CWKS RACE POGOŃ

Miesiąc w miesiąc – październik w Legii.

Październik należał do intensywnych miesięcy – Legia rozegrała 5 meczów w Ekstraklasie i 1 w Pucharze Polski. Mimo coraz zimniejszego na klimatu na zewnątrz, wokół Legii było gorąco. Liczne kontrowersje urozmaiciły jesienne dni, lecz niekoniecznie pozytywnie. Nudno na pewno nie było, więc jest co podsumować.

Pozasportowo

Październik rozpoczęliśmy meczem, który elektryzuje całą Polskę. Legia grała z poznańskim Lechem na wyjeździe. Pomeczowe echo odbijało się przez następne dni po zakończeniu spotkania. Kontrowersje dotyczyły sędziowania Piotra Lasyka, które nie sprostowało randze meczu oraz zachowaniu kibiców Lecha, rzucających w Kacpra Tobiasza różnymi przedmiotami. Na koniec Komisja Ligi uznała zachowanie młodego bramkarza Legii za prowokacyjne i ukarała go grzywną 2 tysięcy złotych. Poznański klub za zachowanie swoich kibiców również otrzymał karę finansową.

Następne spotkanie, o którym po zakończeniu mówiło się w całej Polsce odbyło się w Płocku. Mecz przebiegał w nerwowej atmosferze, czego efektem było to, że Josue po zakończeniu spotkania nie podał ręki Łukaszowi Sekulskiemu. Dzień po meczu zawodnik Legii skomentował swoje zachowanie takim wpisem na Instagramie:

Nie szanuję tych, którzy nie szanują mnie. Niektórzy mogą nazywać to ego, ja nazywam to szacunkiem do samego siebie

Kilka dni później Legia ponownie przyjechała do Płocka w ramach meczu Pucharu Polski. Legioniści wygrali 3-0, a Josue zagrał bardzo dobre spotkanie. Po meczu w mediach społecznościowych Legii ukazało się takie zdjęcie:

Fot. Mateusz Kostrzewa / Legia.com

Oczywiście, to zdjęcie również wywołało kontrowersje, ale co poradzimy na to, że Legia jest najbardziej medialnym klubem w Polsce?

Progres

1 października Legia rozegrała pierwszy mecz w tym miesiącu, na wyjeździe w Poznaniu. To spotkanie, na które patrzyli wszyscy fani piłki nożnej w Polsce. Sam mecz nie dorównał otoczce wokół, która utworzyła się wokół niego – zakończył się bezbramkowym remisem. Legia od 80. minuty grała w dziesiątkę, ponieważ Jędrzejczyk otrzymał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Patrząc na przebieg spotkania, remis był uczciwym wynikiem. Tydzień później do Warszawy przyjechała drużyna z Poznania, ale tym razem była to Warta. Legia wygrała 1-0, lecz gra „Wojskowych” pozostawiła wiele do życzenia. To spotkanie raczej nikomu nie zapadło w pamięć – mecz z kategorii do zapomnienia.

Po pierwszych dwóch spotkaniach Legionistów czekały 2 mecze z rzędu w Płocku – w ramach Ekstraklasy i Pucharu Polski. W pierwszym spotkaniu nastąpiła pewna zmiana – gra Legionistów uległa znaczącej poprawie. Spotkanie zakończyło się porażką 1-2, ale wynik nie odzwierciedlał przebiegu meczu. Gdyby nie głupi błąd Johanssona, końcowy rezultat mógłby być zupełnie inny. Kilka dni później Legia wróciła do Płocka i miała szanse zmazanie plamy. Warszawscy piłkarze nie pozostawili cienia wątpliwości i wygrali 3-0. Najlepszym zawodnikiem meczu został Josue, który wreszcie po dłuższym czasie, zagrał bardzo dobre spotkanie.

Kolejnym sprawdzianem drużyny Kosty Runjaicia było spotkanie z Pogonią Szczecin, która przyjechała na Łazienkowską. Ten mecz był porównywalny do pierwszego spotkania w Płocku, ponieważ Legia zaprezentowała się z dobrej strony, lecz końcowy rezultat nie był zadowalający. Mimo dobrego spotkania, „Wojskowi” zremisowali 1-1. Pod koniec pierwszej połowy Carlitos nie wykorzystał karnego, co miało wielki wpływ na końcowy wynik.

Fot. Mateusz Czarnecki

Ostatnim meczem w październiku był wyjazd do Białegostoku – ciężki teren, gdzie Legia w ostatnich latach nie umiała wyjść zwycięsko. Spotkanie nie zaczęło się dobrze dla zawodników z „eLką” na piersi, ponieważ w 16. minucie Jagiellonia wyszła na prowadzenie. Kibice z Białegostoku nie mieli okazji długo się cieszyć z prowadzenia, ponieważ po golach w 28. i 30. minucie Legioniści wyszli na prowadzenie. Zawodnicy z Warszawy rozegrali świetne spotkanie, które zakończyło się zwycięstwem 5-2. Josue zdobył hattricka, a Mladenović i Nawrocki strzelili po golu.

Wsparcie z trybun

W październiku piłkarze Legii mogli liczyć na swoich kibiców. W pierwszym meczu miesiąca w Poznaniu było obecnych 1899 Legionistów. Tego dnia o atrakcje zadbali Nieznani Sprawcy, którzy na wyjście piłkarzy zaprezentowali sektorówkę z napisem „Ultras Legia Warszawa” w asyście stroboskopów. W drugiej połowie spotkania kibice Legii zaprezentowali pokaz fajerwerków.

Fot. Facebook/NieznaniSprawcy

Tydzień później w Warszawie, Legia grała z Wartą. Na te spotkanie prowadzona była mobilizacja w szeregach fanklubów. Końcowo na trybunach zjawiło się 20 031 kibiców. Na wyróżnienie zasługują fani z Nowego Dworu Mazowieckiego, którzy pojawili się w ponad 350 osób – szacunek.

Następne 2 spotkania w Płocku odbyły się bez udziału warszawskich kibiców z powodu budowy stadionu i braku sektora gości. Po meczach z Wisłą do Warszawy przyjechała Pogoń. Przed spotkaniem na ulicach Warszawy pojawiły się transparenty „Widzimy się na Legii 22.10”. Finalnym efektem była frekwencja w postaci 21 784 osób na stadionie, w tym 1013 „Portowców”. Na wyjście piłkarzy Nieznani Sprawcy zaprezentowali oprawę składającą się z czerwonych i zielonych flag na kijach oraz z napisu „CWKS” utworzonym z rac. Dało to świetny efekt.

Fot: Facebook/NieznaniSprawcy

Ostatni mecz w październiku odbył się w Białymstoku. Wejście kibiców Legii na sektor gości stało pod znakiem zapytania, ponieważ w ostatnich latach władze Jagielloni nie były chętne, aby wpuszczać Legionistów. Na szczęście tym razem kibice Legii zostali wpuszczeni i na trybunach pojawiło się 971 fanów warszawskiego zespołu.

Kilka słów podsumowania

Ostatni miesiąc był bardzo intensywny – „Wojskowi” rozegrali 6 meczów. Wyniki mogłyby być lepsze, lecz postęp w samej grze napawa optymizmem. Jak to w Legii bywa, wrażeń dookoła sportowych nie zabrakło. Bardzo cieszy utrzymanie dobrej frekwencji na meczach przy Łazienkowskiej. Stadion Legii powinien być zawsze zapełniony przynajmniej w 20 tysiącach. Ze smutkiem patrzę w kalendarz i dopada mnie fakt, że zaraz Legia rozpocznie 3-miesięczną przerwę.

Fot. Łukasz Sieciński

Podziel się:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on telegram
Share on whatsapp
Share on email

Zobacz również

Miotła nowa beznadzieja stara

Komentatorzy w Canal Plus wmawiali nam, że oglądamy intensywny, dobry mecz. Taki był wspaniały z naszej strony, że zanotowałem jakieś sześć zdań o godnych naszej

Minimalizm się zemścił

Remis z Jagiellonią wyrzuca nas na dobre z walki o wygranie ligi. Do pucharów blisko i daleko. Niby trzy punkty to niewiele, ale ewentualna przegrana

Przełamania dały komplet punktów

Tak to powinno wyglądać. Jedziemy do, bądź co bądź, ligowego średniaka i pewnie wygrywamy. Wystarczyło mieć bramkarza, napastników, ograniczoną ilość wylewów w obronie, logiczne zmiany