Kilka słów bez zadęcia 2

Kilka słów bez zadęcia odc.2

Ten tekst to podsumowanie działalności klubu od środka. Jeżeli chcesz przeczytać trochę o działalności sklepu, współpracach marketingowych, kuluarach sprawy z Kulczykiem czy zamknięcia stadionu na mecz z Realem, to się nie zawiedziesz. Dodatkowo sprawy bieżące: sprawa z miastem, The Collective i Legia Tenis. Zapraszam!

Żyję przeszłością
Jak spowodować, aby Legia była fajnym miejscem? Aby ludzie chcieli być częścią tej społeczności? Pamiętasz, jak kilka lat temu szedłeś/szłaś na mecz? Wszyscy o tym wiedzieli. Taksówki jeździły z flagami, PKiN był w barwach, informacje o meczu były widoczne. W mediach mówiło się o spotkaniach Legii, a frontmani to jeszcze podkręcali. Miasto zaczynało powoli żyć Legią – oczywiście nadal była to nisza, ale już tej wielkości, że powoli wchodziła do mainstreamu. Do klubu zaczęły trafiać ciekawe nazwiska. Pamiętasz transfer Nikolica? Na Prijo narzekaliśmy, że strzelił 16 bramek, ale w 2. lidze tureckiej. Ściągaliśmy, tak jak dzisiaj Pogoń, najzdolniejszego młodego zawodnika z ligi słowackiej. A reprezentant klubu, jeden z właścicieli, był w zarządzie Europejskiego Stowarzyszenia Klubów. Pamiętasz to?

Ja tak. Przyznam się Wam do jednego – żyję przeszłością. Teraźniejszość jest trudna do zaakceptowania. 

Obecna Legia mnie boli. Boli od lat. Na początku wywoływała rozgoryczenie, brak akceptacji. Z moich ust padało dużo słów pełnych oburzenia. Gorączkowałem się i, pomimo bezsilności, nie chciałem akceptować tego, w jakim kierunku to zmierza – dziwiło mnie, ilu ludzi tego nie dostrzega. Dzisiaj jest smutek i rezygnacja. Wierzę, że kiedyś to się zmieni – chciałbym widzieć światełko w tunelu i móc wlać w swoje nadwyrężone serce trochę ciepła i nadziei. 

Oczywiście nadal kibicuję Legii, nadal ściskam kciuki w każdym spotkaniu. To jednak inny rodzaj emocji. Widzę, gdzie jesteśmy i że to nie jest już sportowo wielka Legia. Wielka Legia jest tylko w gabinetach i pokojach włodarzy. Oni żyją w bańce. Zresztą na wielu szczeblach wielokrotnie słyszałem: tego nie zrobimy, bo to jest Legia, tego też nie, bo to Legia.

No to popatrz, potrzymaj mi piwo – mówią w klubie.

Bach! The Collective i wynajem na wyłączność Skybox spółce Mioduskiego i Sabarańskiego. Bach! Notoryczne zmiany na stanowiskach kierowników marketingu itd. Bach! Bieda w klubie i zaległości wobec miasta. Bach! Wyprowadzenie Legia Tenis na zewnątrz. Bach! Afery z Chłopikiem. Bach! Coraz bardziej napięte stosunki z miastem. Bach! Brudny, coraz bardziej zaniedbany stadion. Bach! Notoryczne osłabianie składu i fatalna polityka transferowa. Bach! Miejsce w tabeli.

Jestem bombardowany dużą ilością negatywnych informacji. Jestem przytłoczony.

Ustalmy jedno. Legia nie jest prywatną własnością, cokolwiek którykolwiek włodarz by na ten temat powiedział. Legia to społeczność – każdy z nas jest jej częścią, każdy z nas dokłada swoją cegiełkę tak, jak potrafi. Po to odpaliliśmy “Kilka Słów o Legii”. Po to piszemy i rozmawiamy z gośćmi, staramy się przybliżać funkcjonowanie piłki. Moje serce rośnie, gdy widzę jak udało się rozkręcić kibicom zbiórkę dla Wiktora Bołby. To jest moc. To jest Legia. To nie jest prywatny folwark nikogo. Jeżeli ktokolwiek tego nie rozumie, to trudno jest mi z nim prowadzić dialog.

Największy kibic Legii Warszawa
Przypomniała mi się jedna z wielu zasłyszanych historii. Rozmawiająca na korytarzu budynku klubowego para. Trwa rozmowa. Para idzie korytarzem, wśród innych osób. Trwa ożywiona rozmowa i jedna z osób rzuca tekst: mówiłam Ci, że trzeba było kupić ten drugi klub z Warszawy… 

Czy tak było? Nie wiem, nie byłem na tym korytarzu. Tak jak i nie byłem przy rozmowie obecnego właściciela z byłym prezesem PZPN, gdy ten pierwszy prosił tego drugiego, aby nie robił nic, co mogłoby zablokować zamknięcie stadionu na mecz Ligi Mistrzów przeciwko Realowi. O to akurat w Legia Talk spytałem Bogusława Leśnodorskiego. Odpowiedź przypominam:

Czy pytasz się, czy różni poważni ludzie mi mówili, że Darek bardzo się stara, aby był zamknięty stadion na mecz z Realem? Mówili mi. To było dla mnie tak drastyczne i traumatyczne przeżycie, że nigdy tego nie weryfikowałem, a jednej osobie, która mi gwarantowała, że tak było, obiecałem, że tego głośno nie powiem, więc nic więcej nie powiem. Ja nie byłem tam, ale ludzie mi faktycznie mówili, że robił wszystko, co mógł, aby zamknąć stadion na Real. Jako, że poruszyłeś ten temat, to wtedy uświadomiłem sobie, że gość jest w stanie zrobić wszystko i że jak będę ciągnął to dalej, to dla klubu mogą dziać się rzeczy złe. – odpowiedź Bogusława Leśnodorskiego na moje pytanie w Legia Talk.

Wierzę w tę historię, nawet abstrahując od częściowego jej potwierdzenia przez Leśnodorskiego, bo to działanie logiczne, z premedytacją. Jesienią 2016 roku Darek Mioduski już myślał o całkowitym przejęciu klubu. To było zagranie pod publikę – zamknięcie stadionu ściągało negatywną falę opinii publicznej na ówczesnego prezesa klubu. Ten zaś był kojarzony z Żyletą. Wpisywało się to idealnie – winnym zamknięcia stadionu będzie Leśnodorski. Spokojny kibic z ulgą przyjmie przejęcie klubu przez Mioduskiego.

Bilans Fanstore to 20 mln PLN mniej

Marketing, zmiany i jak wygląda to od środka
Fajne słowa padły w podcaście z Piotrem Zasadą z ust Kamila, Bułgarskiego Atlety: Jesteśmy kibicami Legii, głównie narzekamy, chyba, że wygrywamy wszystko, to wtedy jest ok. Dużo jest w tym prawdy. Czasem przesadzamy. Sam się zastanawiam, na ile moje narzekania na asortyment w FanStore są zasadne. Pytanie, na ile sam mógłbym wpłynąć, gdybym dajmy na to, otrzymał tam stanowisko w 2020 roku? Prawdopodobnie wyszłoby podobnie. W klubie w zeszłym sezonie bieda aż piszczała. Kuba1916 w Legia Talk narzekał na stan murawy. Jakoś przeszło to bez echa, że Legia zrezygnowała z naświetlania murawy, bo jej nie było na to stać (sezon 2020/21). Widzieliśmy, jak się prezentowała w meczu z Wartą. Tak jak musiała, gdy tniesz koszty. Fatalnie. 

Stan klubowej kasy to wynik złego zarządzania, zaniedbań i braku konsekwencji. Cofnijmy się kilka lat wstecz. W kwietniu 2017 roku współpracę z Legią kończy Jakub Szumielewicz (dzisiaj CEO agencji beloud – projektu, który koresponduje z The Collective), który spinał swoją osobą projekty komercyjne, w tym także sklep. Odszedł do organizacji esportowej x-kom AGO, powiązanej z byłym prezesem Legii, Leśnodorskim. O Szumielewiczu słyszałem dużo dobrych opinii od osób, które prowadziły z nim rozmowy biznesowe w tamtych czasach. A więc kwiecień 2017, Szumielewicz odchodzi. Sklep jakoś funkcjonuje, zaczynają się nim zajmować osoby, które nie posiadają właściwego doświadczenia. Wiele decyzji jest podejmowanych na podstawie badania marketingowego, z którego wynika, że w Polsce Legii kibicuje 6 milionów Polaków. Jeśli Legii kibicuje tyle osób, to co to za problem sprzedać, powiedzmy, 5.000 koszulek? Nieważne czy ładnych, czy brzydkich, dobrej jakości czy złej. Wyobraźcie sobie jak wyglądają magazyny, kiedy sprzeda się np. 300 sztuk. I tak zaczynają rosnąć ilości niesprzedanych produktów, wielokrotnie robionych bez prawdziwego rozpoznania rynku, bez testowych dropów. W pewnym momencie ktoś wpadł na pomysł, aby zrobić wyprzedaże i pozbyć się tego towaru. Chyba po 2 latach.

Żył sobie ten sklep gdzieś obok i przychody z roku na rok spadały. Z 13,9 mln PLN w 16/17 do 11,9 mln PLN w 17/18, rok później było to już 9,2 mln PLN, a w 19/20 8,2 mln PLN. Zeszły sezon to już zaledwie 6,5 mln PLN. Łącznie o 20 mln PLN mniej niż w sezonie 2016/17 czyli w momencie odejścia Szumielewicza. 20 mln złotych, 4,3 mln euro, brakuje ich dzisiaj, prawda?

W ciągu ostatnich lat zdarzały się pomysły dobre, tak jak w 2019 roku – wyprodukowanie koszulki kolekcjonerskiej Deyny. Miałem okazję z bliska obserwować jej sprzedaż. Wynik sklepu z tamtego okresu został istotnie podniesiony dzięki tej ofercie. Kłopotem sklepu był brak konsekwencji i dobór nieodpowiednich osób do kierowania ofertą i promocją. Obecnie FanStore ma opinię sklepu z niewielkim asortymentem i słabą jakością produktów. Pod koniec 2021 coś ruszyło, mam wrażenie, że asortyment zdecydowanie się poprawił, podobnie z jakością. Zakupiłem kilka ubrań z kolekcji lifestyle i na ten moment jestem zadowolony z użytkowania. To zwiększenie oferty sklepowej wiążę z zatrudnieniem Patryka Cebartowskiego, który zbierał doświadczenie w Nike, 4F i adidas. Patryk z końcem miesiąca żegna się z Legią…

To nie pierwszy przypadek krótkiego stażu w legijnym marketingu. To jest raczej reguła. Najciekawszy przypadek i rekordzista: Mikołaj Szymborski ściągnięty przez Milczanowskiego. Wcześniej pracował przez 10 lat w Pernod Ricard, firmie, która produkuje m.in. wódkę Wyborowa. W październiku, po dwóch miesiącach, już go nie było. Legia to specyficzne miejsce do pracy, szczególnie jeżeli nie jesteś jej kibicem. A więc wchodzi do klubu, po tygodniu otrzymuje pytania o to, dlaczego nie ma jeszcze strategii marketingowej, a dzień później, że za 3 dni jest mecz, więc jaki jest plan promocji na dobrą frekwencję na stadionie? Szymborski był przyzwyczajony do innego działania, nie po omacku, a metodycznie, na podstawie analizy, na podstawie informacji. Nie pasował tu. Dodatkowo działy marketingu promujące alkohole dysponują stosunkowo dużymi budżetami. Legia na mieście ma drugie imię: barter. Tu nie ma pieniędzy na praktycznie żadną aktywność. Chyba, że zapewnisz, że to przyniesie korzyść albo załatwisz barter.

Legia na mieście ma drugie imię - barter

Gaming, chwilę o 00 Nation oraz The Collective
To w ogóle jest zastanawiające, szczególnie kiedy zestawi się to z kosztowną współpracą z firmą 00 Nation – znajomymi Mioduskiego, którzy prowadzili consulting marketingowy dla klubu. Oficjalnie nikt nie poda ile wydano na współpracę. Nieoficjalnie to nadal dla mnie zbyt grząski grunt, by wchodzić w szczegóły. Dzisiaj jest jeszcze współpraca z Grail Point, spółką założoną w maju 2021, w której zarządzie od sierpnia jest Darek Mioduski. Paweł Sabarański jest znany z tego, że stworzył świetny biznes związany ze streetwearem, który promował przez influencerów. Od dłuższego czasu szukał sposobu i współprac, aby znajomości zawarte przy promocji butów móc monetyzować w inny sposób. Aż trafił na Mioduskiego. Dzisiaj jest udziałowcem w Grail Point sp. z o.o. posiadając 20% udziałów (od 2017r. prowadził jednoosobową działalność gospodarczą pod nazwą: Grail Point), podobnie jak Darek Mioduski. Rzeczywistym, większościowym beneficjentem jest Darek Mioduski (54% rzeczywistych udziałów), ponieważ 40% udziałów w Grail Point ma Thecollective sp. z o.o. (a tu DM ma 85% udziałów).

Wielokrotnie słyszałem, że Darek Mioduski ma fajną życiowo cechę, ale kiepską biznesowo: jak zawiera znajomości, to obdarza praktycznie bezgranicznym zaufaniem. Niestety wielokrotnie jest przez to wykorzystywany i mówiąc kolokwialnie: naciągany. Jakość konsultacji 00 Nation dla Legii jest mocno wątpliwa. W klubie wiele osób otwarcie mówiło, że są to pieniądze wyrzucane w błoto. 

Lojalność do znajomych z 00 Nation widać już w nowym biznesie, przyjrzyjmy się wypowiedzi Sabarańskiego z informacji prasowej:

To będzie wydarzenie bez precedensu i mówię to z pełnym przekonaniem! W tej chwili nie mogę jeszcze przekazać zbyt wielu szczegółów, ale zdradzę, że wspiera nas międzynarodowa ekipa OO Nation, którą tworzą osoby zaangażowane wcześniej w rozwój m.in. FaZe Clan, największej społeczności gamingowej na świecie, skupionej wokół topowej drużyny esportowej w USA. Nasz projekt jest bardzo ambitny  i wierzymy w jego olbrzymi potencjał. – mówi Paweł Sabarański.

Nie jest tajemnicą, że Darek Mioduski lubi konkurować z Bogusławem Leśnodorskim na wielu polach. Po tym jak ten drugi zainwestował w organizację esportową AGO (z czasem x-kom AGO) było kwestią czasu, jak Mioduski będzie miał podobny pomysł. Mioduskiemu bardzo zależało na dotarciu do młodych, do grupy, która nie interesuje się piłką. Do pomocy wziął 00 Nation. Celem było stworzenie czegoś w świecie gamingu. Tak 00 Nation weszło do Legii, głównym celem był gaming, a przy okazji zaczęto robić również konsultacje marketingowe. Co do gamingu – finalnie powstał The Collective, a 00 Nation po raz kolejny pełni rolę consultingową.

Projekt postawił na promocję przez znanych raperów, jutuberów, gamerów – ich zasięgi są imponujące. Zerknąłem na potencjał komercyjny wydarzenia, które odbywało się 19.02 w Skybox. Zagregowane materiały z eventu zostały wyświetlone około 1,5 miliona razy, z czego live na Twitchu miał 237.500 wyświetleń (stream prowadził Japczan – 0,5 mln obserwujących). Zarówno Legia (najchętniej oglądany materiał: losowanie grup Ligi Europy miał 112 tys. wyświetleń), jak i beloudGG Szumielewicza z Leśnodorskim, mogą o takich wynikach pomarzyć, zwłaszcza, że w przypadku The Collective mówimy dopiero o drugim wydarzeniu w ramach projektu. To wszystko piszę, gdy oceniamy to jako prywatny projekt, niezwiązany z Legią, a niestety z Legią związany jest. Wątpliwości budzi brak transparentności, a także wypływające informacje, które kibice Legii Warszawa mogą przeczytać w social mediach. Odnoszę się do informacji o wydanych 800.000 PLN – nie dotarłem do żadnych informacji, którym mógłbym zaufać. Moje prywatne zdanie jest takie, że za event płaciła jedna z dwóch firm: The Collective lub Grail Point, a także sponsorzy widoczni na wydarzeniu. Poniesione wydatki wydają mi się przestrzelone. Choć patrząc wielokrotnie na niegospodarność Mioduskiego, która wynikała ze słabej znajomości danego rynku, a zarazem z zaufania do osób, które aż nadto ją wykorzystywały, to jestem w stanie uwierzyć w taki wydatek. Mniej w to, że za organizację imprezy płaciła Legia Warszawa. To oznaczałoby niegospodarność i zainteresowanie prokuratora. Mniej wątpliwości budzi informacja o przygotowaniu przestrzeni pod wynajem przez Legię za kwotę 400.000 PLN. Nie znamy kosztów najmu i ilości wpływów z tego tytułu dla Legii Warszawa, ale musiałby być wysoki, aby uzasadnić taki koszt przystosowania. Na pewno nie uwierzę w informację, która również się pojawiła, że The Collective wynajmuje przestrzeń od miasta – nie dziwię się, że szybko została usunięta – przecież dane miejskie są publiczne i łatwo je zweryfikować. Poza tym można Mioduskiego nie lubić, ale prawnikiem jest dobrym i nie podłożyłby się w tak szkolny sposób.

We wszystkim związanym z The Collective najbardziej nie podoba mi się, że część stadionu jest wykorzystywana pod prywatny biznes Mioduskiego. Jego związek z klubem jest niewielki. Najbardziej uświadomiłem sobie ten ból, gdy przyszedłem na mecz z Wartą i zobaczyłem, że integralna część stadionu jest w widoczny sposób od niego odseparowana. Skybox jest zakryty matowym szkłem, tak aby nie było widać boiska. Powtarzam: Legia to nie jest prywatny folwark, to nie jest prywatne widzimisię kogokolwiek. Skybox powinien być związany z tym klubem – nieważne czy z częścią biznesową czy edukacyjną, ale z klubem. Powinien reprezentować Legię – obecny, prywatny biznes Mioduskiego tego nie czyni. Co więcej, nikt z nas nie wie, na jaki okres najem został podpisany. Aby miał się zwrócić to powinien trwać co najmniej 3 lata…  

Uznajmy, że koszt Legii w przypadku The Collective to 0,5 mln PLN, a współpraca z 00 Nation to łączny koszt 4,5 mln PLN. Dodając sklep, to mamy już łącznie 25 mln PLN, które w klubie mogłyby być. To są dane szacunkowe, bo nie wiemy ile mogłoby wpłynąć pieniędzy do sklepu, ani ile faktycznie kosztowała Legię współpraca z 00 Nation. Pomijam tutaj koszt alternatywny tzn. ile Legia mogłaby zarobić wydając pieniądze nie na 00 Nation, a na kreowanie realnego biznesu.

Legia Tenis czyli wyprowadzenie kapitału do Wawa Group
Bardziej niepokojącym faktem jest sprzedaż za 5 tys. zł Legia Tenis prywatnej spółce, a chwilę przed sprzedażą, pożyczka do Legia Tenis w wysokości 1 mln PLN na nieznanych warunkach. Tym samym teren kortów tenisowych jest obecnie dzierżawiony spółce Wawa Group SA. W zarządzie zasiadają Marcin Herra i Jarosław Jurczak. Jednak jedynym akcjonariuszem i właścicielem 100% akcji jest Dariusz Mioduski.  Całą sprawę poruszyliśmy i dość szczegółowo opowiedzieliśmy w podcaście z Marcinem Żukiem – jeśli więc drogi czytelniku nie miałeś okazji posłuchać, odsyłam Cię tam. Na potrzeby tekstu dodam tylko, że jest to świadome wyprowadzenie kapitału Legii Warszawa na zewnątrz, w prywatne ręce. Teren kortów tenisowych jest nieruchomością atrakcyjną – mówimy o centrum Warszawy. Co więcej, jest to wprowadzenie w błąd m. st. Warszawy, która podjęła uchwałę na dzierżawę terenu Legii Warszawa. Koronnym argumentem była marka Legii – to że jest projektem społecznym, ważnym dla mieszkańców miasta. Niestety, od niedawna Legia nie ma do tego terenu prawa. 

Sprawą zainteresował się już Ratusz, a w niedzielę 20 lutego rzeczniczka m. st. Warszawa wydała taki komunikat: 

Miasto niezwykle rzadko wyraża zgodę na zawarcie umowy długoletniej dzierżawy. Ma to miejsce wyłącznie jeżeli partner jest sprawdzony i wiarygodny, tak jak w tym przypadku, gdy mowa o warszawskim klubie sportowym ze 100 letnią historią. Domagamy się od Legii wyjaśnień, przywrócenia porządku prawnego oraz faktycznego, w oparciu o który w najlepszej wierze zawarta została umowa dzierżawy kortów przy ul.  Myśliwieckiej. – Monika Beuth-Lutyk, rzeczniczka prasowa w Urząd M. St. Warszawa

W Ratuszu podobno została założona grupa projektowa prawników, która bada sprawę – wkrótce pewnie usłyszymy więcej. Sprawę skomentowała również Legia Warszawa. Komentują ją również użytkownicy kortów, narzekając, że jakość usług spadła.

Tokeny i NFT
W podcaście z Marcinem Żukiem długo debatowaliśmy o finansach klubu. Zeszły sezon był tragiczny. Ten sezon to czas spłaty wielu zobowiązań. Dlatego tym bardziej doceniam pomysł z Socios. Zarówno tokeny jak i NFT to nie są złe pomysły. To jest zastrzyk potrzebnych pieniędzy dla klubu. To jest tlen. I szczerze uważam, że tego typu inicjatywy są naprawdę dobre i miło, że Legia często jest w czołówce innowatorów. Pisałem o tlenie – zdarza wam się źle zawiązać balon i później ucieka z niego powietrze? No właśnie, tak wygląda zarządzanie tokenami z Socios w naszym klubie. Pomysł świetny, ale codzienna egzekucja na poziomie niedostatecznym. 

Po tym jak Legia nawiązała współpracę z Socios, wiele innych polskich klubów i organizacji sportowych (np. PZPN) stwierdziła, że to świetny pomysł na monetyzację swojej marki wśród kibiców. Zaczęli spotykać się z przedstawicielami firm, które zajmują się wprowadzaniem tego typu produktów na rynek. Na ten moment wszyscy się wycofali. Dlaczego? Sam pomysł jest fajny, ale przy tym trzeba się naprawdę dużo napracować, aby przyniosło to oczekiwany efekt. Pomysłodawcą i osobą odpowiedzialną za wdrożenie tokenów, a także NFT jest Paweł Kokosza. Największy przychód i wpływ na finanse miała oczywiście współpraca z Plus500, którą to Kokosza niekiedy przypisuje sobie, a nie jest jego zasługą. Ten deal przyszedł z zewnątrz, bezpośrednio do Darka Mioduskiego. 

Co do realizacji tokenów. Legia Warszawa to dzisiaj bardzo specyficzna organizacja. W klubie funkcjonują obok siebie osoby, które nie zawsze grają do jednej bramki. Nie każdemu zależy na sukcesie Darka Mioduskiego, czyli w tym przypadku na sukcesie Legii. Spytałem jednego z rozmówców: posłuchaj, czy to dlatego, że los klubu jest im obojętny? Nie kibicują mu? Odpowiedział: To nie jest tak, wielu pracowników klubu to bohaterowie antycznej, greckiej tragedii – kibicują Legii, ale nie kibicują Mioduskiemu. Tak się nie da funkcjonować. Decyzje są komentowane w kuluarach, tworzą się koalicje, często pomysł może być sabotowany, tak aby finalnie zakończył się fiaskiem. 

Dzisiaj wiele osób w klubie trwa. Czeka na potknięcie – a w sumie to na wyrżnięcie się i zmianę na górze. Dodajmy do tego, że ludzie są przyzwyczajeni do zmian na stanowiskach. Co 3 miesiące zmienia się pomysł i priorytet: stawiamy na frekwencję, po chwili stawiamy na sklep, parę miesięcy później zmienia się znowu koncepcja. Każdy z pomysłów ma innego autora, bo w marketingu zmiany są co chwilę. Straciłem już rachubę czy Legia Mioduskiego miała więcej szefów marketingu czy trenerów. Ludzie się przyzwyczaili, że nie ma co się angażować w projekt nowego, bo przecież za chwilę i tak go już w klubie nie będzie. Nie ma co się przemęczać, lepiej poczekać. 

Czy to jest powód braku współpracy zespołu z Pawłem Kokoszą? A może powody są inne, w kuluarach można też usłyszeć (jak praktycznie o każdym pracowniku, pytanie kogo spytasz) wiele kontrowersyjnych opowieści. Paweł Kokosza, jak każdy poprzednik na tym stanowisku, ma wśród celów również ten, którym mniej chętnie się zajmuje, czyli poprawa frekwencji na stadionie. Temat, na którym łamią sobie zęby w Legii od dawna, a Pawłowi jak widać też nie idzie z tym dobrze, szczególnie, że kibicowania klubowi do końca nie czuje.

Frekwencja i tablica pamiątkowa 
Frekwencja – temat, który przewija się w rozmowach z ludźmi z klubu często. Jak mantra, odmieniany we wszystkich przypadkach. O frekwencji mam napisaną analizę (choć fakt, nieskończoną) – nie ma tu miejsca aby wchodzić głęboko w ten temat. Niemniej należy podkreślić, że jest to sól w oku włodarzy i wielu pracowników klubu. Klub, który ma 6 milionów (podobno) kibiców w kraju, nie potrafi zapełnić stadionu na niecałe 30 tysięcy. Co jest nie tak? Jak zrobić aby się to udało? No nic, wielu już sobie połamało w klubie na tym zęby i wyszli na zewnątrz tacy szczerbaci.

Jednym z najbardziej spektakularnych pomysłów, a zarazem klap, była akcja na mecz z Piastem z końcówki 2018 roku – celem było oczywiście zwiększenie frekwencji na meczu, który odbywał się w końcówce roku, czyli wtedy gdy aura nie rozpieszcza. 

Tutaj można znaleźć odnośniki do akcji:

https://100.legia.com/

Rozmówcy różnie reagują na pytanie o tę akcję, nadal czuć emocje towarzyszące temu projektowi. Wydaję mi się, że wewnątrz klubu w pewnym momencie musiało się zrobić gorąco. Nie ma co się dziwić. Finalnie tablica zawisła prawie rok później, a klub w ten sposób poinformował o tym fakcie:

Nie zamierzamy odtrąbić sukcesu w tej sprawie. Kibicom należą się przeprosiny. Przez liczne zaniedbania, na pojawienie się tej tablicy czekali o kilka miesięcy za długo. W efekcie tego, tablica będąca hołdem od klubu i kibiców na 100-lecie odzyskania niepodległości przez Polskę, została powieszona ledwie kilka dni przed 101. rocznicą tego wielkiego wydarzenia… – komunikat Legii Warszawa.

Tak, to była klapa. Nie dość, że na mecz przyszło zaledwie 12.674 widzów, co było gorszym wynikiem niż w latach poprzednich w analogicznym okresie:

13.721 – 16.12.2017 przeciwko Wiśle Płock

21.901 – 18.12.2016 przeciwko Górnikowi Łęczna

To jeszcze tablica produkowała się rok i kibice dość głośno się jej domagali, czując się oszukani. Jak podpytuję o ten temat, to słyszę: to był spontan, ktoś wpadł na jej pomysł na spotkaniu i od razu zabraliśmy się do komunikowania i realizacji. Nikt nie sprawdził czy jesteśmy w stanie to zrobić. Pierwszy wydruk był ze złej bazy danych. 

Finalny efekt różnił się od zapowiadanego wyglądu. Frekwencja to temat morderca w klubie. 

Kulczyk i Mioduski + Sports Bar
Jest wiedzą dość powszechną, że Kulczyk rozstawał się z Mioduskim w złych stosunkach. Krążą nawet plotki, czego to Kulczyk nie wpisał do rozwiązania umowy, aby tego drugiego zabolało. Niewiele zaś osób wie, że Jan Kulczyk miał w planach przejęcie Legii. Było to w czasach nim duet Mioduski – Leśnodorski w klub wszedł. Podobno była grupa projektowa w holdingu, której zadaniem była realizacja projektu (pomińmy kto w niej był). Jak wiemy, nigdy do tego nie doszło. 

W Legia Talk zadałem pytanie czy Kulczyk przed współpracą z Mioduskim nie ostrzegał Leśnodorskiego. Odpowiedź słyszeliście, ale przytoczę ją jeszcze raz – rozmowa miała miejsce w lokalu Warszawa Wschodnia, pół roku po wejściu w Legię przez dwójkę Mioduski – Leśnodorski:

Chłopie, ale się wpierdoliłeś, nawet nie wiesz jak. Zobaczysz, będziesz w czarnej dupie, ale jak już w niej będziesz, to przyjdź do mnie i ja ci pomogę.  – tak Jan Kulczyk mówił do Bogusława Leśnodorskiego o Mioduskim, według relacji BL w Legia Talk – ale nie dożył tego momentu. – dopowiada Leśnodorski

Dzisiaj Darek Mioduski stworzył sobie dwór. Osoby w jego otoczeniu badają w jakim jest nastroju i dostosowują się do tego. Jak to wygląda w praktyce? Kolejna scenka. Pokaz slajdów na spotkaniu, prawie 2 lata po zamknięciu Sports Baru, prezentacja wdrożenia nowej koncepcji lokalu gastronomicznego z Ł3. Na ekranie widzimy slajdy z wizualizacjami, a na nich widoczni są piłkarze sprzed 2 lat. Niektórzy obecni pamiętali, że ta prezentacja była pokazywana wcześniej. Ktoś się odezwał: przecież oglądaliśmy to rok wcześniej… Dwór odpowiedział: to nie jest moment na takie wypowiedzi. Po co psuć dobrą atmosferę?

Obecnie projekt ruszył z miejsca. Jest szansa, że pojawi się wkrótce nowy Sports Bar przy Łazienkowskiej 3. Na Twitterze odezwała się osoba, która napisała, że wkrótce będziemy zadowoleni z efektów. Ok, czekamy na to. Póki co, pomimo COVID, Legia straciła pieniądze przez brak najmu powierzchni.

Największy (jedyny?) sukces Mioduskiego
Analizując 5 lat samodzielnych rządów Darka Mioduskiego w Legii Warszawa można dostrzec, że udało mu się osiągnąć jeden wyraźny sukces. Z premedytacją od tego sukcesu ten tekst zacząłem. Właścicielowi Legii udało się stworzyć legendę wielkiej prezesury Leśnodorskiego. Przez kontrast w rezultatach, a także w stylu zarządzania, Bogusław Leśnodorski urósł dzisiaj w oczach kibiców do miana ojca wszystkich sukcesów Legii: wielkich transferów, gry w europejskich pucharach, w tym w Lidze Mistrzów. Pamięć ludzka jest ulotna, nasz umysł jest tak skonstruowany, by dłużej trzymać we wspomnieniach te miłe, zaś szybciej zapominać złe – jest to udowodnione naukowo. Gdybyśmy dzisiaj usłyszeli, że Leśnodorski zostaje nowym właścicielem lub prezesem klubu, to większa grupa kibiców Legii byłaby szczęśliwa niż w roku 2017. W momencie odejścia, głosy były bardziej podzielone. Tu nie ma wątpliwości – dzisiejsze postrzeganie obu panów jest zasługą tylko i wyłącznie Mioduskiego.

Z kim nie rozmawiam, to słyszę, że syndrom oblężonej twierdzy nie jest wymysłem użytkowników social media. Syndrom oblężonej twierdzy jest faktem. Mioduski ufa wszystkiemu, co jest podane po angielsku i jest z Zachodu (jak 00 Nation), nie ufa towarzystwu i nie pasuje do tych, którzy zarządzają polską piłką. Darek cały czas mówi o wizji, jego plany są dalekosiężne i wizjonerskie. Najgorzej, że zapomina, że aby polecieć w kosmos, to najpierw trzeba zbudować rakietę. Sprawy przyziemne go nie zajmują, zresztą nie umie nimi zarządzać. Więc o wizji mówi cały czas – o tych pięknych planach, o projektach społecznych, o tym, że tu będzie show jak w NBA itd. To inny typ człowieka niż Kulesza, Mroczek czy Szymanek. Nie pasuje tu, źle również w takim towarzystwie się czuje. Woli europejskie salony jak ECA. W Polsce tworzy poczucie, że jest nad wszystkimi, wyczuć można lekką pogardę. Nie przepada za towarzystwem z polskiej piłki i vice versa. Jego odejście zostanie przyjęte z ulgą. Nie tylko przez kibiców. 

Oświadczenie końcowe

  1. Nie znam Bogusława Leśnodorskiego. Poza Legia Talk nigdy z nim nie rozmawiałem.
  2. Żaden z rozmówców nie był gościem podcastu.
  3. Jestem fanem Legii, a nie prezesów.
  4. Jedynie Qbas pisał wprost o Mioduskim. Zbierał za to cięgi.
  5. Szkoda, że inni nie pisali, choć wiedzą pewnie o wiele więcej niż ja.
  6. Tekst był pisany przez ostatnie 2 tygodnie, część informacji zdążyła wypłynąć przed publikacją.
  7. W rozmowie na korytarzu nie brał udziału Mioduski.

Na dzisiaj to tyle. Kolejne Kilka Słów Bez Zadęcia już 23.03.2022. Do zobaczenia!

Jeśli podoba Ci się ten wpis zostaw coś od siebie i oceń na piąteczkę stawiając mi kawę 🙂 dzięki!

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Marek „Bez Zadęcia”. Znajdziesz mnie na Twitterze: https://twitter.com/bez_zadecia

Podziel się:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on telegram
Share on whatsapp
Share on email

Zobacz również

Nie chce mi się o nich pisać

Czas na zmiany. Tu nic nie działa. Nie ma ofensywy, skrzydeł, środka, a z tyłu zawsze coś wpadnie. Czołówka ligi po raz kolejny podała nam

Ręce opadają

Wszyscy baliśmy się tego meczu, mając na uwadze nasze radosne działania w defensywie i dobrą formę Pogoni. Okazało się, że nie taki diabeł straszny, jednak