Już w sobotę wracamy do gry w Ekstraklasie! Legioniści mają za sobą obóz w Austrii, a w ostatni piątek zagrali ostatni mecz sparingowy przed wznowieniem ligowych rozgrywek. Jak wyglądały starcia ekipy Kosty Runjaicia z innymi drużynami podczas przygotowań? Wszystkiego dowiecie się niżej.
Legia Warszawa – Chojniczanka Chojnice 3:1 (2:0)
7′ Josue, 30′ Kapustka, 75′ Rosołek – 67′ Golak
Legia: Tobiasz (46′ Hładun) – Jędrzejczyk (46′ Skibicki), Rose (46′ Charatin), Grudziński (46′ Kisiel), Ribeiro (46′ Niski) – Kastrati (46′ Kamiński), Josue (46′ Pierzak), Slisz (46′ Sokołowski), Kapustka (46′ Strzałek), Mustafajew (46′ Skwierczyński) – Lopes (46′ Rosołek)
Pierwszym rywalem Legii w meczu kontrolnym zaraz po powrocie z urlopów była Chojniczanka Chojnice. Skład na ten mecz był mocno wymieszany – raz, że były to jedne z pierwszych dni Kosty Runjaicia przy Łazienkowskiej, a dwa, iż większość kluczowych piłkarzy było jeszcze na zgrupowaniach swoich reprezentacji. Mowa o Czarku Miszcie, Mateuszu Wietesce, Filipie Mladenoviciu, Erneście Mucim, Jurgenie Celhace oraz Blazie Kramerze. Indywidualnie trenowali natomiast Maik Nawrocki czy Mattias Johansson.
Mimo bardziej rezerwowego zestawienia, „Wojskowi” nie mieli większych problemów z beniaminkiem pierwszej ligi. Chwilę po pierwszym gwizdku sędziego, Josue wpisał się na listę strzelców oddając bardzo mocny strzał na dalszy słupek bramki strzeżonej przez Macieja Kikolskiego, który został wypożyczony do Chojnic właśnie z Legii. Przy trafieniu 31-latka asystował Yuri Ribeiro.
Kwadrans przed zakończeniem pierwszej połowy spotkania, prowadzenie stołecznej drużyny podwyższył Bartosz Kapustka. Wracający po poważnej kontuzji środkowy pomocnik znalazł się z piłką w środkowej strefie boiska, pięknym zwodem minął gracza Chojniczanki, a następnie uderzył nie do obrony praktycznie w samo okienko bramki. Warto dodać, że podobnie jak przy golu numer jeden, ostatnim podaniem do strzelającego popisał się Ribeiro.
Po zmianie stron szansę debiutu w Legii otrzymał Dominik Hładun, a przy okazji mogliśmy zobaczyć wielu wychowanków, którzy dopiero zaczynają przygodę w „jedynce” – Nikodema Niskiego, Patryka Pierzaka, Igora Strzałka, Kacpra Skwierczyńskiego oraz Wiktora Kamińskiego.
W 67. minucie spotkania Chojniczanka zdobyła kontaktowego gola za sprawą Sebastiana Golaka. Obrońca naszych rywali był niekryty i wykorzystał dośrodkowanie z rzutu wolnego. Całe szczęścię, chwilę póżniej Legia wróciła do dwubramkowej przewagi. Igor Strzałek odnalazł się z piłką w polu karnym, dograł do Macieja Rosołka, a ten pewnym uderzeniem przy słupku ustalił wynik spotkania.
Legia Warszawa – Sepsi OSK 0:1 (0:1)
30′ Stefanescu
Legia: Miszta (46′ Tobiasz) – Jędrzejczyk (46′ Niski), Rose (46′ Kisiel), Nawrocki (46′ Abu Hanna), Ribeiro (46′ Grudziński) – Sokołowski (46′ Celhaka), Charatin (46′ Slisz), Josue (46′ Muci) – Pich (46′ Kastrati, 85′ Strzałek), Rosołek (46′ Lopes, 79′ Skibicki), Jasur (46′ Kramer)
Legioniści polecieli na obóz do Austrii i chwilę po zameldowaniu się w Fieberbrunn przyszło im grać kolejny sparing, tym razem z ekipą, która na papierze prezentowała się niewątpliwie lepiej niż Chojniczanka. Mowa o Sepsi, czyli drużynie, która w niedawno zakończonym sezonie wygrała Puchar Rumunii.
Wyjściowa jedenastka wystawiona przez Kostę Runjaicia była nieco mocniejsza, ale do ideału wciąż nieco brakowało. W szczególności warte odnotowania były występy Jasura, który wrócił z Mołdawii po rocznym wypożyczeniu, a także Kramera, nowego snajpera Legii.
Niestety same spotkanie lekko mówiąc nie porywało, a na kwadrans przed przerwą rywale wyszli na prowadzenie. Josue stracił piłkę w środku pola, napastnik Rumunów szybko pobiegł w nasze pole karne, a tam sfaulował go Maik Nawrocki. Jedenastkę pewnym strzałem na gola zamienił Marius Stefanescu.
Podopieczni Runjaicia szybko doprowadzili do wyrównania, ale sędzia odgwizdał spalonego. Z lewej strony bardzo dobrą wrzutką popisał się Josue, następnie Maik Nawrocki zgrał piłkę głową do Macieja Rosołka, ale młody napastnik stołecznych był na ofsajdzie.
Drugie 45 minut nie należało do najciekawszych. Dobrą okazję miał Lirim Kastrati, ale strzał skrzydłowego sparował na rzut rożny rumuński bramkarz. Gorszy nie chciał być Kacper Tobiasz, który chwilę później wybronił sytuację sam na sam po stracie Jakuba Kisiela. W doliczonym czasie gry domagano się jeszcze rzutu karnego po rzekomym faulu na Kacprze Skibickim, ale sędzia był nieugięty.
Legia Warszawa – RB Salzburg 2:3 (2:0)
59′ i 62′ Sesko, 64′ Adamu – 1′ Josue, 19′ Muci
Legia: Tobiasz (46′ Miszta) – Jędrzejczyk, Rose (63′ Johansson), Nawrocki (63′ Abu Hanna), Ribeiro (73′ Niski) – Charatin (63′ Slisz) – Kastrati (63′ Jasur), Muci (46′ Sokołowski), Josue (63′ Celhaka), Pich (63′ Strzałek) – Kramer (63′ Lopes)
Na zakończenie obozu w Austrii, Legii przyszło się zmierzyć z miejscowym Salzburgiem. Tej drużyny chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. W ostatnim sezonu grali w Lidze Mistrzów, odpadli dopiero w 1/8 finału z Bayernem Monachium, a na ligowym podwórku zdobyli mistrzostwo z 15-punktową przewagą nad drugim miejscem. Kosta Runjaić wystawił niemalże najlepszą jedenastkę na tamtą chwilę, która przebywała na boisku przez ponad 60 minut. I śmiało można rzec, że do momentu wejścia rezerwowych, wyglądało to bardzo dobrze.
Już kilkadziesiąt sekund po rozpoczęciu meczu, Legia wyszła na prowadzenie. Ernest Muci dograł do Josue, ten poprawił sobie futbolówkę i uderzył zza pola karnego tak, że bramkarz mistrza Austrii był bezradny. Nieco ponad kwadrans później padł drugi gol. Blaz Kramer znalazł się z piłką po prawej stronie boiska i wrzucił na głowę Ernesta Muciego, który do asysty dołożył ładną bramkę.
Kramer następnie również wpisał się na listę strzelców, kiedy wykorzystał wrzutkę Josue i strzałem głową uprzedził golkipera Salzburga, ale sędzia dopatrzył się tam pozycji spalonej. Do przerwy prowadziliśmy dwoma golami.
Jak to mawiał Czesław Michniewicz – „2:0 to niebezpieczny wynik”. Można się śmiać, ale coś w tym jest. Chwilę przed dokonaniem zmian prawie całego składu, Benjamin Sesko pokonał Cezarego Misztę i mieliśmy gola kontaktowego. 120 sekund później natomiast był już remis, również za sprawą Sesko. Wpierw głową, a następnie nogą trafił do bramki Legii 19-letni napastnik. Minęło kolejne kilkadziesiąt sekund i… rzut karny dla Salzburga. Faulował Bartosz Slisz, a jedenastkę na gola zamienił Junior Adamu.
W jednej z ostatniej akcji spotkania dobrą okazję do wyrównania miał Rafael Lopes, ale Portugalczyk minimalnie się pomylił strzałem głową z okolic piątego metra. Nic więcej się już nie wydarzyło, Legia musiała uznać wyższość mistrza Austrii, choć niedosyt był spory.
Legia Warszawa – Motor Lublin 2:3 (2:1)
12′ Kastrati, 44′ Nawrocki – 19′ Sędzikowski, 56′ Rybicki, 60′ Król
Legia: Hładun – Johansson (46′ Niski), Nawrocki (71′ Kisiel), Abu Hanna (61′ Grudziński), Mladenović (61′ Ribeiro) – Slisz – Kastrati (46′ Kramer), Sokołowski (71′ Strzałek), Muci (61′ Celhaka), Pich (46′ Jasur) – Rosołek (46′ Skibicki)
Spotkanie z drugoligowcem, rozgrywane już na obiektach treningowych Legii, miało być przede wszystkim szansą dla rezerwowych oraz tych, którzy wciąż wracają do formy po kontuzjach. Mogliśmy w końcu zobaczyć Dominika Hładuna, który podczas zgrupowania w Austrii nie zagrał w żadnym sparingu i nie było to spowodowane żadnym urazem.
Strzelanie zaczął Lirim Kastrati, który wykorzystał dośrodkowanie Filipa Mladenovicia i uderzeniem z woleja pokonał golkipera Motoru. Kilka minut później mieliśmy już remis za sprawą Damiana Sędzikowskiego. Pomocnik Motoru popisał się dobrym uderzeniem z dystansu. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa spotkania zakończy się remisem, na listę strzelców wpisał się Maik Nawrocki. Stoper odzyskał piłkę na połowie lublinian, dograł do Kastratiego, a strzelec pierwszej bramki ponownie odegrał do młodego obrońcy i mieliśmy ponownie korzystny wynik.
Po przerwie znowu odpowiedział Motor. Znany z Ekstraklasy Mariusz Rybicki pokonał Dominika Hładuna pięknym strzałem z lewej nogi. Chwilę po tym, czerwoną kartkę za faul w polu karnym obejrzał Joel Abu Hanna i mieliśmy rzut karny dla drugoligowca. Do piłki podszedł Rafał Król, strzelając trzecią bramkę dla Motoru.
Dobry strzał zza pola karnego oddał jeszcze Mateusz Grudziński, ale uderzenie młodego legionisty minimalnie minęło bramkę naszych rywali. Trzecia porażka w meczach sparingowych z rzędu stała się więc faktem.
Legia Warszawa – Zoria Ługańsk 2:1 (1:1)
44′ Josue, 67′ Muci – 26′ Nazarina
Legia: Tobiasz (70′ Miszta) – Jędrzejczyk (71′ Johansson), Rose (71′ Abu Hanna), Wieteska (46′ Nawrocki), Ribeiro (46′ Mladenović) – Slisz (70′ Charatin) – Pich (61′ Kastrati), Josue (70′ Celhaka), Muci (70′ Sokołowski), Baku (46′ Wszołek) – Kramer (46′ Rosołek)
Prezentacja drużyny, nowych koszulek, a przede wszystkim ostatni mecz kontrolny przed ligową potyczką z Koroną Kielce. Do stolicy przyjechała Zoria Ługańsk, z którą kiedyś już mieliśmy okazję się mierzyć w europejskich pucharach za czasów Henninga Berga.
Legia mogła szybko wyjść na prowadzenie za sprawą Makany Baku, ale debiutujący skrzydłowy trafił w słupek. Następnie odpowiedziała Zoria, która przedostała się w nasze pole karne i… wywalczyła rzut karny. Faulował Lindsay Rose, a jedenastkę na gola zamienił Jehor Nazarina. Chwilę później Zorię znowu uratował słupek, tym razem po uderzeniu Blaza Kramera. Działo się w końcówce pierwszej połowy. Wpierw Josue nie wykorzystał karnego po faulu na Erneście Mucim, ale kilkadziesiąt sekund później, kiedy faulowany był Robert Pich, Portugalczyk zdołał pokonać bramkarza ukraińskiego klubu.
W drugiej połowie meczu na boisku pojawił się Paweł Wszołek, który znowu wrócił do Legii. „Wszołi” postanowił dołączyć do Baku oraz Kramera i choć nie słupek, to obił poprzeczkę. Niebywałe, ile szczęścia w tym meczu miała Zoria. Jednak sprawiedliwości stało się zadość i podopieczni Runjaicia wyszarpali to zwycięstwo. Akcję super przerzutem zaczął Josue, następnie dośrodkował Filip Mladenović, a strzałem głową do siatki trafił Ernest Muci.
Kilka słów podsumowania
Bramkostrzelny Josue – Portugalczyk był najskuteczniejszym piłkarzem Legii podczas przygotowań (trzy gole). Wpierw trafił z Chojniczanką, a następnie z Salzburgiem i Zorią. To cieszy, bo niedawno mogliśmy narzekać, że umie on „tylko” asystować. Jak widać, przełamanie środkowego pomocnika podczas rundy wiosennej nie było przypapadkowe i jest szansa, że w nadchodzącym sezonie zrobi on naprawdę fajne liczby.
Forma lewych obrońców – Yuri Ribeiro oraz Filip Mladenović, kto zagra przeciwko Koronie? O tym pewnie jeszcze nie wie nawet sam Kosta Runjaić. Portugalczyk grał w każdym sparingu, a przeciwko Chojniczance zanotował dwie asysty. Motorycznie też wyglądał o wiele lepiej niż jesienią, w sparingu bodajże z Sepsi biegał od linii do linii, co mocno imponowało. Mladenović dołączył do drużyny później, ale też wyglądał lepiej niż jesienią, zwłaszcza jeżeli chodzi o grę w ofensywie. 30-latek zanotował asysty przeciwko Motorowi i Zorii. Jako ciekawostkę dodam, że niemiecki szkoleniowiec chciał go sprowadzić do Pogoni Szczecin.
Klątwa(?) rzutów karnych – Martwi natomiast fakt, że w pięciu meczach sparingowych przeciwko Legii podyktowano aż trzy rzuty karne. Miejmy nadzieję, że w meczach Ekstraklasy i Pucharu Polski nie będzie w tym aż takiej regularności, bo w poprzednim sezonie nastrzelaliśmy sobie sami już za dużo goli. Fajnie byłoby zobaczyć szczelną obronę, jaką Runjaić potrafił zbudować w Szczecinie.
Zdj. Mateusz Czarnecki