zwyciestwo-Rakow

Klasyk na szczycie

Już dzisiaj przy Łazienkowskiej obejrzymy ligowy klasyk w wykonaniu Legii i Lecha! Na trybunach zasiądzie komplet publiczności, to będzie wielkie piłkarskie święto w Warszawie i szansa dla Legionistów na przełamanie serii czterech spotkań bez zwycięstwa z Kolejorzem i zmazania plamy po fatalnym meczu z Miedzią Legnica.

Pechowa siódemka

7 punktów w 7 kolejek – tyle Legia musi odrobić do Rakowa Częstochowa, żeby ostatecznie triumfować w walce o Mistrzostwo Polski. Będzie bardzo ciężko, ale parafrazując tekst oprawy na ostatnim domowym meczu z Rakowem – trzeba walczyć do końca. Na pewno sprawa walki o tytuł nie jest rozstrzygnięta, ale dalszej pogoni na pewno nie ułatwił kompromitujący mecz w Legnicy z Miedzią, która z ligi nie spadnie, a zleci z hukiem. Ostatnie miejsce w ligowej tabeli i 20 punktów na koncie to wynik bardzo słaby, a Legia w całym sezonie dała wbić sobie aż 4 bramki z tak nisko notowanym zespołem. W zasadzie nie wiadomo – śmiać się, czy płakać, bo zagrać tak kapitalne spotkanie z liderem, tylko po to by w teoretycznie najłatwiejszym meczu rundy ledwo zremisować, to naprawdę spore osiągnięcie. Warto wspomnieć, że warszawianie nie stworzyli sobie żadnej stuprocentowej sytuacji. W Legnicy. Z ostatnią Miedzią. I to niestety kolejny taki przypadek na przestrzeni zaledwie tygodnia.

fot. Mateusz Czarnecki

W ciągu kilku dni Legia była gorszą drużyną nie tylko od ostatniego zespołu Ekstraklasy, ale i od KKS-u Kalisz, który – jakkolwiek brutalnie by to nie zabrzmiało – zdominował zespół Kosty Runjaicia i gdyby tylko kaliszanie zagrali trochę skuteczniej w ofensywie – musieliby zarezerwować sobie majówkę, bo graliby w drugi dzień maja z Rakowem na PGE Narodowym. Gdzie więc leży problem? Zmęczenie grą co trzy dni? A może jednak nadmierne rozluźnienie po triumfie z liderem? Ciężko określić jaka jest przyczyna nagłego spadku formy, ale gdy patrzę na kadrę pierwszego zespołu i opcje jakie z ławki ma Kosta Runjaić dochodzę do jednego wniosku – panie Jacku, tu trzeba dzwonić i załatwiać ludzi do grania, bo perspektywa łączenia pucharów z ligą w przyszłym sezonie nie wygląda kolorowo.

Pan Piłkarz kluczem do zwycięstw

W poniedziałek mogliśmy oglądać kolejny spektakl ze strony kapitana stołecznej drużyny. Nie oszukujmy się, Legia bez Josue dzisiaj nie miałaby szans na Mistrzostwo. To jaką różnicę robi Portugalczyk jest kolosalne, w Legnicy to właśnie indywidualności kapitana dały nam punkt. Patrząc na to jak solidnie prezentuje się Lech w tym sezonie – to właśnie kreatywność i nieszablonowość w rozegraniu ze strony naszej największej gwiazdy będzie szansą na zwycięstwo w hicie kolejki przy Łazienkowskiej. W takich stykowych spotkaniach bardzo często decydują indywidualności i błysk jakości. Josue w obecnych rozgrywkach zdobył 13 bramek i zanotował 10 asyst, a to wszystko w 29 spotkaniach – te liczby na pewno robią wrażenie. Warto przypomnieć, że nasz aktualny kapitan nie grał w poprzednim meczu z Lechem, gdyż pauzował za czwarty żółty kartonik. Ale jak mówi przysłowie – „Co się odwlecze to nie ucziecze”, Portugalczyk jeszcze nie ma na koncie bramki w spotkaniu z Kolejorzem, a lepszego momentu na takową może już nie być.

Ostatnie mecze z Lechem

Legia ostatni mecz z Lechem wygrała 8 listopada 2020 roku po pamiętnej bramce Rafy Lopesa w 93. minucie spotkania, gdy trenerem był jeszcze Czesław Michniewicz. Trochę już minęło od tego czasu, prawda? Od tej pory w 4 spotkaniach miały miejsce 3 remisy i jedno zwycięstwo poznaniaków. Jeśli spojrzymy trochę szerzej – ostatnie 10 ligowych klasyków z Lechem to bilans 3:3:4. W żadnym ze spotkań jedna drużyna nie zdołała strzelić trzech goli, a wynik zazwyczaj był na styku, średnia bramek na mecz wynosi 1.6. Co jeszcze łączy wszystkie mecze z Kolejorzem z ostatnich lat? Przede wszystkim to, że każdy z nich stał na dosyć niskim poziomie piłkarskim. Oczywiście liczymy, że ten mecz będzie ponadprzeciętnie ciekawym widowiskiem, ale jeżeli mógłbym coś doradzić to mieć w pogotowiu kawę lub zieloną herbatę, żeby się trochę pobudzić, bo historia ostatnich spotkań jest dosyć brutalna na postronnego kibica.

Co słychać w Poznaniu?

W najbliższy czwartek zakończy zapewne się piękna przygoda Kolejorza z europejskimi pucharami. Porażka 1:4 z Fiorentiną i wyjazd do Italii raczej nie napawają optymizmem przed rewanżem, jednak trzeba przyznać, że był to bezapelacyjnie najlepszy sezon polskiej drużyny w europejskich rozgrywkach od Legii 2016/17 i zmagań w Lidze Mistrzów. Dwa awanse na wiosnę to bardzo duża i znacząca rzecz dla polskiego futbolu i to trzeba Lechowi oddać. Jednak to nie tak, że Kolejorz przyjedzie do Warszawy jak po swoje, wręcz przeciwnie – poznanianie mają swoje problemy i abstrahując od Ligi Konferencji strata 9 punktów do Legii i trzecia pozycja w lidze to nie jest dobry rezultat dla klubu o mistrzowskich aspiracjach. Wydaje się, że najbliższa kolejka będzie ostatnim momentem, gdzie zespół Johna van den Broma będzie miał okazję zacząć gonić Legię. Warto wspomnieć o gorszej dyspozycji kilku ważnych ogniw – Filip Bednarek zagrał bardzo słabe spotkanie i zasadne byłoby stwierdzenie, że zawalił Lechowi czwartkowy mecz. Mikael Ishak ma problemy nie tylko z wykorzystywaniem rzutów karnych, ale też ze zdobywaniem bramek – jedynie 5 trafień w 15 spotkaniach na wiosnę dla tak klasowego napastnika nie jest powodem do przesadnej dumy. 

Największą stratą dla Lecha jest jednak zawieszenie Bartosza Salamona, który musi ponieść konsekwencje przyjęcia zabronionych substancji. Trzy miesięczne zawieszenie to tylko kara wstępna, bo jeżeli próbka B potwierdzi wynik pozytywny, defensor Lecha odpocznie od piłki na dłuższy czas. Dotychczas reprezentant Polski był ostoją defensywy Mistrza Polski. Kto go zastąpi do środku obrony? Prawdopodobnie Antonio Milić i Lubomir Satka utworzą parę stoperów. Patrząc na to jak wyglądało rozstawienie defensywy Lecha w czwartek – podejrzewam, że w domu pewnego Czecha mieszkającego w Warszawie – mógł pojawić się łagodny uśmiech.

Wszyscy zwarci i gotowi do gry

Do dyspozycji trenera Kosty Runjaicia będą wszyscy zawodnicy, a co warte podkreślenia Blaz Kramer w końcu trenował z drużyną. Fakt może nie zbyt istotny w kontekście tego spotkania, ale trzeba przyznać, że równie nieoczywisty i zaskakujący. Czy to tylko chwilowa anomalia? Patrząc na drastycznie zmieniającą się ostatnio pogodę – wszystko jest możliwe, ale nie przekreślajmy jeszcze Słoweńca – teraz to już na pewno odpali!

Jedynym nieobecnym w spotkaniu z Kolejorzem będzie Maik Nawrocki, który w spotkaniu z Miedzią Legnica obejrzał czwartą żółtą kartkę i będzie pauzował w najbliższym spotkaniu. Patrząc na formę Rafała Augustyniaka w poprzednich tygodniach i wyczyny młodzieżowca w Legnicy – nie musi być to spore osłabienie.

W bramce Legii w tym spotkaniu zagra Dominik Hładun, natomiast Kacper Tobiasz usiądzie na ławce rezerwowych. Wydaje się, że mimo słabszego spotkania szkoleniowiec warszawskiej drużyny chce wynagrodzić bramkarzowi to jak mocno walczył o skład, gdy w hierarchii golkiperów zajmował trzecią pozycję.

Dominik Hładun starał się, aby zapewnić nam spokój z tyłu. Jego wkład w nasze wyniki był naprawdę duży. Przy ocenie zawodnika nie patrzę tylko na ostatni mecz, ale na całym sezonie. Dominik cały czas wspierał drużynę, dawał z siebie wszystko i wykorzystał swoją szansę. W spotkaniu z Miedzią zdarzyła mu się zła akcja, ale była ona wynikiem błędu całej defensywy. Nie chciałbym go skreślać przez jedno niepowodzenie. Dominik w niedzielę zagra od początku. Kacper Tobiasz do momentu kontuzji prezentował bardzo dobry poziom. Jest gotowy do gry, ale nie chcemy na siłę przyśpieszać jego powrotu. W niedzielę Kacper zacznie mecz na ławce rezerwowych. Do momentu kontuzji pierwszym bramkarzem był Kapcer Tobiasz, który nie tylko świetnie prezentował się w meczach, ale także na treningach. Mamy trzech bramkarzy na bardzo wysokim poziomie i korzystamy z tego maksymalnie. 

Mówił Kosta Runjaić na konferencji przedmeczowej, źródło wypowiedzi Legia.com

Podsumowanie

Dzisiejszy mecz to coś więcej niż klasyk. To dla obu drużyn mecz o wszystko – Legia musi gonić Raków, który złapał zadyszkę na mecie i daje prawo marzyć podopiecznym Kosty Runjaicia o Mistrzostwie Polski. Lech natomiast czuje na plecach oddech Pogoni Szczecin, która pokonała w Gdańsku Lechię i ma apetyt na miejsce na podium. Na ten moment Legioniści mają 6 oczek straty do Rakowa i 9 przewagi nad Lechem, obyśmy po meczu mogli cieszyć się nie tylko ze zwiększonej przewagi nad trzecim miejscem, ale również z odrobienia straty do lidera. Do końca!

Spotkanie rozpocznie się o 17:30 w niedzielę 16 kwietnia. Transmisję meczu będzie można obejrzeć na antenach TVP Sport oraz Canal+. Ligowy klasyk posędziuje Piotr Lasyk z Bytomia.

Fot. Mateusz Czarnecki

Podziel się:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on telegram
Share on whatsapp
Share on email

Zobacz również

Punkty się zgadzają, gra do poprawy

Przedsezonowe zapowiedzi trenera nijak się dziś nie przekładały na boisko. Nie dominowaliśmy, nie było intensywności, nie było dobrych sytuacji. W ogóle ciężko powiedzieć coś pozytywnego

Od trampkarza Legii po grę z Koseckim – ks. Bogusław Kowalski

Ostatnie miesiące przy Łazienkowskiej to przede wszystkim utracona bezpowrotnie szansa na zdobycie jakiegokolwiek tytułu w minionym sezonie. Przez działania pionu sportowego w zimowym okienku lwia część kibiców straciła wiarę w projekt, jakiemu przewodniczy Jacek Zieliński. To jednak nie oznacza, że kibice przestali wierzyć w Mistrzostwo. Szczególnie, że wśród nich są tacy, którzy na wierze znają się jak mało kto.

Przeciętność przetykana magią

Zakończyliśmy sezon zwycięstwem. Po pierwszej połowie wydawało się, że będziemy strzelać kolejne gole. Niestety do końca drżeliśmy o wynik, po raz kolejny w tym sezonie.

Bez szału po puchary

Widać już pierwszy efekt pracy Feio. Nie ma wylewów w obronie. Niby nic wielkiego, a jakże spokojniej ogląda się mecze. I to nawet wtedy gdy