Legia Training Center, fot. Bez Zadęcia

Kilka słów o byłych piłkarzach Legii

Dzisiaj przedstawię Wam kilka słów o piłkarzach, którzy w ostatnich latach opuścili Legię Warszawa. Pominąłem tutaj oczywiście piłkarzy typu Josip Juranović czy Mateusz Wieteska, bo widzimy, że dobrze sobie radzą, możemy oglądać ich mecze w telewizji i dużo o nich wiemy. Dlatego właśnie dzisiaj przeczytacie trochę o tych mniej znanych i tych, którzy po odejściu nie przedostali się za bardzo do mainstreamu. Zapraszam!

Bramkarze

Antoni Wodzicki – młody, utalentowany bramkarz, który od dziecka kibicuje Legii. 18-latek swoje pierwsze piłkarskie kroki stawiał w Escoli Varsovia, w której spędził około 9 lat. To właśnie z Escoli przeszedł do Legii Warszawa, której kibicował od dziecka i marzył, aby w niej zagrać. W Legii spędził około 2 lat, ale niestety nie było mu dane zagrać w pierwszej drużynie. Czemu? Dlatego, że pewnego razu szef szkolenia młodych bramkarzy powiedział Antkowi, że po prostu nie widzi go w młodzieżowych drużynach Legii. Po młodego Polaka szybko zgłosiło się Napoli, ale finalnie jednak zdecydował się na przejście do Cagliari. Jak wyglądał miniony sezon w wykonaniu Wodzickiego? Dobrze. Przyszedł i już w drużynie U-18 zaliczył 18 występów. Co prawda stracił 31 bramek i zachował tylko jedno czyste konto, ale to naprawdę wyglądało dobrze. W Cagliari swoje umiejętności bramkarskie doskonali pod okiem byłego bramkarza m.in. Sassuolo – Waltera Bressana. Mocne strony Antka? Gra nogami oraz wzrost. Mierzący prawie 2 metry bramkarz właśnie Legii zawdzięcza dobrą grę nogami, ponieważ w klubie zwraca się dużą uwagę na ten aspekt gry. Pomimo bycia wysokim za swoją słabą stronę uważa wychodzenie do wrzutek, ponieważ czasem źle oblicza tor lotu piłki. Sam Wodzicki ocenił swój pierwszy sezon we Włoszech na 7/10.

Mateusz Kochalski – bramkarz, który ostatnio ma wielkiego pecha. 24-latek ze Świdnika sezon 2022/23 spędził w Stali Mielec, w której niestety nie zagrał nawet minuty w lidze. Zagrał jeden mecz w Fortuna Pucharze Polski, w którym to spędził na boisku aż 120 minut. Było to wygrane spotkanie po karnych z ŁKS-em Łódź. I na tym koniec. Jeśli ktoś bardzo chce, to może sobie zajrzeć na Instagrama Mateusza i zobaczyć bardzo ciekawe podsumowanie ostatnich dwóch sezonów w jego wykonaniu. Warto dodać, że 24-latek ma jeszcze ważny 2 lata kontrakt ze Stalą Mielec, więc jest jakaś szansa na to, że ten sezon będzie tym, w którym dadzą mu w końcu szansę. W Radomiaku (sezon 21/22) miejsce zabrał mu Filip Majchrowicz, który tak się składa, że w ubiegłym sezonie został wypożyczony do cypryjskiego Pafos, w którym nie zagrał nawet jednej minuty. No i oczywiście w Stali zabrał mu miejsce wypożyczony z Lecha Poznań Bartosz Mrozek, który miniony sezon może zaliczyć do najlepszych w swoim życiu.

Obrońcy

Dominik Szala – jeden z najlepszych defensorów reprezentacji Polski U-17 na Mistrzostwach Europy. 17-latek przygodę z piłką zaczynał w Katowicach, w których to spędził aż 8 lat. To właśnie z GKS-u Katowice w 2021 roku trafił do Akademii Legii Warszawa. Po roku w Legii przeszedł do Górnika Zabrze, w którym gra do dziś. Dominik zaczyna oczywiście grę w Górniku od III ligi i CLJ-ki. W drugiej drużynie Górnika zagrał już sześć razy, a w CLJ tych ma już piętnaście występów. Mówiąc o Dominiku,trzeba wspomnieć o jego fenomenalnych występach na Mistrzostwach Europy. Na tej imprezie rozegrał 4 mecze i strzelił nawet jedną bramkę. Oczywiście muszę napisać, żeby każdy wiedział – tak, to jest syn Wojciecha Szali. Tak, chodzi o tego Wojciecha, który w barwach Legii zagrał 211 razy oraz zdobył 2 razy Mistrzostwo i raz Puchar Polski w latach 2001-2010.

Ariel Mosór – wielki talent, który został wzięty przez Piasta Gliwice. 20-letni obrońca zaczynał swoją przygodę z piłką w Unii Warszawa. Tutaj od razu napiszę, że jest to klub założony przez Artura Rolę-Wawrzeckiego oraz przez tatę Ariela – Piotra. Ariel po przejściu do Legii głównie dostawał szansę gry w CLJ-ce oraz drugim zespole. Był moment, gdy dano młodemu obrońcy zagrać w pierwszej drużynie Legii, ale było to tylko 250 minut. Później znowu grał w rezerwach i w sezonie 21/22 zdecydował się opuścić Legię i zostać piłkarzem klubu z Gliwic. W sumie można powiedzieć, że Ariel od razu został podstawowym obrońcą tego klubu i jest nim do dziś. W sezonie 21/22 spędził na boisku 2296 minut, a w minionym uzbierał aż 2443 minuty i dołożył do tego jeszcze nagrodę młodzieżowca sezonu.

Mateusz Żyro – kiedyś kapitan Legii w młodzieżowej Lidze Mistrzów, a dzisiaj ważny piłkarz Widzewa. Mateusz zaczął swoją karierę w Legii Warszawa, w której to grał od młodzieżówek aż po pierwszą drużynę. Od razu może wytłumaczę, kiedy Mateusz był kapitanem – było to w 2017 roku. Legia wtedy grała w młodzieżowej Lidze Mistrzów z islandzkim Breidablik (3:0, 0:0) oraz z Ajaxem (0:4, 2:0). 24-latek zagrał 3 mecze (nie zagrał jednego z Ajaxem) i co ciekawe – w meczu z holenderskim klubem strzelił gola. Później został wypożyczony do Wigier, Miedzi oraz Stali. To właśnie Stal zdecydowała się na wzięcie Żyry do siebie. Po 87 meczach i zebraniu doświadczenia na najwyższym poziomie w Polsce przeszedł do Widzewa Łódź, w którym gra do dzisiaj.

Pomocnicy i skrzydłowi

Amos Shapiro-Thompson – drugi Amerykanin po Brianie Iloskim, który trafił do Legii. Amerykanin urodzony w Worthington trafił do Legii dzięki ówczesnemu dyrektorowi technicznemu – Ivanowi Kepciji. Skąd się znali? Stąd, że Ivan Kepcija cztery lata wcześniej zaprosił Amosa na testy do Dinama Zagrzeb. Gdzie grał przed przejściem do Legii? W Milton Academy oraz w akademii klubu z MLS – New England Revolution. Jak wyglądała jego kariera w Legii? Pograł trochę w CLJ-ce, trochę w drugiej drużynie i zagrał w sparingu z Termalicą. Po odejściu z Legii poszedł do Boston Eagles, Western Mass i uwaga – został zdraftowany do New York Red Bulls, w którym to zagrał tylko raz. Aktualnie nadal jest w NY RB, ale w drugiej drużynie i gra w rozgrywkach MLS Next Pro.

Marcel Ruszel – ciekawy piłkarz z Chicago, który przez chwilę był w Legii. Marcel to chłopak z polskimi korzeniami, który urodził się w USA. Przed Legią grał m.in. w akademii Chicago Fire, w której spędził prawie rok. Później w listopadzie 2020 roku dołączył do Legii Warszawa, w której również grał przez prawie rok. Oczywiście był on tylko zawodnikiem CLJ-ki. We wrześniu powrócił do USA, a konkretnie to do Cincinnati. W USA trochę pograł w MLS Next Pro i odszedł do Primavery Torino. Jak sobie radzi w Turynie? Nieźle. Ruszel większość meczów gra praktycznie od początku do końca. W zeszłym sezonie miał na koncie 2842 minuty w 37 meczach.

Iuri Medeiros – miał kosztować Legię 6 milionów euro, a teraz jest kluczowym piłkarzem w Bradze. Iuri od małego trenował w portugalskim Sportingu Lizbona. W sumie to w stolicy Portugalii spędził całe dzieciństwo. Jednak w pierwszym zespole klubu z Lizbony zagrał tylko jedenaście razy. Ogólnie Portugalczyk był właśnie później wypożyczany gdzie się dało. Raz Arouca, później Moreirense, Boavista, Genoa i w końcu Legia. Portugalczyk dołączył do Legii na zasadzie wypożyczenia z opcją wykupu. Wspomniana na początku kwota 6 milionów euro była jednak zaporowa. Portugalczyk w Legii rozegrał 15 meczów w których zaliczył 3 bramki i jedną asystę, więc tak średnio to wygląda w takim podsumowaniu. Mówił, że wciąż może być wart 60 milionów euro, ale no cóż. 1 lipca przeszedł do Al-Nasr za 3 miliony euro.

Luquinhas – fenomenalny piłkarz z Brazylii. Urodzony w Ceilandii Brazylijczyk rozpoczął przygodę z piłką w Europie od Portugalii, a konkretniej to od Vilafranquense. Później przeszedł do Benfiki, a stamtąd wzięli go do Deportivo Aves. Potem kolejne wypożyczenie, powrót do Aves i w końcu dali zagrać Brazylijczykowi w Lidze NOS. Rozegrał 17 meczów i asystował 4 razy. Nie są to jakieś super liczby, ale nie wyglądało to źle. To samo pewnie pomyśleli sobie działacze Legii, decydując się na jego angaż. Brazylijczyk świetnie sobie radził w Legii. Wiemy to, więc skupimy się teraz na tym, że odszedł do USA. Jak sobie tam radzi? Dobrze, 53 meczów, 3660 minut na boisku, 8 goli i 9 asyst. Ze złych wieści to jedynie tyle, że przez uraz pachwiny i musiał zrobić sobie 50-dniową przerwę, podczas której opuścił 10 meczów, więc ten bilans mógł być bardziej okazały. Wszystko jednak wraca na dobre tory.

Lirim Kastrati – jest szybki i drybluje. Zastanawiało kogoś to, gdzie gra teraz najszybszy piłkarz? Pewnie nie, ale i tak napiszę. Aktualnie gra w węgierskim MOL Fehervar FC. Czy dobrze mu się wiedzie w tym klubie? Tak. Lirim z tego, co widzę, jest całkiem ważnym piłkarzem dla tego zespołu. Gra w prawie każdym meczu, czasem od początku do końca i odwdzięcza się – co prawda rzadko, ale jednak – asystą lub golem. Bo w sumie trzeba przyznać, że 4 gole i 5 asyst w 25 meczach to jest niezły wynik. Biorąc jeszcze pod uwagę fakt, że jego zespół ogólnie ostatnio gra słabo i zakończył sezon na dziesiątym miejscu, to naprawdę te liczby nie wyglądają źle.

Joel Valencia – nadal się nie odbudował. Ekwadorski pomocnik po fenomenalnym sezonie w Gliwicach zdecydował, że przejdzie do angielskiego Brentford. Przeszedł i niestety się nie odnalazł. Okazało się, że Anglia to za duży poziom dla Joela, więc po spędzeniu 590 minut na boisku w Brentfordzie władze tego klubu postanowiły wypożyczyć Ekwadorczyka. A gdzie się może odbudować, jak nie w lidze, w której dobrze mu szło i to w jeszcze lepszym klubie od Piasta, prawda? Średnio z tym odbudowaniem wyszło. Zagrał 12 meczów w Legii i nic ciekawego nie pokazał. Po powrocie z wypożyczenia spróbował jeszcze swoich sił w hiszpańskim AD Alcorcón, ale no nic wielkiego nie pokazał tam. Zagrał 18 razy i zanotował jedną asystę w meczu z CF Fuenlabrada. Słabo to wygląda. Teraz dali mu szansę w Holandii, a konkretnie to w drugoligowym De Graafshap. Tutaj zagrał 21 meczów i uwaga – zanotował dwie asysty. Oczywiście nikogo nie satysfakcjonują takie liczby piłkarza, który przeszedł za dwa miliony euro. Ekwadorczyk od 14 lipca jest piłkarzem Zagłębia Sosnowiec.

Napastnicy

Nazarij Rusyn – strzela gole. 24-letni Ukrainiec, który rozpoczynał swoją przygodę z piłką we Lwowie, zagrał tylko jeden mecz w Legii. Był to mecz z Piastem w Pucharze Polski, który przegraliśmy 1:2. Ukraiński napastnik dostał wtedy pół godziny i to w sumie tyle, co można powiedzieć o jego czasie w tym klubie. Napisać trzeba, że Rusyn przed przejściem do Legii grał m.in. w Dynamie Kijów, w którym to zagrał 41 meczów. Strzelił tam 9 bramek i 3 razy asystował. Ale to, co się stało z nim po odejściu z Legii jest niesamowite. Grał po odejściu jeszcze w SK Dnipro-1, ale nie chcę o tym tutaj pisać, bo też za bardzo nie ma o czym. Wyobraźcie sobie, że 24-latek przeszedł do Zorii Ługańsk i nagle zaczął strzelać bramki i asystować. Ukrainiec w minionym sezonie strzelił 13 bramek i 6 razy asystował. Tyle bramek i asyst po 30 meczach? Robi wrażenie. Nic tylko życzyć 24-letniemu napastnikowi dalszego rozwoju.

Eduardo da Silva – jeden z najlepszych chorwackich piłkarzy w historii futbolu. Chorwat do Legii przechodził po epizodzie w brazylijskim Athletico Paranaense. Logiczne było, że Eduardo jest już bliżej niż dalej emerytury, ale i tak zapewne niektórzy kibice myśleli, że taki piłkarz wykręci fajne liczby w Legii. Były piłkarz m.in. Arsenalu, Dinama Zagrzeb, Szachtara Donieck czy Flamengo, w barwach Legii zagrał 14 razy. Początek Eduardo był dobry, bo już w pierwszych dwóch meczach zanotował dwie asysty. I na tych dwóch asystach licznik się zatrzymał. 62-krotny reprezentant Chorwacji rok po transferze do Legii zakończył karierę. Co na emeryturze robi ten fenomenalny piłkarz? Wspomina stare dobre czasy przy kawie, czasem gra w beach soccera i pełni funkcję konsula honorowego w Brazylii.

Mahir Emreli – dwukrotny król strzelców azerskiej ekstraklasy. Przychodził do nas i wiązaliśmy z nim wielkie nadzieje. Odszedł i dużo osób za nim nie płakało. Dostał szansę w Dinamie Zagrzeb i strzelił 5 goli w 23 meczach. Czy wykorzystał szansę? Nie. Szybko został wypożyczony do tureckiego Konyasporu i tam też dużo nie zrobił. Emreli zagrał 12 meczów, w których strzelił 2 bramki. Bez szału. 25-latek ma jeszcze ważny kontrakt z Dinamem przez 3 lata, więc zapewne będzie jeszcze znów wypożyczany. Ostatnio słyszało się o zainteresowaniu usługami napastnika, które wyrażał… Czesław Michniewicz.

Jose Kante – podbił Chiny, ale z Japonią ciężko. Gwinejski napastnik po odejściu z Legii przeszedł do kazachskiego Kajratu Ałmaty. Statystyki? Dobre. W 52 meczach strzelił 23 bramki i 11 razy asystował. Gwinejczyk ładował bramki m.in. Karabachowi, FC Basel, Crvenie Zvezdzie, FC Astanie czy Tobyłowi Kostanaj. Po tym świetnym czasie w karierze nastał jeszcze lepszy. Chińskie Cangzhou Mighty Lions (z ang. potężne lwy) wzięło sobie Kante i okazało się później, że to był chyba najlepszy transfer „potężnych lwów” w historii. Czemu? Gwinejczyk strzelał jak szalony. W 16 meczach strzelił 14 goli i 6 razy asystował. Ciekawostka – strzelił cztery gole w wygranym 4:3 meczu z Wuhan Three Towns. Nic dziwnego, że trener Maciej Skorża zechciał mieć u siebie takiego snajpera. W tym momencie się wszystko popsuło. Okazało się, że Chiny to nie Japonia i tutaj się strzelać tak nie da. 14 meczów i tylko 2 bramki. Chyba czegoś innego spodziewali się kibice „czerwonych diamentów”…

Podsumowanie

Jak widać po powyższych przykładach, kariery byłych piłkarzy Legii wyglądają różnie. Są piłkarze, którzy znaleźli swoje miejsce na ziemi, ale i też tacy, co nadal go poszukują. Jedni są bliżej zakończenia swojej kariery i jednocześnie udowodnienia światu, że potrafią grać na solidnym poziomie, a drudzy mają tego czasu bardzo dużo i jeśli wykorzystają go dobrze, to może będą stanowić o sile jakiegoś dobrego klubu. Pozostaje nam mieć nadzieję, że wszyscy spełnią swoje piłkarskie marzenia i nie zostaną nigdy nazwani „niewypałami” lub „średniakami”.

Hubert Pyziołek

Fot. Bez Zadęcia

Podziel się:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on telegram
Share on whatsapp
Share on email

Zobacz również

Punkty się zgadzają, gra do poprawy

Przedsezonowe zapowiedzi trenera nijak się dziś nie przekładały na boisko. Nie dominowaliśmy, nie było intensywności, nie było dobrych sytuacji. W ogóle ciężko powiedzieć coś pozytywnego

Od trampkarza Legii po grę z Koseckim – ks. Bogusław Kowalski

Ostatnie miesiące przy Łazienkowskiej to przede wszystkim utracona bezpowrotnie szansa na zdobycie jakiegokolwiek tytułu w minionym sezonie. Przez działania pionu sportowego w zimowym okienku lwia część kibiców straciła wiarę w projekt, jakiemu przewodniczy Jacek Zieliński. To jednak nie oznacza, że kibice przestali wierzyć w Mistrzostwo. Szczególnie, że wśród nich są tacy, którzy na wierze znają się jak mało kto.

Przeciętność przetykana magią

Zakończyliśmy sezon zwycięstwem. Po pierwszej połowie wydawało się, że będziemy strzelać kolejne gole. Niestety do końca drżeliśmy o wynik, po raz kolejny w tym sezonie.

Bez szału po puchary

Widać już pierwszy efekt pracy Feio. Nie ma wylewów w obronie. Niby nic wielkiego, a jakże spokojniej ogląda się mecze. I to nawet wtedy gdy