For. Mateusz Czarnecki

Kilka Głosów o Runjaiciu

Pogoń Szczecin jest klubem, który od lat blisko jest z Legią pod kilkoma względami. Warszawscy kibice mają dużo przyjaciół w Szczecinie, a i osoba Michała Kucharczyka też nie jest obojętna wyżej wspomnianym. Jednak to Kosta Runjaić ostatnio jest na językach nie tylko kibiców „Portowców”, ale i „Wojskowych”. Dlatego też postanowiłem połączyć „Kilka Słów o Legii” z „Głosem Portowców”, żeby dostać pełniejszy obraz trenera, który jeszcze walczy o Mistrzostwo Polski z Pogonią, ale już najprawdopodobniej od przyszłego sezonu postara się przywrócić Legię na odpowiednie tory.

Oferta nie do odrzucenia?

Legia to jest Legia. Jak dostajesz od naszego klubu ofertę pracy to niezależnie, gdzie by się Legia nie znajdowała i niezależnie, gdzie znajdujesz się Ty, ofertę przyjmujesz. Jak widać, wie to też ten sympatyczny trener. Już samą decyzją o zmianie wygodnej posady w Szczecinie, na gorące krzesło w Legii, trener Runjaić pokazuje, gdzie są jego ambicje. Widać, że wierzy w to, że jest w stanie w krótkim czasie doprowadzić Legię na właściwe dla niej miejsce – oznajmił znany i lubiany, prowadzący nasz podcast, Bułgarski Atleta.

Trzeba przyznać, że sporo jest w tym racji, ponieważ Niemiec nie jest pierwszym, ani ostatnim przypadkiem, który dał się skusić przez włodarzy z Łazienkowskiej. Jednak czy taką samą optykę mają szczecinianie? Postanowiłem w tej sprawie odezwać się do Bartosza Ślusarskiego, który znany jest z kolei z audycji „Głos Portowców”:

Legia na pewno jest dla niego szansą. Jestem przekonany, że Runjaić chciałby wrócić do Niemiec do zespołu 2. Bundesligi lub nawet do końcówki tabeli Bundesligi. Z Warszawy będzie mu na pewno bliżej do zrealizowania tego planu. W Legii też będzie mieć o wiele większe możliwości. W Szczecinie powoli jego oczekiwania dochodziły do sufitu, którego już nie można było przebić na ten moment.

Z tymi możliwościami może być różnie. Już teraz Jacek Zieliński mówi, że przy transferach będzie trzeba działać kreatywnie, żeby przekonać zawodników do przeprowadzki na ul. Łazienkowską. Czy Runjaić wobec tego odnajdzie się w takich warunkach?

Ślusarski: Nawet, jeśli budżet transferowy Legii nie będzie tak duży. jakby sobie życzyli tego kibice warszawskiego zespołu, to i tak trener zdoła coś z tego ulepić, bo nauczył się tego, trenując „Portowców”. Piłkarzy, których przez ten czas sprowadzał do Szczecina, trzeba uznać za udane transfery. Na pewno miał ich znacznie więcej, niż tych nieudanych. Kto wie, może magia Legii zadziała na zawodników, których nie mógł sprowadzić z różnych przyczyn do Pogoni?

Więcej niż trener

O niemieckim szkoleniowcu często mówi się nie tylko w kontekście jego pracy, której owoce widać podczas każdej kolejki Ekstraklasy. W tym momencie Pogoń znajduje się w najlepszym momencie swojej historii i wiele osób ten sukces przypisuje Runjaiciowi.

BA: Jego kariera w Szczecinie wyglądała prawie wzorowo. Klub przejęty na ostatnim miejscu w tabeli, wyprowadzony został na prostą. W kolejnych sezonach ciągły rozwój. Najpierw siódme, potem piąte, trzecie i w końcu pierwsze miejsce w tabeli. Dobrze poinformowani koledzy ze Szczecina mówią, że jest to trener w stu procentach zaangażowany w klub. Nie zajmuje się tylko i wyłącznie swoją działką, tylko podpowiada i pomaga w rozwoju innych gałęzi klubu. Za jego urzędowania cały klub stał się bardziej profesjonalny i rozwinięty na wielu płaszczyznach. Przypomina mi to trochę czasy Henninga Berga w naszym klubie, który również pokazywał innym, że można pewne rzeczy robić inaczej, wydajniej i lepiej.

Doskonale pamiętamy o roli Henninga Berga, który wzniósł klub na kolejny poziom. Teraz śmiało można stwierdzić, że Legia cofnęła się o parę lat w rozwoju w stosunku do innych klubów. Może więc dlatego warto sprowadzić na Łazienkowską szkoleniowca, który przypominałby profilem Norwega?

Ślusarski: Rola Runjaicia wykracza daleko poza samo przygotowanie pierwszej drużyny do najbliższych meczów. Miał wpływ na politykę transferową klubu i przede wszystkim na jego rozwój w wielu dziedzinach pozornie nie związanych bezpośrednio ze sportem. Widać było, że to trener z innego świata i dzięki jego uwagom klub sprofesjonalizował się na praktycznie każdym polu. Zwracał uwagę nawet na takie szczegóły, jak wygląd szatni. Decyzje o odnowieniu tego pomieszczenia i wrzuceniu na ściany klubowych korytarzy kilku motywujących haseł były jego.

Oczywiście Legia nie znajduje się na tym etapie rozwoju, że potrzebuje dosłownie remontu szatni. Jednak w przenośni będzie potrzebna taka przebudowa. Do tego niezbędna będzie dobra relacja z dyrektorem sportowym, Jackiem Zielińskim. Jak to zatem wygląda w Szczecicnie?

Ślusarski: Miał dobry kontakt z dyrektorem sportowym, Dariuszem Adamczukiem, dzięki czemu udało się wypromować naprawdę wielu piłkarzy. Wystarczy wspomnieć o Piotrowskim, Buksie, Kozłowskim, czy Benedyczaku. Nie można go jednak nazwać fanem młodzieży, często zdarzało mu się krytykować słynny przepis o młodzieżowcu. Ostatnio nawet zdenerwował kibiców stwierdzeniem, że będzie wystawiać tylko jednego młodzieżowca, bo brakuje jakości wśród młodych „Portowców”.

Już teraz może zapalać się „czerwona lampka” przy krytyce młodzieży, bo wszyscy wiemy, jak bardzo zależy prezesowi Mioduskiemu na rozwoju klubu w tym aspekcie. A skoro już wspomnieliśmy o panu Darku…

Czy Mioduski da mu czas?

Czas to jest coś, co Runjaić dostał w Szczecinie i widać, że klub na tym skorzystał. Już dziś moi rozmówcy są pewni, że Niemiec nie zagrzeje miejsca w stolicy tak długo, jak w Pogoni. Pytanie tylko, czy Runjaić może liczyć na wystarczającą cierpliwość, żeby móc przywrócić Legię na odpowiednie tory?

Ślusarski: Legia, w porównaniu do Pogoni, to wielka korporacja. Na dzisiaj w Szczecinie klubem zarządzają dwie osoby. W samym pionie sportowym warszawskiego zespołu jest o wiele więcej osób decyzyjnych. Nie wiem, jak Runjaić, który jest czasem ciężką osobą do współpracy, będzie dogadywać się z prezesem Mioduskim, który – z tego co obserwuję z boku – też do najłatwiejszych charakterów nie należy. Ciekawi mnie, jak Runjaić zareaguje, kiedy nie zostanie dotrzymana jakaś obietnica. Nie zdarza mu się dobrze reagować na takie sytuacje.

Doskonale zdajemy sobie sprawę, że „nikt ci tyle nie da, ile obieca prezes Mioduski”. Czy wobec tego warto było zdecydować się na trenera, który może okazać się trudny w obyciu?

BA: Nigdy nie mieliśmy szans na trenera z górnej półki. Nie ten rozmiar kapelusza. Ci najlepsi wybiorą większe pieniądze albo ambitniejsze projekty sportowe. Aktualna sytuacja finansowa i sportowa dodatkowo utrudnia nam działanie. Czy Kosta Runjaić to najlepszy wybór? Nie wiem, ale wydaje się najlepszym z tych, którzy byli/są realni. Jest to trener idealnie skrojony pod obecną Legię. Jak na polskie warunki to szkoleniowiec o bardzo dużej wiedzy taktycznej. Piłkarze Pogoni wiedzieli, co mają robić i realizowali założenia trenera. Ta cecha może okazać się kluczowa w pojedynkach o europejskie puchary oraz w meczach ligowych z czołówką, gdzie samą jakością w najbliższym czasie nie będziemy wygrywać.

Co do „rozmiaru kapelusza” warto wspomnieć jeszcze o innych zagrożeniach, związanych z angażem tego szkoleniowca.

Presja

Presja w Warszawie jest zdecydowanie największa w Polsce. Związane jest z tym m.in. zainteresowanie mediów. Na konferencje prasowe w Szczecinie przychodzi o wiele mniej dziennikarzy, niż w Warszawie.

Ślusarski: Czynnikiem, który może być przeszkodą dla szkoleniowca jest presja medialna nieporównywalnie większa od tego, czego mógł doświadczyć w Szczecinie. Na pewno będzie mu łatwiej z tym, że w Warszawie nie będzie europejskich pucharów, więc będzie mógł się skupić tylko i wyłącznie na krajowym podwórku.

Bartosz wspomniał o europejskich pucharach, które w następnym sezonie raczej „nam nie grożą”. Pogoń Runjaicia za długo w Europie nie pograła.

BA: Czy mam jakieś wątpliwości? Gdzie są minusy trenera Runjaicia? Na pewno brak doświadczenia w europejskich pucharach, które zmuszają do gry co trzy dni. W Pogoni tylko raz miał okazję zmierzyć się w dwumeczu z NK Osijek, co skończyło się pożegnaniem Pogoni z Europą. Zastanawia mnie i martwi wczesne odpadanie w początkowych fazach Pucharu Polski, zazwyczaj z drużynami zdecydowanie słabszymi. W poprzednich sezonach irytowała mnie nierówna forma “Portowców” – wygrywali hurtowo, po czym łapali zadyszkę na 4, 5, 7 spotkań, w których nikogo nie mogli pokonać.

Ślusarski: Pogoń zapłaciła frycowe za powrót do europejskich pucharów po 20 latach. Trzeba pamiętać, że to nowa sytuacja dla klubu. Uważam, że zespół Runjaicia przyzwoicie zaprezentował się z Osijekiem prowadzonym przez Nenada Bjelicę. Kiedy porównasz Chorwatów do szczecinian to zauważysz, że mieli o wiele lepszą ekipę, dlatego Pogoń na pewno nie przyniosła wstydu. Gorzej sprawa wygląda w Pucharze Polski, w którym cyklicznie „Portowcy” odpadają już na początku rozgrywek.

Zanim jednak dojdzie do europejskich pucharów, Runjaić będzie musiał do nich awansować. A w meczach, które są gatunkowo ciężkie, drużyny Niemca nie radziły sobie za dobrze, o czym świadczy m.in. obecny sezon.

Ślusarski: Zarzut o tym, że Runjaić nie umie w wielkie mecze nie zaczął się w Pogonii. Już na zapleczu Bundesligi widać było, że Kaiserslautern nie wytrzymał presji i pod koniec sezonu, kiedy awans był na wyciągnięcie ręki, zespół przegrywał w kluczowych spotkaniach. Ta narracja potwierdzała się i w Szczecinie np. kiedy w zeszłym sezonie „Portowcy” przyjechali do Warszawy. Były realne szanse, żeby nawiązać wtedy walkę o coś więcej, niż to trzecie miejsce. Po niespełna pół godzinie na tablicy widniał wynik 4:0 dla gospodarzy. W tym sezonie tych przykładów jest więcej, bo w bezpośrednich spotkaniach z Rakowem i Lechem na 12 punktów Pogoń zdobyła zaledwie 2…

Trochę ponarzekaliśmy na (najprawdopodobniej) przyszłego szkoleniowca Legii. Wypada w tym miejscu zadać następujące pytanie…

Czy w Szczecinie będą za nim płakać?

Ślusarski: Irytujące w nim jest to, że nie ma „planu B” na mecz. Potrzeba czasu, żeby jego filozofia została wdrożona do zespołu, a nie wiadomo, czy taki czas dostanie na Łazienkowskiej. Pamiętam, że na początku przygody z Pogonią, zawodnicy mieli dużo problemów z kontuzjami. Kiedy wprowadził standardowy niemiecki model treningów, to spora część piłkarzy nie nadążała za intensywnością zajęć. Trzeba jednak po czasie ocenić, że to była słuszna droga. O Pogoni można mówić wiele rzeczy, ale nie można odmówić fizycznego przygotowania do spotkań na wysokim poziomie.

Powyższy opis przypomina Stanisława Czerczesowa. Czy wobec tego mamy do czynienia z kimś w stylu hybrydy Berga i Czerczesowa? Zawodnicy różnie reagują na takie osobowości. Szczególnie w Legii, gdzie ego piłkarzy jest najprawdopodobniej najwyższe w całej Ekstraklasie.

Ślusarski: Na pewno nie jest najsympatyczniejszym człowiekiem na świecie. Szczególnie, kiedy coś nie idzie po jego myśli – wtedy bywa arogancki i trudny w obyciu. Runjaić potrafi skreślić piłkarza i nie dać mu drugiej szansy. Potrafi odstawić gwiazdę na boczny tor, jeśli uważa, że to przyniesie korzyść drużynie. Szatnia z reguły dobrze reaguje na te zmiany, bo są one argumentowane poziomem zaangażowania w trening. Zawodnicy postrzegają Niemca, jako trenera wymagającego, ale i też sprawiedliwego.

Termin „sprawiedliwy trener” kojarzy mi się z Aleksandarem Vukoviciem. Pamiętamy sytuację, kiedy po jego zwolnieniu piłkarze w ramach solidarności wznieśli bunt, nie przyjeżdżając na trening. Trzeba również wspomnieć, że nie ze wszystkimi zawodnikami Serbowi było po drodze. Jedno jest pewne, w Szczecinie znajdą się tacy, co będą płakać za Niemcem oraz tacy, co odetchną z ulgą po jego wyprowadzce. Pamiętajmy, że wielce prawdopodobne jest to, że nie tylko Runjaić przeprowadzi się do Warszawy, o czym informował już portal Weszło.com.

Ślusarski: Oprócz samej straty trenera boleć będzie również rozmontowanie sztabu, ponieważ pojawiła się informacja o tym, że Runjaić ma ze sobą wziąć do Warszawa Roberta Kolendowicza oraz Andrzeja Krzyształowicza. Strata tego drugiego może być dotkliwa, bo trener jak mało kto miał rękę do bramkarzy, o czym może świadczyć m.in. dobra postawa Dante Stipicy.

Inną ciekawą sprawą w obecnej sytuacji Pogoni jest całe zamieszanie wokół tematu trenera w tak newralgicznym momencie sezonu, w którym „Portowcy” walczą o historyczny sukces.

Ślusarski: Mieliśmy w „Głosie Portowców” jako gościa dyrektora Pogoni, Łukasza Machińskiego, i on nam wprost powiedział, że chciano uniknąć takiej sytuacji, w której piłkarze dowiadywali się np. z mediów o zakończeniu współpracy z Runjaiciem. Kierownictwo klubu nie chciało oszukiwać pracowników i kibiców, dlatego zdecydowano się na ogłoszenie tej decyzji jeszcze w trakcie trwania sezonu. Trzeba jednak przy tym wszystkim zaznaczyć, że po ucięciu spekulacji nt. przyszłości Runjaicia w Pogoni, „Portowcy” wygrali dwa mecze z rzędu, dlatego daleki byłbym od stwierdzenia, że ta sytuacja tak wstrząsnęła szatnią, żeby sparaliżować zawodników w walce o Mistrzostwo.

Dużo logiki jest w argumentacji o ogłoszeniu decyzji. Jak widzicie jednak, jeżeli chodzi o dopasowanie Kosty Runjaicia, to wciąż mamy więcej znaków zapytania, niż odpowiedzi. Ale nie można na pewno powiedzieć, że jest to trener znikąd.

BA: Nie ma dla Legii trenera idealnego, ale przynajmniej o Koście wiemy bardzo dużo. Powinien pasować do aktualnej sytuacji oraz dobrze dogadywać się z dyrektorem Jackiem Zielińskim. Jest to doświadczony trener, gotowy na wyzwania, które przed nim postawiono. Nie mogę się doczekać kolejnego sezonu.

Kilka liczb przed nadchodzącym spotkaniem

Skorzystałem z wiedzy merytorycznej Bartka oraz Bułgarskiego Atlety, to wypadałoby w tym miejscu wesprzeć się liczbami od Dziubsona.

Nadchodzące spotkanie będzie 117. w rywalizacji pomiędzy obiema ekipami we wszystkich rozgrywkach. Bilans tychże przemawia zdecydowanie na korzyść Legii, ponieważ to 71 zwycięstw i 21 porażek warszawskiego zespołu (225-104 w golach). Nawet na wyjeździe liczby są zdecydowanie po stronie „Wojskowych”. „Portowcy” w Szczecinie musieli 29-krotnie uznać wyższość rywali, remisując przy tym 16 razy. Ręce w geście zwycięstwa podnosili zaledwie 12 razy (93-58 w golach na korzyść Legii).

Najlepszym strzelcem Legii w meczu z „Portowcami” jest legenda i zarazem członek sztabu szkoleniowego warszawiaków, czyli Lucjan Brychczy. Popularny „Kici” wpisywał się na listę strzelców 12-krotnie. I bardziej prawdopodobne jest to, że Brychczy wyjdzie dziś na boisko i wyśrubuje ten rekord, niż to, że ktoś go przegoni w tej statystyce. Z obecnej kadry najbliżej do tego osiągnięcia jest Tomaszowi Pekhartowi, ale Czech legitymuje się zaledwie dwoma trafieniami. To tyle samo co obecny trener, Aleksandar Vuković i o jedno mniej niż piłkarz, który tym razem stanie po przeciwnej stronie barykady, czyli Michał Kucharczyk.

Spotkanie odbędzie w niedzielę 24 kwietnia, o godzinie 17:30 w Szczecinie. Mecz sędziować będzie Szymon Marciniak, a transmisję tego widowiska będzie można śledzić na Canal+ Premium.

Zdj. Mateusz Czarnecki

Podziel się:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on telegram
Share on whatsapp
Share on email

Zobacz również

kibice też piszą

Głos kibica: Już było dobrze

Cytując Jacka ze „Ślepnąc od świateł” – Już było dobrze, już było dobrze. Wydaje się, że właśnie to myśli teraz spora część kibiców Legii Warszawa, patrząc na obecną sytuację klubu. Można odnieść wrażenie, że dopiero chwilę temu w tym samym sezonie Legia po heroicznej walce odwróciła losy w Wiedniu i Szczecinie, przy okazji pokonując drużynę z Premier League w europejskich pucharach. Strzelała dużo bramek, jednocześnie tracąc ich niewiele mniej, ale bilans w większości przypadków kończył się pozytywnie – tak mogłoby się wydawać, ale czas mija nieubłagalnie. No i właśnie… już było dobrze.

Miotła nowa beznadzieja stara

Komentatorzy w Canal Plus wmawiali nam, że oglądamy intensywny, dobry mecz. Taki był wspaniały z naszej strony, że zanotowałem jakieś sześć zdań o godnych naszej

Minimalizm się zemścił

Remis z Jagiellonią wyrzuca nas na dobre z walki o wygranie ligi. Do pucharów blisko i daleko. Niby trzy punkty to niewiele, ale ewentualna przegrana

Przełamania dały komplet punktów

Tak to powinno wyglądać. Jedziemy do, bądź co bądź, ligowego średniaka i pewnie wygrywamy. Wystarczyło mieć bramkarza, napastników, ograniczoną ilość wylewów w obronie, logiczne zmiany