Tobiasz feta Jedza urodziny Josue Lechia

Oceny po meczu z Lechią

Rok 2022 na Łazienkowskiej 3 Legia zakończyła zwycięstwem z rozpędzoną Lechią. Duet Bez Zadęcia & Bułgarski Atleta z uśmiechem mogli ocenić postawę Wojskowych, ale czy to oznacza, że nikomu się nie oberwało? Zapraszamy do lektury!

Tobiasz 4

Bez Zadęcia: Kilka dobrych interwencji, ale bramka m.in. na jego konto. Przy uderzeniu piłki w bramkarza, ten ma obowiązek choćby ją odbić. Tu piłka przeleciała między nogami. W 60. minucie również obrona na raty – nie pierwszy raz Tobiasz ma kłopot z łapaniem piłek uderzanych w niego, ta nie była trudna, nie skończyła się również zagrożeniem, choć przy odrobinie pecha mogła.

Rose 4

Bez Zadęcia: Nie radził sobie wspólnie z Wszołkiem z Durmusem. Turek tego dnia miał dużo ochoty do gry, w 34. minucie założył siatkę naszemu obrońcy i oddał strzał na bramkę. Przy straconym golu Rose też przepuścił podanie, bardziej asekurując mniej groźną strefę (linię boczną). Dużą zmianę zaobserwowaliśmy, gdy na jego pozycji zaczął grać Nawrocki.

Augustyniak 5

Bez Zadęcia: Przeciętne spotkanie naszego obrońcy. Przyzwyczaił nas do bycia wyróżniającą się postacią Legii Warszawa. Tym razem było po prostu przeciętnie. Pozwolił na asystę przy golu. Z drugiej strony wysoki procent wygranych główek i sporo przechwytów.  

Nawrocki 5

Bez Zadęcia:  Wielu zapamięta go z nieupilnowania Zwolińskiego przy golu. I faktycznie, w pewnym momencie odpuścił krycie co skończyło się straconą bramką. Można powiedzieć, że zrehabilitował się, odgrywając kluczową rolę przy strzelonym golu. To on przejął piłkę i uruchomił zawodników z przodu. Co więcej? Najwyższy procent celnych podań, najmniej z obrońców utraconego posiadania piłki. 2 próby strzału, raz niecelnie, raz zablokowany.

Wszołek 3,5

Bez Zadęcia: Miał swój udział przy straconej bramce, kiedy to Rosołek wytrącił z rytmu biegu z piłką jednego z zawodników Lechii. Niestety to Wszołek rozpoczął festiwal błędów, które zakończyły się straconą bramką. To nie był jego dzień. Zanotował kilka strat, po których rywal napędził groźne akcje. A dodatkowo razem z Rose nie radzili sobie z Durmusem w obronie, co tworzyło zagrożenie pod naszą bramką. W ofensywie wielokrotnie zwalniał akcje. Mimo tego wiele razy brał udział w akcjach kończonych strzałem, tym samym po stronie kluczowych podań ma ich aż 4 (do Muciego, gdy ten się poślizgnął, do Rosołka dwukrotnie i raz do Kramera), niestety koledzy ich nie wykorzystali, a w sumie mógł skończyć mecz nawet z asystą.

Slisz 5

Bez Zadęcia: Przeciętny mecz Slisza. Miał 2 uderzenia. Pierwsze po podaniu od Josue koncertowo zmarnował uderzając wysoko nad poprzeczką. Za drugim razem, w trudniejszej sytuacji, oddał soczysty strzał sparowany na rożny przez Kuciaka.  Przyzwyczaił do kilku przechwytów na mecz, tym razem odnotował ich zero.

Kapustka 7,5

Bez Zadęcia: Piłkarz meczu. 6 prób strzałów. 3 niecelne, 2 celne, 1 zablokowany – jeden z niecelnych wylądował na spojeniu, drugi niecelny odbił się od obramowania i pleców Kuciaka, czym dał nam wyrównanie w tym spotkaniu. W ofensywie wyglądał na jedynego zawodnika, który mógł zagrozić Kuciakowi. Jedyny, który miał konkrety. To nie były strzały na alibi. To były uderzenia, które powodowały nadzieję i wzrost pulsu u przeciwnika. Zaledwie 9 razy utracone posiadanie (Josue 21 razy).

Fot. Mateusz Czarnecki

Josue 6

Bez Zadęcia: Cięzki do oceny mecz Portugalczyka. Rozpoczął, jak dobry reżyser. Grał świetne przekątne i celne piłki, dzięki którym zyskiwaliśmy przestrzeń. Z drugiej strony odnosiłem wrażenie, że strzelone 3 bramki w poprzednim meczu pozwoliły mu uwierzyć, że teraz każdy strzał będzie wchodzić. Próbował czterokrotnie, 2 razy strzały zostały zablokowane, raz celnie i niegroźnie, do tego jedna niecelna próba. Gdyby Kapustce zaliczono gola to Josue kończyłby z asystą. A tak kończy z dwoma kluczowymi podaniami, jak na niego to niewiele. Widać, że gdy na boisku nie było Carlitosa to podawał głównie do Mladena. Kilka razy raziła niepotrzebna nonszalancja, która kończyła się stratą, a tych zanotował standardowo, najwięcej w zespole: 21. Koniec końców wielokrotnie to on napędzał swoimi zagraniami zagrożenie pod bramką rywala (choćby to po jego kółeczku Kapustka plecami Kuciaka strzelił gola), daję więc szóstkę. Po pierwszej połowie ocena na pewno byłaby niższa.

Mladenović 5

Bez Zadęcia: Widać było, że koledzy go szukają na boisku. Tylko Josue i Augustyniak mieli częściej futbolówkę przy nodze. Wiele zagrań mu tego dnia nie wychodziło, ale wiele też wyszło. Zanotował 5 kluczowych podań, wymienię 2 z nich: 1. powalczył o piłkę i wślizgiem zagrał piłkę do Kapustki, ten uderza w spojenie. 2. Dośrodkowanie na głowę Kramera, ten oddaje strzał, Kuciak odbija i Ribeiro strzela gola. Jak widać jest to kluczowy gracz w układance Kosty. Od jego celnych zagrań i dyspozycji w obronie często zależy wynik końcowy Legii.

Rosołek 4

Bez Zadęcia: Jak się patrzyło na to spotkanie to można było mieć pewność, że tego dnia atak Rosołek-Muci mógł grać przez 300 minut, a i tak nie strzeliłby gola. Kilka razy przytomnie utrzymał się przy piłce. 2-3 razy zagrał dobrą piłkę, na faulu na nim jeden z rywali złapał kartki. Miał 3 próby strzałów, ani jednego w światło bramki. Tyle. Poniżej przeciętnej.

Muci 2

Bez Zadęcia: Najsłabszy na boisku. Miał swoją szansę w 41. minucie, to się pośliznął. Fakt, wstał, przełożył na lewą nogę i uderzył nad bramką. Poza tym odniosłem wrażenie, że Legia grała do 62. minuty w dziesiątkę.

Riberio 6,5

Bez Zadęcia: Grał krótko, ale odcisnął swoją grą piętno. Jego wejście to gol, ale także duża mobilność. Duża zmiana i całkiem możliwe, że dzięki niej wygraliśmy spotkanie.

Kramer 5

Baku – Bez oceny (grał za krótko) 

Skala: 1-10

Ocena wyjściowa: 5

Fot. Mateusz Czarnecki

Podziel się:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on telegram
Share on whatsapp
Share on email

Zobacz również

kibice też piszą

Głos kibica: Już było dobrze

Cytując Jacka ze „Ślepnąc od świateł” – Już było dobrze, już było dobrze. Wydaje się, że właśnie to myśli teraz spora część kibiców Legii Warszawa, patrząc na obecną sytuację klubu. Można odnieść wrażenie, że dopiero chwilę temu w tym samym sezonie Legia po heroicznej walce odwróciła losy w Wiedniu i Szczecinie, przy okazji pokonując drużynę z Premier League w europejskich pucharach. Strzelała dużo bramek, jednocześnie tracąc ich niewiele mniej, ale bilans w większości przypadków kończył się pozytywnie – tak mogłoby się wydawać, ale czas mija nieubłagalnie. No i właśnie… już było dobrze.

Miotła nowa beznadzieja stara

Komentatorzy w Canal Plus wmawiali nam, że oglądamy intensywny, dobry mecz. Taki był wspaniały z naszej strony, że zanotowałem jakieś sześć zdań o godnych naszej

Minimalizm się zemścił

Remis z Jagiellonią wyrzuca nas na dobre z walki o wygranie ligi. Do pucharów blisko i daleko. Niby trzy punkty to niewiele, ale ewentualna przegrana

Przełamania dały komplet punktów

Tak to powinno wyglądać. Jedziemy do, bądź co bądź, ligowego średniaka i pewnie wygrywamy. Wystarczyło mieć bramkarza, napastników, ograniczoną ilość wylewów w obronie, logiczne zmiany