedzie też Szymański. Dzisiaj gracz propsowany. A pamiętam jak kilka lat temu nie lubiłem wchodzić na Twittera po przegranym meczu Legii, bo często to ten gracz dostawał najbardziej. 

A co do obecnej Legii to nic odkrywczego, że jak ktoś odejdzie, to przyjdzie środkowy obrońca. Jak nikt nie odejdzie, to znowu będzie trzeba liczyć na magię tabelek i matematyki. Na sztukę negocjacji i być może hipnozy. Budżet transferowo-płacowy na ten moment jest wykorzystany. 

A kto może się z klubem pożegnać? Tym się pewnie będziemy zajmować w dyskusji przez listopad, grudzień i pewnie część stycznia. Póki co, żegnamy udaną sportowo rundę jesienną. Nadzwyczaj udaną. I pewnie to też zasługa Zielińskiego, bo za Kosty widać, że drużyna notuje postęp (i punkty), a trenera sprowadził właśnie nasz dyrektor sportowy.

Podziel się:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on telegram
Share on whatsapp
Share on email

Zobacz również

kibice też piszą

Głos kibica: Już było dobrze

Cytując Jacka ze „Ślepnąc od świateł” – Już było dobrze, już było dobrze. Wydaje się, że właśnie to myśli teraz spora część kibiców Legii Warszawa, patrząc na obecną sytuację klubu. Można odnieść wrażenie, że dopiero chwilę temu w tym samym sezonie Legia po heroicznej walce odwróciła losy w Wiedniu i Szczecinie, przy okazji pokonując drużynę z Premier League w europejskich pucharach. Strzelała dużo bramek, jednocześnie tracąc ich niewiele mniej, ale bilans w większości przypadków kończył się pozytywnie – tak mogłoby się wydawać, ale czas mija nieubłagalnie. No i właśnie… już było dobrze.

Miotła nowa beznadzieja stara

Komentatorzy w Canal Plus wmawiali nam, że oglądamy intensywny, dobry mecz. Taki był wspaniały z naszej strony, że zanotowałem jakieś sześć zdań o godnych naszej

Minimalizm się zemścił

Remis z Jagiellonią wyrzuca nas na dobre z walki o wygranie ligi. Do pucharów blisko i daleko. Niby trzy punkty to niewiele, ale ewentualna przegrana

Przełamania dały komplet punktów

Tak to powinno wyglądać. Jedziemy do, bądź co bądź, ligowego średniaka i pewnie wygrywamy. Wystarczyło mieć bramkarza, napastników, ograniczoną ilość wylewów w obronie, logiczne zmiany