Podczas przerwy reprezentacyjnej, kiedy wyobrażaliśmy sobie przebieg najbliższych meczów Legii, mało kto zwracał uwagę na ten, który odbędzie się w lany poniedziałek. Nie tylko okres świąteczny jest temu winien, ponieważ rywalem jest Miedź Legnica, czyli rywal, z którym 3 punkty to formalność. Czy aby na pewno? Co jak co, ale zawodnicy Legii powinni zdawać sobie sprawę, że na boisku nikt im niczego za darmo nie da, bo kiedy ktoś właściwie dał? Dlatego też głównym zadaniem trenera przed meczem nie jest tylko dobre przygotowanie fizyczne i taktyczne.
Umiesz liczyć?
Strata do Rakowa stopniała do sześciu punktów (a tak po prawdzie – biorąc pod uwagę bezpośrednie mecze – do siedmiu), więc pewnie część z kibiców może emocjonować się spotkaniem, które odbędzie się tuż przed bojem w Legnicy. W Radomiu o 17:30 Raków Częstochowa zmierzy się z Radomiakiem i większość z nas podczas tego spotkania będzie szeptać pod nosem „skuś baba na dziada„, licząc na to, że gospodarze, którzy w ostatnich 9 meczach Ekstraklasy zdobyli 10 punktów, sprawią niespodziankę. Co prawda, Raków znalazł się pierwszy raz w takiej sytuacji, kiedy na ostatniej prostej to on ma uciekać, a nie gonić, więc może właśnie ten aspekt mentalny może być sprzyjającą okolicznością? Jednak co Legii przyjdzie z ewentualnej niespodzianki w Radomiu, jeśli sama nie wywiezie z Legnicy 3 punktów?
Za Legionistami naprawdę bardzo dobry okres, który nie trwa od 2-3 tygodni. Podopieczni Kosty Runjaicia ostatni mecz przegrali w październiku (z Wisłą Płock w Ekstraklasie – tak, to ten mecz, w którym cała Polska debatowała nad niepodaniem ręki przeciwnikowi przez Josue), a ostatni podział punktów zanotowali w lutym, kiedy na Łazienkowską przyjechał Widzew Łódź i w 83. minucie strzelił, wyrównującego gola z wolnego. Piłkarze na boisku emanują pewnością siebie, której próżno było szukać w zeszłym sezonie. Przekonujące zwycięstwo z Rakowem pokazało dodatkowo, że potencjał w tej drużynie jest ogromny. Oczywiście, styl w jakim awansowali do finału Pucharu Polski pozostawiał wiele do życzenia, ale kto będzie o tym pamiętał, kiedy 2 maja Legia wzniesie do góry swoje pierwsze trofeum po dwuletniej przerwie? Chyba tylko mieszkańcy Kalisza… Swoją drogą, największą nauką z wtorkowego meczu jest to, że Legia nadal ma problem z zagraniem dwóch dobrych meczów w tygodniu – ta lekcja może się przydać przed ewentualnymi występami w europejskich pucharach w przyszłym sezonie.
To wszystko sprawia, że piłkarze mogą do najbliższego meczu podejść za bardzo rozluźnieni. Okres świąteczny może również nie sprzyjać skupieniu, dlatego też Kosta Runjaić musi zadbać o należytą koncentrację wśród swoich podopiecznych.
Pycha kroczy przed upadkiem
W kuluarach słyszy się, że władze Rakowa już powoli wkładają sobie złote medale na szyje. Już powoli są wdrażane projekty marketingowe, które mają odpowiednio opakować ich jeszcze niezdobyte Mistrzostwo. Nie powiem, że fajnie, gdyby Legioniści utarli im nosa, który jest zadarty od jakiegoś czasu. Do tego jednak będą potrzebne nie tylko pogubione punkty przez częstochowian, ale i praktycznie same zwycięstwa Legii. Tak jak już pisałem wyżej – ostatnia dobra forma Wojskowych może uśpić ich czujność. Z tego co zauważyłem po ostatniej konferencji trenera Legii, to ma on podobne zdanie do mojego (za Biurem Prasowym Legii Warszawa):
Mamy za sobą dwa bardzo ważne zwycięstwa – pokonanie Rakowa i awans do finału Fortuna Pucharu Polski. Mecz z Miedzią będzie dla nas równie ważny. Legniczanie są w ciężkiej sytuacji, ale nie jest to sytuacja bez wyjścia. Rywale musza zacząć punktować, aby utrzymać się w Ekstraklasie. Dla nas ten mecz ma podobnie wysoką stawkę. Pamiętamy spotkanie z rundy jesiennej. Miedź ma dużo jakości w swoim zespole – Luciano Narsingh grał w reprezentacji Holandii, Angelo Henriquez w kadrze Chile. Aby pokonać Miedź musimy zaprezentować nasz wysoki poziom gry. Nie szukamy żadnych wymówek. Musimy zagrać na miarę swoich możliwości, aby do samego końca utrzymać emocje w walce o mistrzostwo.
Miedź Legnica walczy o ligowy byt, ale aby tego dokonać musi odrobić 11 punktów do miejsca, które jest bezpieczne, a trzeba przy tym dodać, że w tym sezonie zdobyli zaledwie 19 oczek. Matematyka w tym wypadku jest prosta – prędzej Legia zdobędzie Mistrzostwo, niż Miedź się utrzyma. Czy to oznacza, że legniczanie nie chcieliby jeszcze zaznaczyć dodatkowo swojej obecności w najwyższej klasie rozgrywkowej, ogrywając słynną Legię? Dla niektórych piłkarzy gospodarzy mógłby to być jeden z lepszych wpisów w CV. Może nie tych, których wymienił Kosta Runjaić, ale i przy nich bym się na chwilę zatrzymał. Oczywiście, trener Legii – opisując złote momenty Narsingha i Henriqueza – chciał przestrzec swoich piłkarzy. Jednak Wam drodzy czytelnicy należy się nieco szerszy obraz wymienionych.
Gole w Lidze Mistrzów, tryumf w Copa America…
Luciano Narsingh (32 l.) to piłkarz, który nie tylko był w kadrze Holandii, ale też zdobył z PSV Eindhoven 2 krajowe Mistrzostwa i 3 Superpuchary. Ponad dekadę temu w barwach SC Heerenveen był rekordzistą w Eredivisie pod względem asyst. W sezonie 2011/12 zanotował ich dokładnie 22, dokładając 8 goli. To osiągnięcie zaowocowało przejściem do PSV, w którym zagrał łącznie w 159 meczach, strzelając 26 goli i notując 31 asyst. Grał również 12 razy na poziomie Ligi Mistrzów, gdzie 2 razy trafił do siatki przeciwnika. Od ostatniego trofeum, zdobyty z PSV w 2017 roku, grał z małym powodzeniem w takich klubach, jak Swansea, Feyernoord Rotterdam, czy FC Twente. Przed przyjazdem do Polski zaliczył 3-miesięczną przygodę w FC Sydney, w którym zdobył zaledwie jedno trafienie. Na pewno jego ostatnie 5 lat przed zagraniem w Ekstraklasie nie należało do wybitnych, biorąc pod uwagę liczbę minut spędzonych na boisku (w ani jednym sezonie nie przekroczył bariery 2 tysięcy minut, a w sezonie 2022/23 zaliczył zaledwie 533 minut). Postanowił wrócić do Europy i jego kroki powędrowały do Legnicy. W Miedzi na 25 spotkań zdobył 5 goli i zaliczył jedną asystę. Szału nie ma, ale widać, że ten piłkarz trochę zwiedził i wie, czym jest wielka piłka.
Angelo Henriquez (28 l.) jest chilijskim piłkarzem, który w swojej gablocie ma takie trofea, jak Puchar Anglii (z Wigan), 3 Mistrzostwa i 3 Puchary Chorwacji (z Dinamo Zagrzeb), Mistrzostwo Chile (z Club Universidad de Chile) oraz Copa America. Szczególnie to ostanie osiągnięcie może budzić podziw. W 2015 roku zagrał na tym turnieju w dwóch meczach, notując 2 asysty (grupowy mecz z Boliwią wygrany 5:0, 45 minut Henriqueza na boisku) i grając w wygranym finale z Argentyną 25 minut. Wówczas grał w Dinamie Zagrzeb, gdzie został wypożyczony z Manchesteru United. Chilijczyk, tak samo jak Narsingh, ostatnich sezonów nie może zaliczyć do udanych. Od pięciu lat próbował bezskutecznie swoich sił poza Europą, w lidze chilijskiej. meksykańskiej i brazylijskiej. Co ciekawe, Henriquez występując w Polsce nie zniknął całkiem z radaru selekcjonera Chile, ponieważ został powołany na mecz z reprezentacją Polski przed Mundialem w Katarze. W Miedzi w tym sezonie zagrał w 23 spotkaniach, w których zdobył 7 goli.
Przed meczem z KKS Kalisz sztab Kosty Runjaicia przygotował wypowiedzi byłych Legionistów (m.in. Mateusza Wieteski i Artura Boruca), które miały zmotywować piłkarzy do awansu. Może przy okazji najbliższego meczu warto przygotować kompilacje z najlepszymi zagraniami Henriqueza i Narsingha?
Nie pozwolić zaistnieć przebrzmiałym gwiazdom
Zarówno Henriquez, jak i Narsingh dali się we znaki Legii w meczu przy Łazienkowskiej w tym sezonie, notując po jednym trafieniu. Ci piłkarze doskonale zdają sobie sprawę, że właśnie w takich meczach mogą na nowo wypromować swoje nazwiska, a właśnie po to wrócili do Europy, a nie dlatego, że ujęła ich architektura Legnicy. Wojskowi, mimo straty dwóch goli na początku spotkania, wygrali mecz, ale nie było to łatwe. Na szczęście byłym piłkarzom Manchesteru United i PSV show skradł Filip Mladenović, który zaliczył spektakularne spotkanie okraszone pięknym golem.
Co do personaliów to trener Legii ma do dyspozycji wszystkich piłkarzy. Wiemy na pewno, że w Legnicy nie wystąpi Kacper Tobiasz, który zagrał w wygranym 5:2 meczu rezerw (był bez większych szans przy puszczonych golach). Najprawdopodobniej w bramce zobaczymy Dominika Hładuna, który – jak sam podkreśla – ma formę życia. Do treningów wrócił natomiast piłkarz, którego położenie próbował w ostatnich tekstach ustalić mój redakcyjny kolega, Michał Palak. Wypowiedź Runjaicia (za Biurem Prasowym Legii Warszawa):
Blaz Kramer trenował dzisiaj z całą drużyną. To dla nas świetna informacja. Prócz Blaza, wszyscy piłkarze będą dostępni na spotkanie z Miedzią. Nie będę dzisiaj mówił o ustawieniu. Mamy przed sobą jeszcze sesje treningowe. Po nich podejmiemy decyzje.
Po konferencji prasowej przed meczem z Miedzią można było zauważyć, że w sztabie Runjaicia nie ma mowy o lekceważeniu rywala. Oby za tym poszli piłkarze. Jeżeli tak będzie, to – przypominając sobie spotkanie z Rakowem – nie ma co drżeć o wynik.
Mecz odbędzie się 10 kwietnia o godzinie 20:00. Transmisja odbędzie się na kanałach Canal+ Sport oraz w Sportbarze.